czwartek, 30 lipca 2015

Most nad kanałem

Patrzyłem z kładki na kaczki, pływające w kanale. Ptaki piękne w swej prostocie, bezpretensjonalne, ze swoistą godnością poruszające się na lądzie, z gracją w wodzie.

A na ręku, tam, gdzie Kaszalot wbił igłę, zrobił się dzisiaj siniak. Idealne wkłucie okazało się nie aż tak idealne.

The Clone Army Attacketh


Dopiero przy czytaniu tego tomu załapałem, że Yoda mówi w metrum haiku: 5-7-5. Np.:

Now, your minds clear ye,
And together shall we find
This wayward planet.

Albo:

Indeed, 'tis certain:
Powerful you are, Dooku.
The dark side I sense.

Czy też:

Fought ably you have,
Former Padawan of mine,
Yet I am Master.

To, oczywiście, tylko metrum haiku, nie stylistyka, która pozostaje w niektórych wypowiedziach Yody całkowicie szekspirowska.

Jango Fett z kolei mówi prozą, z pewną osobliwością: Ian Doescher tłumaczy, że specjalnie tak pisał kwestie Jango, aby podkreślić, że od niego pochodzą klony:

E'en so the man doth follow on apace. Disdain doth rise within my gorge, for this Jedi is not easily dissuaded.

Każde zdanie Jango zaczyna się i kończy tą samą literą. Owszem, w wymowie nie zawsze to słychać, ale widać w druku. Ciekawy pomysł.

wtorek, 28 lipca 2015

Władza Kaszalota

Pielęgniarki szpitalne są zwykle sympatyczne, miłe i życzliwe. Pielęgniarki w przychodniach rzadko bywają miłe, o jakiejkolwiek sym-patii trudno w ich przypadku mówić. (Są, oczywiście, wyjątki.) Wiem to od dzieciństwa, mam ciotkę, która była pielęgniarką w przychodni. Znana jest w rodzinie jako ciotka Bo-ci-przyrżnę (aka ciotka ...wiasta). 

Dziś czekałem w przychodni na pobranie krwi, przed wizytą u anestezjologa. Była kolejka. Za każdym razem, kiedy ktoś wychodził z gabinetu, słychać było tubalne proszę, od którego drżały ściany i podłoga. Nadeszła moja kolej, wszedłem do gabinetu. Za biurkiem siedział Kaszalot (naprawdę, trudno było o inne skojarzenie) i podśpiewywał (tubalnym głosem) do wtóru radiu, z którego, jedna za drugą, szły piosenki z lat trzydziestych zeszłego stulecia. Gabinet sprawiał wrażenie udzielnego królestwa Kaszalota: sposób ustawienia biurka, ustawienie na biurku fiolek pustych, fiolek z krwią, wiatraczka, wilgotnej gąbki do palców, druków, etc., wszystko to sprawiało wrażenie podporządkowania się woli Kaszalota. Wciąż podśpiewując, Kaszalot wypełniał rubryki w książce, pytał o PESEL, naklejał naklejki na fiolki, wreszcie złapał mnie za rękę i zaczął szukać żył. Za mało pan pił, ciężko żyłę trafić, powiedział Kaszalot takim tonem, że przez moment myślałem, iż każe mi wyjść i wrócić za kilka godzin po wypiciu i przepuszczeniu przez organizm butelki wody mineralnej. Nic z tego, na tej ręce się nie da. Uprzejmie wyjaśniłem, że drugą rękę mam niezbyt sprawną, bo są w niej pręty i płytka, i jej nie zginam. To nie są żadne przeciwwskazania, stwierdził uczenie Kaszalot. Okazało się, że moja uzbrojona ręka całkiem dobrze dała się nakłuć i spłynęła krwią do pięciu fiolek. Muszę oddać Kaszalotowi sprawiedliwość, minęło kilka godzin i ani śladu po kłuciu. Odbiór wyników jutro po 14. Ośmieliłem się spytać, tak dla pewności, czy mogę odebrać kiedy indziej. Spojrzenie Kaszalota wyrażało politowanie, głos również: Ja mówię, od kiedy można, a jak pan ma wolę sobie odebrać, to nie moja sprawa. Dostałem na ukłucie mikroskopijny gazik, do uciskania, aż zatamuje się upływ krwi. Wychodząc, usłyszałem, oczywiście, tubalne proszę. Weszła kobieta, pytając: Czy już można? Zanim zamknęły się drzwi, usłyszałem jeszcze miażdżące: Powiedziałam 'proszę', to znaczy, że można. Hmmm, właściwie to nasze pytania były zupełnie niepotrzebne, mogły być irytujące, zwłaszcza jeśli się je słyszy codziennie po kilka razy.

