wtorek, 31 grudnia 2013

Boża Rodzica

Uroczystość świętej Bożej Rodzicielki – dosłowny przekład z łaciny, sollemnitas sanctae Dei Genetricis. Chodzi o tytuł Maryi, potwierdzony na Soborze Efeskim, w języku greckim: Theotokos, Ta, która urodziła Boga. Dokładny polski odpowiednik to Bogurodzica


Nie wszyscy wiedzą, że po łacinie ten tytuł świętej Dziewicy można także wyrazić jednym słowem, nie tylko poprzez dwa, Dei Genetrix. (Zupełnie przy okazji: tytułem genetrix, rodzicielki, cieszyła się w starożytnym Rzymie bogini Wenus, od której swój ród wywodził Juliusz Cezar.) Theotokos – Bogurodzica – to po łacinie Deipara. Cząstka 'para' od czasownika parere, rodzić. Urodziła Jezusa, który jest Bogiem i człowiekiem.

Poezja

Piękne zdanie z Troilusa i Cressidy Shakespeare'a: The dragon wing of night o'erspreads the earth.

niedziela, 29 grudnia 2013

Alleluja!

Pierwsza msza w te święta, w czasie której nie śpiewano Dzisiaj w Betlejem, a na zakończenie nie było Podnieś rękę. Oby ten trend się utrzymywał jak najdłużej!

sobota, 28 grudnia 2013

A owce spadły z nieba

W szopkach można zobaczyć owce. Ale skąd się w nich wzięły? Ewangelia św. Łukasza, opisująca narodzenie Jezusa, nie wspomina o żadnych zwierzętach przy żłóbku. Wół i osioł to tradycja Ojców Kościoła, interpretujących odpowiednio fragmenty z proroków (Ha 3:2; Iz 1:3). Ewangelista podaje, że anioł ukazał się pasterzom, którzy trzymali nocną straż nad swoją trzodą (Łk 2:8), ale nie wspomina o zabraniu owej trzody do Betlejem. Zwróćmy uwagę, że wiele kolęd tak to przedstawia: pasterze śpieszą się, zostawiają swoje trzody (np. rzućmy... stada, niechaj nimi Pan Bóg włada) i biegną do Betlejem. Zresztą, chyba zupełnie niepraktyczne byłoby budzenie zwierząt w środku nocy, a potem pędzenie ich do Betlejem, do miejsca, w którym nocowali Józef i Maryja z narodzonym Dzieckiem. A jednak w każdej niemal większej szopce można zobaczyć kilka owiec u żłóbka. Niezbyt logiczne, ale jaka silna tradycja...

piątek, 27 grudnia 2013

27. grudnia 2013

Na trawniku kwitną stokrotki, mizerne, ale jednak, oraz jeden, maleńki, fioletowo-żółty bratek. Koniec świata!

Hity okresowe

Pisałem kiedyś, że niezbyt lubię kolędy, podoba mi się tylko kilka z nich. Na początku listy zawsze i nieodmiennie stoi Anioł pasterzom mówił. W tym roku na drugim miejscu, a może nawet ex aequo na pierwszym, stoi Z narodzenia Pana dzień dziś wesoły. Biega mi ta kolęda po głowie od wigilii. Pewnie każdy ma jakąś kolędę, która w danym roku, czy może nawet w danym dniu, szczególnie go 'opanowuje'.

Odchodzą z Betlejem pełni wesela,
bo już Bóg wysłuchał próśb Izraela,
gdyż tej nocy to widzieli,
co prorocy widzieć chcieli:
w ciele ludzkim Boga i Zbawiciela.

czwartek, 26 grudnia 2013

Dwa świty, i westchnienie w dzień św. Szczepana

Poranna modlitwa w dzień Narodzenia Pańskiego mówi o blasku, który przez wiarę jaśnieje w naszych duszach, i zawiera prośbę, aby ten sam blask także w naszych uczynkach się odbijał. Do tej myśli liturgia powróci za kilka miesięcy, w poniedziałek po Wielkanocy. Kolekta tego dnia zawiera prośbę, aby wierni w życiu swoim zachowywali sakrament chrztu, który otrzymali dzięki wierze. Podobnie w piątek po Wielkanocy: obyśmy naśladowali w działaniu to, co sprawujemy poprzez wyznawanie wiary. To, co dzieje się w nas duchowo, poprzez wiarę i sakramenty, ma być widoczne w naszym postępowaniu. Wiara przecież bez uczynków jest martwa (Jk 2:17).

To nawiązanie, w Boże Narodzenie, do chrztu, ściśle połączonego z Wielkanocą, nie jest bynajmniej dziwne. Po pierwsze, pokazuje głęboką jedność liturgii, całego roku liturgicznego, który jest jak misternie utkany kobierzec, albo cudownie złożony aromat, w którym uwalniają się powoli rozmaite nuty zapachowe. Po drugie, chrzest jest podstawą istnienia chrześcijanina, wszystko się od niego zaczęło. W kazaniu na Narodzenie Pańskie już św. Leon, papież, przypominał, że jesteśmy – poprzez chrzest – świątynią Ducha Świętego, że zostaliśmy odrodzeni przez Chrystusa, staliśmy się w Nim nowym stworzeniem. Kościół czyta te słowa tej właśnie nocy, kiedy Chrystus się narodził, kiedy On, jako człowiek narodzony z Dziewicy Maryi, stał się nowym stworzeniem par excellence. A czytanie z Listu św. Pawła Apostoła do Tytusa, wybrane przez Kościół na poranną mszę Narodzenia Pańskiego, też przypomina o łasce chrztu, łasce danej nam tylko i wyłącznie dzięki ukazaniu się dobroci Boga i Jego miłości do ludzi – czyli dzięki Wcieleniu, kiedy sam Bóg stał się człowiekiem (Tt 3:4-7).

*  *  *  *  *  *  *

A to moje tegoroczne szopki, aż dwie. Spodobały mi się obie, nie umiałem wybrać tylko jednej (zresztą, co to za wybór spośród dwóch?), więc są dwie. Trzecia, miniaturka zrobiona z drewna oliwnego z Betlejem, stoi w drugim pokoju. (Chociaż ciągle marzę o innych jeszcze szopkach... Gdybym umiał, sam bym zbudował. W dzieciństwie budowałem z kartonu, na lekcje religii. Do pudełka wklejało się świąteczną kartkę, żeby mieć Maryję, Józefa i Dzieciątko w żłobie, resztę figur się wycinało z kartonu i kolorowało. Nie mam żadnych zdolności plastycznych, zwykle starszy brat pomagał mi przy tych szopkach, bez niego robiłbym jakieś gnioty.)

ta jest na komodzie



a ta na biurku, pod lampą



*  *  *  *  *  *  *

Hodie, cum sancti Stephani protomartyris triumphum recolamus, pro inimicis nostris, Domine, christianis necnon in te non credentibus, doce nos orare.

środa, 25 grudnia 2013

Wprawdzie nie zapisał tego Ewangelista...

Ale przewidział prorok: In medio duorum animalium innotesceris, Domine (Ha 3:2 Vetus Latina).

takie kartki wysyłałem w tym roku z życzeniami

Domine, non sum dignus.

I wtedy rozdzwoniły się
Wszystkie dzwony,
Albowiem Marya
Porodziła Syna.

Wzięła Go ostrożnie na ręce
I złożyła
W Janowym szepcie
Jak w koralowym żłobku.  (R. Brandstaetter, Pieśń o śmierci Jana XXIII)

Zawsze bardzo mnie porusza ten opis ostatniej pasterki Jana XXIII, jaki Brandstaetter zawarł w swoim wierszu, a dokładniej opis Komunii. Domine, non sum dignus, numquam ero dignus...

wszyscy Ciebie adorują, Chryste Boże... pozwól i nam

I jeszcze wers z Ewangelii wg św. Łukasza (2:7) w dwóch najpiękniejszych znanych mi językach, greckim i gockim:

καὶ [Μαριὰμ] ἔτεκεν τὸν υἱὸν αὐτῆς τὸν πρωτότοκον· καὶ ἐσπαργάνωσεν αὐτὸν καὶ ἀνέκλινεν αὐτὸν ἐν φάτνῃ, διότι οὐκ ἦν αὐτοῖς τόπος ἐν τῷ καταλύματι.


Jah [Maria] gabar sunu seinana þana frumabaúr, jah biwand ina, jah galagida ina in uzetin, unte ni was im rumis in stada þamma.

wtorek, 24 grudnia 2013

Prezenty pod choinką

I największy z nich. 

