sobota, 31 maja 2014

Matka świętej radości

W dzieciństwie, na nabożeństwach majowych, łączyłem wezwania litanii loretańskiej z różnymi obrazami czy figurami Matki Boskiej, albo wyobrażałem sobie niektóre wezwania; tak np. śpiewając Przybytku chwalebny widziałem bazylikę, wypełnioną obłokami kadzidła, Wieża Dawidowa kojarzyła mi się z... ziguratem, a kolejne wezwania do Królowej różnych grup świętych łączyłem z drogimi kamieniami, umieszczonymi w koronie Najświętszej Dziewicy.

Jedno z wezwań litanii, Przyczyno naszej radości, kojarzyłem z obrazem, który znajduje się w głównym ołtarzu kościoła sióstr wizytek w Warszawie. Obraz przedstawia Nawiedzenie świętej Maryi: wita się Ona z Elżbietą, matką Jana Chrzciciela. Przyczyna radości: czytamy w Ewangelii, że kiedy Maryja pozdrowiła Elżbietę, podskoczyło z radości dziecko, czyli Jan Chrzciciel, w łonie Elżbiety (Łk 1:44). Poprzednik Zbawiciela rozradował się z Jego obecności, bo przecież Jezus, poczęty z Ducha Świętego, jest w żywocie błogosławionej Maryi. Ona, przynosząc Zbawiciela, staje się przyczyną radości, przez Nią ta radość jest udzielana światu. A sama Dziewica mówi przy Nawiedzeniu: Rozradował się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim (Łk 1:47). Imię 'Jezus' oznacza zbawienie, które pochodzi od JHWH, od Boga. Stąd w saksońskim poemacie o Ewangelii Chrystus nazywany jest Heliand, a w staroangielskim przekładzie Ewangelii Hælend, czyli zbawiający, ratujący*). Jeden z hymnów brewiarzowych nazywa Maryję Matką pełną świętej radości, mater plena sanctae laetitiae. Ona sama raduje się w swoim Synu, Zbawicielu, i innym tę radość przekazuje, jak właśnie w tajemnicy Nawiedzenia.
________________________
*) Łk 1:47 w staroangielskim przekładzie to: Min gast geblissude on Gode minum hælende.

piątek, 30 maja 2014

Wniebowstąpienie w Apokalipsie

Autor Apokalipsy w sposób wizyjny i aluzyjny przedstawił Wniebowstąpienie: Zobaczyłem Baranka, stojącego, jakby zabitego, mającego siedem rogów i siedmioro oczu, którymi jest siedem duchów Boga, posłanych na całą ziemię. Podszedł i wziął [zwój] z ręki Siedzącego na tronie (Ap 5:6.7). 

Baranek to Chrystus. Stoi, bo zmartwychwstał, ale jest jak zabity, bo zachował rany na rękach, nogach i boku, znaki swej krzyżowej śmierci. Siedem rogów to pełnia mocy, jaką On, Syn Boga, posiada (róg jako symbol mocy, potęgi, siły pojawia się w Starym i Nowym Testamencie), a siedmioro oczu to Boska wszechwiedza (widzieć ~ wiedzieć). Posyła na świat od Ojca Ducha Świętego, którego siedem darów, czyli znowu pełnię wszelkich darów, można dostrzec w obrazie siedmiu duchów. Podchodzi do Boga, czyli wraca do nieba po swojej śmierci, zmartwychwstaniu i wstąpieniu do nieba. Bierze z ręki Boga zwój, w którym zawarte są dzieje i przeznaczenie świata, czyli ma udział we władzy Ojca, jako Bóg i jako Człowiek.

czwartek, 29 maja 2014

Et introibit Rex gloriae

Beda Czcigodny jest szczególnie związany z Wniebowstąpieniem Pańskim. Umierał w wigilię tej uroczystości, śpiewając, między innymi, antyfonę do Magnificat z II nieszporów, i jest też autorem pięknego hymnu na Wniebowstąpienie, Hymnum canamus gloriae. To w tym hymnie opisuje wejście Chrystusa do niebiańskiego Jeruzalem w obrazach z psalmu 24 [23]: dialog aniołów, towarzyszących Wstępującemu do nieba, z tymi, którzy w niebie byli. Bramy, podnieście swe szczyty, unieście się, odwieczne podwoje, aby mógł wkroczyć Król chwały (Ps 24 [23]:7), to wołanie anioła towarzyszącego Chrystusowi, Jego herolda. A ci, którzy są za bramami nieba, pytają: Któż jest tym Królem chwały? (Ps 24 [23]:8). I odpowiedź: Pan potężny w boju, Pan Zastępów, On jest Królem chwały! (Ps 24 [23]:8.10).

Psalm 24 [23] ma swoje szczególne miejsce w liturgii Kościoła. Śpiewa się go w czasie procesji Niedzieli Palmowej, wtedy obrazuje on wejście Chrystusa do ziemskiej Jerozolimy, przed Męką. Potem śpiewa się go kilka dni później, w Wielką Sobotę, i tam staje się on obrazem wejścia Chrystusa do Otchłani, do świata zmarłych. Jedno i drugie znajduje swoje spełnienie we Wniebowstąpieniu, kiedy Chrystus wchodzi jako zwycięski król do nieba: zwyciężył przez swoją śmierć i zmartwychwstanie, zwyciężył śmierć, piekło i szatana.

Do Wniebowstąpienia odnosi też liturgia fragment z Listu św. Pawła do Efezjan: Wstąpił na wysokości (...) rozdał dary ludziom (Ef 4:8), chociaż to właściwie cytat z psalmu 68 [67]:18. Staroangielski poeta Cynewulf dosyć oryginalnie postrzega te dary Chrystusowe. Nie ogranicza się tylko do darów duchowych, ale wymienia np. dar czy umiejętność gry na harfie (nazwanej 'radosnym drewnem' gleobeam), umiejętność żeglowania, wykucia miecza czy nawet... wspinania się na wysokie drzewa! Można powiedzieć, że przez Chrystusa, od którego wszystko bierze swój początek, wszystko osiąga swoją pełnię (cf. modlitwa po 7. czytaniu Wigilii wielkanocnej).

