niedziela, 26 stycznia 2014

Nie ma nic ważniejszego

W soborowej Konstytucji o świętej Liturgii, Sacrosanctum Concilium, czytamy, że Chrystus zawsze jest obecny przy swoim Kościele, a szczególnie (praesertim) wtedy, kiedy sprawuje on liturgię. Zatem liturgiczna celebracja jest działaniem świętym w sposób wyjątkowo się wyróżniający spośród innych działań Kościoła – a jest ich przecież wiele! – i żadne inne działanie Kościoła nie może się równać w swej skuteczności ze sprawowaniem liturgii (SC 7). Ona jest bowiem wypełnianiem kapłańskiego dzieła samego Chrystusa, który oddaje Ojcu najdoskonalszą cześć i chwałę przez swoją ofiarę, dla spełnienia której stał się człowiekiem. Kościół poprzez liturgię łączy się z tą ofiarą Wcielonego Słowa, z Jego męką, śmiercią i zmartwychwstaniem, uobecnionymi w mszy świętej.

W  życiu Kościoła, a więc w życiu każdego z nas, którzy jesteśmy członkami Kościoła, liturgia ma być najważniejsza, przeżywana ze świadomością szczególnej, bliskiej obecności Chrystusa.

Narzekasz i masz

Jeszcze dwa tygodnie temu w nadwiślańskim kraju prawie wszyscy narzekali na brak zimy. Było za ciepło, nie było śniegu... Zima przyszła, jest mróz, jest śnieg. Niestety, w nadwiślańskim kraju znowu narzekania: bo za zimno, bo za dużo śniegu.

Drodzy moi, pozwolę sobie sparafrazować poetę: Chcieliście zimy? No to ją macie! Skumbrie w tomacie, pstrąg!

piątek, 24 stycznia 2014

Katolicy obrządku włoskiego

Nieszpory papieskie w dzień Nawrócenia św. Pawła Apostoła, 25. stycznia, na zakończenie Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan, w tym roku będą sprawowane po włosku. Można to sprawdzić na internetowej stronie Watykanu. Szkoda, że język włoski staje się językiem liturgicznym Kościoła rzymskiego i, co za tym idzie, Kościoła powszechnego. Właśnie w tym dniu jedność języka byłaby także znakiem jedności... Oczywiście, nie chodzi o to, żeby bracia odłączeni przeszli teraz na łacinę. (Swoją drogą, w czasie Soboru Watykańskiego II niekatoliccy obserwatorzy często lepiej mówili po łacinie niż Ojcowie soborowi.) Bardziej o to, żeby pokazać, jak Kościół rzymski stara się, przynajmniej w czasie oficjalnych celebracji, zachowywać jedność liturgicznego języka, dzięki której wierni są w danym kościele, na liturgii, niejako w domu, niezależnie od swoich rodzimych języków. Tym razem tego znaku jedności zabraknie w dniu kończącym tydzień modlitw właśnie o jedność.

Przy okazji papieskich nieszporów: z książki o obchodzeniu świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy przez Jana Pawła II, Miejsce dla każdego, można się dowiedzieć, że to on zapoczątkował odprawianie nieszporów 31. grudnia, z Te Deum, na zakończenie i dziękczynienie za miniony rok. Czytamy, że najpierw te nieszpory były odprawiane w kościele św. Ignacego, a potem, ponieważ przychodziło bardzo dużo ludzi, przeniesiono je do bazyliki św. Piotra. Z tego, co pamiętam, to te nieszpory nie były pomysłem Jana Pawła II, ich tradycja istniała już przed nim. Były sprawowane w kościele jezuickim (czyli synów św. Ignacego) Il Gesù, a przeniesiono je do bazyliki watykańskiej wtedy, kiedy kościół jezuitów musiał zostać poddany remontowi. Ale może źle pamiętam, może ktoś ma dokładniejsze informacje lub wspomnienia?