Kaszalot właściwie nie tyle był niemiły, co raczej przeraźliwie władczy, w tym swoim udzielnym królestwie zabiegowym. Władca nie musi współ-czuć z poddanymi, nie musi okazywać im sympatii. Ale kontrast bardzo duży między Kaszalotem a inną pielęgniarką, już nie w przychodni, która później pobierała mi krew i przepraszała, że ukłucie zaboli. No i gazik dała z dziesięć razy większy.

niedziela, 26 lipca 2015

The land bedewed, all wants by thee restored*)

Deszcz, deszcz i przyjemny chłód, wreszcie coś poniżej 25 stopni! Wreszcie można oddychać i nie trzeba doświadczać życia kleju.

Bardzo to raduje, kiedy można zobaczyć księdza w humerale, prawdziwym humerale i prawdziwej albie, a nie w tych dziwacznych albach z gładką stójką, przy której widać koloratkę, i przy których robią się żółte plamy z potu na stule i ornacie, a czasami i na samej albie. Humerał chroni przed tym wszystkim. A kiedyś w Londynie widziałem księdza, który ornat i stułę założył na marynarkę...

Ewangelia mówi o rozmnożeniu chleba (J 6:1-15). Czytanie z Listu do Efezjan mówi o jedności Kościoła (Ef 4:1-6). Jedność Kościoła tworzy chleb eucharystyczny, jak poucza św. Paweł w innym miejscu: Ponieważ jeden jest chleb, my, liczni, jesteśmy jednym ciałem, wszyscy, którzy mamy udział w jednym chlebie (1 Kor 10:17). Czytania wspaniale się łączą.
________________________
*) Z psalmu 68 z The Sidney Psalter.

piątek, 24 lipca 2015

Słabną ludzie

ἀ δ' ὤρα χαλέπα, πάντα δὲ δίψαις' ὐπὰ καύματος (...)
λέπτοι δ' ἄνδρες, ἐπεὶ <δὴ> κεφάλαν καὶ γόνα Σείριος
ἄσδει.   (Alkajos fr. 347)

Niełatwa to pora, wszystko od żaru usycha z pragnienia (...)
słabi są mężowie, bo Syriusz głowę i kolana 
praży.

#    #    #
 
W biblijnych modlitwach i błogosławieństwach są prośby o deszcz, o rosę, Boga sławi psalmista jako chroniącego przed żarem słońca. Nikt nigdy się nie modli o upał, o bezchmurne niebo i lejący się z niego żar; nie były to rzeczy pożądane przez mądrego człowieka.

środa, 22 lipca 2015

wtorek, 21 lipca 2015

Ἄνδρα μοι ἔννεπε, μοῦσα...

Dopiero dziś się dowiedziałem, że tydzień temu, 13. lipca, zmarł prof. Martin Litchfield West, wielki uczony, wybitny filolog, specjalista od poezji greckiej. Jeden z największych w tej dziedzinie. Myślę o nim ze szczególnym uczuciem: pamiętam, jak bardzo podniosła mnie na duchu jego książka Indo-European Poetry and Myth; ośmieliłem się wtedy napisać do niego, i dostałem bardzo serdeczną odpowiedź, zachęcającą do nauczania greki. Potem jeszcze dwa razy ośmieliłem się do niego pisać, raz w sprawie Hezjoda, raz w sprawie Ariadny z Odysei, i za każdym razem dostałem bardzo życzliwą i przejrzystą odpowiedź. Śmierć Westa to wielki smutek.

Kilka jego książek przełożono na język polski, niestety, nie zawsze dobrze, czego przykładem bardzo ważna książka The East Face of Helicon: West Asiatic Elements in Greek Poetry and Myth: polskie tłumaczenie jest okropne. Można się z niego, na przykład, dowiedzieć, że w starożytnej Mezopotamii jedzono kukurydzę! Domyślam się, skąd się wziął ten błąd tłumaczy, ale przecież była chyba jakaś redakcja naukowa, jakaś korekta...