Znalazłem kiedyś taką kartkę świąteczną:

Jeśli ktoś jeszcze dziś tu zagląda: 
Wesołych świąt Bożego Narodzenia!

Coraz częściej ludzie życzą 'zdrowych, spokojnych świąt'. 'Wesołe' z życzeń wypada. Ale co właściwie znaczy, że święta Bożego Narodzenia mają być zdrowe? Dlaczego tylko święta, a nie inne dni w roku? Jeśliby zaś zapytać, dlaczego święta mają być wesołe, czy każdy umiałby odpowiedzieć? Jeżeli określimy, jakie to są święta i powiemy, że chodzi o święta Bożego Narodzenia, może łatwiej będzie ową wesołość i radość zrozumieć. Boże Narodzenie jest wesołe, bo narodził się Jezus, bez Niego przecież tych  świąt nie byłoby wcale! Zdrowie i spokój też są ważne, ale w te święta najważniejsza jest radość z Narodzenia Boga.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Dolinowa choinka

Bardzo ją lubię. Ubierana dopiero w wigilię Bożego Narodzenia.


A ja mam w tym roku na choince kilka bombek sprzed czterdziestu lat, zupełnie nieoczekiwanie znalezionych.

*  *  *  *  *

Od kilku dni, nolens volens, więcej fragmentów telewizyjnych programów oglądam. Dziś pewna starsza (chciałem napisać: wybitna, ale doszedłem do wniosku, że to byłaby przesada) aktorka opowiadała o łamaniu się opłatkiem (czy, jak powiedziała prowadząca program, łamaniu się z opłatkiem), jaki to ważny moment wigilijnej wieczerzy, jak ona wyniosła to jako tradycję z domu i przekazała synowi... A owo łamanie się opłatkiem następuje, jak powiedziała, po odczytaniu fragmentu jakiejś Biblii. (Dokładnie tak. Aż mnie zatkało.) Urocze. Jakaś Biblia. W ustach osoby wierzącej albo, przynajmniej, wykształconej, brzmi to niezwykle uroczo, prawda?

niedziela, 22 grudnia 2013

Placki kartoflane i kazania

Kiedyś moja znajoma zastanawiała się, jak to jest, że ona uwielbia placki kartoflane, a jej młodszy brat, wychowany przecież w tym samym domu i na tym samym gotowaniu ich matki, placków kartoflanych nie cierpi. Jak to jest z gustami, z upodobaniami, jak się kształtują?

Słyszałem dziś, jak pewna artystka rozpływała się w zachwytach nad homiliami i kazaniami biskupa Zawitkowskiego oraz ks. Niewęgłowskiego, w swoim czasie duszpasterza środowisk twórczych. Jak oni poetycko mówią, jak władają słowem... Tak się składa, że słyszałem homilie obu rzeczonych kapłanów, i były to dla mnie jedne z najgorszych, jakie w życiu słyszałem. Poetyckość biskupa Zawitkowskiego jest, jak dla mnie, za bardzo w stylu Konopnickiej, żebym mógł ją strawić, a same homilie i kazania zbyt przesłodzone językowo;  przy tym biskup brzmi tak, jakby zaraz miał się rozpłakać z powodu bólu zębów. Ks. Niewęgłowski zaś mówi, że tak to ujmę, zbyt krągło, zbytnio wygładzone są jego zdania, aż do granic frazesów, i – po prostu nudne; do tego wygłaszane monotonnym, usypiającym głosem. Kojarzą mi się z poetyką Nicolasa Boileau.

Ale przecież, za łaską Bożą, dane było mi słuchać i dobrych kaznodziejów. Jednym z nich był biskup Dziuba, w czasach, kiedy jeszcze nie był biskupem, ale sekretarzem śp. Prymasa Glempa. To były wspaniałe homilie, biblijne, zakorzenione w czytaniach i liturgii dnia. Drugi to ks. Hoinka, który teraz pracuje, z tego, co wiem, na Syberii. To znowu były homilie-miniatury, często dwa lub trzy zdania tylko, ale trafiające w samo sedno czytań, wyraźnie wynikające z medytacji na świętymi Tekstami.

sobota, 21 grudnia 2013

Gałęzie, kwiaty i owoce

Montes Israel, ramos vestros expandite et florete, et fructus facite:
Prope est, ut veniat dies Domini.
   Rorate, caeli, desuper, et nubes pluant Iustum, aperiatur terra et germinet Salvatorem:
Prope est, ut veniat dies Domini. (z nieszporów przedtrydenckich 4. niedzieli Adwentu)

piątek, 20 grudnia 2013

Kluczu Dawidów, Izraela Boże...

... co Ty otworzysz, nikt zamknąć nie może.

Dzisiejsza antyfona z nieszporów, wzywająca Chrystusa jako Klucz Dawida, przypomina o nieodwołalności Boskich wyroków, o nieodwołalności zbawienia i potępienia. On zamyka, nikt nie zdoła otworzyć; On otwiera, nikt nie zdoła zamknąć. Jego decyzji nikt nie jest w stanie zmienić. Nie można o tym zapominać, chociaż tak często chcielibyśmy, żeby było tylko Betlejem, bez Sądu Ostatecznego. O kluczu Dawida czytamy w Apokalipsie św. Jana (Ap 3:7), gdzie Jezus jawi się jako Sędzia. Wbrew pozorom, te dwa obrazy, łagodnego Dzieciątka i surowego Sędziego, nie są, w Boskiej logice, przeciwstawne, bo Pan jest nieskończenie miłosierny i nieskończenie sprawiedliwy. Jak On sobie z tym radzi, nie wiem, ale nie mam wątpliwości, że On potrafi to zrobić. Tylko nasze ograniczone umysły nie umieją tego pojąć.
*  *  *  *  *

A w jednym z warszawskich kościołów już stoją choinki z bombkami.

czwartek, 19 grudnia 2013

Jaśniejący Korzeń

Nie mam pod ręką polskich ksiąg liturgicznych, nie wiem zatem, co tłumacz zrobił z początkiem dzisiejszej kolekty: Deus, qui splendorem gloriae tuae per sacrae Virginis partum mundo dignatus es revelare. Można to przełożyć dosłownie: Boże, Ty raczyłeś objawić światu blask Twojej chwały przez poród świętej Dziewicy. Wiadomo właściwie, o co chodzi: dziewicze narodzenie Jezusa z Maryi ma być objawieniem chwały Bożej. Ale w tej modlitwie ukryty jest cytat z Pisma, z tekstu, który (nota bene) czytany będzie w sam dzień Bożego Narodzenia. Chodzi o List do Hebrajczyków, w którym Chrystus nazwany jest (od)blaskiem chwały Boga (Hbr 1:3), w Wulgacie: splendor gloriae. (Kwestia tłumaczenia blask-odblask dotyczy greckiego oryginału, nie będę się tym tutaj zajmował.) Modlitwa dzisiejsza zatem mówi o objawieniu światu, przez macierzyństwo świętej Dziewicy, Chrystusa, który jest blaskiem chwały Boga. Wcielenie jest pokazaniem światu, że istnieje Druga Osoba Boska, Chrystus Pan, Syn Boga i Syn Dziewicy Maryi. Narodzenie Jezusa jest wyraźnym momentem tego objawienia.

W nieszporach Kościół wzywa Chrystusa, nazywając Go, za prorokiem Izajaszem, Korzeniem Jessego. Ten obraz także pojawi się w liturgii Narodzenia Pańskiego, w modlitwie czytań bożonarodzeniowej nocy, kiedy czyta się fragment właśnie z Izajasza, w którym zapowiada prorok ów tajemniczy Korzeń Jessego, który będzie znakiem dla narodów (Iz 11:10).

Dyskryminacja pasterzy

W szopkach, które można kupić w rozmaitych sklepach, na ogół są Trzej Królowie, ale tylko jeden (jeśli w ogóle) pasterz. Dyskryminacja pasterzy, dlaczego? Królowie raczej królami nie byli, według Ewangelii, i nie wiadomo, ilu ich było. Nie wiadomo też wprawdzie, ilu było pasterzy, ale Ewangelia zdecydowanie używa wobec nich liczby mnogiej.

A w moich szopkach tylko zwierzęta. Może kiedyś będzie mnie stać na dokupienie innych figurek.