Jeszcze kilka w tej, skądinąd bardzo cennej, książce nieścisłości można znaleźć (np. na jednej stronie czytamy, że choinki przywożono cięte, na drugiej, że po 2. lutego sadzono je w ogrodzie u sióstr), trochę to denerwujące, redakcja powinna bardziej się postarać.

niedziela, 19 stycznia 2014

Ołtarz indoeuropejski

Widziałem dziś w TV fragment mszy świętej z kościoła pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Dziewicy w Tulcach. Zadumałem się nad ołtarzem... Stoją na nim obok siebie: św. Józef z Dzieciątkiem; Matka Boska z Dzieciątkiem; św. Wawrzyniec z kratą (i, na szczęście, bez Dzieciątka). 

Można by pomyśleć, że mamy przed sobą boskie bliźniaki, jako dzieciątka, postaci typowe dla kultury indoeuropejskiej, obecne w mitach, jak chociażby greccy Dioskurowie czy indyjscy Aświnowie.

sobota, 18 stycznia 2014

Jeszcze raz placki kartoflane

O plackach pisałem już w odniesieniu do gustów i upodobań homiletycznych, teraz będzie o muzycznych. Otóż nie cierpię Niemena, pozostaje dla mnie wyjcem nie do słuchania. Co takiego widzą i słyszą w nim inni, że się zachwycają i wzruszają? Nie wiem. Taki po prostu mam gust. Z pewnością nie tylko ja. Myślę, że tak powinno pozostać, nic gorszego niż wmawianie i przekonywanie wszystkich, że Niemenem powinni się zachwycać, bo tak trzeba. Live and let live. Unicuique suum.

Złuda dzwonków

Ks. Aleksander Fedorowicz starał się uzmysłowić swoim parafianom wagę poszczególnych części mszy świętej. Było to w czasach, kiedy msza odprawiana była po łacinie i wierni niewiele lub nic nie rozumieli z kapłańskich modlitw. Ks. Fedorowicz zauważył, że ludzie modlą się intensywnie i z napięciem do Przeistoczenia, po którym ministrant dzwonił, a wtedy ludzie podnosili się z klęczek i, w pewien sposób, odprężali się, przyjmowali, jak ksiądz to określał, postawę 'spocznij'. To było zupełne niezrozumienie liturgii mszy, dlatego ks. Fedorowicz szczególnie podkreślał, że to, co następuje po Przeistoczeniu jest bardzo ważne, że modlitwy Kanonu wtedy odmawiane są modlitwami ofiarniczymi par excellence: wtedy stoimy, bo taka jest pozycja ofiarnika, tego, kto składa ofiarę, a składają ją wierni, obecni na mszy, wraz z kapłanem. Kapłan przecież modli się w liczbie mnogiej, używa zaimka 'my', przywołuje 'lud święty', i ten właśnie lud kończy eucharystyczną modlitwę swoim 'Amen', przez które potwierdza swój udział w ofierze Chrystusa, włącza się w nią, oddaje się razem z Chrystusem i w Chrystusie Ojcu niebieskiemu.

Myślę, że trzeba o tym pamiętać, o szczególnej wadze tej modlitwy, tych słów, które kapłan odmawia po Przeistoczeniu, których słuchamy i które przyjmujemy stojąc, jako składający Ofiarę, którą jest Chrystus obecny już sakramentalnie na ołtarzu, i o wadze tego 'Amen', przez które wyznajemy, że chcemy się razem z Chrystusem oddać Bogu. Wypowiadać je jak najbardziej świadomie, jako znak naszego uczestnictwa i zjednoczenia z oddaniem się Jezusa Ojcu.

piątek, 17 stycznia 2014

Bierzmowanie

Wczoraj było wspomnienie św. Berarda, pierwszego męczennika franciszkańskiego. To mój patron od bierzmowania. Myślałem wczoraj o bierzmowaniu: pamiętam datę, pamiętam, jak byłem ubrany, pamiętam stułę kapłana, który niósł olej krzyżma, ale nie pamiętam koloru ornatu biskupa. Wydaje mi się, że był złoty, ale dlaczego? Spodziewałbym się raczej czerwonego na mszy o Duchu Świętym. Co ciekawe, pamiętam też bierzmowanie mojego brata, starszego ode mnie o siedem lat, ale nie mam pojęcia, jakiego patrona sobie wybrał przy tym sakramencie!