środa, 28 maja 2014

In hoc tremendo sacrificio

Patrzę na zdjęcia z kapłańskich święceń kolejnych mych uczniów. Jedne twarze rozpoznaję, inne już wyblakły w pamięci. Na zdjęciach radość, wzruszenie, podrzucanie neoprezbiterów... Jest to z pewnością radość z kapłaństwa, jak najbardziej. Kościół też się cieszy z nowych kapłanów.

Ale przecież jest to też przerażenie, to przerażenie, które zbyt gładko nazywa się bojaźnią Bożą. Przerażające zjednoczenie z Jezusem, kapłanem i ofiarą, który całego siebie oddaje Ojcu. Poważne, na serio, przeżycie mszy jest udziałem w tej ofierze, która jak ogień przenika duszę i ciało, i wszystko spala dla Boga. Trzeba być bardzo głupim, żeby się nie bać. Nawet Najświętsza Maryja się przestraszyła, kiedy przemówił do Niej anioł. Bliskość Boga jest o wiele bardziej przerażająca: drżą przed nią góry, burzy się morze, cóż dopiero śmiertelny człowiek...

Stać się ofiarą dla Boga, poprzez zjednoczenie Chrystusem. Straszne to, straszne, jeśli traktowane poważnie. Wejście w Jego ofiarę.

wtorek, 27 maja 2014

Z Rzymu do Anglii, czyli dziś jest wspomnienie św. Augustyna z Canterbury

Tu factis renitens voceque praeminens,
tu donis rutilans atque Deo placens,
tu mundum retinens astrave possidens,
Augustine placabilis.

Non horror nivei tramitis obstitit,
non gressu tepuit aequoreum iecur
te, quem forma boni ediderat sibi,
Augustine placabilis.

poniedziałek, 26 maja 2014

Już nie cierpi?

Czasami, kiedy ktoś umiera po długiej lub ciężkiej chorobie, albo w niedołężnej zupełnie starości, ludzie mówią, pocieszając się: Już przynajmniej się nie męczy. Ale skąd to wiemy? Skąd wiemy, gdzie ten człowiek po śmierci trafił? Nawet wielki Beda, kiedy umierał pod koniec maja 735. roku, powtarzał, że straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żywego, i że nikt nie jest tak mądry, aby wiedzieć, jaki sąd przypadnie jego duszy po śmierci.

niedziela, 25 maja 2014

Grzech wobec Boga

Jesteśmy głęboko przekonani, że przyszłość rodziny ludzkiej zależy również od tego, jak chronimy – z roztropnością i współczuciem, sprawiedliwością i uczciwością – dar stworzenia, który powierzył nam nasz Stwórca. Dlatego ze skruchą uznajemy niesprawiedliwe obchodzenie się z naszą planetą, co jest równoznaczne z grzechem w oczach Boga. Potwierdzamy raz jeszcze naszą odpowiedzialność i obowiązek krzewienia poczucia pokory i umiarkowania, tak aby wszyscy odczuwali potrzebę poszanowania stworzenia oraz jego troskliwej ochrony. Wspólnie zobowiązujemy się działać na rzecz podnoszenia świadomości odnośnie do zarządzania stworzeniem. Wzywamy wszystkich ludzi dobrej woli do  rozważenia sposobów życia mniej rozrzutnego i bardziej skromnego, okazując mniej chciwości i większą hojność na rzecz ochrony świata Bożego i pożytku Jego ludu. (ze „Wspólnej deklaracji” papieża Franciszka i patriarchy Bartłomieja I, 25.05.2014)

O stworzeniu i Jego pięknie pisał też św. Beda Czcigodny, którego dziś liturgia wspomina. Stworzenie, to wokół nas, wyszło z ręki Boga, my jesteśmy tylko jego zarządcami, nie właścicielami, i przed Bogiem kiedyś zdamy rachunek z tego, jak traktowaliśmy stworzenie.

Papież i patriarcha Konstantynopola klęczący przy 'kamieniu namaszczenia' w Bazylice Świętego Grobu, czy raczej – w Bazylice Zmartwychwstania, Anastasis, jak ją nazywano w starożytności chrześcijańskiej. Miejsce, gdzie złożono ciało Pana, zdjęte z krzyża, aby je przygotować do pogrzebu. Potem papież i patriarcha klęczący w samym Świętym Grobie, który dlatego jest święty, bo jest pusty; przy kamiennej ławie, na której leżało w całunie ciało Jezusa, na której zostało ożywione mocą Ducha Świętego i wskrzeszone do nowego, wiecznego życia w chwale. Miejsce jedyne na świecie, w którym się dokonała rzecz tak wielka, jedyna i wyjątkowa: Jezus powstał z martwych. Niezwykłe miejsca, myślę o nich z wielkim wzruszeniem, nie tylko ze względu na tajemnicę Zmartwychwstania, ale i Wielkiej Soboty, tego dnia, martwe ciało Pana spoczywało w grobie, w tajemnicy Zstąpienia do Otchłani.

W drodze na mszę (6. niedziela wielkanocna)

Głos radości wydajcie, i niech będzie słyszany, głoście aż do krańców ziemi: Pan wyzwolił lud swój, alleluja (cf. Iz 48:20). Tak zaczyna się msza 6. niedzieli wielkanocnej, ostatniej niedzieli, w którą w brewiarzu odmawia się hymny wielkanocne, ponieważ następna niedziela, siódma, stojąca między Wniebowstąpieniem a Zesłaniem Ducha Świętego, ma hymny dotyczące tych dwóch tajemnic. Obecna niedziela podsumowuje kolektą radość wielkanocną: obchodzimy dni radości ku czci Zmartwychwstałego Pana, i chcemy zachować ducha Wielkanocy. Wielkanoc to radość z wyzwolenia; wyzwoleniem była Pascha, sprawowana przez Izraelitów w Egipcie, była zapowiedzią tego wyzwolenia, które dokonało się, gdy Paschę z uczniami sprawował i gdy sam stał się tą Paschą Jezus z Nazaretu. On, Pan (cf. Flp 2:11), wyzwolił nas od grzechu, śmierci i szatana, która odpowiada i za grzech, i za śmierć. Tę radosną wieść Kościół niesie po krańce ziemi, kiedy sprawuje świętą Eucharystię.