środa, 18 grudnia 2013

Bóg gorejącego krzewu

O Adonaj, wzywa dziś Kościół Chrystusa, któryś ukazał się Mojżeszowi w ogniu płonącego krzewu. Za kilka dni, w oktawę Narodzenia Pańskiego, liturgia raz jeszcze przywoła obraz krzewu Mojżeszowego, który płonął, ale nie uległ spaleniu: Kościół ujrzy w nim obraz dziewictwa Najświętszej Maryi, która wydała na świat Wcielonego Boga, ogień Boskiej miłości, ale, stając się matką, pozostała dziewicą.

Roman Brandstaetter porównywał objawienie Boga w cierniach gorejącego krzewu do objawienia Boga ukoronowanego cierniem na rozkaz Piłata. Bóg w majestacie cierni.

wtorek, 17 grudnia 2013

Jedność Ojca i Syna

Dzisiejsza kolekta nazywa Boga Ojca conditor i redemptor, Stwórcą i Odkupicielem.

Hymn, do wczoraj śpiewany w nieszporach, mianem conditor określał Chrystusa, a hymn śpiewany od dzisiaj (jakże niepoprawnie!) w modlitwie czytań nazywa Go redemptor.

Ojciec jest Stwórcą i Odkupicielem, Syn jest Stwórcą i Odkupicielem, i nie ma w tym żadnego zamieszania czy podziału, nawet jeśli odkupienie w różny sposób zostało przez Nich zrealizowane, bo przecież tylko Syn stał się człowiekiem, umarł na krzyżu, zstąpił do piekieł, a trzeciego dnia zmartwychwstał. Jedność z Ojcem istniała. Tajemnica Trójcy w tajemnicy Wcielenia i Odkupienia.

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Nie będziesz brał imienia Pana, Boga twego, nadaremno

Pani G. musiała wykonać pewne badania klatki piersiowej. Przy gabinecie była mikroskopijna szatnia, w której pacjentka mogła się rozebrać, aby następnie przejść do gabinetu na badanie. Niestety, po badaniu pani G. zamiast do drzwi, za którymi była szatnia (a w niej jej ubranie), podeszła do drzwi, prowadzących z gabinetu na korytarz, otworzyła je i wyszła. Ale może nikogo tam nie było, na korytarzu, spytała przyjaciółka, której pani G. opowiadała tę historię. Niestety, sporo osób tam było, westchnęła pani G. Ale może nie patrzyli, zajęci byli czytaniem gazet czy rozmowami, ciągnęła przyjaciółka. A skąd, powiedziała pani G., jak tylko wyszłam, to wrzasnęłam 'O Jezu!' i wszyscy podnieśli głowy.

sobota, 14 grudnia 2013

Kiedyśmy to zgubili?

Oglądam tzw. Mszał ze Stammheim, pochodzący z klasztoru Św. Michała w Hildesheim, powstały ok. 1170 roku. Patrzę na zawarte w nim miniatury, przedstawiające biblijne wydarzenia, które Kościół wspomina w liturgii.

Bóg zapowiada przyjście Mesjasza Abrahamowi i Dawidowi: po bokach prorocy Malachiasz, Izajasz, Daniel i pogański wieszcz Balaam, każdy z odpowiednim cytatem ze swoich zapowiedzi Mesjasza. Do tego patriarcha Jakub i Zachariasz, ojciec Jana Chrzciciela.

Zwiastowanie. Maryja, anioł Gabriel – i Dawid, Salomon oraz św. Paweł, wszyscy sławiący dom i miasto Boże, którym stała się święta Dziewica, Matka Boga.

Chrystus w Majestacie otoczony przez czterech Ewangelistów i przez Mojżesza, Daniela, Jeremiasza i Barucha.

Narodzenie Chrystusa. Do tego Jan Chrzciciel, Mojżesz przy gorejącym krzewie, Ezechiel prorokujący o zamkniętej bramie, przez którą nikt, oprócz Pana, nie przejdzie, Gedeon z runem, i dziewica z jednorożcem.

Niewiasty przy pustym grobie. Wokół tej sceny Elizeusz, wskrzeszający chłopca, Benajasz, zabijający lwa, Samson, rozwalający bramę Gazy, i Dawid, odcinający głowę Goliatowi. Wszystko zapowiedzi Zmartwychwstania.

Przy Wniebowstąpieniu mamy Mojżesza z orłem (nawiązanie do pieśni z Powtórzonego Prawa, gdzie Bóg porównany został do orła), Eliasza w ognistym rydwanie, porywanego do nieba przez Bożą rękę Henocha, i Ezechiela, prorokującego o Władcy, który na ramionach będzie noszony.

Wzięciu do nieba błogosławionej Maryi towarzyszą Mojżesz, Dawid i Salomon.

To, oczywiście, głęboka teologia, rozwijana przez Ojców, szukanie w Starym Testamencie typów Nowego, nieco już dziś, niesłusznie, zapomniana.

Ale inna rzecz zwraca moją uwagę. Postaci ze Starego Testamentu (poza Samsonem) są przedstawiane z aureolami, zatem – jako święci. Kościół wschodni zachował dla nich cześć i wspomina ich w kalendarzu liturgicznym, i pojedynczo, i w niedzielę przed Narodzeniem Pańskim jako praojców i (niektórych przynajmniej) przodków Chrystusa. Kościół zachodni zapomniał o świętych Pierwszego Przymierza. Karmel tylko zachował święto proroka Eliasza, a posoborowa reforma wyszczególniła ze zbiorczego wezwania patriarchów i proroków w litanii do Wszystkich Świętych Abrahama, Mojżesza i Eliasza. Mimo to, nie mają żadnego dnia sobie poświęconego. To prawda, Abrahama wspomina się dwa razy dziennie w modlitwie godzin, Dawida jeden raz, ale z przyzwyczajenia – wiem z własnego doświadczenia – można ich imiona bezmyślnie wypowiedzieć, bez zastanowienia, na jakie zasługują chociażby jako przodkowie Chrystusa. W końcu bez nich nie byłoby nas jako chrześcijan.

piątek, 13 grudnia 2013

Mieszkanie Boga

Dzisiejsza modlitwa czytań przedstawia św. Łucję, dziewicę i męczennicę, jako mieszkanie Boga: Oto dziewica, która w sercu swoim przygotowała dla Boga miłe mieszkanie, a Pan wszechświata ją ukochał (responsorium drugiego czytania).

Być mieszkaniem dla Boga. Być takim, by Bóg zechciał we mnie zamieszkać.

Trudno znaleźć ładne wizerunki św. Łucji. Albo wygląda na nich potwornie (zwłaszcza z drugą parą oczu na talerzyku), albo staro (jak na drugim z poniższych). Wprawdzie akta męczeńskie św. Łucji są w dużej mierze bezwartościowe i przesiąknięte legendą, ale możemy chyba przyjąć, że poświęciła ona swe życie Chrystusowi nie dlatego, że była brzydka albo stara, i nie miała szans na męża. Zawsze myślę o niej jako o pięknej dziewczynie, która wszystko złożyła w ofierze Bogu żywemu, a gdy już nic jej nie pozostało, samą siebie złożyła w dani (cf. ant. do pieśni Zachariasza).



Jezu, Twoje jagnię, Łucja, woła do Ciebie z miłością: Mój Oblubieńcze, w bólu wielkim tęsknię za Tobą, z Tobą jestem ukrzyżowana, z Tobą pogrzebana we chrzcie. Z Twego powodu cierpię, aby razem z Tobą królować, umieram za Ciebie, aby w Tobie żyć. Jak niepokalaną ofiarę przyjmij mnie, gdyż z miłości do Ciebie staję się ofiarą. Przez jej wstawiennictwo, o Miłosierny, zbaw nasze dusze! (z liturgii bizantyńskiej)

czwartek, 12 grudnia 2013

Kiedyś i z tym było lepiej

W dawnych kryminałach ludzie zawsze mieli pod ręką arszenik, który można było dodać do kakao, albo cyjanek. (Cykuta była już passé.) Teraz to nie takie łatwe, można najwyżej kupić skażony alkohol, ale przecież do kakao nie da się go dodać.

Świat idzie ku gorszemu.

środa, 11 grudnia 2013

Już nucą swoje zaklęcia

Let it snow, let it snow, let it snow... Słychać często w radiu, którego słucha moja matka.

Marzą o śniegu na Boże Narodzenie. Ale kiedy już śnieg jest, zaczynają narzekać i chcieliby, żeby jak najszybciej zniknął.

