piątek, 29 czerwca 2012

How the Gods work

(…) There threatening stared
those dreadul shapes, in hatred both,
false Draugluin and Carcharoth
when, lo! a marvel to behold:
some power, descended from of old,
from race divine beyond the West
sudden Tinúviel possessed
like inner fire.

I often think about these verses from “The Lay of Leithian” (3805-3812). One can wonder if by 'race divine' is meant Melian, Lúthien's mother, herself of the divine race of the Ainur, or the Valar, still, at that time, watching over and acting in Middle-earth. I'm inclined to the opinion the author meant the Valar: it happened just before Lúthien and Beren entered the dungeons of Morgoth the Vala. Of course, we know from the same poem that Morgoth wasn't able to penetrate Doriath, protected by the Girdle of Melian, and in “The Silmarillion” we read that Melian was powerful enough to stop Ungoliant. But Lúthien earlier used her magical powers while escaping from Doriath and transforming Beren and herself into foul beasts. Here, in Angband, she was to do something greater than anybody else would dare, in some way she overpowered Morgoth and regained one of the Silmarils. That power possessed her suddenly, so she didn't have it before.

Still, the topic is open for discussion, one of few unclear passages in Tolkien's works.

czwartek, 28 czerwca 2012

Kolory wigilii

Dla przeciętnego katolika w tym kraju wigilia jest tylko jedna: ta Bożego Narodzenia. Nieco bardziej obeznani z liturgią Kościoła wiedzą jeszcze o wigilii Wielkanocy, matce wszystkich wigilii. Ale Kościół zachowuje jeszcze, zgodnie z prastarą tradycją, inne wigilie. Jedną z nich jest ta przed uroczystością świętych Apostołów Piotra i Pawła.

Hymn, który rozpoczyna tę wigilię – hymn I nieszporów – przypisywano niejakiej Elpis, i uważano ją za żonę Boecjusza, chociaż wiemy, że żoną Boecjusza była Rustycjana. Być może autorką jest rzeczywiście jakaś Elpis, ale z Boecjuszem nie ma ona nic wspólnego.

Aurea luce et decore roseo, / lux lucis, omne perfudisti saeculum, tak się ten hymn zaczyna. Złote światło i różane piękno. Czy chodzi o zachód słońca? Możliwe. Ale lux aurea oznacza po prostu światło dnia, niekoniecznie popołudniowe, a różane piękno skojarzyć się może z – grecką wprawdzie – różanopalcą Jutrzenką. A czy lux lucis to po prostu wschodzące słońce, czy Chrystus jako słońce duchowe? A. S. Walpole uważa, że jedno i drugie jest możliwe. W każdym razie, obraz zdaje się bardziej odpowiadać świtowi niż wieczorowi, zwłaszcza że w dalszej części hymnu czytamy o hac sacra die, tym świętym dniu. Liturgicznie dzień zaczyna się o zachodzie słońca dnia poprzedniego, stąd I nieszpory, jednak – zgodnie z prawami natury i zgodnie z pierwszym rozdziałem Księgi Rodzaju – wieczór to wieczór, zachód słońca, nadejście ciemności. Dopiero ranek – czyli właściwie połowa dnia liturgicznego – przyniesie powracające światło słońca.

środa, 27 czerwca 2012

Idzie kobita

  1. Z psem bez smyczy, z komórką przy uchu. I nawija przez komórkę. Wyszła nagle zza zakrętu i zobaczyła mnie z Huanem. W popłochu podbiegła do swojego psa – wciąż nawijając przez komórkę – żeby go złapać. Nie cierpię ludzi, którzy idą z psem na spacer, i rozmawiają przy tym przez komórkę. Na jednym się skupić nie umieją? Podzielnością uwagi zdecydowanie nie grzeszą.

