wtorek, 28 marca 2017

Doctor Who

Obejrzałem wreszcie kilkanaście odcinków przygód sławetnego Doktora, tę serię, w której wcielał się w niego Christopher Eccleston*). Ogląda się, generalnie, dosyć miło, ot, takie szybkie kino fantastycznej akcji, ale nie da się uniknąć wrażenia, że Doctor Who jest dosyć prymitywny, w porównaniu chociażby ze Star Trekiem czy nawet animowanymi Wojnami klonów. Prymitywnie wymyślona technika, dosyć banalna fabuła. Myślę, że bardziej osobowość samego Doktora, i grających go aktorów (wspaniały akcent Ecclestona), przyczynia się do popularności serialu. No i oczywiście TARDIS: coś, co w środku jest o wiele większe niż na zewnątrz wspaniały pomysł. Chociaż uczciwie trzeba przyznać, że TARDIS, jak na wehikuł czasu, jest dosyć prymitywna wewnątrz.
_____________________________
*) A dokładniej, Doktor wcielał się w Ecclestona.

poniedziałek, 27 marca 2017

Demony i filolodzy

Czytam powtórnie wspomnienia prof. Lidii Winniczuk. Opisuje, bardzo ciekawie, swoje lata szkolne i studenckie. Po raz kolejny zastanawiam się, dlaczego Anna Świderkówna opowiadała, że Winniczuk nie cierpiała jej, wręcz nienawidziła, już od czasów, kiedy Świderkówna była studentką. Co więcej, z lubością opowiadała, jaka nieszczęśliwa była Winniczuk, egzaminując ją z Ajschylosa. Ale wiem od innych moich wykładowców, że Winniczuk była doskonałym filologiem, i, co może nawet ważniejsze, wspaniałym pedagogiem. Owszem, krążą też opowieści, że była nieszczęśliwie zakochana w prof. Kumanieckim, i to wpływało na pewne jej działania, ale on był tak przystojny, że kochały się w nim wszystkie chyba współpracownice i studentki. Zresztą, czy złą rzeczą jest kochać?

Nie znałem prof. Winniczuk, była już na emeryturze, kiedy zaczynałem studia. Czy rzeczywiście była takim demonem, jak ją przedstawiała Świderkówna? W miarę upływu czasu od śmierci tej ostatniej zaczynam coraz bardziej wątpić. Prof. Świderkówna bardzo często przedstawiała się jako ofiara niechęci czy wręcz nienawiści ze strony innych profesorów, czy to Bieżuńskiej-Małowist, czy Taubenschlaga, czy nawet Jurewicza. Obraz pt. „Ja jestem święta i niewinna, a oni źli i chcą mnie zniszczyć” nie jest zbyt wiarygodny. Sam wprawdzie doświadczyłem wielkiej nieżyczliwości, a może nawet silnej niechęci, ze strony dwóch profesorów – w przypadku jednego z nich chyba wiem, dlaczego, co do drugiego, wychwalanego przez wszystkich pod niebiosa, nie wiem, bo nawet mnie nie znał – ale to raptem dwa przypadki, czy nawet jeden – ten drugi profesor to był ledwie epizod – a nie cała seria, cały tłum złych i niegodziwych wrogów, którzy bez powodu nienawidzą. Jakiś powód zawsze jest, i zwykle się okazuje, że dana osoba wcale taka niewinna nie jest. Sama Świderkówna bardzo źle się wyrażała o Szelestównie (sam byłem świadkiem), ale jaka historia za tym stoi, nie mam pojęcia. Równie niepochlebnie mówiła też o Cytowskiej i Niemirskiej-Pliszczyńskiej. Może projektowała na innych własną agresję?

Ale to takie tylko przemyślenia, jak było naprawdę, nie dowiemy się, bo wszyscy zainteresowani już nie żyją. Co ciekawe, większość opowieści prof. Świderkówny dotyczyło osób, które już nie żyły, jednostronność więc była zapewniona (jej opinia była jedyną słuszną?).

niedziela, 26 marca 2017

Taaaaaa...

Cytat: Życie jest piękne i święte.

Powiedzcie to umierającym z głodu lub pragnienia, cierpiącym z powodu choroby, rozrywanym przez bomby, bezdomnym...