Cud Abrahamowy

Codziennie, rano i wieczorem, Kościół wspomina praojca Abrahama, wspomina obietnicę, jakiej udzielił mu Bóg: że będzie ojcem wielu narodów, i że potomkowie jego zdobędą bramy swoich nieprzyjaciół (Rdz 22:17-18); to obietnica wypełniona w Chrystusie i Kościele.

Bóg, Władca wszechświata, ze wszystkich ludzi na całej ziemi wybrał Abrahama, żeby z nim rozmawiać, objawiać mu siebie, zawrzeć z nim przyjaźń przez przymierze. Jakie to niesamowite! Jeden Abraham, wybrany z miliardów istnień ludzkich, aby stać się przyjacielem Boga i ojcem ludu żydowskiego, z którego narodził się Jezus! Niesamowity wybór Boga. Trzeba o tym pamiętać, kiedy wspomina się w liturgii Abrahama. Był dla Boga, w jakiś sposób, szczególnie wyjątkowy.

wtorek, 10 grudnia 2013

Nú mun hon sökkvask

Coraz częściej dochodzę do wniosku, że, wobec tego, co dzieje się w świecie, rozsądny zdaje się być wybór, jakiego – na różne, w swoich światach, sposoby – dokonali Turukáno i Miss Dickinson.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Powiedzcie ludziom

Nie wystarczy powiedzieć ludziom w 1. niedzielę Adwentu, przy ogłoszeniach, że zaczęliśmy Adwent, który jest czasem pobożnego i radosnego oczekiwania na przyjście Pana, i to historyczne, w Betlejem, i to ostateczne, na końcu dni. Trzeba im mówić o Adwencie i w kolejne niedziele, i w kolejne dni. Powiedzieć, że czyta się proroka Izajasza, powiedzieć też, dlaczego. Powiedzieć, jaki sens ma odprawianie mszy roratnich, jaką rolę pełni w Adwencie Dziewica Maryja, jaką Jan Chrzciciel. Powiedzieć im, czym różnią się dwie części Adwentu. Powiedzieć o fioletowych szatach. Powiedzieć o modlitwach mszalnych, zwrócić uwagę na to, jakie prośby w sobie niosą. Powiedzieć i o świętych, których Kościół wspomina w grudniu: o Ambrożym, Łucji, Janie od Krzyża. Powiedzieć o adwentowym wieńcu, który widać w wielu kościołach, o jego sensie, o świecach będących znakiem czuwania.

To ważniejsze niż pusty żłóbek z drabinką, po której schodzi na dół Dzieciątko Jezus albo rekolekcje, w których mówi się tylko życiu społecznym i katolickiej prasie.

niedziela, 8 grudnia 2013

Dobro duchowe wiernych, które lekceważą polscy biskupi

Z Konstytucji o Liturgii świętej Soboru Watykańskiego II:

106. Zgodnie z tradycją apostolską, która wywodzi się od samego dnia Zmartwychwstania Chrystusa, misterium paschalne Kościół obchodzi co siedem dni, w dniu, który słusznie nazywany jest dniem Pańskim albo niedzielą. W tym dniu wierni powinni schodzić się razem dla słuchania słowa Bożego i uczestniczenia w Eucharystii, aby tak wspominać Mękę, Zmartwychwstanie i chwałę Pana Jezusa i składać dziękczynienie Bogu, który ich 'odrodził przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa ku nadziei żywej' (1 P 1:3). Niedziela jest zatem najstarszym i pierwszym dniem świątecznym, który należy tak przedstawić i wpoić w pobożność wiernych, aby stał się również dniem radości i odpoczynku od pracy. Ponieważ niedziela jest podstawą i rdzeniem całego roku liturgicznego, nie należy jej przesłaniać innymi obchodami, jeżeli nie są rzeczywiście bardzo ważne.

107. Rok liturgiczny należy w ten sposób zreformować, aby – stosownie do współczesnych warunków zachowując lub odnawiając tradycyjne zwyczaje i praktyki związane z okresami liturgicznymi – utrzymać pierwotny charakter tych okresów celem należytego zasilania pobożności wiernych przez odprawianie misterium chrześcijańskiego Odkupienia, a zwłaszcza misterium paschalnego. Jeżeli warunki miejscowe wymagają jakichś przystosowań, należy je przeprowadzić według art. 39 i 40. [Które to artykuły dotyczą zewnętrznych i językowych przystosowań do kultury różnych narodów, a nie zmian dotyczących samego rdzenia liturgicznego kalendarza. MLM]

108. Pobożność wiernych należy wiązać przede wszystkim ze świętami Pańskimi, przez które w ciągu roku obchodzi się misteria zbawienia. Dlatego okresy roku kościelnego (proprium de tempore) powinny mieć należne im pierwszeństwo przed uroczystościami Świętych, aby należycie obchodzono cały cykl misteriów zbawienia.

Przygotowanie, przygotowanie i przygotowanie

W 2. niedzielę Adwentu liturgia przedstawia św. Jana Chrzciciela, Poprzednika Chrystusa. Chrzciciel przygotowywał lud izraelski na przyjście Chrystusa. Możemy mówić o potrójnym przygotowaniu, do jakiego powołany został św. Jan Poprzednik.

Po pierwsze, przygotowywał Izraelitów na bezpośrednie przyjście Mesjasza Jezusa, mówił, że jest On już obecny pośród ludu, wzywał do pokuty, aby być gotowym na przyjęcie Go, wreszcie wskazał Go jako Baranka Bożego, i ochrzcił w Jordanie. Jezus przyszedł w czasie, za panowania cezarów Augusta i, później, Tyberiusza, św. Jan zapowiedział i przygotował to przyjście.

Po drugie, przygotowywał lud Izraela, i przygotowuje wciąż nas, poprzez swoje słowa zapisane w Piśmie, do ostatecznego przyjścia Chrystusa Jezusa jako Sędziego: mówił o siekierze przyłożonej do pnia, o wiejadle i oczyszczeniu omłotu, i spaleniu plew w ogniu nieugaszonym (Mt 3:10.12). Zapowiedź Sądu Ostatecznego, kiedy Jezus przyjdzie powtórnie na końcu czasu.

Po trzecie, przygotowuje nieustannie nasze serca na przyjście Jezusa, to dokonujące się teraz. Paweł Diakon w swoim hymnie o św. Janie Chrzcicielu pisał, że wiele on może dzięki swym zasługom, że może wyprostować i wyrównać drogi prowadzące do naszego serca, aby Stworzyciel i Odkupiciel, Chrystus, mógł skierować swe kroki do naszych dusz. Modlitwa św. Jana nieustannie przygotowuje nas na przyjście Jezusa teraz, w naszym życiu.

Twego dziela Chrzciciela, Bożycze, usłysz głosy, napełń myśli człowiecze.

Koszmar gorszy niż z ulicy Wiązów

Nie mam koniaku, więc piję mocną i mocno osłodzoną herbatę*), czekam na działanie ibuprofenu, bo głowę mam jak ściśniętą żelazną obręczą. Dlaczego? Dlaczego ci idioci z polskiego Episkopatu znowu majstrują przy liturgii?

Poszedłem rano na mszę, ołtarz ustrojony był kwiatami. Trochę się zdziwiłem, ale w końcu nie jest to zakazane, chociaż tydzień temu kwiatów nie było. Czekając na mszę, spojrzałem przypadkiem na mszał, jakoś dziwnie był otwarty, bliżej końca. Dziwne, pomyślałem, przecież teksty adwentowe są na początku mszału. Coś zacząłem podejrzewać... Nie, powiedziałem sobie, to niemożliwe. Potem zacząłem myśleć, że może czas skoczył naprzód i jest 3. niedziela Adwentu, stąd kwiaty. Ale ten mszał? Może źle widzę, może on jest otwarty na obrzędach mszy, na tekstach jej rozpoczęcia, na częściach stałych. A może jestem w jakiejś alternatywnej rzeczywistości?

Zaczęła się msza, moje podejrzenia stały się rzeczywistością. Biały ornat, pieśń o Matce Boskiej. Gloria. Modlitwa z Niepokalanego Poczęcia. Czułem, że jestem w jakimś koszmarze. Może to mi się śni? Owszem, ksiądz wspomniał, że jest też 2. niedziela Adwentu, że Jan Chrzciciel się w nią pojawia w liturgii. Jakby jednak nie było, msza była z jutra, z uroczystości Niepokalanego Poczęcia, która z dnia dzisiejszego, 8. grudnia, przeniesiona została w Kościele powszechnym na 9. grudnia, aby ustąpić niedzieli adwentowej. Przecież Sobór szczególnie podkreślił znaczenie niedzieli i znaczenie okresów liturgicznych (SC 106-108)!

