czwartek, 30 czerwca 2011

Wstecz, do 24. VI

Jeszcze ku czci św. Jana: kantata Bacha.

Zgorszenie

Niezrozumienie biblijnego „czyńcie sobie ziemię poddaną” - czy raczej, rozumienie go jako zachęty do potraktowania stworzonego świata jak cytryny, z której można wycisnąć wszystko – owocuje zjawiskiem o tej porze roku częstym: wyrzucaniem psów. Chce się wyjechać na urlop, co zrobić z psem, przecież zabrać go nie można... Wywozi zatem homo (teoretycznie) sapiens psa do lasu, przywiązuje drutem do drzewa, żeby, broń Boże, nie przybiegł z powrotem do domu... Albo wyrzuca z jadącego samochodu... Albo przerzuca przez ogrodzenie schroniska... I już, można jechać na urlop, a psem głowy sobie zawracać nie trzeba. Inna historia, niedawno przeczytana: 10-letni pies stracił wzrok, właściciele wyrzucili go na ulicę. Kłopot tylko z takim kaleką, niech sam sobie radzi...

Zgorszenie. Tacy ludzie to zgorszenie dla całego rodzaju ludzkiego.

Całe stworzenie czeka na wyzwolenie, całe stworzenie jest cenne i ważne w oczach Boga, nie tylko człowiek, egocentryczne zwierzę, które pragnie, aby wszystko kręciło się wokół niego i dokładnie tak, jak on tego chce. Właścicielem świata jest Bóg, człowiek jest tylko namiestnikiem, a zachowuje się zbyt często jak samodzielny władca. Co jednak powie Panu, kiedy ten powróci i spyta, jak zarządzano Jego dobrami?


środa, 29 czerwca 2011

Przez litość w mrok

Wierni czytelnicy Tolkiena pamiętają z pewnością, jak zareagował Gandalf na propozycję oddania mu Pierścienia przez Froda: Nie kuś mnie! Bo nie chcę się stać podobny do Władcy Ciemności! A przecież Pierścień trafia do mojego serca przez litość, litość dla słabości; pożądam siły po to, by czynić dobrze.

Przypomniała mi się ta scena, kiedy oglądałem kilka dni temu trzecią część 'Gwiezdnych wojen' – Zemstę Sithów. Mace Windu walczy z kanclerzem Palpatine'em, który objawił się już jako mroczny Lord Sidious, i odpiera swoim świetlnym mieczem błyskawice elektryczne, którymi tamten chce go porazić. Kiedy przybywa Anakin Skywalker, Palpatine prosi go o pomoc, mówiąc: Jestem słaby... To, oczywiście, oszustwo, ale dla patrzącego na walkę Anakina wydaje się prawdą: Palpatine, porażony i zniekształcony odbiciem własnej mocy, wygląda na słabego, przegrywającego. Jestem słaby, pomóż mi – porusza w sercu Anakina litość, pragnienie pomocy, i w rezultacie odcina on rękę Windu. Paradoksalnie, właśnie poprzez litość Anakin wchodzi ostatecznie na ścieżkę prowadzącą do ciemnej strony Mocy.

Ale litość także – ten ślad dobra, jaki w nim pozostał, jak wierzy umierająca Padme – sprawia, że w ostatniej części 'Gwiezdnych wojen' ratuje własnego syna, zabijając Palpatine'a, który, odwołując się przecież do jego litości, zrobił z niego Dartha Vadera.

Gdyby Pani miała Pierścień, zrobiłaby Pani porządek ze wszystkim, mówi Sam do Galadrieli. Tak, tak byłoby na początku, słyszy w odpowiedzi.

piątek, 24 czerwca 2011

Vates



Praepotens martyr eremique cultor, maxime vatum!

Niektórzy z tych, których uczyłem, pamiętają, że vates pokrewne jest z imieniem germańskiego boga Wodena, znanego też jako Odin, i etymologicznie znaczy: natchniony, ogarnięty boskim szałem.

czwartek, 23 czerwca 2011

Dzisiaj

Leika Míms synir,
en mjötuðr kyndisk
at inu galla
Gjallarhorni;
hátt blæss Heimdallr,
horn er á lofti,
mælir Óðinn
við Míms höfuð.
(…)
Gnýr allr Jötunheimr,
æsir ro á þingi. (Völuspá 46.48)

wtorek, 21 czerwca 2011

Przesilenie

Dzisiaj można by śpiewać: Sumer is icumen in – gdyby nie to, że w tym 13-wiecznym wierszu sumer to wiosna. Zmienia się pora roku, Creatoris dispositione vices temporum variantur, jak mówi liturgia. Greckie θερμός, gockie warmjan, angielskie warm, i, jak sądzę, polskie żar, wszystko to bracia z jednej matki.

Z Centaurusa list przyszedł, kolejne dwa konie uratowane!!!

A tu trochę kwiecia.