Życie nie jest ani piękne, ani święte. Życie  m o ż e  być piękne i święte.

piątek, 24 marca 2017

In Annuntiatione Domini

Isaias quae praecinit
completa sunt in Virgine;
annuntiavit Angelus,
Sanctus replevit Spiritus.

Maria ventre concipit
verbi fidelis semine;
quem totus orbis non capit,
portant puellae viscera.

Qui Mariam Virginem elegisti, ut fieret mater Filii tui, miserere omnium qui redemptionem suam exspectant. (de I vesperis in Annuntiatione Domini)

poniedziałek, 20 marca 2017

A B C (ale nie morderstwo)

Ks. A. Mówi za głośno, zadaje mnóstwo pytań, penitenta traktuje z wyraźną wyższością, do tego nie wiem, czy używa poprawnej formuły rozgrzeszenia. No i chyba to on się kiedyś zesmrodził w konfesjonale.
Ks. B. Ten właściwie nigdy o nic nie pyta, jeśli jego zapytać w sprawie jakiejś wątpliwości, mówi, że nie wie. Za pokutę zawsze, niezależnie od wyznanych grzechów, zadaje dziesiątek różańca.
Ks. C. Jedyny sensowny, ale bardzo rzadko spowiada.
Ks. D. nie znam z konfesjonału, ale, sądząc po kazaniach, jakoś nie mam zaufania do jego wiedzy teologicznej i podejścia do życia. Za bardzo uradowany się zdaje, za mało doświadczony.

niedziela, 19 marca 2017

Zdroje wód

Medytacja do Ewangelii dzisiejszej (J 4:5-42):
Czerpajcie wody z żywego zdroju Pana,
bo jest dla was otwarty.
Przyjdźcie spragnieni,
przyjmijcie napój, co gasi pragnienie.
Spocznijcie utrudzeni u źródła Pana,
piękne i czyste jest i koi duszę.

Jego wody słodsze niż miód,
plaster pszczeli nie równa się z nimi,
albowiem ono z warg Pana wytryska,
i z serca Pana bierze imię. („Ody Salomona”, 30; tłum. A. Kamieńska)

piątek, 17 marca 2017

Dobroć i łaska przed rentgenem

W kolejce do zdjęcia czekała przede mną starsza kobieta. Wydawała się niespokojna, co jakiś czas dotykała lewego łokcia. Jednocześnie emanowało z niej jakaś dobroć. Czekaliśmy długo, w końcu zapytałem ją, co miała złamane, ot, takie typowe pytania na ortopedii urazowej, jak długo z tym chodziła, etc. Powiedziała, że ma problemy ze stawem łokciowym, powinna iść na operację, ale nie może, bo musi opiekować się 93-letnim mężem. Łokieć boli, ale co zrobić... Zrozumiałem, że ona z powodu męża jest niespokojna, jakby nawet trochę zawstydzona czy samą siebie obwiniająca, że zajmuje się swoim łokciem zamiast mężem. Może myślała, jak on sobie poradzi ze śniadaniem, zastanawiała się, kiedy uda się jej wrócić do domu... Wyczuć można było jej dobroć, jej oddanie mężowi, jej miłość, a jednocześnie jakąś dobroć do innych osób w poczekalni, miejscu, jakby nie było, z natury nerwowym i nieprzyjaznym. Kobieta dobra z natury.

Bardzo to było niezwykłe, niesłychane doświadczenie, zobaczyć miłość żony do męża, po tylu już latach małżeństwa. Oby z łokciem tej kobiety wszystko poszło ku dobremu, Najświętsza Maryjo...