Zadałem sobie trud i wybrałem się raz jeszcze do kościoła, a właściwie do kościołów. We wszystkich to samo. Na biało, z uroczystości. Koszmar stawał się coraz gorszy, głowa bolała coraz bardziej.

Wróciłem do domu, włączyłem komputer, wstukałem 'Niepokalane Poczęcie zamiast 2. niedzieli Adwentu'. Wyskoczyły wyniki. Episkopat nadwiślański zwrócił się do Stolicy Apostolskiej z prośbą, aby w takich sytuacjach, kiedy 8. grudnia wypada w niedzielę, można było, zamiast 2. niedzieli Adwentu, obchodzić Niepokalane Poczęcie. Powód? Większy pożytek duchowy, większe dobro duchowe wiernych. Skąd ten pomysł? Skąd przekonanie, że taka decyzja daje wiernym większy pożytek duchowy? Mnie z pewnością nie, wręcz przeciwnie. Jestem zaszokowany, zgorszony i zbolały. Jeśli 19. marca (dzień św. Józefa) albo 25. marca (Zwiastowanie Pańskie) wypadną w niedzielę, to także zajmą miejsce niedzieli Wielkiego Postu dla większego pożytku duchowego wiernych? Jak w ogóle badacie, czcigodni biskupi, ów pożytek duchowy wiernych? Ilu wiernych? Ktoś to statystycznie bada? Dla wielu wiernych, jak sądzę, obojętne jest, czy msza jest odprawiana na biało czy na fioletowo, i jakie są czytania oraz modlitwy. Ale dla tych, którzy starają się bardziej świadomie żyć życiem Kościoła, czyli liturgią, to są ważne sprawy.

Jeśli już biskupi polscy wpadli na taki pomysł, aby wyrzucać niedzielę Adwentu, to może chociaż trzeba było zostawić swobodę wyboru formularza poszczególnym parafiom i rektoratom?

Póki co, oskarżam biskupów z kraju nad Wisłą o zmniejszenie w dniu dzisiejszym mojego pożytku duchowego i wprowadzenie poważnego zamętu do mojej duszy.

Ciekawym, czy Matka Jezusa, pokorna Służebnica Pana, cieszy się z tego, wstawiono Ją szumnie na miejsce niedzieli, dnia Zmartwychwstania. Czy Niepokalane Poczęcie przeniesione na poniedziałek nie byłoby bardziej teologiczne: Matka ustępuje Synowi, idzie za Nim, wszak stała się Jego Matką dlatego, że On Ją wcześniej wybrał i w pełni odkupił, zachowując od grzechu.

Działania liturgiczne polskich biskupów to wielka pokusa do schizmy. I zdecydowanie wielki skandal, w etymologicznym znaczeniu tego słowa.
____________________________
*) polecane w przypadku doznania poważnego szoku

sobota, 7 grudnia 2013

W nim i poza nim

Przeczytałem właśnie Ruiny Orsona Scotta Carda (i czekam na poprzedzającego je Tropiciela: od końca zacząłem czytać) i zastanawiam się nad manipulowaniem czasem, którą to zdolność posiadają główni bohaterowie. Nie tyle podróż w czasie, co manipulowanie czasem, przenoszenie się czasie, zwalnianie, przyśpieszanie, ukrywanie się. Czym jest, tak naprawdę, czas?

Bardzo lubię ironiczne podejście do czasu, a dokładniej – do swojego wieku, Beaty Tyszkiewicz. Zapytana, czy jest „ikoną”, odpowiada: Byłabym tym chętniej, gdyby namalował mnie Andrzej Rublow. Niestety, wbrew niektórym doniesieniom, nie urodziłam się w czternastym wieku. Kiedyś też tłumaczyła, że nie pamięta 19. wieku, bo aż tak dawno się nie urodziła; kiedy indziej znowu, że o przedwojennych balach nic nie wie, bo niemowląt na takowe nie zabierano.

Po drugiej stronie lustra trzeba biec prędzej i prędzej, żeby pozostać w tym samym miejscu. Aby się przemieścić, przenieść w inne miejsce, trzeba biec dwa razy szybciej, tłumaczy Alicji Czerwona Królowa. (Nawiasem mówiąc, od niedawna mamy przekład Alicji w Krainie Czarów na średnioangielski.) W gruncie rzeczy, lustro pozwala dostrzec, jak czas płynie, nawet takie zwykłe, niekoniecznie magiczne, jak w Lothlórien.

Ostatecznie, wobec czasu jesteśmy zawsze jak Bilbo, który, zastanawiając się nad zagadką Golluma, dotyczącą właśnie czasu, zaczął wołać w panice, kiedy czas na odpowiedź mijał: Czas, czas! Zawsze mamy go za mało, boimy się go, bo nad nim nie panujemy, wymyka się nam, jest zagadką. Może stać się przerażeniem. Poza czasem jest tylko jedno wielkie Teraz-i-Zawsze.

piątek, 6 grudnia 2013

czwartek, 5 grudnia 2013

Bogu dzięki, jestem garbaty

Bogu dzięki, jestem garbaty, więc nie muszę ciągle mieć przed oczyma świątecznych dekoracji, zawieszonych już kilka tygodni temu na latarniach. Boję się tylko wchodzenia do sklepów, w których będą udekorowane choinki przy każdym stoisku, a z głośników sączyć się będzie jakaś kolęda.

Śmiesznie krótkie są ludzkie tradycje. Przez stulecia, ponad tysiąc lat, obchodzono Boże Narodzenie bez choinki i bez karpia. Może nawet lepiej i głębiej ten czas przeżywano, prościej, tak jak proste było narodzenie Jezusa w Betlejem... Bez starania się o choinkę i o karpia, które dla wielu stały się istotą Bożego Narodzenia w tym kraju.

środa, 4 grudnia 2013

Czas się zmienia

W tym roku pasterka w Watykanie będzie o 21.30. Ciekawym, dlaczego. Benedykt XVI od kilku lat odprawiał ją o 22.00, ze względu na swój wiek i związaną z nim słabość. Ale Franciszek aż taki stary, jakim był Benedykt przy wprowadzaniu tej zmiany, nie jest, i podobno jest całkiem zdrowy. Swoją drogą, media zrobiły wielki szum, kiedy Benedykt przeniósł pasterkę na 22.00, pisano o złamaniu tradycji itp. (Chociaż liturgia pasterką nazywa mszę w nocy, bez precyzowania godziny, przed czy po północy. W średniowieczu msze w noc Narodzenia Pańskiego miały czasami przypis: ad galli cantum, na pianie koguta: czy to było równo o północy?) Jak będzie teraz, czy w ogóle ktoś zauważy, czy ktoś się oburzy? Śmiem wątpić.

wtorek, 3 grudnia 2013

Sine

Czy można komuś opowiedzieć cierpienie? Przecież go nie odczuje. Czy raczej trzeba, jak pisał wieki temu poeta nad zimnym morzem, zamknąć swe serce, zamknąć uczucia, niezależnie od tego, co się czuje? Metod ana wat.

Non, je ne regrette rien

Czasami się zastanawiam, czy ci, którzy lubią słuchać Edith Piaf, modlą się o jej wieczny odpoczynek.

niedziela, 1 grudnia 2013

Delikatna nić

W liturgii słowa I niedzieli Adwentu w roku A można dostrzec delikatną, acz wyraźną nić, łączącą pierwsze czytanie, psalm i Ewangelię. Prorok Izajasz (Iz 2:1-5) mówi o górze i znajdującej się na niej świątyni Pana, do której pójdą wszystkie narody, i tam znajdą zbawienie. Psalm 122. nawiązuje do tego obrazu, ukazując święte miasto, Jeruzalem, do którego zdążamy na spotkanie z Panem. Ewangelia (Mt 24:37-44) nic nie mówi o świątyni czy Jerozolimie, ale mówi o arce, w której znalazł ocalenie przed potopem Noe i jego rodzina. Co te obrazy mają wspólnego? Jeruzalem, Boża świątynia i arka ratująca przed falami zniszczenia, wszystko to obrazy Kościoła. Czekamy na przyjście Pana we wspólnocie Kościoła, czekamy jako Kościół na przyjście Oblubieńca z domu Dawida. Kościół nas chroni, jak dzieci, i jest zapowiedzią tego miasta, które jest w niebie, tej społeczności, w której zbawieni oglądają Boga, tej wspaniałej arki, żeglującej po bezmiarze rajskich wód.