Geranium phaeum

Paeonia

poniedziałek, 20 czerwca 2011

O niepowtarzalności życia

Tak mówi boski Achilles do wodzów greckich, przysłanych przez Agamemnona, próbujących go przekonać, aby wrócił do walki:

οὐ γὰρ ἐμοὶ ψυχῆς ἀντάξιον οὐδ᾽ ὅσα φασὶν
Ἴλιον ἐκτῆσθαι εὖ ναιόμενον πτολίεθρον
τὸ πρὶν ἐπ᾽ εἰρήνης, πρὶν ἐλθεῖν υἷας Ἀχαιῶν,
οὐδ᾽ ὅσα λάϊνος οὐδὸς ἀφήτορος ἐντὸς ἐέργει
Φοίβου Ἀπόλλωνος Πυθοῖ ἔνι πετρηέσσηι.
ληϊστοὶ μὲν γάρ τε βόες καὶ ἴφια μῆλα,
κτητοὶ δὲ τρίποδές τε καὶ ἵππων ξανθὰ κάρηνα,
ἀνδρὸς δὲ ψυχὴ πάλιν ἐλθεῖν οὔτε λεϊστὴ
οὔθ᾽ ἑλετή, ἐπεὶ ἄρ κεν ἀμείψεται ἕρκος ὀδόντων
.
(Iliada, 9:401-409)

niedziela, 19 czerwca 2011

Duch poszkodowany

Liturgiczne pozdrowienie w wersji polskiej mówi o miłości Ojca, łasce Chrystusa, ale darze jedności w Duchu Świętym. Jeśli już, to powinien być dar jedności Ducha Świętego.

Swoją drogą, rzadko można usłyszeć w dzień Świętej Trójcy homilie oparte na biblijnych czytaniach. Zamiast tego, księża wolą sypać teologiczno-filozoficznymi terminami, opowiadać o niepojętej tajemnicy, której rozum i tak nie zdoła zrozumieć, i przytaczać historyjkę o św. Augustynie na brzegu morza. A przecież mówić o Trójcy trzeba zaczynając od Biblii – chociaż samo słowo 'Trójca' się w niej nie pojawia. To, co Jezus mówi w Ewangelii, a Paweł pisze w listach, o wiele bardziej pozwala się zbliżyć do ciemnej tajemnicy Trójcy, ciemnej jak obłok, do którego podszedł Mojżesz (Wj 20:21)

sobota, 18 czerwca 2011

Witaj, święty i poczęty niepokalanie...*)

Grunt to zachować właściwe proporcje!


____________________________
*) Niektórzy Ojcowie sądzili, że nie tylko święta Maryja zachowana została od grzechu pierworodnego, ale także święci, którzy szczególną rolę odegrali w dziejach zbawienia, jak np. Jan Poprzednik Pański.

piątek, 17 czerwca 2011

Gnosis

Dziękujemy, że jednak nie zdecydował się pan „zamilczeć swoją wiedzę”, napisali nowicjusze w ofiarowanej mi książce. Tak jak ja wiedziałbym cokolwiek niezwykłego... Przecież to, że umiem wyrecytować jakiś kawałek z Shakespeare'a czy Homera w oryginale to nic wielkiego, każdy humanista w Europie to umie... za to z Rigvedy nic nie wyrecytuję, czy z Herbertów (i angielskiego, i polskiego) – wstyd. O wiele częściej na zajęciach musiałem się przyznawać, że czegoś nie wiem – np. jaka jest etymologia angielskiego rubber (sprawdziłem i już wiem), albo czy habeo i haben są pokrewne (różne panują opinie, ale raczej nie), nie wspominając już o właściwościach wytwarzanych przez człowieka gazów, o których to dopiero bracia mnie poinformowali, kolorze fig i pochodzeniu Kwintyliana. W gruncie rzeczy, dzięki nim, tegorocznym nowicjuszom, wiele się nauczyłem.

Knowledge is bitter, pisałem kilka tygodni temu do Chrisa, knowledge is tricky.

Zawsze zazdroszczę wiedzy lekarzom. Zwykle, kiedy o tym mówię, odpowiadają, że nie ma czego zazdrościć, bo i tak ciągle muszą się czegoś uczyć, a w ogóle to oni mogą zazdrościć mi – ale zapominają często, że ja też muszę się ciągle uczyć, wbrew pozorom gramatyka i starodawne języki nie są martwe, tu też dokonują się odkrycia, też trzeba poznawać nowe teorie i hipotezy. Inaczej można skończyć jak pewien kanadyjski profesor, o którym ktoś mi wczoraj napisał: On jest stary i od 20 lat nie miał żadnego nowego pomysłu. Bywają i tacy, którzy przez kilkadziesiąt lat czytają na zajęciach te same teksty, jak np. prof. Wojtczak (ten sam dialog Platona co roku), albo prowadzą wykład z notatek sprzed lat pięćdziesięciu, nieświadomi, że pod uwagę trzeba już brać głoski laryngalne, które wiele zmieniają w filologii komparatywnej. 

