środa, 30 kwietnia 2014

Ci, którzy dyszą gwałtem

Nasza wiara powinna być dostatecznie silna, aby wszystko zrozumieć – nawet nienawiść i niewiarę. Wtedy pokochamy nienawidzącego i niewierzącego prosząc Boga, by okazał swą moc. (Adrienne von Speyr)

W kraju nad Wisłą wielu jest wierzących katolików (zwłaszcza tych najprawdziwszych spośród katolików), którzy, gdyby im dać do ręki karabin, z radością zabiliby tych, którzy nie wierzą, albo wierzą lub myślą inaczej niż oni.

Można się za nich tylko modlić i ufać miłosierdziu Bożemu.

wtorek, 29 kwietnia 2014

Po szwajcarsku

Mój cioteczny wnuk, ze Szwajcarii, ma 9 lat. (Miał rok, kiedy wyjechał z rodzicami do Szwajcarii, mówi po polsku, ale mam wrażenie, że myśli już po niemiecku.) Przy rodzinnym stole, ze swoimi rodzicami i pradziadkiem, czyli moim rodzicem, pośród ciast i pączków, przy rozmowach na temat poziomu demograficznego, emerytur i ZUS, nagle zapytał: A skąd się biorą dzieci? Po chwili milczenia jego matka powiedziała: No spotyka chłopak dziewczynę i mają dzieci.

Widać w Szwajcarii dzieci dowiadują się 'tych' rzeczy w sposób właściwy, tzn. od rodziców, a nie od kolegów z podwórka.

A jak wspomóc ZUS? Umrzeć przed emeryturą.

Taktowny

Z polskiego przekładu homilii papieża Franciszka w czasie mszy kanonizacyjnej dwóch papieży: św. Jan XXIII okazał taktowne posłuszeństwo Duchowi Świętemu. Czy ktoś rozumie, co to jest taktowne posłuszeństwo? Był posłuszny, bo wypadało być posłusznym, gdyby nie był, ludzie by gadali?

Taktownie można milczeć, chrząknąć, odwrócić wzrok, ale jak być taktownie posłusznym? Chyba tylko wtedy, kiedy nie chcemy, aby ktoś wiedział, że jesteśmy mu posłuszni. Ale z Duchem Świętym to raczej nie przejdzie.

Po włosku papież powiedział: san Giovanni XXIII ha dimostrato una delicata docilità allo Spirito Santo. Nie znam włoskiego, mogę się tylko domyślać znaczenia, ale wydaje mi się, że lepsze byłoby tu uległe posłuszeństwo (chociaż to masło maślane) wobec Ducha Świętego. Obrazowo, za Bernanosem: być jak miękki zamsz w rękach Ducha Świętego. Albo być jak harfa, reagująca na najlżejszy Jego dotyk. Czułe posłuszeństwo... ale taktowne? Nie rozumiem.

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Seledynowo

Wprawdzie kwiecie szybko przekwita, a po deszczach tym bardziej osypuje się z drzew, to jednak w tym roku seledynowy kolor świeżych liści trwa jakby dłużej. Delikatny jak jedwabisty adamaszek, nieśmiały, jedyny w swoim rodzaju, zanim ustąpi pełnej zieleni.

Mleko św. Piotra

Nie, to nie jest jakaś relikwia ani sakramentale: chodzi o werset z 1. Listu św. Piotra Apostoła, który jest śpiewem na wejście w niedzielę po Wielkanocy, czyli w Niedzielę Białą, Przewodnią, Miłosierdzia Bożego.

Otóż w przedsoborowych mszałach podaje się jako introit na tę (wczorajszą) niedzielę taki tekst: Quasi modo geniti infantes, alleluja: rationablies, sine dolo lac concupiscite, alleluja, alleluja, alleluja (zachowałem ortografię). To fragment 1 P 2:2. Co ciekawe, jeśli zajrzymy do krytycznego, naukowego wydania Wulgaty, nie znajdziemy tego tekstu, będzie on tylko odnotowany jako jedna z pomniejszych wersji w aparacie krytycznym. Wulgata bowiem ma taki tekst: sicut modo geniti infantes, rationale sine dolo lac concupiscite. Różnicę między sicut a quasi możemy pominąć, nie jest istotna, chodzi mi o rationabiles i rationale. Odłóżmy na razie na bok niełatwe zadanie tłumaczenia tych słów i w ogóle całego fragmentu, skupmy się na gramatyce: jeśli przyjmiemy wersję rationabiles, to musimy odnieść ten przymiotnik do infantes, gdyż zgadzają się te dwa słowa pod względem przypadka, liczby i rodzaju. Jeśli zaś wybierzemy rationale, to odnieść musimy ten przymiotnik do lac, gdyż znowu występuje tu zgoda przypadka, liczby i rodzaju. I, od razu dodam, ta właśnie druga wersja jest właściwym tłumaczeniem greckiego oryginału: ὡς ἀρτιγέννητα βρέφη τὸ λογικὸν ἄδολον γάλα ἐπιποθήσατε. A co właściwie znaczy ten fragment? Zacznijmy od oryginału: Jak dopiero co narodzone dzieci *) zapragnijcie duchowego **), wolnego od fałszu, mleka. Wulgata tłumaczy dosyć wiernie: Jak tylko co narodzone niemowlęta, pragnijcie duchowego, wolnego od fałszu, mleka. Przekład natomiast, jaki pojawia się w dawnych mszałach, idący za wersją, zachowaną w niektórych rękopisach Wulgaty, takie ma znaczenie: Jakby tylko co narodzone, rozumne niemowlęta, pragnijcie wolnego od fałszu, mleka. Mleko przestaje być duchowe, natomiast niemowlęta stają się rozumne. Rationalis, rationabilis, słowa brzmią podobnie, znaczeniowo są bliskie: powiązane z rozumem, z duchem jako istotą człowieka, jego wnętrzem, z myśleniem, tym, co różne od samej tylko cielesności. W odniesieniu do greckiego tekstu możemy powiedzieć, że mają wyrażać powiązanie z Boskim Logosem, czyli samym Chrystusem, który owym duchowym ('logicznym') mlekiem, czyli swoją nauką, karmi dusze wiernych, odrodzonych przez chrzest. 

Łatwo zresztą wyjaśnić ową pomyłkę dawnych skrybów, która drogę znalazła do mszałów: poprawny przekład Wulgaty ma rationale sine dolo lac. Ponieważ w najstarszych rękopisach nie oddzielano wyrazów, jakiś późniejszy przepisywacz połączył 's' z rationale, i wyszło rationales; a że 'ine' samo w sobie nic nie znaczyło, skryba rozumiał, że musi być sine, i w rezultacie wyszło rationales sine dolo lac. Ponieważ, jak wskazałem wyżej, rationales można gramatycznie połączyć z infantes, zdanie pozostało sensowne, aczkolwiek sens oryginału zmieniło! Zamiana z rationales na rationabiles nie była już trudna, zwłaszcza że aparat krytyczny pokazuje, iż w rękopisach Wulgaty istniały już wersje rationale i rationabile, czyli nawet wtedy, kiedy ten przymiotnik odnosił się do mleka: już wtedy 's' mogło zostać dołączone do rationabile. Z punktu widzenia tłumacza trzeba powiedzieć, że greckie λογικός naprawdę nie jest łatwe do tłumaczenia, a wahania między rationale a rationabile są jak najbardziej normalne przy przepisywaniu.

Tak więc, w zależności od wyboru mszału możemy mieć albo prawdziwy, albo fałszywy łaciński przekład słów św. Piotra.

______________________
*) Greckie słowo βρέφος może oznaczać małe dziecko, i takie jest jego znaczenie w Nowym Testamencie, ale oznacza właściwie źrebaka, młode zwierzę (i etymologicznie ze źrebakiem jest pokrewne).
**) Podaję jedno ze znaczeń przymiotnika λογικός, niełatwego do tłumaczenia. Warto zauważyć, że ten przymiotnik pojawia się też w jakże ważnym dla liturgii fragmencie Rz 12:1.

niedziela, 27 kwietnia 2014

Postulaty

Myślę, że powinno się zmienić słowa pieśni eucharystycznej i zamiast: Jak niewierny Tomasz Twych nie szukam ran śpiewać raczej: Jak wątpiący Tomasz Twych nie szukam ran. Przecież Tomasz nie był niewierny, tylko wątpiący, niedowierzający, a to duża różnica!