Kilka osób z Chin na dzisiejszej mszy w szczególny sposób było świadectwem głoszenia zbawienia aż po krańce ziemi, jak zapowiedział prorok. Niech cała ziemia chwali swego Pana.

sobota, 24 maja 2014

Wspomożenie chrześcijan

Wszyscy, którzy wewnątrz i na zewnątrz Kościoła wieszczą jego zgubę i rychły upadek, zapominają o świętej Dziewicy, Matce Kościoła i Wspomożycielce wiernych. Jej modlitwa i wstawiennictwo nigdy nie gasną, a dzięki nim Kościół trwa bezpiecznie aż do końca czasów. Potężna jest Dziewica Maryja, a Jej miłość do braci Chrystusa – wielka.

Te Redemptoris Dominique nostri
dicimus matrem, speciosa Virgo,
christianorum decus et levamen
rebus in arctis.

piątek, 23 maja 2014

Wywrotowo

In resurrectione tua, Christe, alleluia: caeli et terra laetentur, alleluia.

Ten werset powtarza się w liturgii okresu wielkanocnego. Co znaczy? Ze zmartwychwstania Twojego, Chryste, alleluja: niebiosa i ziemia niech się radują, alleluja. Polski przekład, używany w liturgii, jest inny: Niebo i ziemia się radują, alleluja: ze zmartwychwstania Twojego, Chryste, alleluja. Zmieniony został szyk, kolejność wersów, i z koniunktiwu zrobiono indicativus, tzn. z trybu wyrażającego życzenie (niech się radują) zrobiono zwykły tryb orzekający (radują się). Dlaczego?

czwartek, 22 maja 2014

Dwa słowa

Mieliśmy dziś czytać fragment z Odysei, z księgi siódmej: Odyseusz zaczyna opowiadać swe dzieje Alkinoosowi i Arete, wspomina wyspę Ogygię, na której mieszka nimfa Kalypso, ta sama, która chciała Odysa obdarzyć nieśmiertelnością. Homer nazywa ją δεινὴ θεός (7:246); jeśli ktoś zna grekę, jakby w mgnieniu oka zobaczy rozmaite znaczenia przymiotnika δεινός, bardzo trudnego do przełożenia, a jednocześnie w jakiś niesamowity sposób tu pasującego. Ten przymiotnik znaczy: straszny, przerażający, niezmierny, wielki, dziwny, zadziwiający, cudowny, budzący cześć, budzący respekt... Jaka jest Kalypso? Parandowski w swoim przekładzie wybrał 'dziwna', i jakoś czuję, że to bardzo trafny wybór. Homer dalej pisze, że z Kalypso nie utrzymuje stosunków, nie obcuje, żaden z bogów ani z ludzi. Może dlatego nimfa tak łapczywie rzuciła się na Odyseusza? Kalypso, dziwna bogini, δεινὴ θεός, o pięknych warkoczach. Trudna do określenia, a przez to tak doskonale oddana tym przymiotnikiem.

Nieco dalej Odys opowiada o katastrofie swojego statku, uderzonego przez Dzeusa piorunem, ἀργῆτι κεραυνῶι (7:249). Jaki ten piorun jest? Oślepiający, świetlisty, jaśniejący, przeraźliwie biały, takie są znaczenia przymiotnika ἀργής, i to w tym przymiotniku widać i słychać, w owym jasnym jak czyste srebro arg-. To znaczenie jest, po prostu jest w tym słowie, nie mogłoby ono znaczyć nić innego.

Potęga słów.

wtorek, 20 maja 2014

Inne doświadczenia

Ludzie z reguły narzekają na szpitale i lekarzy. Ja, muszę przyznać, miałem prawie zawsze dobre doświadczenia ze szpitalami; raz tylko trafiłem na gburowatego lekarza, i raz na nieprzyjemną, złośliwą pielęgniarkę, jakieś 20 lat temu. Z reguły jednak doświadczam troski i życzliwości lekarzy, pielęgniarek i salowych. Może po prostu mam szczęście. Gorzej bywa z lekarzami w przychodniach, zwłaszcza ze specjalistami, jak okuliści, dermatolodzy, laryngolodzy. Tu częściej spotykałem się z przykrym traktowaniem i brakiem szacunku. Może to jakaś równowaga... Chociaż lekarzy rodzinnych, pierwszego kontaktu, miałem zawsze dobrych. Ideałem wręcz była dr Z., niestety, po kilkunastu latach odeszła z naszej przychodni. Pamiętam ją, kiedy zaczynała pracę, tuż po studiach, ja wtedy jeszcze chodziłem do liceum...

niedziela, 18 maja 2014

Zgubione „i”

Ja jestem drogą, prawdą i życiem (J 14:6), słyszymy dziś te słowa na mszy. Szkoda, że polski tłumacz zgubił jedno 'i'; tekst oryginalny mówi bowiem: Ja jestem drogą i prawdą, i życiemἘγώ εἰμι ἡ ὁδὸς καὶ ἡ ἀλήθεια καὶ ἡ ζωή. Bibliści sugerują, że można to zdanie rozumieć np. tak: Ja jestem drogą do prawdziwego życia, albo: Ja jestem prawdziwą drogą do życia. Ale czy dosłowne rozumienie nie jest głębsze: przecież na początku Ewangelii św. Jana czytamy, że w Słowie, czyli w Chrystusie, było życie (J 1:4), a w innym z pism Janowych wprost napisano, że Życie, czyli Chrystus, objawiło się, stawszy ciałem (1 J 1:2)? Jezus jest życiem, jest też drogą, jest i prawdą, chociaż dla zbyt logicznego umysłu brzmi to może paradoksalnie. Ale jest też kapłanem i ofiarą jednocześnie, a nawet, jak głosi jedna z wielkanocnych prefacji, nawiązując do starochrześcijańskiej myśli, jest i ołtarzem – i nie ma w tym żadnej sprzeczności. On jest tym wszystkim równorzędnie, jest drogą po której idziemy do nieba, prawdą, która nas oświeca i wyzwala, życiem, którym już zaczęliśmy żyć, a które w pełni będzie naszym w wieczności. W hymnie na Wniebowstąpienie nazywamy Jezusa naszą radością, już teraz, i naszą nagrodą, w przyszłości. W jednym ze swoich hymnów Tomasz z Akwinu nazywa Pana naszym bratem, przez Jego narodzenie, pokarmem z Ostatniej Wieczerzy, okupem za nasze winy – na krzyżu, i nagrodą, gdy króluje w niebie. Połączenie paradoksów, Bóg ma do tego zdolność.