  2. Z torebką w ręku, w eleganckiej garsonce koloru seledynowego. Nie rozglądając się nawet, wchodzi w krzaki, podciąga spódnicę... To nic, że krzaki są tylko z jednej strony. Taktownie odwróciłem wzrok, ale Huan zaczął szczekać. Kobita nawet się nie przejęła. Minęliśmy krzaki, przeszliśmy kawałek, Huan oglądał się i szczekał, kobita ciągle w krzakach była. Mam nadzieję, że nikt jej nie ukradł torebki, którą zostawiła przed krzakami.

niedziela, 24 czerwca 2012

John the Earendel

Þa wæs acynned se mon Sancte Iohannes, se wæs mara ond selra eallum mannum. He wæs gelic Godes englum, ond he wæs beme, Cristes fricca on þysne middangeard, ond wæs Godes Suna spellboda, ond segnbora þæs ufancundan Kyninges... Ond nu seo Cristes gebyrd æt his æriste, se niwa eorendel Sanctus Iohannes... Ond forþon þe nu þæt is se dema Drihten Crist, seo beme Sanctus Iohannes, ond nu mid God selfa on þysne middangeard cuman wille – gange se engel beforan him Sanctus Iohannes.

Then was born the man Saint John, who was greater and more excellent than all other men. He was like the angels of God, and he was the trumpet, Christ's crier in this middle-earth, and the messenger of God's Son, the standard-bearer of the Supernal King... And now the birth of Christ [was] at his appearing, and the new day-spring (eorendel) was Saint John... And because that Christ the Lord is now the Judge, Saint John will be the trumpet, and will therefore come with God himself upon this middle-earth – let the messenger, i.e. Saint John, go before him. (The Blickling Homilies; trans. R. Morris, with some changes by me)

sobota, 23 czerwca 2012

John, Prophet of the Spirit

Saint John the Baptist is Christ's forerunner, and quite often this venerable title of him is used by the Fathers. But John is also, in some way, forerunner of the Holy Spirit.

In his mother's womb he was filled with the Spirit, exactly as the angel said (Luke 1:15), and by the power of the Spirit he became the last of the prophets, the only one who could see the Messiah. While preaching by the banks of the Jordan, he prophesised that the Messiah will baptize with the Holy Spirit and fire (Matthew 3:11), and indeed, the Spirit came on the Apostles in flames (Acts 2:3). When Christ was baptized, John saw the Spirit of God coming on him like a dove (Matthew 3:16).

On St John's Nativity we ask for joy in spirit (spiritalium gratiam gaudiorum), the joy the Holy Spirit brings.

Now days will become shorter, till the winter solstice when they start becoming longer again. The Church sees in this phenomenon, between St John's Nativity and Christmas, a sign: as John said, Christ must grow greater, while he, John, must grow less (John 3:30). It's fascinating to see how the liturgy connects with the seasons, something modern men can't clearly see, because of their detachment from the nature.
--

Jana Chrzciciela nazywa się Poprzednikiem Chrystusa, ale jest on także, w pewien sposób, poprzednikiem Ducha Świętego.

W łonie matki, Jan został napełniony Duchem Świętym, zgodnie z zapowiedzią anioła (Łk 1:15), i w mocy Ducha stał się ostatnim z proroków, jedynym, który ujrzał Mesjasza. Nauczając nad brzegami Jordanu, zapowiedział, że Mesjasz będzie chrzcił Duchem Świętym i ogniem (Mt 3:11), i rzeczywiście, w płomieniach ognia Duch przyszedł na Apostołów (Dz 2:3). Kiedy Chrystus został ochrzczony, Jan widział Ducha Bożego, zstępującego na Niego jak gołębica (Mt 3:16).

W Narodzenie św. Jana prosimy o radości duchowe (spiritalium gratiam gaudiorum), radości, które Duch Święty przynosi.

Teraz dni będą stawały się krótsze, aż do zimowego przesilenia, kiedy znów zaczną się wydłużać. W tym naturalnym zjawisku Kościół widzi znak: jak Jan mówił, Chrystus ma wzrastać, on, Jan, ma się umniejszać (J 3:30). To niezwykłe, jak liturgia łączy się, opiera w pewien sposób, na rytmie natury. Współczesny człowiek, z powodu swojego oderwania od przyrody, nie zawsze to zauważa.

czwartek, 21 czerwca 2012

A Midsummer Night's Meditation

Qui omnia mundi elementa fecisti, et vices disposuisti temporum variari; hominem vero formasti ad imaginem tuam (…) ut vicario munere dominaretur omnibus quae creasti. (5. praefatio de dominicis 'per annum')

One of the English translations of this text is: All things are of your making, all times and seasons obey your laws, but you chose to create man in your own image (…) You made man the steward of creation. I prefer that translation to the new one: For you laid the foundations of the world and have arranged the changing of times and seasons; you formed man in your own image (…) to rule in your name over all you have made.