Może też warto by raz jeszcze przetłumaczyć kolektę dzisiejszą, 2. niedzieli wielkanocnej. W łacińskim oryginale Bóg nie tyle umacnia wiarę ludu, co ją zapala, i brak także określeń chrztu, Ducha i krwi: jest po prostu prośba o zrozumienie, jakim chrztem zostaliśmy obmyci, przez jakiego Ducha odrodzeni, i jaką krwią odkupieni. Polski przekład dodaje niepotrzebną, moim zdaniem, (nad)interpretację w miejsce prostoty oryginału.

Wreszcie, ciekawym bardzo, z jakich to względów mój biskup, kard. Nycz, udzielił przebywającym na terenie archidiecezji warszawskiej dyspensy od postu w piątek, 2. maja.

Trzeci wpis dzisiaj, ale każdy na inny temat, więc łączyć się nie dało.

Gaudet mater Ecclesia

Oglądając w telewizji mszę kanonizacyjną Jana XXIII i Jana Pawła II czuję radość i dumę z faktu, że jestem członkiem Kościoła, że jestem dzieckiem Kościoła. Tego Kościoła, do którego należą zastępy świętych w niebie, których przyzywano na początku uroczystości kanonizacyjnej: świadomość, że oni zstępują i stają obok nas, kiedy ich wzywamy, aby swoją potężną modlitwą wspierać naszą słabą modlitwę. Tego Kościoła, któremu z woli Pana nieustannie towarzyszy Duch Święty, chroniąc go przed błędem i zapewniając mu pełnię objawionej prawdy. Msza kanonizacyjna, z całym jej splendorem, daje nam przedsmak tej liturgii, o której czytać będziemy od jutra w Księdze Apokalipsy św. Jana. Święci jako doskonałe uwielbienie Boga, ci, którzy śpiewają przed tronem Boga i Baranka. My, którzy wciąż wzdychamy na tym łez padole, i dążymy, aby się z nimi połączyć w blasku Trójcy. Bóg objawia swą świętość w Kościele.

Papież Franciszek w homilii mówił o Jezusowych ranach, co bardzo mnie ucieszyło, bo mam do nich szczególne nabożeństwo. Rany Chrystusa na przebitych rękach, nogach i boku, rany z krzyża, ale zachowane po Zmartwychwstaniu, rany, które w swej liturgii Kościół nazywa fulgida i gloriosa, jaśniejącymi i chwalebnymi. Tomasz chciał ich dotknąć, ale Ewangelista nie zapisał, czy ośmielił się to zrobić, wyznał tylko, że Jezus jest Bogiem, tym samym, który objawił się Mojżeszowi w krzewie gorejącym.

Niestety, kilka gorzkich słów muszę powiedzieć (znowu!) pod adresem telewizyjnych komentatorów. Już nawet nie chodzi o nieznajomość liturgii – nieświadomość tego, że przed Ewangelią będzie sekwencja, albo stwierdzenie, że według rytu mszy po homilii nastąpi modlitwa wiernych, zupełne zapomnienie o wyznaniu wiary (komentatorami są księża, jak oni odprawiają mszę?). Ale ich ciągłe, natrętne gadanie, jakiś strach przed ciszą... Ewangelia śpiewana po grecku – komentator gada. Chwila ciszy po homilii – komentator gada. Modlitwa eucharystyczna – komentator ją recytuje, łącznie ze słowami konsekracji. Żadnego wyczucia sacrum, żadnego wyczucia modlitwy, ciszy, skupienia. Tylko ciągłe mielenie jęzorem, bo naprawdę trudno to inaczej nazwać. Pisałem już kilka razy, że lepszym rozwiązaniem byłoby podawanie na pasku, na dole ekranu, tekstów mszalnych, zamiast natrętnego, zagłuszającego wszystko komentarza ustnego. Może ktoś w końcu pójdzie po rozum do głowy...

JHWH, Bóg mój (J 20:28)

W radosnym dni kanonizacji dwóch papieży trzeba z mocą przypomnieć, że święci prowadzą do Boga, ale Bogiem nie są. Nie mogą Boga zasłaniać, chociaż łatwo tak ich ustawić, aby Boga zasłonili. Taka pokusa, mniej lub bardziej świadoma, drzemie w człowieku, któremu się wydaje (błędnie!), że święci są mu bliżsi niż sam Bóg. Święci mają być oknem lub lornetką, przez które widzimy Boga, gwiazdami, odbijającymi Jego światło, naczyniem, z którego wydobywa się Jego wonny zapach.

Boże mój, wielbić pragnę Ciebie (Ps 118 [117]:28).

sobota, 26 kwietnia 2014

Masa krytyczna

Najpierw jest hałas: głośna muzyka, klaksony i kakofonia rowerowych dzwonków. Potem w zwolnionym tempie snuje się horda rowerzystów, utrudniając ruch na ulicach Warszawy. Wszystko w piątek pod wieczór. Podobno ma to wymóc tworzenie nowych ścieżek rowerowych.

Szkoda, że nikt nie pomyślał o podobnej akcji, mającej nauczyć ludzi wsiadania do wagonów metra, autobusów i tramwajów: że najpierw trzeba wypuścić tych, którzy wysiadają, a dopiero potem ładować się do środka. Większy pożytek przynosiłaby taka akcja niż blokująca ulice tłuszcza rowerzystów.

piątek, 25 kwietnia 2014

Starsze niż się wydaje

O względach duszpasterskich mówi się zwykle w odniesieniu do liturgii po Soborze Watykańskim II. Ale przecież istniały one wcześniej! Wystarczy przypomnieć ciemne jutrznie sprzed reformy Piusa XII: odprawiano je po południu! Innymi słowy, jutrznia Wielkiego Czwartku sprawowana była w Wielką Środę o 16. Jutrznia Wielkiego Piątku – po południu w Wielki Czwartek, a Wielkiej Soboty – w Wielki Piątek. Przyjmując możliwość sprawowania tych nabożeństw, a dokładniej ich części zwanej matutinum, składającej się z nokturnów (zresztą, kiedyś w ogóle nazywano tę część brewiarza nokturnem, czyli modlitwą nocną) w nocy czy nawet (późnym) wieczorem dnia poprzedniego, na zasadzie wigilii (jeszcze inna nazwa tego nabożeństwa), zapytać trzeba, czy godzina 16. była odpowiednią porą na ich sprawowanie. A do tej modlitwy nocnej dodawano przecież laudes matutinae, czyli modlitwę wyraźnie już poranną! I tłumaczono to względami duszpasterskimi, chociaż może samego sformułowania nie znano: mówiono, że Kościół odprawia te nabożeństwa po południu dnia poprzedniego, aby dać wiernym możliwość uczestniczenia w nich; skoro bowiem były to godziny liturgiczne przeznaczone na noc i bardzo wczesny ranek, niemożliwe było, aby jacyś wierni zechcieli pofatygować się do kościoła przed świtem, aby w nich uczestniczyć. Reforma Piusa XII przywróciła tym godzinom ich właściwe, czyli poranne, miejsce, aczkolwiek ciemna jutrznia Wielkiego Czwartku mogła być sprawowana w Wielką Środę wieczorem w kościołach katedralnych, aby poranna celebracja nie kolidowała z mszą Krzyżma.

Inne względy duszpasterskie związane były z godziną nieszporów w pewnym belgijskim opactwie benedyktyńskim, skąd przejęli je, jak mi mówiono, benedyktyni tynieccy. Nieszpory odprawiano tam o 15., w niedziele o 14.30, aby wierni mogli po nich zdążyć na ostatni pociąg. Nie wiem, ile w tym prawdy, faktem jest, że przez lata w Tyńcu o takich godzinach odprawiano nieszpory.

Jeśliby dobrze poszukać, to takich względów duszpasterskich w przeszłości można z pewnością więcej znaleźć.

czwartek, 24 kwietnia 2014

Bardzo stary brewiarz

A właściwie nie brewiarz, tylko coś, co tworzyłoby obecnie jego część: kolektarz Leofrika, z ok. 1050-60 roku. Widać fragment z jutrzni wielkanocnej, z tą samą antyfoną, której używa się i obecnie do Benedictus, a niżej kolekta:


środa, 23 kwietnia 2014

Stan skupienia

Z ulotki pielgrzymkowej: Możliwość ucałowania relikwii z krwią w stanie płynnym Jana Pawła II.

Ciekawe, czy wartość relikwii zależy od tego, czy krew jest w stanie płynnym (dodano jakiś antykoagulant? bo przecież nawet krew św. Januarego tylko dwa razy do roku, za łaską Bożą, staje się płynna), czy zaschnięta. Skoro podkreślono, że w stanie płynnym (oczywiście, krew, nie Jan Paweł II), to widać ważne.

Ciekawe, co napisałby o tym św. Augustyn (cf. Tractatus in Ioannem 84,2).