The Waste Land revisited, or, the Bare and Leafless Month

As I wrote before, March, not April, is the cruelest month. The month of dust.
What are the roots that clutch, what branches grow
Out of this stony rubbish? Son of man,
You cannot say, or guess, for you know only
A heap of broken images, where the sun beats,
And the dead tree gives no shelter, the cricket no relief,
And the dry stone no sound of water. Only
There is shadow under this red rock,
(Come in under the shadow of this red rock),
And I will show you something different from either
Your shadow at morning striding behind you
Or your shadow at evening rising to meet you;
I will show you fear in a handful of dust. (T.S.Eliot, The Waste Land)

wtorek, 14 marca 2017

Pokuta i pokuta

W nieszpornym hymnie wielkopostnym pojawiają się dwa słowa na określenie pokuty i nawrócenia: paenitentia i compunctio. To pierwsze, bardziej znane, bo mamy od niego chociażby polskiego penitenta, oznacza żal, smutek, że zrobiło się coś złego. Compunctio zaś oznacza dosłownie nakłucie, przebicie czegoś (od czasownika compungo, kłuć, przekuć, także – tatuować). Też ma oznaczać żal, a może lepiej powiedzieć: skruchę. Compunctio cordis, przekłucie serca, nadętego lub zatwardziałego, aby wypłynęły z niego strumienie zbawiennych łez.

poniedziałek, 13 marca 2017

Kochanowski po raz wtóry

Fragment z psalmu, który także często pobrzmiewa w Wielkim Poście.
Psalm 51
Miserere mei, Deus, secundum


Boże w miłosierdziu swoim nieprzebrany,
U Twych nóg upadam ja, człowiek stroskany;
Smiłuj się nade mną, zetrzy moje złości,
Omyj mię, oczyść mię z moich wszeteczności!

Pokrop' mię hysopem, a oczyścion będę,
Omyj mię, a śnieżnej jasności nabędę;
Zeszli mi poselstwo wesołe, a kości
Twym gniewem strapione użyją radości.
I jeszcze parafraza George'a Buchanana, która miała być inspiracją dla przekładu psalmów Kochanowskiego; metrum tu akurat inne:
O salus rerum, lacrimis precantum
Mollibus flecti facilis, rogantem
Levis exaudi, scelerumque taetras
Ablue sordes.

Ergo me hyssopi, sator alme, lustra
Frondis adspersu, maculaeque cedent,
Membra candorem tibi lota vincent
Pura nivalem.

niedziela, 12 marca 2017

Światło, życie, nieśmiertelność

Χριστὸς Ἰησοῦς κατήργησεν μὲν τὸν θάνατον, ἐφώτισεν δὲ ζωὴν καὶ ἀφθαρσίαν διὰ τοῦ εὐαγγελίου (cf. 2 Tm 1:10b). Piękne, mocne, jasne słowa.

sobota, 11 marca 2017

Nieogolony

Szukając co jakiś czas w sieci ilustracji do cyklu o Ziemiomorzu Ursuli Le Guin, trafiam na rysunki brodatego Geda. Niektóre całkiem dobre, tylko ta broda... W Grobowcach Atuanu czytamy, że Gedowi, po dniach spędzonych w zamknięciu, w podziemiach, ledwo zaczął pokazywać się zarost, a w jednym z wywiadów Le Guin wyraźnie stwierdziła, że Ged nie miał brody, że jej nie 'wyhodował'. Widać ilustratorzy niedokładnie czytają książki. Albo uważają, że jak czarnoksiężnik, to musi być z brodą.

Zet razy dwa

Czytam Konrada Lorenza I tak człowiek trafił na psa. Książka zachwalana, polecana, długo jej szukałem, bo podano mi najpierw błędny tytuł, potem o niej zapomniałem, teraz na nią trafiłem. Przeczytałem trzy pierwsze rozdziały, i serce we mnie zamarło. Autor spokojniutko opisuje, jak wyrzucił swojego psa z jadącego pociągu, zaleca bicie jako jedną z metod wychowawczych. I to ma być wspaniała książka, napisana przez wspaniałego, kochającego zwierzęta autora? Jeszcze jestem w stanie zrozumieć, że bicie było kiedyś po prostu powszechnie uważane za metodę wychowawczą dla psów, ale wyrzucenie własnego psa z jadącego pociągu? Nota bene, ten pies ostatecznie skończył w ogrodzie zoologicznym, to też wiele mówi... Nie wiem, może dalsze rozdziały będą lepsze, póki co, nikomu nie polecałbym tej książki. Oceniam na zet dwa: zaszokowanie i zgorszenie.