Szkoda też trochę, że tłumacz wybrał jedną z lekcji w tekście dzisiejszej Ewangelii, która nie jest akurat najlepszą – chodzi o wersję niektórych rękopisów, zawierających grecki tekst Ewangelii. Polski przekład ma: Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście (J 14:7). Mamy zatem najpierw zdanie warunkowe, wyrażające nierzeczywistość, nierealność (gdybyście), w odniesieniu do przeszłości: niemożliwe jest, abyście Mnie kiedyś poznali, zatem równie niemożliwe jest, abyście znali mojego Ojca. I zaraz potem mamy powiedziane, że już Go znacie i zobaczyliście! Tymczasem jest lepsza, chociaż trudniejsza, lekcja w wielu bardzo dobrych manuskryptach: Jeśli znacie Mnie, poznacie i mojego Ojca. I już od teraz poznajecie Go i ciągle widzicie Go. Znacie Mnie, całkowicie realne stwierdzenie, zgodne z rzeczywistością, i skutek tego jest taki, że poznacie Ojca: tak, to się już teraz dokonuje, poznanie Mnie jest równoznaczne z poznaniem Ojca, we Mnie widzicie Ojca jak w najczystszym zwierciadle, a w pełni poznacie Go w wieczności.

A na mszy dowiedziałem się, z Dziejów Apostolskich, że liczba uczniów wzrasrała, i wybrano siedmiu mężów czeszących się dobrą sławą.

sobota, 17 maja 2014

DNA modlitwy

W dzisiejszych nieszporach powtarzamy: Niech podniesienie rąk moich będzie jak wieczorna ofiara (Ps 141 [140]:2). Prastare słowa nieznanego z imienia psalmisty powtarzane w modlitwie przez tysiąclecia.

Psalmy były też modlitwą Jezusa w Jego ziemskim życiu, jak były modlitwą dla każdego pobożnego Żyda czy prozelity w tamtych czasach. Jezus też odmawiał te słowa. Ojcowie Kościoła odczytywali w psalmach słowa Jezusa, tajemnice Jego życia. Ręce podniesione ku Bogu stały się wieczorną ofiarą wtedy, kiedy ręce Jezusa przybito do krzyża, na siłę wręcz je wzniesiono, i tak wzniesione trwały, aż nadszedł czas wieczornej modlitwy i wieczornej ofiary w świątyni jerozolimskiej, kiedy zabijano paschalne baranki w Wielki Piątek. Tak spełniła się ofiara Baranka, który gładzi grzechy świata.

W tych słowach psalmu jest modlitwa całego Izraela, niejako embrionu, z którego wyszedł Jezus, prawdziwy Izraelita według ciała. Jest w nich modlitwa Jezusa, który jest synem ludu Izraela, ale jest też Głową Kościoła. Kościół zaś jest Jego Ciałem, i tak organicznie wręcz ta modlitwa, te słowa psalmu, pozostają modlitwą ludu Bożego obu Testamentów: łączą się one w osobie Jezusa i w Jego modlitwie na krzyżu. Niech podniesienie rąk moich będzie jak ofiara wieczorna! Swoją drogą, szkoda, że nie wprowadzono do liturgii gestu wznoszenia rąk przy wypowiadaniu tych słów. Kiedyś przyklękano przy pewnych zwrotkach hymnów brewiarzowych, czemu więc nie można by podnosić rąk na jeden werset psalmu, aby modlitwa słowa połączona była z modlitwą ciała?

piątek, 16 maja 2014

Deszcz ściekał po korze

Przechodząc pod lipami w sąsiedztwie, spojrzałem na ich pnie i liście, po których ściekał deszcz, i przypomniały mi się słowa Yavanny z jej rozmowy z Manwëm: For while thou wert in the heavens and with Ulmo built the clouds and poured out the rains, I lifted up the branches of great trees to receive them, and some sang to Ilúvatar amid the wind and the rain.

I jeszcze ten fragment z „Eddy poetyckiej”, chociaż to o jesionie:

Ask veit ek standa,
heitir Yggdrasill,
hár baðmr, ausinn
hvíta auri;
þaðan koma döggvar,
þærs í dala falla,
stendr æ yfir grænn
Urðarbrunni. (Völuspá 19)

środa, 14 maja 2014

„Jeńcy w Angbandu lochach płaczą...”

Melkor, jak wiadomo, zbudował swoją pierwszą twierdzę, Utumno, daleko na Północy Śródziemia, a drugą, Angband (quenya: Angamando), na północnym-zachodzie. Kiedy wrócił do Śródziemia po swojej niewoli w Valinorze, zamieszkał właśnie w Angbandzie. Dla elfów Północ stała się synonimem potęgi Melkora i jego zła.

Co ciekawe, także śmiertelni ludzie zachowali jakąś pamięć o grozie Północy. I tak autor Męczeństwa i cudów św. Olafa pisze, że z Północy przychodzi wszelkie zło na całą ziemię, a na poparcie swoich słów przywołuje nawet tekst biblijny, proroków Jeremiasza (1:13-14) i Izajasza (14:13).

Ot, taka sobie notka, dla niektórych ciekawa.

Tytuł jest z Lay of Leithian, oczywiście.

wtorek, 13 maja 2014

Język, ludzie, język!