Jeszcze tydzień kwietnia

Jeszcze tydzień kwietnia, a już zakwitły bzy! Nie wspominając o rajskich jabłonkach, które od kilku dni obsypane są różowym kwieciem... Kiedyś czekały do 1. maja, pamiętam, jak w szkole kazano nam je rysować na pierwszomajowych dekoracjach.

Pewnie za tydzień będzie już można zbierać grzyby w lasach.

To, co napisano

Po swoim zmartwychwstaniu Jezus przypomina uczniom, że Jego męka, śmierć i powstanie z martwych zapowiedziane były w Starym Testamencie: u Mojżesza, czyli w Pięcioksięgu, u Proroków, i w Psalmach (Łk 24:27.44). Proroctwa dotyczące męki i śmierci Mesjasza wydają się łatwe do odszukania, wystarczy przypomnieć sobie chociażby Pieśni Sługi JHWH z Księgi proroka Izajasza, jak chociażby fragment czytany w Wielki Piątek (Iz 52:13-53:12). 

Ale co ze zmartwychwstaniem? Samo pojęcie zmartwychwstania powoli się kształtowało w myśli autorów biblijnych, dlatego trudno się spodziewać bezpośredniej zapowiedzi typu „umrze i zmartwychwstanie”. Kościół jednak odczytuje wiele zapowiedzi Zmartwychwstania w Starym Testamencie, pouczony przez Ducha Świętego, z którego natchnienia Pismo powstało. W samym wielkopiątkowym fragmencie z Izajasza jest 'zakamuflowana' zapowiedź powstania z martwych, ale wyrażona w taki sposób, jaki był 'do pomyślenia' dla autora. Prorok pisze najpierw, że ów Sługa JHWH zostanie zabity, i że grób Mu wyznaczono między niegodziwcami (Iz 53:9), ale w następnych już wersach czytamy, że ujrzy On potomstwo, przedłuży swe dni, zobaczy światło i nasyci się nim (Iz 53:10-11). W ten sposób prorok próbuje wyrazić powrót Zabitego do życia, Jego wyjście z krainy śmierci, w której przecież nie ma  światła, nie ma pamięci, nie ma żadnych doznań (cf. Ps 88 [87]:6.11-13).

Także w Psałterzu Kościół odczytuje zapowiedzi Zmartwychwstania Pańskiego, i niektóre z tych psalmów pojawiają się w brewiarzu w Triduum i w dniach Oktawy wielkanocnej. Na szczególną uwagę zasługuje psalm 16 [15], który już przez św. Piotra przywoływany był, tuż po Zesłaniu Ducha Świętego, jako zapowiedź zmartwychwstania Chrystusa (Dz 2:24-31). Ten psalm Kościół śpiewa także w Wielką Sobotę: Ciało moje będzie spoczywać w nadziei, bo w kraju umarłych nie zostawisz mej duszy, nie dasz Świętemu Twemu doznać zepsucia; dasz mi poznać ścieżki życia, pełnię radości przed Twoim obliczem (Ps 16 [15]:9-11). Inny psalm, także zapowiadający zmartwychwstanie Jezusa, własny psalm Wigilii wielkanocnej i samego dnia Wielkanocy, to psalm 118 [117], w którym czytamy: Prawica Pańska moc okazała, nie umrę, ale żył będę i głosił dzieła Pana (118 [117]:16-17). Inny jeszcze psalm, mówiący o pobycie Pana w Otchłani i Jego powrocie do życia, to psalm 30 [29]: Panie, wyprowadziłeś ze świata umarłych duszę moją, przywróciłeś mi życie (werset czwarty). Ten psalm odmawia się w liturgii godzin w Wielką Sobotę i w czwartek wielkanocny.

We mszy wielkanocnej Kościół przywołuje, oprócz wspomnianego już psalmu 118 [117], jeszcze dwa ważne psalmy. W śpiewie na ofiarowanie jest cytat z psalmu 76 [75] (cały psalm jest w brewiarzu w Wielką Sobotę): Ziemia zadrżała i ucichła, kiedy Bóg powstał na sąd (Ps 76 [75]:10). Owo powstał jest tu istotne: słowa użyte w greckim przekładzie Starego Testamentu, czyli w Septuagincie, i w łacińskiej Wulgacie, są używane także w odniesieniu do powstania z martwych (ἀναστῆναι, exsurgeret). Drugi psalm z tej mszy, odczytywany w blasku Zmartwychwstania, to psalm  139 [138], z antyfony na wejście, przy czym tutaj wyraźnie na interpretację wpłynął grecki przekład Starego Testamentu i idące za nim przekłady łacińskie. Chodzi o 18. werset tego psalmu, w którym mowa o liczeniu i jego zakończeniu przez powstanie: skończyłem i wstałem, tak można to ująć. I właśnie owo powstanie odnieśli Ojcowie Kościoła do powstania Chrystusa z martwych: [z martwych] wstałem i jeszcze/ciągle jestem z Tobą, mówi Chrystus do Ojca. ἐξηγέρθην καὶ ἔτι εἰμὶ μετὰ σοῦ (LXX), resurrexi et adhuc tecum sum (Itala, czy przekład łaciński przed Wulgatą, zachowany w psałterzu rzymskim i liturgii mszalnej), exsurrexi et adhuc sum tecum (Wulgata, a za nią psałterz gallikański, używany w Kościele, jeśli się nie mylę, aż do reform Piusa XII).

Jest jeszcze jeden ciekawy tekst, który przez wieki odnoszono do Zmartwychwstania Pańskiego, chociaż obecnie bibliści kręcą na to nosem i odrzucają go. Nawet Benedykt XVI w swojej książce o Jezusie z Nazaretu odrzuca możliwość chrystologicznej, paschalnej interpretacji tego tekstu. Pozwolę sobie jednak nie zgodzić się z powszechną opinią i, idąc za tradycją Kościoła oraz – na szczęście! – niektórymi biblistami uznać ten tekst za odnoszący się do Chrystusa i Jego Zmartwychwstania. Chodzi o tajemniczą zapowiedź proroka Ozeasza, fragment czytany lub śpiewany obecnie w jutrzni Wielkiej Soboty, a w dawnej liturgii przeznaczony na nabożeństwo Wielkiego Piątku: Pan ożywi nas po dwóch dniach, dnia trzeciego wskrzesi nas i żyć będziemy przed Jego obliczem (Oz 6:2). W Septuagincie jest trochę inaczej: trzeciego dnia powstaniemy, ἀναστησόμεθα, i to jest czasownik używany na oznaczenie zmartwychwstania. Wulgata ma suscitabit nos, wskrzesi, obudzi nas, i ten czasownik także pojawia się w Nowym Testamencie tam, gdzie mowa o zmartwychwstaniu, czyli wskrzeszeniu przez Boga, Jezusa (cf. Dz 10:40, czytanie z jutrzni wielkanocnej i z mszy w dzień Wielkanocy). Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy tu odrzucić tradycję Kościoła i zrezygnować z paschalnej interpretacji tego tekstu. Co więcej, w krytycznym, tzn. ściśle naukowym wydaniu greckiego Nowego Testamentu (Novum Testamentum Graece, 27. wydanie, przygotowali B. i K. Aland, J. Karavidopoulos, C.M. Martini, B.M. Metzger, 2001), przy 1 Kor 15:4, gdzie mamy najstarsze zachowane wyznanie wiary – Paweł pisze, że Chrystus zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem, i te słowa powtarzamy w każdym mszalnym wyznaniu wiary – podany jest przypis Oz 6:2. To znaczy, że wydawcy Nowego Testamentu, wybitni bibliści, uznali jednak ten fragment z Ozeasza za odnoszące się do Zmartwychwstania proroctwo.

Wreszcie, warto też wspomnieć o tekście z innego proroka, który już sam Jezus odniósł do swego pogrzebania i zmartwychwstania: chodzi o 'znak Jonasza', jego przebywanie we wnętrznościach wielkiej ryby. Pismo mówi: Był Jonasz w brzuchu ryby trzy dni i trzy noce (Jn 2:1). Jezus interpretował ten fragment, mówiąc: Jan Jonasz był trzy dni i trzy noce w brzuchu ryby (grecki tekst ma właściwie wieloryba), tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w sercu ziemi (Mt 12:40).

Jego przepowiadali wszyscy prorocy, w Nim całe Pismo się wypełnia, wszak On jest Słowem.

Przydługi ten tekst wyszedł, ale może ktoś znajdzie w nim coś dla siebie.