piątek, 10 marca 2017

Drzewo nam zakwitło

Jeden z moich zeszłorocznych uczniów przysłał mi fragment tekstu bł. Jordana z Saksonii, a w nim taki piękny obraz, na piątek Wielkiego Postu:
Ista arbor benedicta floruit et fructuavit nobis. Cum Christus in cruce se expandit, floruit. Tunc rosas suae passionis nobis dedit, et lilium candoris suae continentiae et violas suae humilitatis.
Kwitnącym drzewem staje się też ochrzczony, według słów św. Asteriosa: Słowo czyni świętymi, Duch umacnia, stary człowiek został pogrzebany w wodzie, nowy, zrodzony przez łaskę, zakwitł.

czwartek, 9 marca 2017

Pieśń zaśpiewajcie

Tradycyjnie, co roku ją przypominam, najbardziej wielkopostna ze wszystkich pieśni, a tak rzadko śpiewana...
Nawróć się, ludu, w pokorze,
w poście i w płaczu, i w żalu,
a światłość twoja jak zorze
rozbłyśnie nad Jeruzalem.

Nawróć się, córko Syjonu,
do Pana, Boga twojego;
tułaczy przyjmij do domu,
łaknących obdaruj chlebem.

Obmyj się dziś żywą wodą,
gdyż Bóg ci przebaczyć gotów;
jak orzeł odnów swą młodość
i rozwiń skrzydła do lotu.

Wtedy Pańskiego imienia
zawezwiesz, a On odpowie,
wprowadzi w bramy zbawienia,
pasterzem będzie swych owiec.

poniedziałek, 6 marca 2017

* * *

W twierdzy zwróconej ku czterem stronom świata – Caer Pedryfan –
sławiłem po raz pierwszy kocioł, który
tchnienie dziewięciu zapaliło dziewic.
Kocioł Władcy Annwn, jakaż jego właściwość,
kocioł o ciemnej krawędzi, zdobnej perłami?
Nie gotuje jedzenia dla tchórza, nie takie jego przeznaczenie.
Połyskujący miecz Lleoga doń wrzucono,
w rękach Lleminga kocioł został.
A przed wejściem do Podziemia lampy płonęły;
a gdyśmy poszli z Arturem, przesławnym w walce,
prócz siedmiu, nikt nie wrócił z Caer Feddwid*).
(z “Preiddeu Annwn”)
________________________________________
*) Feddwid < Medwid, czyli związany z pitnym miodem; Caer Feddwid: Twierdza Pitnego Miodu, Twierdza Miodnej Uczty.

Mój Kochanowski

Mieliśmy w domu Dzieła polskie Jana Kochanowskiego, w opracowaniu Juliana Krzyżanowskiego. Piękne wydanie, w twardej oprawie, ale najbardziej mnie zachwycał jego papier: delikatny, cienki, taki jak w wydaniach Biblii – chyba nawet mówi się nań „papier biblijny”. W liceum dostałem jako jakąś nagrodę Dzieła polskie Kochanowskiego z dedykacją, w oprawie z tłoczonej skóry, na papierze białym, bardzo białym, ale grubym, dla palca nieprzyjemnym. Kilka lat później – sam nie wiem, dlaczego – oddałem wydanie na delikatnym, biblijnym papierze do biblioteki Instytutu Filologii Klasycznej. Pewnie myślałem, że dwa wydania są mi niepotrzebne, i zachowałem to, które miało dedykację. Bardzo, bardzo tego żałuję – z powodu papieru. Wciąż myślę o przyjemności przewracania delikatnych kartek, która łączyła się z przyjemnością czytania Kochanowskiego. Wydanie w tłoczonej skórze owszem, daje możliwość czytania Kochanowskiego, ale nie daje pełnej przyjemności, tego połączenia słów z szelestem kartek. Pewnie mógłbym sobie kupić, np. na Allegro, to wydanie, za którym tak tęsknię... Może gdybym poszedł na filologię klasyczną i poprosił o zwrot mojej darowizny, dostałbym książkę z powrotem... Eee, mało prawdopodobne.

A tu psalm własny Wielkiego Postu – werset z niego pojawia się codziennie w brewiarzu – w przekładzie Kochanowskiego.