poniedziałek, 20 lipca 2015

Burza i Wielkanoc

Burza z piorunami przypomina o Wielkanocy. Nie, nie chodzi o wybuchy i strzelanie z korków na rezurekcję. Chodzi o anioła, który zstąpił z nieba i odwalił kamień od grobu. Św. Mateusz zapisał, że jego wygląd był jak błyskawica (Mt 28:3). Tak mi się ten werset wczoraj skojarzył, kiedy patrzyliśmy z Huanem na błyskawice, rozdzierające niebo. Anioł jak błyskawica zstępujący z nieba. A później była tęcza, nawet jedna błyskawica przeszła przez tęczę. O tęczy wspomina autor Apokalipsy, otacza ona tron Boży (Ap 4:3). Godzien jesteś, Panie i Boże nasz, otrzymać cześć, moc i chwałę.

piątek, 17 lipca 2015

Amerykańska prowincja

Pierwszy blogowy wpis, jaki popełniłem, był o pośpiechu, który zdaje się być znakiem i chorobą współczesności. Prędzej, prędzej – aby zostać w miejscu, trzeba biec bardzo prędko, aby ruszyć się z miejsca, jeszcze prędzej. Rozwój techniki miał człowiekowi dać więcej czasu, ale jest wręcz odwrotnie.

O braku pośpiechu przypominają mi dwa seriale telewizyjne, które pierwszy raz oglądałem wiele, wiele lat temu, jeszcze w poprzednim tysiącleciu. Jeden z nich jest teraz powtarzany, ale o tak późnej godzinie, że nie mam jak oglądać. Chodzi mi o Miasteczko Twin Peaks i Z archiwum X. Oba seriale mroczne, dark and sombre, jak powiedział z dezaprobatą jeden z moich znajomych. Klimatyczne i kultowe, żeby użyć aliteracji. Obejrzałem fragment powtarzanego właśnie Miasteczka Twin Peaks i pomyślałem, że częścią uroku tego serialu, tak samo jak i X-Files, jest brak pośpiechu. Życie, mimo iż mroczne i przerażające, toczy się w tych serialach powoli. Nie ma komórek (pojawiają się wprawdzie w którymś sezonie X-Files, ale są to jeszcze wczesne, olbrzymie komórki, służące tylko do telefonowania), nie ma laptopów, smartfonów i tabletów, ludzie żyją więc zupełnie innym rytmem, który pewnie niepojęty wydawałby się współczesnej młodzieży. Brak pośpiechu. Skarb utracony.

czwartek, 16 lipca 2015

I jeszcze raz dzisiaj, ku czci Najświętszej Maryi

Może się komuś spodoba, może ktoś muzykę ułoży...

1. Święta Maryjo, chlubo Karmelu,
o uwieńczona liliami!
Matko Jezusa i Matko nasza,
wstawiaj się, wstawiaj za nami.

2. Gwiazdo, na morzu drogę wskazujesz,
kiedy walczymy z falami,
Panno łaskawa, Panno czcigodna,
wstawiaj się, wstawiaj za nami.

3. Świętym szkaplerzem okryj nas, nędznych,
prowadź zbawienia drogami,
grzesznych Ucieczko, Pocieszycielko,
wstawiaj się, wstawiaj za nami.

              *    *    *
Ref. Raduj się, Najświętsza Maryjo, Bóg obdarował Cię łaską.

1. O Królowo, odziana w złotogłów,
stoisz po Pańskiej prawicy,
Najświętsza Maryjo, Służebnico Boża,
uwieńczona blaskiem gwiazd.

2. Błogosławiona jesteś między niewiastami,
szczęśliwa, która uwierzyłaś Pańskiemu słowu;
zachowałaś Boże Słowo w nieskalanym sercu,
przyjęłaś w niepokalanym łonie.

3. O czcigodna, wiara Twoja była niewzruszona,
z pokorą przyjęłaś wolę Najwyższego;
wywyższona nad niebiosa niebios,
wstawiaj się za nami, byśmy zostali zbawieni.

Szok

Dziwne to, zaiste, uczucie, dowiedzieć się w jednym tygodniu, że dwóch znajomych jest uzależnionych od narkotyków. Jeden z nich to ksiądz, suspendowany z tego właśnie powodu.

Może lektura Władcy Pierścieni byłaby pomocna... Tam przecież dużo jest o uzależnieniu.

:-(

Valde mirabilis es, Virgo Maria, et facies tua plena est gratiarum

Dzień Najświętszej Maryi z Góry Karmel przypomina o liliach. Kiedyś zawsze mieliśmy w tym dniu różnobarwne lilie z działki, ale to już przeszłość, lilii nie ma. Eheu...