Alleluja.

wtorek, 22 kwietnia 2014

Wielkanocni święci

W Wielkim Tygodniu i w Oktawie wielkanocnej nie można liturgicznie wspominać żadnych świętych, ale przecież zdarzało się, że w te dni jacyś rodzili się dla nieba, czyli odchodzili z tej ziemi. Oto dwa ciekawe przykłady.

17. kwietnia wspominamy św. Donnana i jego towarzyszy. Byli to iroszkoccy mnisi, Donnan był uczniem św. Kolumby, i założycielem klasztoru na wyspie Eigg. Kiedy jego wspólnota sprawowała Wigilię wielkanocną roku 618., napadli na nich łupieżcy – prawdopodobnie Wikingowie – spędzili mnichów do refektarza i podpalili budynek. Zaiste, noc stała się światłem dla Donnana i jego współbraci. Przez męczeństwo weszli do chwały Zmartwychwstania.

20. kwietnia ma swoje wspomnienie św. Cædwalla, król Wessexu. Zrezygnował on z władzy i wyruszył z pielgrzymką do Rzymu, tam został ochrzczony w czasie Wigilii wielkanocnej 689. roku przez papieża Sergiusza. W czasie Oktawy wielkanocnej zachorował i umarł, wciąż nosząc białą szatę, otrzymaną przy chrzcie w Wielką Noc. Pochowano go w krypcie pod bazyliką św. Piotra. Wszedł na ucztę Baranka, jaśniejąc szatą zbawienia.

Alleluja.

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Nerwy

Oglądam zdjęcia ze świętego Triduum w kościele dominikanów na Służewie. Tutaj zdjęcia z liturgii popołudniowej Wielkiego Piątku. Zwróćcie uwagę: krzyż nad ołtarzem jest odsłonięty, na zdjęciach zaś z Wielkiego Czwartku widać, że był zasłonięty. A w mszale czytamy: Cruces velatæ remanent usque ad expletam celebrationem Passionis Domini, feria VI Hebdomadæ sanctæ, imagines vero usque ad initium Vigiliæ paschalis. Czyli: Krzyże pozostają zasłonięte aż do skończenia celebracji Męki Pańskiej w Wielki Piątek, obrazy zaś [pisałem o ich zasłanianiu] aż do początku Wigilii wielkanocnej. Przepis jest jasny: dopiero po liturgii wielkopiątkowej można odsłonić krzyże, które były zasłonięte od 5. niedzieli Wielkiego Postu. W ten sposób w czasie liturgii jest tylko jeden krzyż, ten adorowany, przed którym się przyklęka. Znowu chodzi o znak, o jego czytelność. Niby szczegół, ale jednak ważny: jeżeli już zasłaniamy krzyże (bo nie wszędzie się to robi), to zadbajmy o właściwe rozumienie i zachowanie tego znaku. Liturgia bez znaku nie może istnieć, jak nie może istnieć bez słowa, i poprzez znak wiele wyraża.

Może ktoś powiedzieć, że kolejny już rok z rzędu czepiam się różnych drobiazgów Wielkiego Tygodnia. Ale te drobiazgi mają zawsze jakieś znaczenie, czemuś służą, nie są czczym wymysłem, mającym utrudnić życie sprawującym liturgią. Dalej, obrzędy świętego Triduum są w samym sercu liturgicznego roku i liturgicznego życia, więc w te dni należy szczególnie, z całą mocą, zadbać o sprawowanie świętych misteriów, bez żadnej taryfy ulgowej. Tu się w pełni ukazuje, na ile dana wspólnota liturgią żyje.

Thrice

Bardzo lubię słowo thrice, chociaż moi angielscy znajomi mówią, że mało kto go teraz używa. Twice, i owszem, jak najbardziej, ale thrice to już niemal relikt. Po polsku też częściej chyba ludzie mówią trzy razy niż trzykroć lub trzykrotnie.

Kiedy chodziłem do liceum, mieliśmy kiedyś spotkanie z franciszkańskim rekolekcjonistą z Ziemi Świętej, który pokazywał nam slajdy z różnych archeologicznych odkryć na Bliskim Wschodzie. Na jednym z nich była sadzawka chrzcielna z baptysterium, z trzema schodkami. Kiedy ów franciszkanin zapytał nas, dlaczego ochrzczony wychodził z wody po trzech schodkach, chórem niemalże odpowiedzieliśmy, że to miało oznaczać Trójcę Świętą. Nie, odparł rekolekcjonista, to było nawiązanie do tego, że Jezus zmartwychwstał trzeciego dnia: leżał trzy dni w grobie, jak śpiewamy w pieśni wielkanocnej. Ochrzczony jednoczy się z Jezusem w Jego śmierci i pogrzebaniu, aby razem z Nim powstać z martwych.

Trzy. Trzy razy, trzy schodki, Trzy Osoby, trzy dni.

W tym roku, ze względów zdrowotnych, nie mogłem uczestniczyć w Wigilii wielkanocnej w kościele, ale uczestniczyłem w niej na odległość, oglądając transmisję z Watykanu. (W programie podano, że zacznie się o 20:30. O 20:27, kiedy włączyłem telewizor, Wigilia już trwała, zapalano paschał. O której się zaczęła?) Muszę przyznać, że było to na swój sposób przeżycie duchowe z duchowym pożytkiem: słuchanie Słowa Bożego, śpiew litanii do Wszystkich Świętych... Ale kilka rzeczy budziło mój smutek i niepokój. Chociażby obrzęd chrztu. Papież Franciszek, udzielając chrztu, nie polewał głów katechumenów trzykrotnie. Owszem, starał się, aby woda dotknęła skóry, a nie tylko włosów, ale wypowiadając formułę trynitarną, czyli wzywając Ojca, i Syna, i Ducha, lał wodę chrzcielną jednym strumieniem.

Nie wiem, nie mam jak sprawdzić, może taka forma jest już dopuszczalna. W tekstach, do których mam dostęp, jest wyraźnie zaznaczone, że mówiąc w imię Ojca, polewa się lub zanurza w wodzie pierwszy raz, mówiąc i Syna, po raz drugi, i mówiąc i Ducha Świętego, po raz trzeci. Thrice. Trzykroć. Na znak Trójcy Świętej, na znak zmartwychwstania dnia trzeciego. To jest przecież ważny znak, a formuła sięga samej Ewangelii (chociaż najstarszą formułą chrzcielną pewnie nie jest).

Kiedy byłem w pierwszej klasie szkoły podstawowej, siostra katechetka zabrała nas do kościoła, żeby nam pokazać różne kościelne sprzęty, części świątyni, opowiedzieć o ich przeznaczeniu, itp. (Furorę zrobiły balaski.) Potem trzeba było w zeszycie narysować coś, co się zobaczyło w kościele. Narysowałem paschał, a na nim pięć czerwonych kółeczek, rozrzuconych jak wysypka przy ospie wietrznej. Matka moja, mimo iż niezbyt biegła w sprawach kościelnych, spojrzała na mój rysunek i powiedziała: Ale te czerwone punkty to chyba są w kształcie krzyża ułożone. Musiałem poprawiać rysunek. Pięć znaków na paschale, ułożonych w formę krzyża, na oznaczenie pięciu ran Jezusowych: na rękach, nogach i w boku. Pięć ran, które Jezus zachował w swoim zmartwychwstałym ciele na pamiątkę swej męki. Jakby się zastanowić, można by te pięć znaków ułożyć np. w formie litery X, lepiej odpowiadałyby układowi ręce-bok-nogi. Jednak Kościół wybrał tu formę krzyża, bo to jest znak najistotniejszy, znak śmierci Jezusa, ale i Jego zwycięstwa nad śmiercią.

Wracając do Wigilii wielkanocnej w Watykanie: po chrzcie, papież udzielał bierzmowania. I znowu, z tego, co wiem, przy bierzmowaniu biskup na czole bierzmowanego rysuje olejem krzyżma znak krzyża, znak Chrystusa. Tymczasem to, co na czołach neofitów robił papież, nie było na pewno rysowaniem krzyża, trudno tam było w ogóle jakiś znak dostrzec, raczej było to mazanie całego czoła, od skroni do skroni. Znak krzyża zniknął, tak jak przy chrzcie zniknął znak Trójcy. Ale może już na to przepisy pozwalają, nie wiem, nie mam jak sprawdzić.