Kiedy błagam o łaskę Ducha Świętego, wiem, że św. Berard wspomaga moje modlitwy.

Pius Parsch w jednym ze swoich tekstów zalecał traktowanie drogi do kościoła, na mszę, jako swoistej procesji, w której nigdy nie jesteśmy sami, bo towarzyszy nam nasz anioł stróż, nasi święci patronowie, święci, których w danym dniu Kościół wspomina... O patronie lub patronce kościoła, do którego się idzie, też warto pomyśleć. Prosić ich o pomoc w przeżyciu mszy świętej.

środa, 15 stycznia 2014

Ożywienie

Nie chodzi o to, by ożywić liturgię: ona zawsze jest żywa życiem samego Boga. Chodzi o ożywienie naszego życia liturgią, naszego przeżywania liturgii.

Można zacząć od uważnego słuchania słów Modlitwy Eucharystycznej, uświadomienia sobie, że mówią o ofierze, i włączania się, ciągle na nowo, ciągle głębiej, w tę ofiarę. Można sobie uświadomić, że w czasie Modlitwy Eucharystycznej, modlitwy ofiarniczej, stoimy, bo taka jest postawa ofiarnika, tego, który składa ofiarę. Wszyscy w czasie mszy tę ofiarę składamy wraz z kapłanem, bo wszyscy mamy udział w Chrystusowym kapłaństwie na mocy chrztu.

wtorek, 14 stycznia 2014

Porażony

Niejaki dr Michael Jones, autor książki Libido dominandi. Seks jako narzędzie kontroli społecznej, 14.12.13 tak mówił na spotkaniu z czytelnikami w Krakowie (cytat za tygodnikiem Niedziela z 5.01.14):

Zapewne wiecie, że „Władca Pierścieni” to dzieło o Europie. Są w nim przedstawieni jeźdźcy Rohanu – to Polacy, dzielni bohaterowie potrafiący odważnie przeciwstawić się złu. Orkami natomiast, a więc postaciami niosącymi najwięcej zła, są dziś seksedukatorzy.

Porażająca głębia iście proroczej interpretacji dzieła Tolkiena... Ciekawe, co dr Jones powiedziałby tym, którzy jaskinię Szeloby interpretują freudowsko...

niedziela, 12 stycznia 2014

Ty jesteś moim Synem

Msza w noc Bożego Narodzenia zaczyna się słowami jednego z najświętszych psalmów: Pan rzekł do Mnie: Ty jesteś moim Synem, Ja dzisiaj zrodziłem Ciebie (Ps 2:7). Słowa, które Ojciec wypowiada do swojego Syna, zrodzonego poza czasem, w niedostępnej tajemnicy Bóstwa. Zrodzony, a nie stworzony, powtarzamy w wyznaniu wiary.

W niedzielę Chrztu Pańskiego, kiedy liturgicznie kończy się okres Narodzenia Pańskiego, na początku mszy słyszymy słowa Boga znad Jordanu: To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie (cf. Mt 3:16-17). Te słowa Ojca zamykają jakby klamrą cały okres Narodzenia Pańskiego i objawienia Chrystusa jako Syna Bożego, który przyszedł, aby nas zbawić. Te słowa objawiają wewnętrzne życie Boga, który jest Jeden w Trzech Osobach, i to objawienie Bożego życia jest źródłem życia naszego.

Jednocześnie dopełniają się i adwentowe zapowiedzi: znowu staje przed nami Jan Chrzciciel, o którym czytaliśmy w 2. i 3. niedzielę Adwentu. Zapowiadał przyjście Chrystusa, Zbawiciela i Sędziego, teraz ogłasza Jego obecność wśród ludu.

Wszystko ma swoje miejsce, wszystko się odpowiednio łączy, wszystko układa się w całość, w której objawia się Bóg.