W informacji o reakcji Stolicy Apostolskiej na działania grupy amerykańskich zakonnic można znaleźć takie kwiatki: papież Franciszek został wybrany przywódcą Stolicy Apostolskiej; wyświęcanie kobiet na wysokie stanowiska kościelne. Naprawdę, żenujące, kiedy o Kościele piszą dziennikarze (?) niemający o Kościele, jego strukturach i działaniu, żadnego pojęcia. Papież nie jest przywódcą Stolicy Apostolskiej, tylko następcą Apostoła Piotra, widzialną Głową Kościoła na ziemi, głową państwa watykańskiego, i jeszcze kilka określeń można znaleźć, ale nie przywódca Stolicy Apostolskiej! Papież, jako następca, zasiada na stolicy czy katedrze św. Piotra. Dalej, nie wyświęca się na wysokie stanowiska kościelne, tylko na diakona, kapłana czy biskupa, a to są posługi, nie stanowiska. Trudno właściwie mówić o stanowiskach w tym kontekście; jak rozumiem, stanowiskiem może być np. prefekt jakiejś watykańskiej kongregacji, ale objęcie takiej funkcji nie jest związane z udzieleniem jakichś święceń, bo święceń na prefekta czy podsekretarza nie ma.

+ + +

Deus plus amari vult quam timeri. Fidem, non mortem quaerit; votum, non sanguinem sitit; placatur voluntate, non nece. (św. Piotr Chryzolog)

poniedziałek, 12 maja 2014

Przesunięcie w czasie

Wczoraj trafiłem na mszę, na której nie zaśpiewano ani jednej pieśni wielkanocnej – w 4. niedzielę wielkanocną! Na wejście: Pasterzem moim jest Pan. Na przygotowanie darów: Jeden chleb. Na Komunię: Dzięki, o Panie. Na zakończenie: Pobłogosław, Jezu drogi. Zestaw w sam raz na niedziele zwykłe. Jedyne 'alleluja' było przed Ewangelią.

Rozumiem, że dwie pierwsze pieśni wybrano ze względu na Ewangelię tej niedzieli, mówiącą o pasterzu, owcach i owczarni: w końcu ta niedziela zwana jest niedzielą Dobrego Pasterza. Ale czy to naprawdę dobry wybór, w czasie wielkanocnym, w samym jego środku? Zupełny brak wyczucia liturgicznego, rozumienia liturgii.

A na ulicy jakaś babeczka rozmawiała przez komórkę i mówiła: Właśnie wyszedłam z kościoła. Urocze.

Wieczorem rzuciłem okiem na Poszukiwaczy zaginionej arki, w telewizji. Ciekaw byłem własnej reakcji na ten film po 30 latach: wtedy, w czasach szkolnych, wydawał się na swój sposób fascynujący, ot, fajny film przygodowy. Teraz dziwię się samemu sobie: przecież ten film jest beznadziejnie głupi! I nie chodzi tylko o bzdury dotyczące Biblii, jakie w nim zaprezentowano (potłuczone tablice Dekalogu w Arce? a co z drugimi, które Mojżesz sam musiał napisać na Horebie? błyskawice strzelające z Arki?), ale o same nawet pomysły i sceny. Indiana Jones ucieka przed tłumem Indian, strzelających z łuków i dmuchawek, i ani jedna strzał(k)a go nie trafia? Poufna rozmowa z przedstawicielami władz USA odbywa się w wielkiej sali wykładowej; na tablicy wypisane są jakieś matematyczne wzory, a na biurku nagle znajduje się się księga z ilustracjami Arki Przymierza: idiotyczna scena, przecież mogło się to spotkanie odbyć w sali, w której Jones miał wykład! Na tym skończyłem oglądanie i poszedłem spać.

niedziela, 11 maja 2014

Northumbria, moja Northumbria

Jeszcze kilkanaście dni musimy czekać na nieznany przekład Beowulfa, myśli biegną, mniej i bardziej świadomie, ku ojczystej Północy. Nie wiemy i raczej nigdy się nie dowiemy, kiedy powstał Beowulf: czy na dworach Oswalda i Oswina jakiś scop śpiewał o zapasach z Grendelem i mieczu, który się rozpuścił od krwi jego matki? Może trzeba było jeszcze kilka wieków poczekać, i dopiero gdzieś w południowej Anglii ten poemat powstał? Wokół jest ciemność, tylko gdzieniegdzie kręgi światła, gdzie w hallu płonie ogień i zebrali się ludzie. Tak jak w swego rodzaju przypowieści, zapisanej przez Bedę, o wróblu, który z ciemności i burzy wpada do hallu, przelatuje przezeń i znowu wylatuje ze światła i ciepła w mrok i zimno. Kim byłeś, poeto Beowulfa, kim byłeś, gdzie i kiedy żyłeś, jak stworzyłeś swój epos?

PS A tak na marginesie: kiedy przestaną wikingów przedstawiać w rogatych hełmach? Wiktoriański wymysł, nikt takich nie nosił do bitwy.

sobota, 10 maja 2014

Panna łaskawa, Panna łagodna

Warszawa sławi dziś swoją Patronkę, Najświętszą Maryję Pannę Łaskawą. Obchodzi się Jej uroczystość w 2. sobotę maja. Virgo clemens, śpiewamy w litanii, Panno łaskawa, chociaż można też przełożyć to jako łagodna czy nawet miłosierna. Najczystszy obraz Miłosierdzia Bożego, jak mówił Benedykt XVI. Tak czysta, tak nieskalana, że Bóg może się w Niej odbijać jak w najczystszym zwierciadle. Naśladująca, najdoskonalej ze wszystkich stworzeń, Boga w Jego łaskawości i miłosierdziu, w Jego łagodności, która nie złamie trzciny nadłamanej i nie zgasi knotka o nikłym płomyku (cf. Iz 42:3). Nie jest Ona miłosierdziem przeciwstawiającym się sprawiedliwości Bożej – jakże mogłoby stworzenie przeciwstawić się Panu? – ale odbiciem Bożego miłosierdzia, Jego naśladowaniem w przychodzeniu z pomocą biednym grzesznikom. Panna łaskawa jest odbiciem Bożego współczucia dla całej nędzy tej ziemi. Kto jest blisko Boga, staje się do Niego podobny, a Ona ze wszystkich jest najbliżej Pana.