Franciszek, wbrew pozorom, zdaje się mieć jakieś, że tak to nazwę, poczucie znaku, poczucie jego istoty. To widać, kiedy udziela błogosławieństwa: najpierw dotyka krzyża, który nosi na piersiach, jakby wskazując, że moc błogosławieństwa, moc znaków krzyża, które za chwilę nakreśli w powietrzu, bierze się z tego jedynego, Chrystusowego krzyża. I kreśli potem znaki krzyża szeroko, wyraźnie, czego poprzedni papieże nie robili. Inny przykład jego świadomości znaku (aczkolwiek niezgodny z liturgią) można zobaczyć wtedy, kiedy w czasie epiklezy, przed Przeistoczeniem, kładzie ręce na kielichu i na hostii. Według mszału, powinien ręce wyciągnąć nad darami, nad chlebem i kielichem z winem, on ich dotyka i, chociaż, podkreślę raz jeszcze, jest to niezgodne z przepisami liturgicznymi, wskazuje na jakąś świadomość znaku, jakieś poczucie znaku papieża Franciszka. Dlaczego poczucia znaku brak mu przy udzielaniu chrztu i bierzmowania? W tym sakramentach znaki są szczególnie ważne. To nie jest kwestia odpowiedniego złożenia czy rozłożenia rąk, ale wyrażenia głębszej rzeczywistości. W jutrzni Wielkiej Soboty śpiewamy, że nosimy znak zwycięskiego Krzyża na czole, a potem czytamy zapowiedź proroka Ozeasza, że dnia trzeciego żyć będziemy w obecności Pana: jeśli ktoś patrzy na liturgię jako na całość, dostrzeże tu aluzje do świętych sakramentów, do misteriów, które Pan daje wszystkim ludom, jak z kolei śpiewamy w modlitwie czytań Wielkiej Soboty. To nie są drobiazgi.

niedziela, 20 kwietnia 2014

Spojrzenie Jezusa

Ciekawym, czy ktoś zwrócił uwagę, że w swojej homilii w Noc Zmartwychwstania papież Franciszek nawiązał do swojego biskupiego zawołania: Miserando atque eligendo. Jak kiedyś pisałem, to cytat z homilii św. Bedy, homilii do Ewangelii o powołaniu celnika Mateusza. Jezus spojrzał na Mateusza z miłosierdziem (miserando, litując się) i w ten sposób wybrał go (eligendo, wybierając) na apostoła. W homilii wielkanocnej papież mówił o momencie, kiedy Jezusa nas mija, patrzy na nas, nasze spojrzenia się krzyżują, a On pozwala nam poznać, że nas kocha, zupełnie jak w scenie powołania św. Mateusza. Jakby nawiązanie do własnego powołania, sprzed lat, kiedy Bóg wezwał go na kapłana, potem na biskupa, wreszcie na papieża. Powołanie Mateusza miało miejsce w Galilei, i właśnie o powrocie do Galilei, który nakazał swoim uczniom Zmartwychwstały, mówił papież w nocy. Powrót do początków powołania, pierwszego spotkania z Jezusem, który teraz objawia się jako Zwycięzca śmierci, pokazuje wszystko w nowym świetle i wzywa do powrotu do pierwotnej miłości.

Życzenia wielkanocne

τὸ ἀρνίον ἐσφάγη καὶ ἐγήγερται, 
ἀγαλλιῶμεν, καὶ δώσωμεν τὴν δόξαν αὐτῷ, 
ἁλληλουϊά.


Wesołych świąt wielkanocnych! 

Pascha to ciekawe słowo. Weszło do greki z aramejskiego, po grecku jest rodzaju nijakiego, najczęściej nieodmienne, czasami odmieniane według deklinacji III spółgłoskowej. Z greki przeszło do łaciny, gdzie czasami jest rodzaju nijakiego, a czasami odmienia się według deklinacji I, jak rodzaj żeński. Z łaciny weszło do języków romańskich. Po polsku jest Wielkanoc, wyraźna wskazówka, że to święto obchodzi się w nocy, nie popołudniu czy rano. Języki germańskie na określenie tego święta używają słów pokrewnych rdzeniowi, który oznacza wschód, jutrzenkę, nowe światło. Każde właściwie określenie Wielkanocy jest głębokie teologicznie. Pascha, czyli przejście Pana, i nas wraz z Nim, ze śmierci do życia. Wielka Noc, bo w niej dokonało się zmartwychwstanie Chrystusa, który jest światłością świata, rozjaśniającą noc grzechu i śmierci.

sobota, 19 kwietnia 2014

Całkowite zjednoczenie z Chrystusem

Naszym jest ciało, które martwe leżało w grobie, i które trzeciego dnia zmartwychwstało, które wstąpiło ponad wszelkie wysokości niebios, ku prawicy Ojcowskiego majestatu, abyśmy i my także – jeśli idziemy drogą Jego przykazań, i jeśli nie wstydzimy się wyznać tego, co w nędzy ciała przeciwne jest naszemu zbawieniu – pociągnięci zostali do udziału w Jego chwale. (św. Leon Wielki, kazanie 15, o Męce Pańskiej)

A to wszystko poprzez chrzest, udział w Jego śmierci, pogrzebaniu i zmartwychwstaniu. 

Te słowa św. Leona zwracają też uwagę na jedność śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Pamiętano o niej w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, z czasem zaczęto tę jedną tajemnicę rozdzielać (i w rezultacie w czasie Vaticanum II kard. Ottaviani twierdził, że Zmartwychwstanie nie należy do historii i dzieła zbawienia, które kończy się śmiercią Jezusa na krzyżu – sic!). Triduum tworzy jedność, bez Zmartwychwstania śmierć na krzyżu nie ma sensu. Liturgia o tej jedności zawsze pamiętała, aż dziw, że przez stulecia nie dostrzegano w niej tego: przecież w czasie Eucharystii wspomina się wyraźnie śmierć i zmartwychwstanie, i wniebowstąpienie Jezusa (vide Kanon rzymski i inne Modlitwy Eucharystyczne), a sama liturgia Wielkiego Tygodnia zawiera w sobie, pośrodku wręcz rozważania Męki Pańskiej, nuty triumfu Zmartwychwstania, jak chociażby w starożytnej antyfonie wielkopiątkowej: Wielbimy Krzyż Twój, Panie, chwalimy i wysławiamy Twoje święte zmartwychwstanie, bo przez drzewo przyszła radość dla całego świata, czy w Hi tibi passuro... nos tibi regnanti w Niedzielę Palmową. Zmartwychwstanie jest częścią ofiary Chrystusa, jest jej przyjęciem przez Ojca w Duchu Świętym, i o tym trzeba pamiętać w czasie każdej mszy świętej, kiedy kapłan nam podaje uwielbione Ciało Pańskie. Tak samo chrzest jest udziałem w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa, przejściem ze śmierci do życia.

piątek, 18 kwietnia 2014

Daje do myślenia

Watykan. Droga krzyżowa w Wielki Piątek: 21:15. Wigilia wielkanocna: 20:30.

Watykan i z pewnością wiele, wiele kościołów na świecie. Wigilia wielkanocna. Czytania skrócone. III lub II Modlitwa Eucharystyczna. Czy to naprawdę najważniejsza i najuroczystsza liturgia w roku? Kiedy ostatni raz papież sprawował tę Wigilię ze wszystkimi czytaniami? Jan Paweł II może? Nie ma jak sprawdzić. Skrócenie czytania o stworzeniu świata jest idiotycznym pomysłem, opartym na równie idiotycznych (jeśli w ogóle istniejących) względach duszpasterskich. Chodzi o skrócenie liturgii o kilka minut? Czy może o obawę, że tak nienaukowe czytanie może budzić zgorszenie czy niezrozumienie? Swoją drogą, ostatni raz słyszałem homilię, wyjaśniającą czytania Wigilii wielkanocnej, kiedy miałem lat 10 lub 11. Pamiętam dokładnie, bo ksiądz, nawiązując do czytań z proroków Izajasza i Ezechiela, wspomniał o niewoli babilońskiej i Marduku. Zapadło mi w pamięć, bo od dzieciństwa żyłem w świecie bogów.

Warszawa. Wielki Piątek, 12:00. Słychać bicie dzwonów.

Kościół w Jasienicy zamknięty. Nie obchodzi się w nim Triduum. Ale w Wielką Sobotę przyjedzie biskup na święcenie jedzenia.

Życzenia świąteczne: smacznego jajka, mokrego dyngusa. Istota Wielkanocy? A jeśli ktoś jest uczulony na jajka, co wtedy? Nie może świętować?

[dopisek] Telewizja Polska. Transmisja Drogi krzyżowej z Koloseum. Polski tłumacz-komentator: Czytanie z drugiego Listu do Rzymian.

[dopisek 2] Ciekawe, czy ktoś zauważył, że papieże w czasie Wigilii wielkanocnej mają zwykle ornaty mniej uroczyste, mniej ozdobne niż w sam dzień Zmartwychwstania.