Virgo, quae caeli rutilas in aula,
Virgo, Carmeli decus atque nostrum,
Mater, exiles sed amore plenas
suscipe laudes.


Thomas Merton, w jednym z listów do Czesława Miłosza, pisał o współczuciu Najświętszej Maryi, które podtrzymuje, poprzez modlitwę, płomień Ducha Świętego w naszych sercach, płomień niewidzialny, a wciąż obecny.

Najświętsza Maryjo, 
módl się za nami.
Święta Boża Rodzicielko, 
módl się za nami.
Święta Panno nad pannami, 
módl się za nami.
Gwiazdo morza, 
módl się za nami.
Królowo szkaplerzna, 
módl się za nami.
Pani Karmelu,
módl się za nami.
Obyśmy osiągnęli zbawienie
przez Twoje prośby,
Najświętsza Maryjo.


poniedziałek, 13 lipca 2015

Tyś w Jezusowym kielichu zamknięta

W maju śpiewamy litanię do Najświętszej Maryi, Matki Bożej. W czerwcu czcimy szczególnie Najświętsze Serce Jezusa. Lipiec zaś jest miesiącem poświęconym Najdroższej Krwi Jezusa. Krew Chrystusowa, cena naszego zbawienia, nasz ratunek i ocalenie. Tak pośpiesznie ukazują ją kapłani w czasie mszy świętej... Oto litania do Krwi Pańskiej, po łacinie:

Kyrie, eleison.
Christe, eleison.
Kyrie, eleison.
Christe, audi nos.
Christe, exaudi nos.

Pater de caelis, Deus, miserere nobis.    
Fili, Redemptor mundi, Deus, miserere nobis.
Spiritus Sancte, Deus, miserere nobis.
Sancta Trinitas, unus Deus, miserere nobis.

Sanguis Christi, Unigeniti Patris aeterni, salva nos.
Sanguis Christi, Verbi Dei incarnati, salva nos.
Sanguis Christi, novi et aeterni Testamenti, salva nos.
Sanguis Christi, in agonia decurrens in terram, salva nos.
Sanguis Christi, in flagellatione profluens, salva nos.
Sanguis Christi, in coronatione spinarum emanans, salva nos.    
Sanguis Christi, in cruce effusus, salva nos.
Sanguis Christi, pretium nostrae salutis, salva nos.
Sanguis Christi, sine quo non fit remissio, salva nos.
Sanguis Christi, in Eucharistia potus et lavacrum animarum, salva nos.
Sanguis Christi, flumen misericordiae, salva nos.
Sanguis Christi, victor daemonum, salva nos.
Sanguis Christi, fortitudo martyrum, salva nos.
Sanguis Christi, virtus confessorum, salva nos.
Sanguis Christi, germinans virgines, salva nos.
Sanguis Christi, robur periclitantium, salva nos.
Sanguis Christi, levamen laborantium, salva nos.
Sanguis Christi, in fletu solatium, salva nos.
Sanguis Christi, spes paenitentium, salva nos.
Sanguis Christi, solamen morientium, salva nos.
Sanguis Christi, pax et dulcedo cordium, salva nos.    
Sanguis Christi, pignus vitae aeternae, salva nos.
Sanguis Christi, animas liberans de lacu purgatorii, salva nos.
Sanguis Christi, omni gloria et honore dignissimus, salva nos.

Agnus Dei, qui tollis peccata mundi, parce nobis, Domine.
Agnus Dei, qui tollis peccata mundi, exaudi nos, Domine.
Agnus Dei, qui tollis peccata mundi, miserere nobis.

V. Redemisti nos, Domine, in sanguine tuo.
R. Et fecisti nos Deo nostro regnum.

Oremus:
Omnipotens sempiterne Deus, qui unigenitum Filium tuum mundi Redemptorem constituisti, ac eius sanguine placari voluisti: concede, quaesumus, salutis nostrae pretium ita venerari atque a praesentis vitae malis eius virtute defendi in terris, ut fructu perpetuo laetemur in caelis. Per eundem Christum Dominum nostrum. Amen.

niedziela, 12 lipca 2015

Więcej niż ogołocenie

Hymn w drugim rozdziale Listu św. Pawła do Filipian mówi o uniżeniu Chrystusa. Przyjął On postać sługi, stał się człowiekiem. Polskie przekłady mówią o Jego ogołoceniu, chociaż grecki tekst sugeruje coś więcej: ἑαυτὸν ἐκένωσεν (Flp 2:7), Chrystus samego siebie wręcz opróżnił. Ogołocenie oznacza coś zewnętrznego, zdjęcie odzienia, zdjęcie ozdób, a tu mowa jest o czymś sięgającym głębiej. Kenoza, czyli, dokładnie tłumacząc, opróżnienie, zrobienie pustym. Pozbycie się wszystkiego. He emptied himself, tłumaczą Anglicy; po polsku to tak dobrze nie brzmi.