Man as the steward of creation. Vicario munere dominatur, he rules as the steward, not as the king, for there is only one King.

In Gondor the Stewards never became kings, even after ages of kings' absence.

wtorek, 19 czerwca 2012

Czasu zwykłego prefacje

W Nim chciałeś wszystko odnowić, abyśmy mogli uczestniczyć w życiu, które On w pełni posiada. Tak czytamy w 1. prefacji zwykłej w polskim przekładzie. Jednak łaciński oryginał mówi coś całkiem innego.

Cała ta prefacja zbudowana jest z cytatów biblijnych: Ef 1:10; J 1:16; Flp 2:6-7; Kol 1:20; Flp 2:9; Hbr 5:9. Fragment, o który chodzi, to Ef 1:10 i J 1:16; po łacinie brzmi tak: In quo omnia instaurare tibi complacuit, et de plenitudine eius nos omnes accipere tribuisti. Czyli, dosłownie: W Nim spodobało Ci się wszystko odnowić, i pozwoliłeś, abyśmy wszyscy wzięli z Jego pełni. Nie ma tu zdania celowego, jak w polskim przekładzie, jest stwierdzenie dwóch, równorzędnych właściwie, faktów.

Nieco dalej, w tejże prefacji czytamy: On będąc prawdziwym Bogiem, uniżył samego siebie. Tu z kolei chodzi o Flp 2:6-7. Cum enim in forma Dei esset, exinanivit semetipsum, chociaż bowiem istniał w postaci Bożej, ogołocił (inaczej na polski się tego nie da dobrze przełożyć, dosłownie: opróżnił) samego siebie. O uniżeniu jest mowa dopiero w Flp 2:8.
--

There are some mistakes in the Polish translation of the Common Preface I. Thankfully, the English version is OK. Good job, guys!

niedziela, 17 czerwca 2012

Verbum Dei po polsku

Czasami zdarza się, że do mszy służą i lekcje mszalne czytają tzw. dziadki (nie mylić z dziatkami), w komżach z firanek, i z koszmarną dykcją. To naprawdę woła o pomstę do nieba. Zamiast Słowa Bożego słychać jakieś trzaski, szeleszczenie i skrzeczenie. Co więcej, zdarzyło się dzisiaj, że taki dziadek pomylił czytania, i przeczytał jako pierwsze nie Ezechiela (17:22-24), ale Ozeasza (11:1.3-4. 8-9), czyli czytanie z uroczystości Najświętszego Serca Jezusowego. Zamiast Efraima był Efriam, zamiast więzów miłościwięzły miłości. Kapłanowi też wymowa niezbyt dzisiaj dopisywała, i można było usłyszeć pytanie: Szczym porównać królestwo niebieskie? Trochę jak paprykarz szcze w Kabarecie Moralnego Niepokoju. A kiedyś już słyszałem, z ust wspomnianego wyżej dziadka, że Izraelici beszczyli świątynię Pana.

Myślę, że księża nie powinni dopuszczać do czytania lekcji ludzi, którzy nie są do tego przygotowani, i takich, którzy mają poważne kłopoty z dykcją.

sobota, 16 czerwca 2012

Rewolucyjna Śnieżka

Poszedłem do kina obejrzeć Królewnę Śnieżkę i łowcę, w końcu trzeba sobie czasami przypomnieć o rodzinie. Przeczytałem recenzję, że film świetny i wspaniały, i spodobałby się nawet samym braciom Grimm. Fragmenty, jak sądzę, spodobałyby się, ale cały film – wątpię.