Czego pragną pobożne dzieci...

Święto Chrztu Pańskiego przypomina mi zawsze o pewnym kazaniu dla dzieci, jakie słyszałem w ten właśnie dzień wiele, wiele lat temu. Kazanie było w formie dialogu z dziećmi, celebrans z mikrofonem chodził między ławkami, zadawał pytania, dzieci odpowiadały. Tak naprawdę to pamiętam tylko początek kazania. Ksiądz zapytał: Kochane dzieci, gdybyście znalazły się na pustyni, co byłoby wam szczególnie potrzebne? Do odpowiedzi zgłosiła się jakaś dziewczynka, która omdlewająco-uduchowionym głosem powiedziała do mikrofonu: Woda święcona. Więcej nie pamiętam, tak wielkie wrażenie zrobiła na mnie ta odpowiedź.

sobota, 11 stycznia 2014

Daleko na Północy

Mrozy, które w minionych dniach skuły Amerykę, tworzyły wspaniałą scenerię do czytania Silmarillionu: mroźna potęga Melkora na Północy, najpierw w Utumno, potem w Angbandzie, kiedy wrócił do Śródziemia i nazywany był Morgothem. Mike Drout wspominał, że czytał Silmarillion po raz pierwszy w czasie mroźnej zimy, w zbudowanym przed domem domku ze śniegu i lodu.

piątek, 10 stycznia 2014

Pocieszenie

Jako osoba nieustannie i bez powodzenia walcząca z otyłością, z radością słuchałem dialogu matki i córki w pewnym serialu:
– Przestań tyle jeść, wiesz chociaż, ile ważysz?
– Nie mam pamięci do liczb...

Ja chyba też nie mam pamięci do liczb, od lat nie jestem w stanie zapamiętać np. numerów telefonów moich rodziców albo roku śmierci św. Oswina.

wtorek, 7 stycznia 2014

Co z tą mirrą?

Złoto i kadzidło, mniej lub bardziej, istnieją w naszej świadomości, w naszych wyobrażeniach. Mirra pozostaje chyba już tylko w biblijnym tekście. Przynieśli ją Jezusowi magowie ze Wschodu, jak zapisał św. Mateusz (Mt 2:11). Później pisał o niej św. Jan: oto Nikodem przyniósł na pogrzeb Jezusa mieszaninę mirry i aloesu (J 19:39), której użyto przy spowijaniu Jezusowego ciała w całun. Wonny zapach i właściwości konserwujące, chroniące przed rozkładem zwłok.

Roman Brandstaetter w swojej powieści Jezus z Nazarethu ukazuje Jezusa, myślącego o mirrze, podarunku mędrców ze Wschodu, przy namaszczeniu w Betanii (J 12:1-8; Mk 14:3-9; Mt 26:6-13). U Jana tego namaszczenia dokonuje Maria, siostra Marty i Łazarza, Mateusz i Marek przedstawiają bezimienną kobietę. To wtedy uczniowie, a zwłaszcza Judasz, oburzają się, że drogocenny olejek nardowy został „zmarnowany” na Jezusa, a nie sprzedany, aby pozyskać pieniądze na biednych. Jezus jednak gani apostołów i wyjaśnia, że to było namaszczenie na Jego pogrzeb – a idąc za myślą Brandstaettera możemy dodać: na pogrzeb zapowiedziany przez mirrę magów ze Wschodu, przyniesioną w początkach życia Jezusa na ziemi. Wszystko misternie się łączy, wszystko ma swoje miejsce.

Chciałbym kiedyś zobaczyć mirrę, dotknąć jej, powąchać. 

