poniedziałek, 29 września 2014

Podobieństwo

Przez Niego Twój majestat uwielbiają zastępy aniołów, którzy zawsze się radują w Twojej obecności. Przez Niego, to znaczy przez Chrystusa. I także przez Niego ludzie uwielbiają Boga i oddają Mu wszelką cześć i chwałę w Eucharystii. On jest Kapłanem całego stworzenia.

sobota, 27 września 2014

Myśl i mitologia

Przerażająca jest myśl, że prawa ręka może okazać się niesprawna, że może jednak nie da się jej podnieść do góry. Co wtedy? Dowiem się za kolejny miesiąc.

                                ____________________________

Lektura Comparative Mythology Puhvela uzmysławia, jak fascynujące są indoeuropejskie mity, i jak obrzydliwe były towarzyszące im kulty z ohydnymi ofiarami ze zwierząt i ludzi. Taka chociażby aśvamedha, ofiara z konia w Indiach, czy wisielcy oddawani Odynowi w Skandynawii. Tom Shippey także wspomina o tym przeciwstawieniu północnego mitu i religii w umyśle Tolkiena.

niedziela, 14 września 2014

Purpura i złoto

Nie możemy zapominać, jak straszliwa była męka Jezusa na krzyżu. Ale nie możemy też zapominać, że Jezus przez swą mękę wszedł do chwały zmartwychwstania i zwyciężył zło i szatana. Stąd krzyż nie jest już znakiem męki, ale triumfu. Jaśnieje, błyszczy, zdobny królewską purpurą, jak w brewiarzowych tekstach i staroangielskiej poezji. Zapalmy dziś świece przy krzyżach w naszych domach, na znak czci dla znaku zwycięstwa Pana Jezusa.

Crucem tuam adoramus, Domine, triumphatori mortis, tibi canimus: alleluia.

sobota, 13 września 2014

Marzenia i rzeczywistość

Lekarz rodzinny nastraszył mnie, że pręty i płytkę, które we mnie włożono, kiedyś ze mnie wyjmą. A ja już myślałem, że pójdę w ślady Dartha Vadera.

piątek, 12 września 2014

Skojarzenia i porównania

Dla Nazguli bardziej niż mieczyk Froda groźne i zabójcze było wezwanie imienia Elbereth, Pani gwiazd. Z Silmarillionu wiemy, że w jej twarzy wciąż jaśnieje światło Eru, a Melkor bał się jej bardziej niż innych istot stworzonych przez Jedynego.

Gilthoniel! A! Elbereth...

niedziela, 7 września 2014

Zupełnie różne rzeczy

Jakże musimy się modlić za chrześcijan prześladowanych na Bliskim Wschodzie! Wzywajmy wstawiennictwa błogosławionej Maryi, Matki Kościoła i Królowej pokoju, błogosławionego Jana, Poprzednika i Chrzciciela Pańskiego, i świętych Efrema i Charbela.
                          _________________________________

Wczoraj wieczorem widziałem w TV kawałek Skyfall. Jeśli miałbym oglądać, to tylko dla Judi Dench, jest boska w każdej roli.

sobota, 6 września 2014

My fairy blood

Rozmawiałem teraz z Chrisem I o środkach przeciwbólowych, jakie mi podawano, m. in. o ohydnym Tramalu (tramadolu), i o morfinie, która w ogóle mi nie pomogła, jakbym był na nią o(d)porny. Chris pracował kiedyś jako pielęgniarz i zdziwił się, bo morfina działa dosyć szybko i mocno. Must be your fairy blood, stwierdził po chwili namysłu.

piątek, 5 września 2014

Właściwie

Chciałem napisać porządnie, ale jedną ręką trudno, a czas upływa, więc będzie w skrócie. Dziękowałem już wcześniej ogólnie, ale bardzo chcę podziękować szczegółowo.
Najpierw pani, która bohatersko wezwała do mnie karetkę, pomogła dojść do ławki i usiąść. Jej mężowi za powiadomienie mojej rodziny o wypadku.
Dwóm młodym ratownikom medycznym, którzy robili wszystko, co w ich mocy, aby mi ulżyć w cierpieniu. Okazało się, że ampułka morfiny bólu nie ukoiła, więc chłopcy martwili się o mnie bardzo.
Kierowcy, który nas wiózł do szpitala.
Wszystkim, którzy się mną zajęli, kiedy dojechaliśmy do szpitala na Solcu: w rejestracji, przy rentgenie, w przygotowaniu do operacji. Szczególnie siostrom i sanitariuszowi, którzy się musieli dobrze natrudzić, aby wenflon umieścić w którejś z moich uciekających żył.
Anestezjologowi i pielęgniarkom na bloku operacyjnym.
Pielęgniarkom i salowym na oddziale, za karmienie i wożenie do toalety, bo z kaczki skorzystać Lómendil nie potrafi.
Lekarzom dyżurnym na oddziale.
Last, but not least: lekarzowi, który mnie operował i mną się potem zajmował, jedynemu nieanonimowemu, dr. Piotrowi Pęczkowi. Jest pan wzorem lekarza.
A, pomyłka: jeszcze trzy nieanonimowe osoby, pani Roksana, która pomogła załatwić ortezę, pan Arek, który niejako na nowo uczył mnie chodzić po narkozie, i siostra opatrunkowa Agnieszka.

Dziękuję za pomoc, troskę, cierpliwość i poczucie humoru. Jesteście wszyscy wspaniali, byliście słońcem tygodnia w szpitalu spędzonego.

Póki co, kilka tygodni raczej bez pisania.

czwartek, 4 września 2014

środa, 3 września 2014

Wrzesień A.D. 2014

Jest nie tylko złocisty, ale i jakby romański, chociaż nie rozpoznaję dokładnie, dlaczego tak czuję w tym roku. Panie, qui manus tuas in cruce extendisti, móc znowu normalnie czytać i pisać...

wtorek, 2 września 2014

Ze śmiercią mi do twarzy

To były pierwsze słowa, jakie przyszły mi na myśl, kiedy, tydzień temu, zacząłem się podnosić z ziemi (a właściwie z bruku, chociem nie ideał), a prawa ręka, czy właściwie rękaw bluzy, wisiał mi zupełnie jak u Meryl Streep w Ze śmiercią jej do twarzy; do tego wystawał z niego kawałek kości. (Tak w ogóle, to nie przepadam za panią Streep, przereklamowana.) Przewróciły mnie dwa ogromne psy, krewniacy Cerbera, Garmra etc. Dwa złamania otwarte, jedno zamknięte. Nie byłem dzielny w szpitalu, chociaż lekarze i pielęgniarki mówili co innego. Wczoraj wróciłem do domu. Jestem wdzięczny Bogu, że wypadek miał miejsce w dniu jedności z Kościołami Bliskiego Wschodu. (Wpis o św. Janie zrobiłem wcześniej, zaprogramowany.) Jestem wdzięczny wszystkim lekarzom, pielęgniarkom i salowym za ich wielkie serce, dobroć i życzliwość.

A teraz polecam się gorliwie modlitwie chwalebnej Maryi, Matki Boga, Uzdrowicielki chorych grzeszników, i św. Teresy od Jezusa, która wie dobrze, co to jest złamanie ręki.