    Psalm 91
    Qut habitat in adiutorio Altissimi

    Kto się w opiekę poda Panu swemu
    A całym prawie sercem ufa Jemu,
    Śmiele rzec może: „Mam obrońcę Boga,
    Nie będzie u mnie straszna żadna trwoga.”

    Ciebie on z łowczych obierzy wyzuje
    I w zaraźliwym powietrzu ratuje;
    W cieniu swych skrzydeł zachowa cię wiecznie,
    Pod Jego pióry ulężesz biezpiecznie.

    Stateczność Jego tarcz i puklerz mocny,
    Za którym stojąc na żaden strach nocny,
    Na żadną trwogę ani dbaj na strzały,
    Którymi sieje przygoda w dzień biały.

    Stąd wedla ciebie tysiąc głów polęże,
    Stąd drugi tysiąc; ciebie nie dosięże
    Miecz nieuchronny, a ty przedsię swymi
    Oczyma ujźrzysz pomstę nad grzesznymi.

    Iżeś rzekł Panu: „Tyś nadzieja moja”,
    Iż Bóg nawysszy jest ucieczka twoja –
    Nie dostąpi cię żadna zła przygoda
    Ani się najdzie w domu twoim szkoda.

    Aniołom swoim każe cię pilnować,
    Gdziekolwiek stąpisz, którzy cię piastować
    Na ręku będą, abyś idąc drogą
    Na ostry krzemień nie ugodził nogą.

    Będziesz po żmijach bezpiecznie gniewliwych
    I po padalcach deptał niecierpliwych;
    Na lwa srogiego bez obrazy wsiędziesz
    I na ogromnym smoku jeździć będziesz.

    Słuchaj, co mówi Pan: „Iż mię miłuje,
    A przeciwko mnie szczerze postępuje –
    Ja go też także w jego każdą trwogę
    Nie zapamiętam i owszem wspomogę.

    Głos jego u mnie nie będzie wzgardzony,
    Ja z nim w przygodzie; ode mnie obrony
    Niech pewien będzie, pewien i zacności,
    I lat szedziwych, i mej życzliwości!” 

niedziela, 5 marca 2017

Komu?

Postanowienia wielkopostne. Obiecałem sobie czy obiecałem Bogu?

Sent from my tablet. We are Borg. You will be assimilated.

בְּמִדְבַּר

Jak lud [Izraela] spędził czterdzieści lat na pustyni, tak Jezus spędził na niej czterdzieści dni i czterdzieści nocy. Jak lud głodował i wątpił w Boga, tak Jezus, nowy Izrael, odczuwał głód, ale odrzucił pokusę zamienienia kamieni w chleb, ponieważ zdał się na słowo Boga. Jak Izrael upadł na skałę, która stała się kamieniem zgorszenia, tak Jezus ustrzeżony został przez aniołów przed upadkiem na skałę Świątyni. Jak pod Synajem Izrael czcił złotego cielca, tak Jezus na wysokiej górze odmówił uczczenia Szatana. A odejście Jezusa na pustynię po Jego chrzcie jest rozpoczęciem misji, początkiem nowego świata i zerwania ze światem starym. 
(Jean Danielou, Święty Jan Chrzciciel. Świadek Baranka)
I jeszcze ilustracja do psalmu, związanego z dzisiejszą niedzielą: A lwa i smoka podepczesz (Ps 91[90]:13).

sobota, 4 marca 2017

W stronę kapłaństwa kobiet?

Na mszy kobitka odczytała lekcję, nawet całkiem wyraźnie i ze zrozumieniem, a potem ucałowała lekcjonarz i odeszła od pulpitu.

O czym myśleć w czasie Postu (ii)

O chrzcie. O własnym chrzcie.