Córko i Służebnico najwyższego Króla, Ojca niebieskiego,
Matko najświętszego Pana, Jezusa Chrystusa,
Oblubienico Ducha Świętego... 
(z modlitwy św. Franciszka z Asyżu)

piątek, 9 maja 2014

Urodzony pasterz

Abp Stanisław Wielgus obchodzi 75. urodziny. Z tej okazji powstała książka pt. „Pasterz wybrany przez Pana. 75 lat pasterskiej posługi Arcybiskupa Stanisława Wielgusa”. Tak można przeczytać, i okładkę obejrzeć, tutaj.

75. urodziny i 75 lat posługi pasterskiej. To dopiero cud, urodzić się już pasterzem, zdolnym do wypełniania swej posługi! Bardzo jestem ciekaw, jak wyglądała owa posługa w pierwszych latach życia czcigodnego arcybiskupa.

Nawet święty biskup i męczennik Polikarp ze Smyrny (+ ok. 155) powiedział przed śmiercią tylko tyle: Osiemdziesiąt sześć lat służę Chrystusowi, o byciu pasterzem dusz nie wspominając. A tu, cud nad cudy: 75 lat życia = 75 lat posługi pasterskiej. Zacznijmy śpiewać Te Deum.

Money makes... everything

Pisałem ostatnio o nawracaniu siłą przez króla Olafa Tryggvasona. W sadze o nim można znaleźć jeszcze inne przykłady działalności misjonarskiej: nawracanie za pieniądze lub ziemię. Autor podaje wiele przykładów ludzi, którzy mimo namowy i przekonywania nie chcieli przyjąć wiary chrześcijańskiej, ale kiedy ową namowę wsparto srebrem i złotem oraz/lub posiadłościami, chętnie godzili się na służbę nowemu Bogu. Można pewnie przywołać fragmenty ze Starego Testamentu, które mówią o materialnym błogosławieństwie Boga dla tych, którzy mu służą, ale przecież już historia Hioba pokazuje, że nie zawsze tak się dzieje, a prorocy coraz częściej podkreślają, że szczególna łaska Boga towarzyszy anawim JHWH, ubogim Pana. Na ile trwałe było takie opłacone nawrócenie? Bóg jeden wie.

czwartek, 8 maja 2014

Alleluja, alleluja

Mówi się zwykle o bogactwie polskich kolęd, ich głębi i wielkiej wartości, ich roli w poznawaniu i sławieniu tajemnicy Wcielenia Pana. W wielu kościołach przeciąga się śpiewanie kolęd aż do 2. lutego, chociaż liturgicznie czas Narodzenia Pańskiego kończy się w styczniu.

Niedocenione zaś są, według mnie, pieśni wielkanocne. Te można śpiewać, w zgodzie z liturgią, przez 50 dni czasu wielkanocnego, a ich głębia teologiczna i piękno zasługują na uwagę. Szkoda, że w świadomości wielu organistów pieśni wielkanocne ustępują w maju pieśniom do Matki Boskiej; samo w sobie wzywanie pomocy Najświętszej Maryi jest jak najbardziej właściwą rzeczą, ale pamiętać trzeba, że Ona prowadzi do swojego Syna, a Jego Zmartwychwstanie zasługuje na cześć największą. Tradycyjnie można przecież na zakończenie mszy w czasie wielkanocnym śpiewać polskie wersje antyfony Regina caeli, czyli np. Wesel się, Królowo miła.

Chrystus zmartwychwstan jest to moja ulubiona pieśń wielkanocna. Właściwie najprostsza, opowiadająca historie z Ewangelii: kobiety idą do grobu, anioł do nich przemawia, uczniowie idą do Emaus *)... Ale przecież na początku śpiewamy, iż powstanie z martwych Jezusa jest zapowiedzią naszego zmartwychwstania, i wspominamy Jego chwalebne rany, które dały nam zbawienie. Wesoły nam dzień dziś nastał to znowu opowieść o Zstąpieniu Pana do Otchłani: Do trzeciego dnia tam mieszkał, ojce święte tam pocieszał, potem iść za sobą kazał. Są też zwrotki wielkanocnych pieśni, które rzadko są śpiewane, jak chociażby: Ustąpcie od nas, smutki i trosk fale, gdy Pan, Zbawiciel, triumfuje w chwale, z pieśni Zwycięzca śmierci; albo: Wiarę naszą w Zmartwychwstanie z radością pogłębiajmy, z Otrzyjcie już łzy. Naprawdę, w tych pieśniach jest wielkie bogactwo modlitwy. Niech się cieszy wierny lud, niech aniołów śpiewa chór. 
______________________
*) Zawsze mnie zastanawia wymowa tej nazwy: E-maus, dwie sylaby, 'au' jako dwugłoska. W greckim tekście Ewangelii jest zupełnie inaczej: Emma-ous (z akcentem na końcu), dźwięki 'a' i 'u' są oddzielne, nie tworzą dwugłoski. Może trzeba by mówić Ema-us? Więcej kłopotów jest z Saulem: w Dziejach Apostolskich są zarówno formy Sa-oul, jak i Sau-los.

środa, 7 maja 2014

Wspaniała zapłata

W Nigerii 276 uczennic zostało porwanych przez islamskich terrorystów i sprzedanych w niewolę, po 12 dolarów za jedną. Przypominają się słowa o trzydziestu srebrnikach, jakie Pan skierował do proroka Zachariasza: Wspaniała zapłata, na jaką Mnie oszacowano (Za 11:13). Przecież każdy człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga, a co uczyniliśmy jednemu z nich, uczyniliśmy i samemu Chrystusowi, który jest obecny i cierpi w swoich braciach i siostrach. 