Przywrócona równowaga na wadze Krzyża

To save a life, there must be a death. The balance of the world must be restored.
+
Beata, cuius bracchiis
saecli pependit pretium;
statera facta est corporis
praedam tulitque tartari.

czwartek, 17 kwietnia 2014

Chleb, wino i krzyż

To rozpoznajcie w chlebie, co wisiało na krzyżu, to w kielichu, co wypłynęło z przebitego boku. Przyjmijcie zatem i jedzcie ciało Chrystusa, przyjmijcie i pijcie krew Chrystusa. Już sami staliście się członkami Chrystusa. (św. Tomasz z Akwinu?)

środa, 16 kwietnia 2014

Czyściec i gorące mleko

Polecono mi kryminały Joe Alexa jako dobre oraz inteligentne. Skusiłem się, przeczytałem trzy (no, prawie trzy). Bardzo się rozczarowałem, głównie schematyzmem tych powieści, co czyni je dosyć nudnymi: za każdym razem bohater ma napisać książkę, ma z tym trudności, wyjeżdża, trafia na sprawę kryminalną, pisze powieść. Ale są i gorsze powody rozczarowania.

Najpierw językowe. Do szału doprowadza fakt, że autor nagminnie używa konstrukcji 'o ile' tam, gdzie należałoby napisać 'jeśli'. Oczywiście, jak zwykle bywa w takim niewłaściwym użyciu 'o ile', drugiej części konstrukcji, 'o tyle', nie ma.

Dalej, w kwestii realiów. Np. w Jesteś tylko diabłem autor sugeruje, że purytanie w 17. wieku wierzyli w czyściec. A w Gdzie przykazań brak dziesięciu do herbaty podają parujące mleko! Aż dziwne, że takie błędy robi tłumacz literatury angielskiej, do tego brytyjskiego pochodzenia. Można wprawdzie wyjaśnić niezgrabności jego polszczyzny tymże właśnie pochodzeniem, bo pewnie wcześniej zaczął mówić po angielsku niż po polsku, ale jak usprawiedliwić błędy dotyczące angielskiej historii i zwyczajów angielskich?

W każdym razie, postanowiłem się upewnić, i zapytałem mojego angielskiego przyjaciela, który zrobił doktorat z teologii w Cambridge. Potwierdził moje obawy. Matthew Hopkins i czyściec – niemożliwe. A na informację o gorącym mleku do herbaty krzyknął: Heresy! Never ever ever.

Dlaczego Joe Alex zrobił takie głupie błędy?

Ciemne psalmy

Coraz więcej osób śpiewa jutrznie w Wielki Piątek i Wielką Sobotę, dlatego sądzę, że warto coś napisać o niektórych psalmach, w te dni odmawianych. Niektóre psalmy w miarę łatwo zrozumieć, bo wprost mówią o Męce Pańskiej, cytowane były w Ewangeliach i Dziejach Apostolskich właśnie w odniesieniu do męki Jezusa, zatem stoi za nimi tradycja apostolska. Taki jest przede wszystkim psalm 22 [21], który mówi o przebiciu rąk i nóg Mesjasza, o podzieleniu Jego szat, o Jego pragnieniu i osłabieniu, dokładnie tak, jak opowiadają o tym Ewangeliści. Taki jest też psalm 2, odmawiany i w dzień śmierci Jezusa, i w dzień Jego narodzenia: mówi o władcach świata, czyli arcykapłanach i uczonych w Piśmie, którzy zeszli się przeciw Panu i Jego Mesjaszowi (cf. Dz 4:26), i skazali Go na śmierć. Można się jednak zastanawiać, jak rozumieć psalm 38[37], psalm pokutny, który liturgia wkłada, w Wielki Piątek, w usta Chrystusa. Jak On, wolny od grzechu, może modlić się słowami grzesznika, który błaga Boga o odwrócenie gniewu i łaskę? Trzeba sobie tu przypomnieć słowa św. Pawła: Bóg uczynił grzechem Chrystusa, który nie znał grzechu (bo Jezus nigdy nie zgrzeszył!), uczynił Go grzechem dla nas, dla naszego usprawiedliwienia (2 Kor 5:21). Jezus w swoim ciele poniósł na krzyż wszystkie nasze grzechy, jak przypomina św. Piotr (1 P 2:24). Cała nasza niegodziwość niejako zogniskowała się w Chrystusie Jezusie, On stanął przed Ojcem jako grzech, a więc coś, co jest Bogu całkowicie obce i wstrętne, po to, aby odkupić nasze grzechy. Stąd słowa pokutnych psalmów, 38[37] i 51[50], stają się Jego słowami w modlitwach Wielkiego Piątku. Stąd też, między innymi, Jego opuszczenie na krzyżu, wyrażone słowami Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?

Psalmy Wielkie Soboty są, można rzec, spokojniejsze, pełne spokojnej ufności, i znowu stają się słowami Chrystusa: Ciało moje będzie spoczywać w nadziei, w nadziei na zmartwychwstanie (Ps 16[15]); zasnę i spocznę, a ten sen jest obrazem śmierci, jakiej się poddał nasz Pan (Ps 4). Tylko psalm 64[63] wraca z niepokojem i trwogą, mówi znowu o Męce Pańskiej, dopełniającej się w świecie umarłych, jak to dopowiada antyfona następującej po tym psalmie pieśni: Od bram Otchłani ocal moją duszę, Panie. Sam Chrystus przemawia do Ojca, przemawia w imieniu każdego człowieka, którego odkupił.

Ten śpiew psalmów, antyfon i hymnów w czasie świętego Triduum jest najdoskonalszym sposobem przeżywania Męki Pana, o wiele lepszym niż wszelkie ludowe nabożeństwa paraliturgiczne, bo używa tych samych słów, którymi modlił się w swoim ziemskim życiu Jezus.

wtorek, 15 kwietnia 2014

Ten tydzień

W różnych językach ten tydzień nazywany jest świętym, wielkim lub większym. Po niemiecku to Karwoche, tydzień troski, smutku, zmartwienia. Protogermański rdzeń *karo- daje gockie kara, troska, zmartwienie, staroangielskie cearu, cierpienie, troska (i od tego współczesne angielskie care), starosaksońskie kara, smutek, lament, i staro-wysoko-niemieckie kara, smutek, pokuta. Indoeuropejski rdzeń to *g'h2reh2- lub *g'oh2reh2-, a pokrewne słowa w innych językach to np. łacińskie garrire, gadać, greckie gerus, głos, mowa, czy walijskie garddu, wołać, wzywać. Znaczenia związane z mową prowadzą ku smutkowi wyrażanemu głosem: śpiewem, jękiem, zawodzeniem, krzykiem.

Tydzień smutku i żalu, wyśpiewanych w psalmach i hymnach liturgii godzin świętego Triduum.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Nowy kubek


Komentarz niepotrzebny ;-)

Ile dni w Triduum?

Triduum oznacza trzy dni; może więc ktoś zapytać, dlaczego mówimy o Triduum paschalnym, wyliczając przy tym cztery dni: Wielki Czwartek, Wielki Piątek, Wielką Sobotę i Niedzielę wielkanocną.

Otóż przy uroczystościach, przy najważniejszych liturgicznie dniach, Kościół liczy czas na sposób żydowski: dzień zaczyna się wieczorem, o zmierzchu: stąd pierwsze nieszpory niedziel i uroczystości, sprawowane w sobotę wieczorem lub w przeddzień uroczystości, zaczynają już święto. Taka rachuba sięga właściwie, w Biblii, do samego początku stworzenia: najpierw jest ciemność, potem Bóg stwarza światło, nazywa je odpowiednio nocą i dniem, i – jak pisze natchniony autor Księgi Rodzaju – nastał wieczór, i nastał poranek, dzień pierwszy (Rdz 1:5). (Dlatego undómë jest przed tindómë.) Z Biblii przejęła takie liczenie dni liturgia żydowska, a od niej liturgia chrześcijańska. I takie właśnie liczenie czasu ma zastosowanie w czasie najważniejszych trzech dni w roku, w czasie świętego Triduum. Zaczyna się ono w Wielki Czwartek wieczorem, kiedy odprawia się Mszę Wieczerzy Pańskiej. Sam Wielki Czwartek do Triduum nie należy, należy do niego dopiero czwartkowy wieczór, który jest początkiem piątku: pierwszy zatem dzień Triduum trwa od wieczoru Wielkiego Czwartku do wieczoru Wielkiego Piątku. Od Ostatniej Wieczerzy do złożenia do grobu ciała Pana. Liturgia w bardzo prosty sposób podkreśla to, że wieczór wielkoczwartkowy już należy do Wielkiego Piątku: Msza Wieczerzy Pańskiej zaczyna się antyfoną o Krzyżu świętym (rok temu pisałem o bezmyślnym wstawianiu na początek tej mszy radosnych pieśni, jak np. Ludu kapłański czy Mądrość dom zbudowała, zupełne niezrozumienie liturgii!). Ta antyfona podkreśla jedność Ofiary Eucharystycznej, ustanowionej w Wielki Czwartek wieczorem, z krzyżową ofiarą Wielkiego Piątku.