Bóg wszechmogący, Ojciec naszego Pana, Jezusa Chrystusa, który cię uwolnił od grzechu i odrodził z wody i z Ducha Świętego, On sam namaszcza ciebie krzyżmem zbawienia, abyś włączony do ludu Bożego, wytrwał w jedności z Chrystusem Kapłanem, Prorokiem i Królem na życie wieczne.

piątek, 3 marca 2017

O czym myśleć w czasie Postu (i)

Ἐπὶ τῶν ποταμῶν Βαβυλῶνος ἐκεῖ ἐκαθίσαμεν καὶ ἐκλαύσαμεν ἐν τῷ μνησθῆναι ἡμᾶς τῆς Σιων.
ἐπὶ ταῖς ἰτέαις ἐν μέσῳ αὐτῆς ἐκρεμάσαμεν τὰ ὄργανα ἡμῶν·
ὅτι ἐκεῖ ἐπηρώτησαν ἡμᾶς οἱ αἰχμαλωτεύσαντες ἡμᾶς λόγους ᾠδῶν καὶ οἱ ἀπαγαγόντες ἡμᾶς ὕμνον, Ἄισατε ἡμῖν ἐκ τῶν ᾠδῶν Σιων.
πῶς ᾄσωμεν τὴν ᾠδὴν κυρίου ἐπὶ γῆς ἀλλοτρίας;
ἐὰν ἐπιλάθωμαί σου, Ιερουσαλημ, ἐπιλησθείη ἡ δεξιά μου·
κολληθείη ἡ γλῶσσά μου τῷ λάρυγγί μου, ἐὰν μή σου μνησθῶ, ἐὰν μὴ προανατάξωμαι τὴν Ιερουσαλημ ἐν ἀρχῇ τῆς εὐφροσύνης μου.
μνήσθητι, κύριε, τῶν υἱῶν Εδωμ τὴν ἡμέραν Ιερουσαλημ τῶν λεγόντων, Ἐκκενοῦτε ἐκκενοῦτε, ἕως ὁ θεμέλιος ἐν αὐτῇ.
θυγάτηρ Βαβυλῶνος ἡ ταλαίπωρος, μακάριος ὃς ἀνταποδώσει σοι τὸ ἀνταπόδομά σου, ὃ ἀντ᾽ πέδωκας ἡμῖν·
μακάριος ὃς κρατήσει καὶ ἐδαφιεῖ τὰ νήπιά σου πρὸς τὴν πέτραν.
(psalm 136[137])

I jeszcze cyklameny, odrobina piękna w ponurym miesiącu:


czwartek, 2 marca 2017

Byłbym zapomniał o Archipelagu

Trzy okładki, które bardzo mi się podobają. Do Czarnoksiężnika z Archipelagu, Grobowców Atuanu i Najdalszego brzegu. W moim prywatnym rankingu okładek ziemiomorskich są w tej chwili na pierwszym miejscu. Rzadko się trafia na tak dobre ilustracje (ściślej mówiąc, na okładki, bo nie wiem, czy te szwedzkie wydania miały jakieś ilustracje wewnątrz.) Coś jest w ich stylu jakby z Cora Bloka, ilustratora Tolkiena, i z Tove Jansson też. Ciekawe, czy Tove ilustrowała książki Le Guin.

Nothing's perfect

Zrobiłem to, co powinienem był zrobić już dawno temu: zacząłem chodzić do kościoła innego niż ten najbliższy. Chodziłem do niego przez ostatnie trzy lata, najpierw dlatego, że najbliżej, a ja z ręką na temblaku nie mogłem założyć normalnie kurtki, więc zimą nie marzło się zbytnio. (I kto to pisze!) Potem z przyzwyczajenia, albo z inercji, albo z jednego i drugiego (czyż nie są sobie bliskie?). Wkurzało mnie podejście do liturgii, wkurzało mnie sprawowanie liturgii, i śpiewy organistki, i wycie celebransa, i kazania, itp., itd., pisałem o tym wiele razy. Wreszcie się zebrałem i poszedłem gdzie indziej, kilka tygodni temu. Śpiewy OK, jeden z księży ma trochę niemikrofonowy głos, brzmi zbyt głośno, ale da się znieść. Na kielichu welon – wprawdzie nie zawsze, widać zależy od upodobań celebransa. (Kielichy, nota bene, piękne.) Kazania OK. Msza zaczynana nie z ambonki, ale od ołtarza – yes! Ornaty całkiem w porządku. Widać, że dbają o liturgię, prostą i godną. Ale nic nie jest doskonałe pod Księżycem, jak łatwo o tym zapominamy... Wczoraj celebrans odczytał głośno modlitwę kapłana – apologię – przed Komunią (Panie Jezu Chryste, Ty z woli Ojca, etc.), przeznaczoną do cichego odmawiania, i to odmówił ją zmieniając liczbę na mnogą – już nie wybaw mnie, ale wybaw nas, etc. Zgrzyt. Rozumiem, że zrobił to z myślą o dobru, o korzyści duchowej, wiernych, ale jednak zgrzyt.