To, oczywiście, tylko jedna z nici w tym kobiercu, jakim jest liturgia słowa dzisiejszej niedzieli.

Modlitwa na Adwent

Preces nostras, quaesumus, Domine, benignus exaudi, ut Filius tuus Unigenitus, qui in beatae Mariae virginali utero carnem assumpsit, nostris in mentibus nasci dignetur. Qui vivit et regnat in saecula saeculorum. Amen.

piątek, 29 listopada 2013

Bojkotować!

Dowiedziałem się wczoraj z Metra, że przy produkcjach filmowych (jak np. Hobbit, Życie Pi, Piraci z Karaibów) umierały lub cierpiały zwierzęta. Nawet 27 zwierząt mogło być okaleczonych lub zginąć przy produkcji Hobbita: konie, kozy, kurczęta... Tygrys z Życia Pi niemal utonął. Mnóstwo morskich stworzeń zginęło w czasie podwodnych wybuchów przy kręceniu Piratów z Karaibów. Podaje się wprawdzie, że żadne zwierzęta nie ucierpiały w czasie kręcenia filmu, i to prawda, bo... akurat wyłączono kamery. Wszystko się zgadza. Litera prawa została zachowana.

Bogu dzięki, nie oglądałem nigdy ani Piratów z Karaibów, ani Życia Pi, w ten sposób nie wsparłem finansowo twórców. Żałuję, że widziałem pierwszą część Hobbita, którą zresztą odchorowałem; jak się okazuje, był to gwałt nie tylko na tolkienowskim Hobbicie, ale i na niewinnych zwierzętach. Dodatkowy powód, aby dalszych części nie oglądać.

wtorek, 26 listopada 2013

Trzeba być głupim, żeby się nie bać

Liber scriptus proferetur,
in quo totum continetur,
unde mundus iudicetur.
      Iudex ergo cum sedebit,
      quicquid latet, apparebit,
      nil inultum remanebit.

Te natchnione słowa Kościół nam daje w liturgii ostatniego tygodnia roku. 

Bóg jest nieskończenie miłosierny, i nieskończenie sprawiedliwy. Paradoks? Dla Boga nic niezwykłego.

Słowo Boga, Chrystus, jest ostrzejszy niż miecz obosieczny, wszystko przenika, rozróżnia pragnienia i myśli serca, wszystko jest przed Nim jawne, i wszyscy musimy Mu zdać rachunek z naszego życia (cf. Hbr 4:12-13).

Quantus tremor est futurus,
quando Iudex est venturus
cuncta stricte discussurus!

poniedziałek, 25 listopada 2013

Eklezjologia

Wczoraj w TV słyszałem wypowiedź kard. Nycza, że teraz często spotkać można ludzi, dla których papież Franciszek jest 'tak', ale Kościół – 'nie'. Jeżeli tak jest, jeżeli taka postawa się często pojawia, to trzeba poważnie zapytać o eklezjologię Franciszka. 

Myślę, że wielu jest też takich, dla których Kościół stał się 'tak' dlatego i tylko dlatego, że jest w nim papież Franciszek. A to nie jest dobre, bo w Kościele się jest niezależnie od tego, jakiego ma papieża. Prawdziwe skutki 'efektu Franciszka' można będzie zobaczyć dopiero po latach.

niedziela, 24 listopada 2013

Poeci nie wiedzą wszystkiego

W jednym ze swoich wierszy Zbigniew Herbert opisuje umarłych, którzy zbierają się u wrót doliny i czekają na przejście dalej: do zgrzytania zębami albo do śpiewu psalmów. Wśród czekających jest i staruszka z kanarkiem, naiwnie, jak i inni, myśląca, pisze poeta, że nie zostanie jej odebrany. A tam nic nie można wziąć.

Ale liturgia dzisiejszej niedzieli, uroczystości Chrystusa, Króla wszechrzeczy, mówi coś innego: całe stworzenie (a więc i ów kanarek), wyzwolone z niewoli, w którą wpakował je człowiek przez swój grzech, całe to uwolnione stworzenie będzie Bogu służyć i bez końca Go chwalić (kolekta). W Chrystusie wszystko ma swoje miejsce, ogłasza św. Paweł (Kol 1:17), τὰ πάντα ἐν αὐτῷ συνέστηκεν (czasownik w perfectum, a zatem wyraża trwały stan). Jak wielkie puzzle, w których każdy kawałek jest potrzebny, dla zaistnienia całości.

Co tydzień liturgia godzin przypomina: Trzeba bowiem, aby Chrystus królował, aż położy wszystkich wrogów pod swoje stopy (1 Kor 15:25). Piętnasty rozdział I Listu do Koryntian to rozdział zaczynający się od najstarszego znanego nam wyznania wiary, a traktujący dalej, bardzo dokładnie, o zmartwychwstaniu. Ostatnia niedziela roku, będąca uroczystością Chrystusa Króla, przypomina też o zmartwychwstaniu, tym ostatecznym. Ostatnim wrogiem, który padnie pod stopy Chrystusa, jest śmierć (1 Kor 15:26). Koniec prowadzi do początku. Idźmy z radością na spotkanie Pana.

Na oczach Pana, Króla, się radujcie, alleluja.

czwartek, 21 listopada 2013

Ofiarowanie Dziewicy Maryi, proste, pokorne i ciche

Богородице дѣво, радѹйсѧ, Благодатнаѧ Марїе, Господь съ тобою: благословена Ты въ женахъ, и благословенъ плодъ чрева Твоегω; якω Спаса родила еси дѹшъ нашихъ.

Można na różańcu powtarzać, bardzo polecam. Zwłaszcza kiedy się śpiewa.

środa, 20 listopada 2013

Niebieski wilk

Dziś, w dzień męczeństwa św. Edmunda, można obejrzeć sceny z tegoż męczeństwa tutaj. (W ogóle cała strona jest bardzo ciekawa, zawiera najważniejsze teksty dotyczące św. Edmunda.) Na fol. 16r można zobaczyć ciemnoniebieskiego wilka, jak pilnuje odciętej głowy Edmunda.

wtorek, 19 listopada 2013

Komoda

Cały dzień wczorajszy minął na składaniu nowej komody, segregowaniu i przenoszeniu do niej rzeczy ze starej. Oczywiście, mimo iż wiele poszło do śmieci i wiele czeka na oddanie, okazuje się, że komoda mogłaby być większa. Zostały np. dwa kubki, jeden z Londynu, w stylu prerafaelitów, drugi z doktorem House'em: gdzie je zmieścić w nowej komodzie? Może wpadnę na jakiś pomysł.

niedziela, 17 listopada 2013

Matka poezji

17. listopada wspominamy św. Hildę. To w jej klasztorze pracował Cædmon, pierwszy znany z imienia angielski poeta, po którym zachowało się (niestety!) tylko dziewięć wersów. Hilda rozpoznała jego talent i pozwoliła oraz pomagała, aby mógł się rozwinąć, chociaż Cædmon był tylko nieuczonym pasterzem. Potrafiła dostrzec dar Boży, dany prostemu, nieśmiałemu pasterzowi.

sobota, 16 listopada 2013

Zerwane więzy

Geyr nú Garmr mjök
fyr Gnipahelli,
festr mun slitna,
en freki renna;
fjölð veit ek fræða,
[coś czcionka nawala w tym wersie]
fram sé ek lengra
um ragna rök
römm sigtíva.
(Völuspá 43)

Nie znam potężniejszej poezji niż Völuspá, nawet Homer musi przed nią ustąpić. A ten fragment:

Leika Míms synir,
en mjötuðr kyndisk
at inu galla
Gjallarhorni;
hátt blæss Heimdallr,
horn er á lofti,
mælir Óðinn
við Míms höfuð.
(45)?