Dalej, w Wielki Piątek wieczorem zaczyna się drugi dzień Triduum i trwa do wieczoru Wielkiej Soboty, która jest jedynym dniem w Kościele bez Eucharystii: nie tylko bez mszy, jak jest i w Wielki Piątek, ale w ogóle bez Eucharystii, bo w Wielką Sobotę nawet Komunii św. nie można udzielać, chyba że umierającym. (Jaka w tym wielka mądrość i troskliwość Kościoła względem swych dzieci!) Wreszcie, trzeci dzień Triduum zaczyna się wieczorem w Wielką Sobotę, a kończy wieczorem w Niedzielę Zmartwychwstania, kiedy śpiewa się radosne nieszpory. Tak więc, jak widać, Triduum jest jak najbardziej trzydniowe. 

niedziela, 13 kwietnia 2014

Teodulf, Jan, Caradoc

Na procesję w Niedzielę Palmową przeznaczony jest piękny hymn Gloria, laus et honor tibi sit, Rex Christe, redemptor. Polska wersja, z jaką się zetknąłem w kościołach, to Hołd Tobie, sława i cześć, o Chryste Królu i Zbawco. Autorem tego hymnu jest Teodulf z Orleanu (+821). Jego imię może się laikom kojarzyć z Bogiem – Teo- może budzić skojarzenia z greckim theos, Bóg, jak np. w imionach Teofil (ukochany [przez] Boga, Bogu-mił) czy Teodor (dar od lub dla Boga, Boży-dar). Ale imię Teodulfa nie zawiera w sobie owej greckiej cząstki. Teodulf, czy też, bliżej oryginału, Theodulf, to imię germańskie. Theod- pochodzi z germańskiego *þeudo- (þ = th), które znaczy 'lud, naród': gockie þiuda, staroangielskie þeod, staroislandzkie þjóð. Pokrewne są te słowa z walijskim tud, lud, region, i staroirlandzkim túath, lud, plemię. Jeśli się nie mylę, polskie cudzy też jest pokrewne z tym rdzeniem (cudzy, czyli obcy dla Słowian, mówiący obcym językiem, lud germański).
+  +  +

Jeśli ktoś szuka dobrej lektury na najbliższe dni, polecam U boku dobrego papieża. Są to wspomnienia osobistego sekretarza bł. Jana XXIII, kard. Lorisa Capovilli. Bardzo dobrze się czyta, aczkolwiek uprzedzam, że niektórzy mogą się zgorszyć, dowiedziawszy się, że nawet przed Vaticanum II wśród księży zdarzał się alkoholizm lub inne poważne wykroczenia, prowadzące do surowych kar kościelnych.

+  +  +

Wreszcie, 13. kwietnia wspominamy walijskiego świętego, Caradoka (+1124). Zanim został mnichem, był harfiarzem i opiekował się psami na dworze Rhysa ap Tewdwr. Ponieważ zaniedbał psy, stracił względy władcy, i wtedy porzucił dworskie życie, udał się do Llandaff i tam został mnichem. Można go, jak sądzę, uważać za patrona psów i psiarzy – na pewno już ich nie zaniedba.

sobota, 12 kwietnia 2014

W drodze na mszę (Niedziela Palmowa)

Niedziela Palmowa to taki ciekawy dzień, jeden z niewielu, które mają własny hymn w brewiarzowej modlitwie w ciągu dnia. Hymn mówi o wjeździe Jezusa do Jerozolimy, i o tym też mówią wszystkie śpiewy na wejście. Ponieważ każdy w tę niedzielę usłyszy, w jakiejś formie, te śpiewy na początku mszy, przy procesji lub uroczystym wejściu – a są to antyfony, psalmy i hymn – nie będę o nich pisał osobno. Zacytuję tylko dwa teksty, jeden to responsorium, kończące procesję, drugi to właściwa antyfona na wejście, introit używany wtedy, kiedy przed mszą nie ma poświęcenia palm. Oba dźwięczą już oczekiwaniem Wielkanocy i pocieszają, rzec można, w tę niedzielę, w którą tuż po procesji z palmami czytamy wstrząsające słowa proroka Izajasza o męce Bożego Mesjasza, a potem słyszymy jeszcze bardziej wstrząsający psalm 22 [21], i wreszcie opis Męki Pańskiej, w tym roku według św. Mateusza. W tej boleści słowa śpiewów na wejście i drugie czytanie, z Listu św. Pawła do Filipian, niosą pociechę i nadzieję, i zapowiedź Wielkanocy – triumfu Mesjasza Jezusa.

responsorium:
Kiedy Pan wchodził do Miasta Świętego, dzieci hebrajskie, zapowiadając zmartwychwstanie do życia,  niosły gałązki palmowe i wołały: Hosanna na wysokościach.
Kiedy lud usłyszał, że Jezus przybył do Jerozolimy, wyszli Mu naprzeciw, niosąc gałązki palmowe.

antyfona na wejście:
Sześć dni przed uroczystością Paschy, kiedy Pan przybył do Jeruzalem, wyszły Mu naprzeciw dzieci: niosły w rękach gałązki palmowe i głośno wołały: Hosanna na wysokościach: Błogosławiony, który przybyłeś w wielkim miłosierdziu Twoim.
      Bramy, podnieście swoje szczyty, 
      unieście się, odwieczne podwoje, 
      i wejdzie Król chwały. 
      Kto jest tym Królem chwały? 
      Pan Zastępów, On jest Królem chwały. (cf. Ps 24 [23]:9-10)
Hosanna na wysokościach: Błogosławiony, który przybyłeś w wielkim miłosierdziu Twoim.


piątek, 11 kwietnia 2014

Westchnienie ściętej głowy

Gdyby tak biskupi i zwykli księża w kazaniach mówili o modlitwie, o zjednoczeniu z Jezusem, o czytaniu Pisma świętego, zamiast o politycznych układach, katastrofach lotniczych i megalomańskim narodzie znad Wisły.

Gdyby. Nawet nie 'jeśliby'.

czwartek, 10 kwietnia 2014

Nieznany kult

Nasza sprzątaczka wprawdzie pozdrawia odwiedzającą chorych sąsiadów zakonnicę słowami Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, jednak o moim psie mówi 'mój zbawca'. Jakaś sekta?

wtorek, 8 kwietnia 2014

Może jednak...

Może jednak trzeba wiosnę nazwać okrutną, bo tak szybko znika pierwsza zieleń, tak szybko przekwitają drzewa owocowe, a słońce staje się palące i rażące...

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Czy greka jest trudna?

Czasami ktoś zadaje mi takie pytanie, ostatnio zapytał jeden z nowicjuszy. Jaka jest na nie odpowiedź? Nie jest. Według mnie greka nie jest szczególnie trudna, chociaż mówiąc o grece, mówimy o kilku jej odmian(k)ach. Inna bowiem jest greka homerycka, inna ta, w której pisał Platon, inna wreszcie greka Nowego Testamentu, jeszcze inna będzie greka Safony. To wszystko wynika i z ram czasowych – bo greka starożytna obejmuje kilka wieków – jak i, można powiedzieć, geograficznych, bo mówić trzeba właściwie o różnych greckich dialektach, nie o jednolitym języku, który powstaje dopiero w czasach hellenistycznych i nazywany jest koiné.

Mimo wszystko jednak, te różnice nie są aż tak wielkie, żeby sprawiały wielki kłopot osobie w miarę inteligentnej i przykładającej się do nauki. Większym problemem mogą się wydawać akcenty czy może nawet sam alfabet, ale zrozumieć reguły akcentowania jest naprawdę łatwo, jeśli tylko ktoś poda je w jasny sposób.