Wielu uważa, że żyjemy w czasach jakże różnych od wieków i tysiącleci minionych, kiedy ludzie byli dzicy i okrutni, że my teraz jesteśmy bardziej cywilizowani, bardziej ludzcy. Czyżby? 12 dolarów za życie ludzkie to nie tak wiele, to żadne ἀπερείσι᾽ ἄποινα (cf. Iliada 1:13). Decorum pretium, mówi z ironią Pan przez proroka (Za 11:13). Czasy się zmieniają, ale czy ludzie się wraz z nimi zmieniają – na lepsze? Trudno w to uwierzyć.

wtorek, 6 maja 2014

Diagnoza biskupia

Dwie wielkie bolączki zatruwają świat: laicyzm i nacjonalizm. Pierwsza dotyczy rządzących i osób świeckich. Do drugiej przyczyniają się również osoby duchowne. [...] Muszę być zatem bardzo czujny, jako biskup i jako przedstawiciel Stolicy Świętej. Jedną sprawą jest moja miłość do Italii, którą czuję gorąco w sercu, inną zaś publiczne obnoszenie się z nią. Kościół, którego jestem przedstawicielem, jest matką narodów, wszystkich narodów. (św. Jan XXIII, Dziennik duszy, podkreślenie moje)

poniedziałek, 5 maja 2014

Duch Dantego

Dowcip rysunkowy w gazecie, która wiele miejsca poświęca nauce Kościoła i świętym papieżom: klęcznik, przy nim Bronisław Komorowski, Donald Tusk, Lech Wałęsa i (pijany) Aleksander Kwaśniewski; za nimi stoi papież Franciszek, opiera dłonie na ich ramionach i mówi: Dajcie sobie spokój... i tak was piekło pochłonie!

Piękny zaiste przykład polskiego katolicyzmu... Rozumiem, że można nie lubić tych czy innych polityków, rozumiem, że to żart, ale są jednak pewne granice. Gdzie tu wiara, gdzie życie Ewangelią? Jeden jest tylko Prawodawca i Sędzia, w którego mocy zbawić i zgubić (Jk 4:12).

niedziela, 4 maja 2014

I znów jest 4. maja

Fear is the path to the dark side. Fear leads to anger, anger leads to hate, hate leads to suffering.

Attachment leads to jealousy. The shadow of greed, that is.

Train yourself to let go of everything you fear to lose.

Ja naprawdę wolę prequele Gwiezdnych wojen niż klasyczną trylogię. Więcej w nich się dzieje, więcej wiadomo, więcej wyjaśniono. Przecież to bardzo ważne, w jaki sposób Anakin stał się Sithem, do tego tak okaleczonym. I Naboo jest tak piękną planetą.

W drodze na mszę (3. niedziela wielkanocna)

Msza w 3. niedzielę wielkanocną zaczyna się słowami: Z radością wychwalaj Boga, cała ziemio, psalm śpiewajcie Jego imieniu, oddajcie Mu cześć chwalebną, alleluja (cf. Ps 66 [65]:1-2). Te słowa pełne radości, wezwanie całego świata do chwalenia Boga, współgrają wręcz z przyrodą, z drzewami, trawami, kwieciem, jakie widzimy po drodze do kościoła. Oto wdzięk odradzającego się świata, pisał w wielkanocnym hymnie łaciński poeta Wenancjusz Fortunatus, świadczy o tym, że wszystkie dary wróciły wraz ze swoim Panem, wszystkie dary i piękno stworzenia wróciły wraz z Panem Zmartwychwstałym, który odnawia wszystko. A psalm 66 [65] jest w tradycji Kościoła psalmem o Zmartwychwstaniu Pańskim, zapowiada je proroczo, kiedy mówi o życiu duszy i wyjściu z udręki na wolność (cf. Ps 66 [65]:9.10-12).

Tę radość kontynuuje liturgia i w kolekcie, i w modlitwie nad darami: radujemy się jako przybrane dzieci Boże, cieszymy się, że nasze dusze zostały odmłodzone przez łaskę, i w tej radości składamy Bogu Eucharystię, błagając, aby ta radość stała się radością wieczną.

Liturgia i natura tworzą symfonię radości. Parafrazując J 20:20, cały świat uradował się, ujrzawszy Zmartwychwstałego Pana.

+  +  +

Jeszcze kilka myśli w drodze z kościoła do domu:
1. Obiektywizm liturgii. Jak pisałem, wzywa ona do wielkanocnej radości, i wsłuchanie się lub wczytanie w te słowa liturgii, jakie Kościół nam dzisiaj daje w antyfonach i modlitwach, wczucie się w nie, daje nam chociaż na chwilę doznać owej radości Zmartwychwstania, nawet jeśli jesteśmy w chorobie, smutku czy utrapieniu. Dotknięcie radości przez liturgię.
2. Skarby Słowa Bożego. Bóg wskrzesił Jezusa, zerwawszy więzy śmierci (Dz 2:24), w oryginale właściwie bóle czy udręki śmierci. Jakże potężny to obraz! A w 1. Liście św. Piotra czytamy o Baranku, przewidzianym przed stworzeniem świata, czyli o Chrystusie, którego ofiara przewidziana była przez Boga zanim czas się począł: Boże wszech- i przed-wiedza, Boża opatrzność, Boża potęga. Krew Baranka nas odkupiła, Krew Chrystusa.
3. Ciekawe pozycje ludzie przybierają w kościele. Dziś widziałem młodą kobietę, która na Przeistoczenie i na Komunię kucnęła koło krzesła w pozycji przypominającej tę, jaką przyjmuje mój pies, kiedy się załatwia. Co to miało wyrażać?

sobota, 3 maja 2014

Herakleitos i Lothlórien

Zarówno wchodzimy, jak i nie wchodzimy do tych samych rzek, miał mówić Herakleitos. T sama rzeka, ale nie ta sama woda, inne fale, inny czas. Legolas tłumaczy towarzyszom, kiedy opuszczają Lothlórien, że dla elfów czas płynie jak rzeka zarówno szybko, jak i wolno. Różnie można patrzeć na to, co się zmienia, co mijamy – a może co nas mija? Czy to Drużyna odpływała z Lórien, czy może Lórien, o masztach z mallornów, odpływało od Drużyny? Nic nie da się powtórzyć w tym świecie pod Księżycem, gdzie wszystko ulega zmianie. Można znowu wejść do tej samej grupy, tego samego stowarzyszenia, tej samej znajomości, co lata temu, ale nie będzie już tak samo. Nigdy nie jest.