Kostiumy doskonałe, sceneria też, dekoracje cudowne. Magia Ravenny (nie chodzi o miasto, ale o złą królową, macochę Śnieżki) przedstawiona wspaniale. Nawet pomysł z magicznym lustrem, zmieniającym się w człowieka z roztopionego metalu, całkiem dobry. (Za to odżywianie się królowej – obrzydliwe. Jej brat – obleśny.)

Ale Śnieżka jako rewolucjonistka, prowadząca armię na zamek? Śnieżka, przed którą kłania się Biały Jeleń, będący, jak sądzę, uosobieniem natury? Jeleń otoczony przez elfy (typu fairies) i krasnoludy, z których jeden, niewidomy Muir, wieszcz, ogłasza, że Śnieżka jest Oczekiwaną, Przepowiedzianą, która jest samym życiem (krasnoludom w jej towarzystwie przestaje dokuczać np. podagra, wszystko rozkwita etc.). Śnieżka w osadzie kobiet nad jeziorem? Jakoś to mało Grimmowskie, według mnie.

Szkoda, że próbuje się na różne sposoby uwspółcześniać i zmieniać tę baśń. Czemu ma to służyć?

Jedna rzecz mnie zastanawia: dlaczego Ravenna mówi, że w Ciemnym Lesie (wspaniale przedstawionym) jej magia nie działa? Black to black, dark to dark...

niedziela, 10 czerwca 2012

Rymowanka

Znaleziona w sieci: ad moriam dei gloriam. Ciekawym, czy chodziło o górę, na której Abraham miał zabić Izaaka, czy o kopalnię krasnoludów?

Hostia sim

I nie chodzi o telefony komórkowe. (Sim to w łacinie tryb życzący od czasownika 'być', 1 osoba liczby pojedynczej.)

Sanctifica (…) huius oblationis hostiam, et per eam nosmetipsos tibi perfice munus aeternum. Taka jest modlitwa nad darami w niedzielę Trójcy Świętej: abyśmy przez ofiarę eucharystyczną sami stali się wiecznym darem dla Boga. Nawiązuje do niej III Modlitwa Eucharystyczna: Ipse nos tibi perficiat munus aeternum, On sam (sc. Chrystus) niech sprawi, abyśmy byli dla Ciebie (sc. Ojca) wiecznym darem. Stać się darem dla Boga w połączeniu z darem Eucharystii.

W jutrzni zaś Bożego Ciała modlimy się do Jezusa: Tecum nos hostias consocia, nas, jako ofiary, połącz z sobą. Możemy powiedzieć: połącz nas ze sobą jako hostie.

sobota, 9 czerwca 2012

Pogrzeb

To, co siejesz, nie staje się żywe, jeśli nie umrze. I to, co siejesz, nie jest ciałem, które dopiero się stanie, ale gołe ziarno. Bóg zaś tak, jak zechciał, daje ziarnu ciało. Tak też jest ze zmartwychwstaniem umarłych. I jak nosiliśmy obraz człowieka ziemskiego, tak też obyśmy nosili obraz człowieka niebieskiego. (cf. 1 Kor 15:35-49)

czwartek, 7 czerwca 2012

*men- oraz *smer-

Ecclesiam tuam fideli dita mysteriorum celebratione!

In both forms of the Roman rite sollemnity of the Body and Blood of Christ makes use of the psalm 111 (110): Miserator Dominus escam dedit timentibus se in memoriam suorum mirabilium (antiphon from the Evening Prayer I). The Lord is merciful, he gives food to those who fear him to make them remember his wonders. To remember his wonders. According to St Paul, when Jesus gave his disciples the bread that he made his Body, he said: Do this in remembrance of me (1 Corinthians 11:24). Do remember that wonder I did when I made the bread my Body. The word Paul used is not the same we have in the Greek version of the psalm; the former is ἀνάμνησις, the latter μνεία, but both are from the same root, Indo-European *men-. Latin memoria and commemoratio are from root *(s)mer-. Both roots have meanings of thinking and memory. Eucharist is the memory of wonders of the Last Supper.
--