O Lómendilu, pamiętaj, pod Wyspą Tiliona nic nie jest doskonałe.

środa, 1 marca 2017

Pamiętaj, że do prochu, z któregoś wzięty, wrócisz

Pamiętaj, że prochem jesteś i do prochu wrócisz.

1. Przed obliczem Twym stajemy, pochyleni,
my grzesznicy, Tyś najświętszy Bóg i Władca.
Przebacz, Chryste, boś jest wielce miłosierny,
usłysz modły Twego ludu, Zbawicielu.

2. Tyś jest Bogiem na niebiosach, my zaś ludźmi,
z gliny nas stworzyłeś, Panie, Stworzycielu;
nie porzucaj dzieła rąk Twych, Litościwy,
serce nowe stwórz w nas, Chryste, ducha odnów.


Prochem jesteś (Rdz 3:19). Nie chodzi tylko o ciało człowieka, ale o człowieka jako całość, bo jako całość jest on prochem, nicością wobec niezmierzonego Boga. Taka prawda.

Marzec, najgorszy z miesięcy. Najbardziej bezbarwny, duszny i duszący, żużlowaty, jak przedpola Angbandu. Miesiąc popiołu. Taka prawda.

Księża się mądrzą, że Wielki Post nie polega na tym, aby nie jeść cukierków. Ale przecież są ludzie, dla których na tym będzie Wielki Post polegał, na niejedzeniu cukierków. Fizyczny, cielesny wymiar postu, już niekoniecznie związany z mięsem, musi być obecny, jest jego częścią, bo człowiek jest jednością psychofizyczną. Taka prawda.

Powstań z popiołów jak Feniks

Come back to the Lord with all your heart, leave the past in ashes. To cytat z dawnego angielskiego wydania Mszału Rzymskiego. Teraz już tego wersu nie ma, bo nie ma też łacińskiego tekstu, który można by tak przetłumaczyć, niemniej jednak ten tekst przedstawia piękny obraz na dzisiaj odpowiedni, na Popielec. Zostawić za sobą przeszłość, grzeszną przeszłość, w popiołach. To, co dawne, spłonęło, zaczyna się coś nowego. Powstający z popiołów Feniks był dla pierwszych chrześcijan obrazem Chrystusa Pana Zmartwychwstałego, a przecież od Popielca dążymy właśnie ku Zmartwychwstaniu.

A to z kolei modlitwa pokutna św. Efrema Syryjczyka, odmawiana w Kościele wschodnim przez cały Wielki Post:
Κύριε καὶ Δέσποτα τῆς ζωῆς μου, πνεῦμα ἀργίας, περιεργίας, φιλαρχίας, καὶ ἀργολογίας μή μοι δῷς. Πνεῦμα δὲ σωφροσύνης, ταπεινοφροσύνης, ὑπομονῆς, καὶ ἀγάπης χάρισαί μοι τῷ σῷ δούλῳ. Ναί, Κύριε Βασιλεῦ, δώρησα μοι τοῦ ὁρᾶν τὰ ἐμὰ πταίσματα, καὶ μὴ κατακρίνειν τὸν ἀδελφόν μου, ὅτι εὐλογητὸς εἶ, εἰς τοὺς αἰῶνας τῶν αἰώνων. Ἀμήν.

O Panie i Władco życia mego, nie daj mi ducha lenistwa, czczej ciekawości, żądzy władzy i czczej gadaniny, ale łaskawie udziel mi, słudze Twemu, ducha roztropności, pokory, wytrwałości i miłości. Tak, o Panie i Królu, daj, aby widział me potknięcia, a nie osądzał brata mego. Ty bowiem jesteś błogosławiony na wieki wieków. Amen.
Jeśli wierzyć sieci,
to kapłan, recytujący
modlitwę św. Efrema