Bóg nas w życiu ogołaca i opróżnia, zabiera rzeczy i ludzi, zabiera zdrowie i czas. O, gdybyśmy zawsze to rozumieli! Gdybyśmy zawsze mogli wiedzieć, kiedy i dlaczego Bóg wprowadza nas w najciemniejsze psalmy, jak wprowadził swojego Syna. Może wtedy łatwiej byłoby nam wchodzić w ogołocenie i opróżnienie, przed którymi się wzdrygamy. Gdybyśmy znali drogi Boże... Lecz one nie są podobne do dróg ludzkich.

sobota, 11 lipca 2015

He won't let you ascend

Czasami nie wiadomo, czy książka, a dokładniej, fragment z niej, istnieje naprawdę, czy tylko nam się przyśniła. Skąd znam scenę, w której Darth Vader mówi do Bena Kenobiego, że nie zdoła po śmierci przejść tam, gdzie zamierza, nie pozwoli mu na to Imperator? Czytałem o tym, czy może tylko śniłem? Wyraźnie widzę stronę książki i tekst. Jeśli to sen, jak do niego weszły?

czwartek, 9 lipca 2015

wtorek, 7 lipca 2015

Trzynaście zagadek

Przeczytałem na nowo Trzynaście zagadek A. Christie. To prawie jak wyjazd na wakacje, bo raz, rzecz dzieje się w Anglii, dwa, kilkadziesiąt lat temu, kiedy życie było piękniejsze. Zamiast siedzenia przed telewizorem lub komputerem, zamiast słuchania radio, siedziało się w bawialni przy kominku i słuchało rozmowy. Panna Marple robiła na drutach, zgromadzeni opowiadali różne historie kryminalne... Pamiętam coś takiego z wakacji w domku na skraju lasu, wprawdzie bez kominka i robienia na drutach, ponad dwadzieścia lat temu.

Bardzo mi się podoba określenie Jane Helier, pasujące jak ulał do większości współczesnych aktorek i dziennikarek: to, co miała na głowie, cenniejsze było od tego, co miała w jej wnętrzu.

Jest w tych opowiadaniach jakże piękny brak pośpiechu, a zagadki kryminalne rozwiązuje się głównie przy użyciu głowy, a nie laboratoryjnej aparatury. Wszystkie CSI stają się niestrawne przy pannie Marple, płytkie i nudne. A panna Marple jest o wiele ciekawsza niż Herkules Poirot, który bywa strasznie denerwujący, chociaż nie tak denerwujący jako Horatio Caine ze swoimi wystudiowanymi pozami i ciemnymi okularami.

Tchnienie lata

Lato, gorące lato, to powiew śmierci. Zaczyna się uwiąd. Pożółkły trawy, więdną i opadają liście, usychają kwiaty. Prochem jesteś i do prochu wrócisz, mówi lato. Uschniesz jak kwiat, jak trawa, niegdyś zielona. Wcześniej czy później...

Czcigodny Beda uważał, że stworzenie i początek świata były wiosną. Ale na świat weszła śmierć, z winy człowieka, splamiła i skaziła wszystko. Jakże wyraźnie to widać w trzydziestostopniowym upale! To prawie jak nadejście Surtra w Ragnarök.

sobota, 4 lipca 2015

Katalpy kwitną

Pamiętam ze szkoły wiersz Konopnickiej, zaczynający się od słów: Lipy kwitną. Dziś można by napisać wiersz o innych drzewach: Katalpy kwitną. Piękna nazwa, niesamowicie dźwięczna: katalpa. Katalpa.

piątek, 3 lipca 2015

Mordercze słońce

Zabójcze temperatury, żal nawet wron, które siedzą z rozdziawionymi dziobami i czekają na wodę. Swoją drogą, ciekawe, kto systematycznie wywraca poidełka i wylewa z nich wodę.

Pewnie z powodu północnych genów nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy cieszą się z temperatur powyżej dwudziestu stopni. Cieszyć się z trzydziestu trzech stopni? Co w tym przyjemnego? Z pewnością nic zdrowego.

czwartek, 2 lipca 2015