W obu formach rytu rzymskiego, w I nieszporach uroczystości Ciała i Krwi Chrystusa, pojawia się, przy psalmie 111 (110), antyfona: Miserator Dominus escam dedit timentibus se in memoriam suorum mirabilium, miłosierny Pan dał pokarm bojącym się Go, na pamiątkę swych cudów. Św. Paweł podaje, że kiedy Jezusa dał swym apostołom chleb, który stał się Jego Ciałem, powiedział: Czyńcie to na moją pamiątkę (1 Kor 11:24). Czyńcie to na pamiątkę tego cudu, jakiego dokonałem, a jakim jest przemiana chleba w moje Ciało. Paweł używa innego słowa niż Septuaginta, pisze o ἀνάμνησις, podczas gdy tłumacze psalmu użyli słowa μνεία. Oba jednak pochodzą od tego samego indoeuropejskiego rdzenia, *men-, który oznacza myślenie i pamiętanie. (Łacińska memoria jest od rdzenia *(s)mer-, który ma podobne znaczenie.) Eucharystia jest pamiątką Pana, pamiątką cudu Ostatniej Wieczerzy.

środa, 6 czerwca 2012

Cale i centymetry

8x10 cali. Czyli 20.32x25.40 cm. Jak kupić ramkę na rysunek o takich wymiarach? Powiedzmy, podają, że ramka jest 20x25 cm, tylko się okazuje, że zdjęcie czy rysunek, jakie się w nią zmieszczą, są o kilka centymetrów mniejsze. Po co mi ramka, która utnie ćwierć głowy z rysunku? OK, to może ramka w większym rozmiarze, w nadziei, że wtedy rysunek zmieści się cały. Ale tutaj też coś jest nie tak, bo ramka 25x30 cm, ale w środku napisano 21x30 cm. Uroki kupowania przez internet!

Chyba prościej będzie zamówić ramkę u ramiarza. Ale pewnie drożej.

Nagrobek gorliwej pielęgniarki

Po zabiegach pani Ziuty
z sali wynoszono trupy.

Dziś była ostatnia łacina w nowicjacie, mam nadzieję, że nawet ci, którzy odeszli w trakcie tego roku, żywymi wyszli, nie wyniesiono ich.

I mam nadzieję, że daleko mi do (od?) pani Ziuty.

wtorek, 5 czerwca 2012

Na obraz Boży wszystkich stworzył

Dlaczego bycie Żydem czy Niemcem jest złe, a w każdym razie gorsze od bycia Polakiem? Bycie Polakiem to jakieś szczególne wyróżnienie czy błogosławieństwo?
--

Being a German or a Jew is bad, being a Pole is good? Here, in this country, such point of view is very prevalent. Being a Pole is a special blessing? Why?

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Co łaska

Słyszałem historię o rodzicach, którzy na chrzestnego wybrali mężczyznę żyjącego w związku niesakramentalnym. Proboszcz początkowo nie chciał się zgodzić, ale ostatecznie dał się przekonać. Jakie były argumenty? Ciekawym bardzo.

A ktoś inny mi opowiadał o kobiecie, która chciała zamówić mszę. W zakrystii powiedziano jej, że trzeba dać przynajmniej 200 zł. W innym kościele wystarczyło 40 zł. To niemożliwe, to oburzające, denerwował się mój rozmówca, za 40 zł tylko? Przynajmniej 100 powinni brać.

niedziela, 3 czerwca 2012

Trinitas et Providentia

Niektórych może zdziwić, że słowo Trójca w ogóle nie pojawia się w Nowym Testamencie – słowo wręcz podstawowe dla chrześcijanina. Jezus mówił uczniom o sobie i swoim Ojcu, i o Duchu prawdy, który od Niego pochodzi, i o ich wzajemnej miłości. Później filozofia i teologia zagmatwały to, co było proste.

Jest jeden Bóg: Ojciec, Syn, Duch Święty, i kochają się nawzajem. Taka wiedza wystarczy. Ojciec, Pan nieba i ziemi, zechciał objawić swe tajemnice tym, którzy są głuptaskami jak małe dzieci.

*  *  *
Świątynia Opatrzności. (Do tego jeszcze budują Centrum Opatrzności.)