Zupełnie zapomniałem, że mam w domu trzech królów, innych niż ten szachowy z wczorajszego zdjęcia. Zapomniałem chyba dlatego, że przez cały rok stoją na półce, widać przestałem na nich zwracać należytą uwagę. Jak na przybywających ze Wschodu przystało, zwróceni są ku Zachodowi, jak moje okna. Trochę już wyblakli od zbyt mocnego słońca.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Nieważne, ilu ich było, ważne, co przynieśli

Czy było ich trzech czy więcej, nie wiemy i się nie dowiemy. Magowie ze Wschodu, którzy przyszli do Betlejem, pozostaną tajemnicą, tak jak ich opis gwiazdy, która prowadziła ich do Jezusa. (W jednej z angielskich kolęd idą oni na północny-zachód, czyli wyruszyliby skądś na południowy-wschód od Betlejem, z pustyni.)

Trzy dary, które określają Jezusa: złoto oznacza, że jest On prawdziwym Królem, ten element podkreśla też liturgia w antyfonie na wejście, sławiącej Pana i Władcę; kadzidło przypomina, że jest On Bogiem, przed którym się je pali, ale także Kapłanem, który samego siebie ofiarował na wdzięczną woń Bogu (cf. Ef 5:2); mirra zaś to zapowiedź Jego męki i śmierci, po której ciało Jego zostało namaszczone właśnie mirrą i złożone do grobu. Tajemnica Jezusa, który jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem, umarł za nasze grzechy, ale żyje i króluje na wieki, jak przypomina zakończenie każdej mszalnej kolekty. Objawienie Boga, który stał się człowiekiem, aby zbawić cały świat. Podkreśla się często w kazaniach na ten dzień powołanie pogan, reprezentowanych przez owych magów ze Wschodu, a tym samym powołanie wszystkich spoza ludu izraelskiego. Ale może warto dostrzec w uroczystości Epifanii właśnie to, co ta nazwa oznacza: objawienie się Boga-Człowieka, przybycie Boga-Zbawiciela.

tu jest piękne to, że Dzieciątko dotyka darów

Gdybym miał większą szopkę i mógł do niej dostawić dodatkowe figury, i przyjąłbym, że to królowie do Jezusa przyszli, mógłbym teraz dostawić tylko jednego, i to nie ze Wschodu, ale z Północy:



niedziela, 5 stycznia 2014

Ciasto, tkanina, biżuteria i mszał z sianem

Trzeci już raz w tym roku czytany jest w liturgii mszalnej Prolog Ewangelii według św. Jana (J 1:1-18). Tekst właściwie dobrze znany, całe frazy z niego pamiętamy, a jednocześnie tekst niesamowicie bogaty, wciąż zaskakujący, wciąż wywołujący podziw i zachwyt.

Tak samo bogaty i zachwycający jest hymn z jutrzni, dziś ostatni raz odmawiany: A solis ortus cardine. Ten hymn kojarzy mi się z bogatym świątecznym ciastem, pełnym rodzynków, migdałów, orzechów, skórki pomarańczowej, do tego polukrowanym. 

Inny obraz, jaki wywołują ten hymn i początek Ewangelii według św. Jana, to bogaty kobierzec, jakaś wspaniała tkanina, wyszywana złotem i perłami. Albo wspaniała korona czy diadem, a może naszyjnik, jak Nauglamír, zachwycające swą misterną robotą, doskonałością kształtu i bogactwem drogich kamieni.

Dziś, z pewnych względów, sięgałem daleko w przeszłość. Przypomniała mi się szopka z czasów wczesnej młodości: żłóbek zrobiony był z otwartego mszału, na którym ułożono garstkę siana, a na nim Dzieciątko (piękna, betlejemska figurka). Dzieciątko Jezus przychodzi do nas w liturgii, poprzez słowa i sakramenty.

sobota, 4 stycznia 2014

Pułapki metonimii

Czasami zdarzy się, że tłumacz nieco niezręcznie przełoży jakiś fragment, i czytamy wtedy na przykład coś takiego: Przyjęła z jej ręki wspaniały puchar, wypiła go i zaraz zwróciła.

piątek, 3 stycznia 2014

Na litość Boską...

Prawie 5,5 miliona osób zwiedziło w zeszłym roku Muzea Watykańskie. O tym nowym rekordzie poinformowała dyrekcja zbiorów podkreślając, że jest to również rezultat zainteresowania, jakie wywołuje papież Franciszek. 