Odyn rozmawia z głową mądrego Mimira, gdy świat się kończy. Nic nie da ta rozmowa, obaj to wiedzą, koniec nastąpi. Jak to opisać? Nerwowość? Gwałtowność? Zamieszanie? Panika? Żadne słowo tego nie oddaje. Fram sé ek lengra um ragna rök römm sigtíva, naprzód patrzę na los Potęg, na gorzkie przeznaczenie zwycięskich bogów.

czwartek, 14 listopada 2013

Koronacja Artura

Dziś wspomnienie św. Dyfriga, albo, jeśli ktoś woli wersję łacińską, nie walijską, św. Dubrycjusza. Żył w 6. wieku w południowej Walii, był mnichem i biskupem, a według zupełnie niemającej historycznych podstaw tradycji, miał też ukoronować na króla Artura Pendragona. Gdyby tak było, mielibyśmy ciekawe połączenie dwóch światów i działających w nich mocy. Chociaż, cóż ludzie tak naprawdę wiedzą o rzeczach niewidzialnych, z których wszystkie stworzone są przez Boga? Słabo znając świat, w którym żyć im przyszło, cóż mogą wiedzieć o Innych Światach ponad to, co czasami poeci w natchnieniu zobaczą i przekażą?

wtorek, 12 listopada 2013

Benedyktyńska dokładność

Przejrzałem Wizje czyli poznaj drogi Pana (tak na okładce i na stronie tytułowej) św. Hildegardy. Wydane przez benedyktynów z Tyńca. Strona 11., przypis 7. Objaśnienie greckiego czasownika apokaluptein. Czasownik zapisany po grecku z błędami: brak przydechu, zły akcent. Dalej podane znaczenie według angielskiego słownika Liddella (zapisano: Liddel) i Scotta: to uncower. Nie chce mi się wyciągać Oxford English Dictionary, żeby sprawdzić, czy taki czasownik w ogóle istnieje (jest czasownik to cower, kulić się, kurczyć się, np. ze strachu). Czasownik apokaluptein znaczy to uncover, odkryć, odsłonić. Zaiste, benedyktyńska precyzja.

Pewnie można wszystko zwalić na chochlika drukarskiego, jak to zrobiono w pewnym wydawnictwie, kiedy w druku pojawiło się zdanie niebo było usiane gwiazdami, ale z 'r' w miejsce 'i' w słowie usiane.

poniedziałek, 11 listopada 2013

Martine, par Apostolis, me festum tuum colentem fove


Fac nunc quod olim gesseras, et semper intercede pro nobis.

Przez ponad tysiąc pięćset lat pamiętano ze czcią o tobie w tym dniu, święty Marcinie, a potem nagle zaczęto spychać cię w niepamięć, zamiast twej świętości, z której cieszą się aniołowie, chóry świętych i dziewice, sławiąc naród i ziemskie sprawy jego.

niedziela, 10 listopada 2013

Legumina eschatologiczna i pragnienie Chrystusa

Koniec roku blisko, więc Kościół daje nam do czytania te księgi Pisma świętego, które mówią o końcu świata, o nadziei na zmartwychwstanie. W brewiarzu czyta się księgi eschatologicznych proroków, w liturgii mszalnej najpóźniej spisane księgi Starego Testamentu. W dzisiejszą niedzielę w Liturgii Godzin zaczyna się lektura Księgi proroka Daniela. Pierwszy jej rozdział opowiada o Danielu i jego towarzyszach, wybranych na, że tak powiem, paziów króla Nabuchodonozora. Dostają jedzenie z królewskiego stołu, jednak nie chcą go spożywać, aby się nie skalać, w końcu to jedzenie pogan, mięso może być od zwierząt nieczystych według prawa mojżeszowego. Daniel proponuje nadzorcy, aby karmił ich – i tu łaciński przekład Pisma wprowadza słowo legumina (Dn 1:12). Ale nie chodzi o żadne desery, legumen to określenie roślin strączkowych, jak groch czy soczewica. O takie więc jedzenie prosi Daniel, wegetariańskie. Wybór ciekawy, wszak rośliny strączkowe zawierają dużo białka.
+   +   +   +   +
Zauważyłem, że często, odmawiając modlitwę za zmarłych, zamiast requiescant in pace mówię – nieświadomie? podświadomie? – requiescam in pace.

sobota, 9 listopada 2013

Nim czas się począł?

Na ekrany kin wchodzi film pt. Thor: Mroczny świat. Z opisu fabuły dowiedziałem się, że Thor bronić będzie świat przed pozbawionymi litości Mrocznymi Elfami, które istniały, zanim świat powstał.

Thor jest postacią z mitologii, którą nazwać możemy germańską, skandynawską lub nordycką: w każdym razie, najwięcej o nim wiemy z literatury islandzkiej, z Eddy poetyckiej i Eddy prozą spisanej. W tejże mitologii pojawiają się ciemne elfy, z którymi jest nieco kłopotu, bo nie wiadomo, czy są grupą elfów, obok jasnych elfów, czy może kransoludami, jak sugerują badacze Eddy Snorriego, czyli tej prozą spisanej. (Zainteresowani mogą poszukać artykułu prof. Shippeya na ten temat.)

Skąd twórcy filmu wytrzasnęli pomysł, że owe elfy istniały przed stworzeniem świata, i że mają moc, aby go zniszczyć?

Mitologia Północy, jedna z najdroższych mi, jest słabo znana, w porównaniu z mitologią grecką, która – chyba – wciąż pojawia się w trakcie szkolnej edukacji w kraju nad Wisłą. Takie filmy podają fałszywy obraz mitów ludów germańskich, w jakiś sposób bezczeszczą poematy Eddy, należące do najpotężniejszej poezji, jaką znam. To prawda, mitologia grecka też jest tak często traktowana przez filmowców (vide chociażby popularny teraz w Anglii serial Atlantis), ale można przy niej mieć nadzieję, że jednak rozumny widz zdaje sobie sprawę z wypaczenia mitów, bo, mniej lub bardziej, zna je i pamięta. Mity północne takiej szansy już nie mają.

piątek, 8 listopada 2013

Nie ma to jak dobry humor

Wizyta u dermatologa. Przebieg: 1. Wejście do gabinetu. Gabinet składa się z trzech części. Pierwsza najmniejsza, z biurkiem i komputerem. Pusta. Na lewo drzwi, za którymi widać ciemne pomieszczenie, też puste. Na prawo drzwi, za nimi pomieszczenie, w którym widać biurko, łóżko, szafki. Przy biurku siedzą dwie kobiety. 2. Pokazanie pacjentowi jego miejsca. Wszedłem do pomieszczenia, w którym siedzą kobiety. Patrzą na mnie zdziwione i wyraźnie rozbawione. Ale proszę tam usiąść, mówi jedna z nich. Cofam się do pierwszego pomieszczenia, słyszę, jak kobieta mówi: Ale mi się chce śmiać. Słychać śmiech. 3. Oglądanie pacjenta. Kobiety przychodzą do pierwszego pomieszczenia. Okazuje się, że nie ma mojej karty, chociaż w rejestracji zapewniono mnie, że jest w gabinecie. Na szczęście jestem w komputerze, więc pozwolono mi zostać. Słucham, o co chodzi, pyta lekarka. Mówię o zmianie na skórze. Ale proszę pokazać. Ponieważ zmiana jest umiejscowiona na tułowiu, muszę się rozebrać, zatem mówię o tym lekarce. To proszę się rozebrać. Nie ma parawanu, nie przechodzimy do drugiego pomieszczenia, które zdaje się być przystosowane do badań i zabiegów. Rozbieram się zatem przy biurku, na wprost drzwi wejściowych. 4. Sukces. Dowiaduję się, że to włókniak, nic groźnego, raczej problem estetyczny. Można usunąć, ale odpłatnie, za 120 zł, na tzw. wizycie komercyjnej. Do widzenia.

Nie wiem, czy zdobędę się na wizytę komercyjną u tej samej lekarki i jej pomocnicy. Może się okazać, że zabieg też będzie przy biurku wykonywany, przy salwach śmiechu.

wtorek, 5 listopada 2013

Noe i miasto

Kiedy w dzieciństwie przeczytałem Czarodziejskie miasto Edith Nesbit, bardzo, bardzo chciałem mieć własną arkę Noego. Nawet próbowałem ją sobie zrobić z pudełka na buty, wykorzystując plastikowe zwierzątka, których miałem pokaźną kolekcję.

Teraz jestem już na tyle stary, że mógłbym sobie na taką arkę pozwolić. Ale są dwa problemy. Po pierwsze, gdzie miałbym ją pomieścić w i tak zagraconym mieszkaniu. Po drugie, znaleźć teraz ładną arkę Noego to niełatwa sprawa. W większości są plastikowe, a nawet jeśli trafi się na drewnianą, to postaci i zwierzęta są przedstawione bardzo infantylnie. Cóż, teraz można kupić nawet lalki wyglądające jak Jan Paweł II albo Franciszek.