I stąd się bierze smutek elfów. Alatariel, zwana na Wschodzie Galadrielą, mogła spowolnić czas, dzięki mocy swego Pierścienia, ale nie mogła go zatrzymać, i w końcu musiała odejść na najdalszy Zachód.

A ludzie śmiertelni? Imieniem łuku – życie *), a dziełem – śmierć, jak powiedział Herakleitos.

Może czas jest nie tylko jak rzeka, ale i jak deszcz, niepowstrzymany na długo parasolem, albo powstrzymany tylko w jednym miejscu, padający uparcie, rytmicznie, przenikający wszystko wilgocią? Przecież nie wchodzimy nigdy w ten sam deszcz.
________________________
*) Po grecku gra słów, nie do oddania po polsku.

Święto do święta, i zbierze się tydzień

Tu, w tym kraju, początek maja to świąteczna rozpusta. Należy niemal do dobrego tonu takie układanie sobie tych dni, aby mieć ich jak najwięcej wolnych: przynajmniej ci, którzy mogą sobie na to pozwolić, bo panie pracujące w sklepie spożywczym raczej nie mają co liczyć na wolny od pracy 2. maja. Kilka lat temu pewna profesor z Ohio nie mogła zrozumieć, dlaczego w pierwszym tygodniu maja nie mogła zupełnie nic załatwić na Uniwersytecie Warszawskim ani skontaktować się z żadnym profesorem. Kiedyś jakoś żyliśmy bez długich majówek, także w piątek po Bożym Ciele szło się do pracy i do szkoły, i nikomu to nie przeszkadzało.

piątek, 2 maja 2014

Nawróć się, bo jak nie...

Szokujący i zdecydowanie niegodny polecenia przykład działalności misjonarskiej znajdujemy w 26. rozdziale Sagi o Olafie Tryggvasonie. Norweski król Olaf (nie św. Olaf, lecz jego poprzednik) postanowił nawrócić na chrześcijaństwo Sigurda Hlodvissona, jarla z Orkadów. Ponieważ Sigurd nie chciał porzucić wiary ojców, Olaf pochwycił jego syna, Hvelpa, położył go na dziobie swej łodzi i zagroził, że go zabije, jeśli Sigurd nie przyjmie chrześcijaństwa. Zrozpaczony jarl zgodził się na chrzest swój i swoich ludzi. Pytanie tylko, czy się nawrócił do prawdziwego Boga... Czy wierzył, że Bóg ten jest miłosierny i łaskawy? Czy potrafił Go pokochać?

Często czytamy w tekstach wczesnośredniowiecznych, że misjonarze nakłaniali do porzucenia pogaństwa i nawrócenia się do prawdziwego Boga, który jest Stwórcą nieba i ziemi. Prawdziwy Stworzyciel, w odróżnieniu od bogów pogańskich, którzy są tylko, jak wykazywali misjonarze, głazami lub kawałkami drewna, czczonymi w świątyniach. Ale rzadko czytamy, że mówiono poganom o tajemnicy Wcielenia, o śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, który jest nie tylko Stworzycielem, ale także, a nawet przede wszystkim, Odkupicielem i Zbawicielem. Jakaż bowiem byłaby wartość naszego istnienia, gdybyśmy nie zostali odkupieni, śpiewa Kościół w Wielką Noc, a dzieło odkupienia człowieka cudowniejsze jest niż dzieło jego stworzenia, jak modlimy się w noc Narodzenia Pańskiego. Chrzcielne nasze narodzenie czcigodniejsze jest i bardziej godne pamięci niż zrodzenie doczesne.

czwartek, 1 maja 2014

Umieranie

Wczoraj można było przeczytać lub usłyszeć w mediach o przerwanej egzekucji Claytona Locketta, w więzieniu w amerykańskim stanie Oklahoma. Podano mu dożylnie truciznę, która jednak nie zadziałała do końca: Zaczęliśmy się martwić, że podany środek nie wywołał żadnego efektu, powiedział Robert Patton, z Departamentu Więzień w Oklahomie. Egzekucję wstrzymano, po 43 minutach agonii więzień umarł na zawał serca.

Środek nie wywołał żadnego efektu? Dlaczego zatem więzień zwijał się z bólu w agonii? Co wtedy robili obecni przy wykonywaniu wyroku? Patrzyli? Próbowali mu pomóc, ulżyć w cierpieniu? Czy zabijanie może w ogóle być humanitarne? Nie. Czy ci, którzy popierają karę śmierci, którzy decydują o jej wykonaniu lub zatrzymaniu 'zabiegu', zdają sobie sprawę, czym jest konanie w męce? Wątpię.

W jednym z odcinków Star Treku, jeśli dobrze pamiętam, na pewnej planecie karą dla mordercy jest wszczepienie mu wspomnień ofiary, tak że codziennie, o tej samej porze odczuwa on to, co czuła ofiara w momencie śmierci. Szkoda, że nie można takiego środka zastosować jako poglądowej lekcji dla tych, którzy popierają karę śmierci.

O zboczeńcach i etymologii

Huan ma przykry zwyczaj ruszania pędem, z głośnym szczekaniem, za biegnącymi i jadącymi na rowerach. Ostatnio pognał przez jezdnię, nie zważając na samochody, bo zauważył po drugiej stronie młodziana uprawiającego jogging. Pobiegłem za nim, głośno wołając, aby do mnie wrócił, ale (jak zwykle) chwilę to trwało, zanim opamiętał się i przyszedł do mnie. Przerażony biegacz, wykonując taniec baletnicy z Jeziora łabędziego, wykwiczał: Bo mu zaje***ę.

Z punktu widzenia etymologii, określił się tym samym jako zboczeniec. Brzydkie bowiem słowo na 'j' ma pradawne korzenie: indoeuropejski rdzeń *yébhe-, zachowany w starożytnych językach, jak sanskryt (yábhati) czy greka (oipho), znaczy 'kopulować'.

Trzeba zawsze uważnie używać słów.