Czemu nie kościół Opatrzności? Nie mówimy przecież o świątyni Nawiedzenia czy o świątyni świętego Antoniego. Świątynia Opatrzności kojarzy mi się z rewolucją francuską i jej pomysłami na kult albo rozumu, albo „istoty najwyższej”.
--
 
It may seem surprising the the word Trinity, so fundamental for the Christian faith, doesn't appear in the New Testament. Jesus told his Apostles about himself and his Father, and the Spirit of truth who comes from him, and their love for each other. What was simple, became confused by philosophy and theology.

There is one God: the Father, the Son, the Holy Spirit, and they love each other. Do you need to know more? The Father revealed his mysteries to those who are silly and mere children.

*  *  *
In Warsaw they build the Temple of the Divine Providence.

Why temple and not church? We don't speak about, e.g., a temple of the Nativity of Our Lady, or a temple of St Peter – it's always the church of St Peter or St Peter's church. The Temple of the Providence sounds for me like le Temple de la Raison.

sobota, 2 czerwca 2012

Rozpustny człowiek

Luxurious man, to bring his vice in use,
   Did after him the world seduce,
And from the fields the flowers and plants allure,
   Where nature was most plain and pure.

Tak pisał w jednym ze swych wierszy Andrew Marvell, użalając się nad zmianami, jakie człowiek wprowadził w świat roślin, poprzez różnego rodzaju „ulepszanie” i krzyżowanie.

Przypomniał mi się ten wiersz, kiedy zobaczyłem, że usunięto ogromny kawał trawiastego terenu, a na jego miejsce wstawiono, ułożone z zasadzonych kwiatów i liter, usypanych z białego żwirku, symbole Euro 2012, z informacją, że Warszawa jest jego miastem-gospodarzem. Co więcej, przerwy między napisami i wzorkami, zasłonięto „sztuczną trawą” z plastiku. Taki koszmar śnić się może po nocach. Zastanawiam się też, na ile tego rodzaju dekoracje docenią przyjeżdżający na Euro (od którego skutków wybaw nas, Panie) kibice. Jeśli w ogóle je zauważą.

A kiedy trawa odrośnie? Jeśli w ogóle jej na to pozwolą, bo może literki-koszmarki zostaną na kilka miesięcy, zanim ktoś wyda decyzję o ich usunięciu.

piątek, 1 czerwca 2012

Strach, strach przed dyskusją

Tekst można przeczytać tutaj. Bardzo polecam, chociaż wielu uzna go za bezbożny, albo, przynajmniej kontrowersyjny.

To fragmenty, które uważam za ważne:

Prof. Jan Hartman, filozof, kierownik Zakładu Filozofii i Bioetyki w Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego:

Prawda o cierpieniu i śmierci nie jest w cenie. W Polsce ważne jest tylko to, czy jesteś za, czy przeciw. Czy wierzysz w naturalny porządek świata, czy propagujesz „cywilizację śmierci”. Człowiek z jego nieznośnym cierpieniem jest na ostatnim miejscu. A przecież nic nie jest proste: można być przeciwnym eutanazji, ale tolerować ją w wyjątkowych przypadkach, choćby ze współczucia. Ludziom, którzy odważyli się mówić o swoim pragnieniu śmierci, odbiera się powagę ich cierpienia, ośmiesza ich, traktuje z przymrużeniem oka, jak małe dzieci. Traktowanie ich na serio oznaczałoby przecież, że trzeba się zmierzyć z prawdą.

I fragment wypowiedzi bohatera artykułu:

W ubiegłym roku spędziłem wiele miesięcy w szpitalu psychiatrycznym, ponieważ uznano, że stanowię dla siebie samego zagrożenie. To były koszmarne miesiące, faszerowano mnie tabletkami i farmazonami o tym, jakie życie jest piękne.

Nic nie jest proste. Mówienie komuś, kto straszliwie cierpi, że życie jest piękne, to okrucieństwo. Bardzo często popełniane przez tych, którzy sami nigdy tak straszliwie nie cierpieli, którzy nie są w stanie zrozumieć, tak jak przyjaciele Hioba, pragnienia śmierci.