A książki Edith Nesbit każdemu polecam.

piątek, 1 listopada 2013

Wszyscy święci balują w niebie?

Apokalipsa św. Jana przedstawia życie świętych w niebie jako nieustanną liturgię. (W którejś z książek Frances Burnett mówią dziecku, że jego zmarła mamusia jest teraz w niebie, nosi różową koszulę nocną i śpiewa razem z aniołkami. Rozkoszne.) Jezus mówił o życiu w niebie jako o mieszkaniu w domu Ojca i radosnej uczcie, na której On będzie Panem Młodym. (I to zawsze młodym.) Św. Perpetua, która zginęła na arenie w czasie prześladowań, widziała niebo jako łąkę, na której Pasterz dawał jej kubek z mlekiem. W cyklu o Narnii życie po śmierci jest przedstawione jako życie w prawdziwych światach, których odbiciem tylko były te, w których bohaterowie przedtem żyli. Gdzie indziej C.S. Lewis pisał o tanecznym korowodzie całego stworzenia, śpiewającego chwałę Boga.

Jak naprawdę wygląda życie wszystkich świętych? Nie wiemy. Możemy sobie wyobrażać na rozmaite sposoby, ale nie wiemy. Jedyne, co wiemy, to to, że są na zawsze szczęśliwi, jak, jeśli ująć to językowo, bogowie u Homera: μάκαρες αἰὲν ἐόντες, szczęśliwi i zawsze będący, istniejący, bez końca.

Szkoda, że w tym kraju dzień Wszystkich Świętych jest tradycyjnie poświęcony, tak naprawdę, zmarłym. Liturgia liturgią, ale tradycja cmentarna pozostaje tradycją, często pustą, czymś, co trzeba zrobić, bo wszyscy tak robią. Owszem, jest świętych obcowanie, może ktoś powiedzieć, że nawiedzanie grobów je wyraża: ale czy pamięta się wtedy o świętych, którzy stoją w niebie przed tronem Boga i Baranka i hymn Im śpiewają, czy tylko o zmarłych kuzynach i znajomych, czy może tylko o umyciu płyty nagrobnej i ustawieniu kwiatów i zniczy?
*  *  *  *  *  *  *
Święta Maryjo, Bogurodzico, módl się za nami.
Święty Michale, módl się za nami.
Wszyscy święci aniołowie, módlcie się za nami.
Święty Janie Chrzcicielu, módl się za nami.
Święty Andrzeju, módl się za nami.
Święta Mario Magdaleno, módl się za nami.
Święty Polikarpie, módl się za nami.
Święte Perpetuo i Felicyto, módlcie się za nami.
Święta Agato, módl się za nami.
Święta Łucjo, módl się za nami.
Święta Agnieszko, módl się za nami.
Święta Cecylio, módl się za nami.
Święty Oswaldzie, módl się za nami.
Święty Edmundzie, módl się za nami.
Święty Tomaszu Becket, módl się za nami.
Święty Berardzie, módl się za nami.
Święty Tomaszu More, módl się za nami.
Święta Tereso Benedykto od Krzyża, módl się za nami.
Święty Ambroży, módl się za nami.
Święty Augustynie, módl się za nami.
Święty Bedo, módl się za nami.
Święty Janie Damasceński, módl się za nami.
Święty Marcinie, módl się za nami.
Święty Aidanie, módl się za nami.
Święty Finanie, módl się za nami.
Święty Willibrordzie, módl się za nami.
Święty Dawidzie, módl się za nami.
Święty Janie Mario Vianney, módl się za nami.
Święty Easterwinie, módl się za nami.
Święta Hildo, módl się za nami.
Święty Karadoku, módl się za nami.
Święci Franciszku i Dominiku, módlcie się za nami.
Święta Tereso od Jezusa, matko nasza, módl się za nami.
Święta Tereso od Dzieciątka Jezus, módl się za nami.
Święty Oswinie, módl się za nami.
Święta Małgorzato, módl się za nami.
Święta Jadwigo, módl się za nami.
Święta Joanno, módl się za nami.
Święta Kateri, módl się za nami.
Wszyscy święci i święte Boży, módlcie się za nami.

czwartek, 31 października 2013

Z nowicjatu 2013, czyli o pożytkach z etymologii płynących

Nowicjusze zadają czasami pytania, nie spodziewając się przy tym, że odpowiedź na nie jest głębsza niż to, o co pytali. Weźmy, na przykład, łacińskie słowo femina. Wiadomo, co znaczy: kobieta. Pada pytanie, jak się to słowo ma do feministek, innymi słowy: czy feminizm jest jakoś z nim powiązany. Owszem, jest: słowa feminizm i feministka pochodzą od łacińskiego femina. Ale jest coś więcej: etymologicznie (a cóż piękniejszego, cóż wdzięczniejszego, cóż bardziej podniecającego niż etymologia?) femina oznacza kobietę karmiącą piersią, od proto-indoeuropejskiego rdzenia *dhēh1- (h1 na oznaczenie laryngalnej, wciąż nie wiem, jak zapisać to tutaj w dolnym indeksie), który oznacza ssanie piersi. Ale, jak zauważyli bracia nowicjusze, feministki raczej do karmienia piersią się nie rwą.

Tak to jest, kiedy się nie zna etymologii. Podobnie jest w przypadku zmiany angielskiego history na herstory: taka próba to tylko zgubne skutki nieznajomości greki.

wtorek, 29 października 2013

Śmierć i poczucie humoru

Dowiedziałem się, że jedna z moich nauczycielek angielskiego nie żyje od kilku lat. Uczyła nas w drugiej klasie liceum. (Niestety, miałem to nieszczęście, że co roku zmieniano nam anglistę. Uważam, że wskutek tego mój angielski jest tak słaby.) W każdym razie, pani A. uczyła nas przez rok i spośród czterech anglistów, którzy uczyli mnie w liceum, była najlepsza. To dzięki niej wiem, jaka jest różnica w brytyjskiej i amerykańskiej wymowie can't, i że beach nie wymawia się tak samo jak bitch. To dzięki niej pierwszy raz w życiu przeczytałem fragment angielskiej poezji, Daffodils Wordswortha. Przepisywaliśmy z tablicy, nadprogramowe to było. Kiedyś umiałem jedną zwrotkę na pamięć... Pamiętam, że jednym z zadań domowych było napisanie do niej listu po angielsku. Kiedyś, wiele lat po szkole, znalazłem ten list (oddała nam je po przeczytaniu i ocenieniu) i zdziwiłem się, ile głupich błędów w nim zrobiłem.

Jedną rzecz szczególnie pamiętam: pani A. miała bardzo specyficzne poczucie humoru, lekko makabryczne, i bardzo mi się to podobało. Zdania, jakie wymyślała, stały się, po części, natchnieniem dla zdań, które układam na zajęcia z łaciny czy greki. Właściwie to poczucie humoru licealnych nauczycieli szczególnie pamiętam. Pisałem kiedyś o pani Ponderowej, która uczyła nas matematyki, i która miała wspaniałe, chociaż czasami złośliwe, poczucie humoru. Humor pani A. był z kolei, jak napisałem, makabryczny. Ale wspominam oba (poczucia humoru) z tym samym sentymentem.

W trzeciej klasie uczył nas angielskiego pan Odlewany (sic!), którego poczucie humoru było... dziwne. Raczej mało śmieszne, a czasami odrażające, chociaż może miał dobre intencje, każąc nam skojarzyć słowo debut z daj buzi... Humor pani Babczykowej, która przez rok uczyła nas fizyki, sprowadzał się do wierszyków typu: Gdy 'Izaurę' oglądałam, to ci obrus haftowałam, które to wierszyki dołączała, jak nam mówiła, do imieninowych prezentów dla koleżanek. I chyba za zabawne uważała nazywanie nas innymi imionami: Ty jesteś Kasia, mówiła do Agnieszki, bo na Kasię wyglądasz. Ja byłem Tomciem... O poczuciu humoru pani T. trudno coś powiedzieć, natomiast z pewnością rozbudzała nasze poczucie humoru uwagami typu: Tak, należy to ująć w porządku chronologicznym, a nie czasowym. Do historii jednak przejdzie kolejna nauczycielka fizyki, która, wykonując doświadczenie, powiedziała: Wsadzam se magnes i płynie mi prąd.