Oczywiście, dużo zależy od tego, dlaczego ktoś chce się uczyć greki. Ktoś to robi, bo chce czytać Homera w oryginale (tak było ze mną), ktoś inny będzie chciał czytać grecki Nowy Testament. Przy takiej specjalizacji zawęża się nieco obszar uczenia się, bo ktoś, kto chce poznać grekę nowotestamentalną, nie musi zagłębiać się w rozmaite wyjątki deklinacyjne albo uczyć się tylu form czasowników, ilu wymaga zdolność czytania Homera czy Safony, a ktoś, kto chce czytać grecką poezję, nie musi znać pewnych form, typowych dla koiné. Obecnie mamy bardzo dobry podręcznik do greki biblijnej, którego autorką jest Monika Mikuła, polecam zainteresowanym. Z greką homerycką jest gorzej, osobnego podręcznika nie ma, trzeba się więc uczyć standardowego dialektu attyckiego (takiego, w jakim pisał np. Platon) i później douczyć się trochę o języku Homera. Ale, powtarzam, nie jest to jakoś szczególnie trudne, a od łaciny zdecydowanie łatwiejsze. Przynajmniej z mojego punktu widzenia, z ponad dwudziestoletnim doświadczeniem to piszę. Chociaż ważne jest też i to, że miałem wspaniałych nauczycieli greki, i w liceum, i na uniwersytecie, i gdyby nie oni, to nic bym nie umiał.

niedziela, 6 kwietnia 2014

Chwała Boża

W Ewangelii o wskrzeszeniu Łazarza trzy razy mowa jest o chwale Bożej: najpierw Jezus mówi, że choroba Łazarza jest z powodu chwały Bożej, aby przez nią (tzn. przez tę chorobę) Syn Człowieczy został rozjaśniony chwałą (J 11:4). Później Chrystus mówi do Marty: Czyż nie powiedziałem ci, że, jeśli uwierzysz, zobaczysz chwałę Bożą? (J 11:40). Prawdę mówiąc, Ewangelista nie zapisał takich słów Jezusa, wcześniej skierowanych do Marty, mówił jej tylko Pan, że Łazarz zmartwychwstanie, a On sam jest zmartwychwstaniem i życiem (J 11:23.25).

Owa chwała Boża to, w greckim tekście Ewangelii, δόξα τοῦ θεοῦ, a czasownik, który przetłumaczyłem jako 'rozjaśnić chwałą', to δοξάζω, niełatwy zresztą do tłumaczenia. W greckiej Biblii chwała Boża jest powiązana, obrazowo, ze światłem, stąd często tłumaczy się te greckie słowa na łacinę jako claritas i clarificare (chociaż nie w tym fragmencie Ewangelii, który dziś czytamy). W Biblii hebrajskiej chwała powiązana jest, etymologicznie, z ciężarem. Dwa różne obrazy, światła i ciężaru. Chwała Boża jest tak wielka, tak wspaniała, że może nas niejako przytłoczyć i oślepić, obudzić w nas świętą grozę, święte przerażenie, jak w Izraelitach przy górze Synaj, kiedy Pan na nią zstąpił, by dać Mojżeszowi Prawo. A jednocześnie chwała Boża jest tak delikatna, że może przeniknąć zmartwychwstałych, tak iż nie będą potrzebować ani lampy, ani słońca, gdyż Pan będzie jaśniał nad nimi w wieczności (cf. Ap 22:5).

A organy dziś znowu grały i przed mszą, i po mszy. Koło mnie siedziały trzy osoby, które od czasu do czasu tylko odpowiadały kapłanowi, i w ogóle nie śpiewały, nawet części stałych i refrenu psalmu. Może jednak to było z ich strony miłosierdzie wobec siedzących w pobliżu?

sobota, 5 kwietnia 2014

W drodze na mszę (5. niedziela Wielkiego Postu)

W 5. niedzielę Wielkiego Postu antyfona na wejście kieruje już nasze myśli ku Męce Pańskiej: Osądź mnie, Boże, i rozeznaj moją sprawę pośród ludu bezbożnego, wybaw mnie od człowieka niegodziwego i podstępnego, bo Ty jesteś moim Bogiem i moją mocą (cf. Ps 43 [42]:1-2). W Psałterzu Kościół słyszy głos swojego Pana, który, żyjąc na ziemi, modlił się do Ojca słowami Pisma, jak każdy pobożny Żyd. Są to więc słowa samego Jezusa, który błaga Boga o ocalenie, o wybawienie: On, niesprawiedliwie osądzony, skazany na śmierć krzykami tłumu, oddaje swoją sprawę Temu, który sądzi sprawiedliwie (cf. 1 P 2:23). Kiedy, dawno temu, pisałem Drogę Krzyżową, która składała się z wersetów psalmów, do stacji pierwszej wybrałem ten właśnie werset tego psalmu. Poprzez te słowa psalmu, rozpoczynające dzisiejszą mszę, my także wchodzimy z Chrystusem w tajemnicę Jego Męki i śmierci.

Od tej niedzieli zmieniają się też czytania w brewiarzu, także kierują nas już ku Męce Pańskiej poprzez zapowiadające ją proroctwa i słowa Apostoła o tajemnicy krzyża Pańskiego. Krzyż jednak, co ciekawe, znika sprzed naszych oczu w kościołach, zasłonięty jest fioletem. Dlaczego? Dlaczego w dniach, kiedy Kościół tak wyraźnie zwraca się ku Męce Pańskiej, zasłania krzyże? Dawny to zwyczaj, i żeby go zrozumieć, trzeba zobaczyć tzw. crux gemmata, czyli krzyż ozdobiony drogimi kamieniami. Takie krzyże częste były we wczesnym średniowieczu, zobaczyć je można w katedralnych skarbcach. Te ozdobne, bogate krzyże wyrażały majestat i chwałę Krzyża, triumf Chrystusa, zwycięzcy śmierci i piekła. Na czas rozważania Męki Pańskiej, a więc Pańskiego poniżenia i śmierci, te chwalebne krzyże zasłaniano. Sens zakrywania krzyży można też zrozumieć przy zasłanianiu obrazów, chociaż to coraz rzadziej spotykana tradycja. (Pamiętam, że kiedyś w warszawskiej katedrze zasłaniano przejrzystą, fioletową tkaniną obraz Matki Boskiej w głównym ołtarzu, ale teraz już tego nie robią...) Pomyślmy o ikonach, emanujących złotym blaskiem, jaśniejących, wyrażających Boską chwałę: na czas Męki, na czas ukrycia tej Boskiej chwały, poprzez uniżenie i śmierć Chrystusa, ten blask trzeba zakryć, odsłonić go dopiero w Wielką Noc. Razem z Jezusem wchodzimy w czas pozbawiony widocznej chwały Bożej, w czas smutku i cierpienia.

crux gemmata

Tak więc antyfona na wejście 5. niedzieli, nowe czytania w brewiarzu i zasłonięte krzyże oraz obrazy wprowadzają nas w misterium Męki i śmierci Chrystusa, które rozważać będziemy w dwóch ostatnich tygodniach Wielkiego Postu.

środa, 2 kwietnia 2014

Prawdziwa religia

Wiele osób, które uważają się za prawdziwych katolików – a bardzo często są to też osoby, uważające się za prawdziwych patriotów, aczkolwiek katolicyzm jest dla nich wtedy podrzędny, staje się niejako częścią składową narodowości – uważa, że tego należałoby powiesić na latarni, tamtego wysłać prosto do piekła, innego jeszcze rozstrzelać pod murem.

A przecież Pismo pozostaje tu bezwzględne: Jeden jest Prawodawca i Sędzia, który może zgubić i uwolnić; ty zaś, który sądzisz bliźniego, kim jesteś? (Jk 4:12); i: Nie sądźcie przed czasem, zanim przyjdzie Pan, który oświeci ciemne kryjówki i ujawni zamiary serc (1 Kor 4:5); i: Bóg jest mścicielem tego wszystkiego (1 Tes 4:6). Skoro do Boga należy sąd i pomsta, to nie do ciebie, człowiecze.

Bł. Jan Paweł II, którego rocznicę śmierci wspominamy, jakże wyraźnie wypowiedział się przeciwko karze śmierci. Szacunek wobec życia dotyczy nie tylko spraw związanych z naturalnym poczęciem i naturalną śmiercią, ale także i w sprzeciwie wobec kary śmierci.

Wszelkie życie należy do Boga i On jeden ma prawo o nim decydować.

wtorek, 1 kwietnia 2014

Jaki jest kwiecień

Wprawdzie T.S. Eliot nazwał kwiecień najokrutniejszym z miesięcy, ale według mnie na miano to o wiele bardziej zasługuje ponury, nieprzyjemny, jałowy i długi marzec. Mimo że mam i bardzo bolesne, ze śmiercią bliskiej osoby związane, wspomnienia kwietniowe... Kwiecień jednak jest miesiącem rześkim i jasnym, świeżym i barwnym, jutrzennym i rozgrzewającym, a ci, którzy potrafią to poczuć, wiedzą, że kwiecień pachnie Avalonem.