Założę się, że większe zużycie wody w rzymskich szaletach wynika z tego samego 'efektu Franciszka'. Przecież turyści muszą się gdzieś załatwiać.

Poczucie humoru papieży bywa dziwne. Dawno temu pisałem o bł. Janie Pawle II, którego 'dowcipy' nie zawsze były śmieszne (jak chociażby uwaga do papieskiego łacinnika). Teraz możemy się dowiedzieć o poczuciu humoru Franciszka, który w ostatnim dniu starego roku zostawił wiadomość na sekretarce w klasztorze karmelitanek bosych w Hiszpanii: Co takiego ważnego robicie, że nie możecie odebrać telefonu? No właśnie, co ważnego mogą robić karmelitanki... Może po prostu się modlą, bo takie jest ich powołanie? W moim znajomym Karmelu na telefonicznej sekretarce nagrana jest informacja, że telefony odbierane są tylko w takich a takich godzinach, bo pozostałe są przeznaczone na modlitwę i pracę. Nie wiem, czy papieskie pytanie uważać za żart, czy może za brak zrozumienia powołania karmelitańskiego? Swoją drogą, bardzo to niesmaczne, że owo nagranie wyciekło do mediów, czyżby siostry się chciały pochwalić telefonem od papieża, czy może przeciek był w Watykanie? Jak dla mnie, cała sytuacja, tzn. i pytanie papieża, i wyciek nagrania, bardzo żenująca.

Jeszcze o szopkach

Ta w Watykanie, na placu św. Piotra, jest po prostu brzydka, zwłaszcza aniołki wyrastające z ziemi wokół świętej Dziewicy brzydotę powiększają. Jarmarcznie wygląda.

W niektórych kościołach są teraz szopki z tzw. interaktywnymi figurami, czymś w rodzaju manekinów o ruchomych kończynach, odzianych w prawdziwe, tzn. z materiału zrobione, szaty. Pomysł może i dobry, ale wykonanie takie sobie, bo manekiny mają brzydkie twarze, a szaty są z reguły źle dopasowane.

Szopki lub figurki Dzieciątka Jezus domowe, nieduże, też z reguły są brzydkie, albo przeraźliwie infantylne (co na jedno wychodzi). Znaleźć naprawdę piękne Dzieciątko to rzecz trudna. Figurki są zwykle zbyt jaskrawo pomalowane, do tego błyszczą się, jakby je obficie natłuszczono oliwą.

Kicz Bożego Narodzenia, kicz religijny. Biznes zwyciężył sztukę?

środa, 1 stycznia 2014

A proroctwo Jego zgonu już się w świecie szerzy

W tej noworocznej kolędzie, przypisywanej Filipowi Kanclerzowi (+1236), pobrzmiewa już tajemnica śmierci Jezusa, dopiero co narodzonego:

Procedenti Puero – Eia! Novus annus est! –
Virginis ex utero – gloria laudis!

Christus nobis natus est – Eia! Novus annus est! –
Crucifigi passus est – gloria laudis!

Cuius crucifixio – Eia! Novus annus est! –
Nostra sit salvatio – gloria laudis!

Redemptorem saeculi – eia! Novus annus est! –
Laudant omnes populi – gloria laudis!

Collaudemus Dominum – eia! Novus annus est! –
Salvatorem hominum – gloria laudis!

W antyfonie dzisiejszej jutrzni Jan Chrzciciel zapowiada: Ecce Agnus Dei, ecce qui tollit peccata mundi. Też zapowiedź śmierci Jezusa, niewinnego Baranka, który zniszczy grzechy świata.


I jeszcze modlitwa, z innej kolędy, też przypisywanej Filipowi, do Tej, która zrodziła Jezusa:

Eia, Mater Domini,
  quae pacem reddidisti
angelis et homini
  cum Christum genuisti,
tuum exora Filium,
ut se nobis propitium
  exhibeat
  et deleat
peccata,
praestans auxilium
  vita frui beata
post hoc exsilium.