Może dlatego, że czasami tak trudno jest uczyć się... Bardziej niż pracowitość liczy się tu pokora, której wielu z nas (mnie z pewnością) brakuje.

Po łacinie w nowicjacie

Kolejny nowicjat zakończył naukę łaciny, i kolejny raz jest mi smutno. Mam nadzieję, że wybaczą mi ostatnie dwa miesiące, kiedy po śmierci bliskiej mi osoby, zmagając się także z własnym pogorszeniem zdrowia, gorzej niż zwykle prowadziłem zajęcia.

Wyglądam już pewnie jakbym stał nad grobem, bo zaśpiewano mi Plurimos annos. Wszelkiego rodzaju życzenia długich lat życia budzą we mnie zawsze różne skojarzenia. Oto różanopalca Eos, bogini jutrzenki, pokochała śmiertelnego Titonosa, i zyskała dla niego dar nieśmiertelności. Zapomniała jednak poprosić także o właściwą bogom wieczną młodość. W rezultacie nieśmiertelny, a starzejący się Titonos została zamieniony w świerszcza. Na Północy z kolei Þjazi porwał boginię Idunn wraz z jej złotymi, dającymi młodość jabłkami, i bogowie Asgardu zaczęli siwieć i starzeć się. Wreszcie, św. Ambroży zauważył, że w obecnej, skażonej grzechem, kondycji człowieka, życie bez końca byłoby przekleństwem; na szczęście jest z woli Stwórcy ratująca ludzi śmierć.

środa, 15 czerwca 2011

Ostry i tępy?

Na ulicy minąłem parę w średnim wieku, najwyraźniej państwo ci wracali z kościoła, gdyż usłyszałem, jak pan mówił: No, ten ksiądz to ten sam, co nas przyjmował, taki ostry ksiądz! Zanim zdążył sprecyzować, co przez to rozumie, pani powiedziała: Ale mówi wyraźnie. Dalszej części rozmowy już nie słyszałem, oddalając się ku swemu przeznaczeniu.

Może ktoś wie, kiedy ksiądz jest ostry? I czy przeciwieństwem jest ksiądz tępy?

wtorek, 14 czerwca 2011

Jest świat i świat

W 17. rozdziale Ewangelii według św. Jana Jezus modli się do Ojca, aby rozświetlił Go chwałą – tą chwałą, którą miał u Niego, zanim świat zaistniał (J 17:5). Wspomina też swoich uczniów, których Ojciec dał Mu ze świata (J 17:6), i prosi Ojca za nich, ale – podkreśla – nie za światem (J 17:9). Wreszcie, mówi o sobie: Ja już nie jestem na świecie – i dodaje: ale oni są (J 17:11).

Ewangelista we wszystkich tych wersetach używa na oznaczenie świata greckiego słowa κόσμος. Gocki przekład Ewangelii wprowadza jednak pewne rozróżnienie (tu trzeba przypomnieć, że jest to przekład bezpośrednio z greki, a nie z przekładów łacińskich). Otóż na oznaczenie świata Goci mieli (na ile sądzić możemy z zachowanych tekstów) słowo faírhwus. Etymologia nie jest całkiem pewna, w każdym razie, jako pokrewne wskazuje się m.in. staroangielskie feorh, życie, czy fryzyjskie i starosaksońskie fer(a)h, dusza, życie. Tego słowa – faírhwus – Wulfila używa w wersach 5., 6. i 11. W wersie 9. jednak – tam, gdzie prosi za uczniów, ale nie za świat – Wulfila użył innego słowa, manaseþs. Dosłownie można to przełożyć 'nasienie człowieka' (Lehmann w swoim słowniku podaje, że to poetycka forma, chociaż nie wyjaśnia, skąd to wiemy), czyli – potomstwo człowieka, rodzaj ludzki, ludzkość. Ciekawe, Wulfila dokonał tu swego rodzaju interpretacji: najpierw mówi o świecie jako o miejscu, w którym jest życie, a więc istoty żywe – niejako o całości widzialnego, ziemskiego świata, który kiedyś zaistniał, który Jezus opuszcza, a w którym zostają apostołowie. Jednak modlitwa Jezusa, zdaje się sądzić Wulfila, nie wyklucza całego świata, jako przeciwieństwa apostołów, ale tylko świat ludzki. Jezus modli się za ludzi, których wybrał, których dał Mu Ojciec, ale nie za rodzaj ludzki. Idąc śladem myślenia autora Ewangelii należy przyjąć, że świat oznacza w jego pismach bardzo często to, co jest przeciwne Bogu, co jest niejako poddane diabłu (którego Pan nazywa przecież księciem tego świata). Czy Wulfila uznał, że takie podejście da się zastosować tylko do ludzi, którzy jako jedyni na tym świecie mogą dokonać wyboru: z Bogiem, bez Boga lub przeciw Bogu? Chyba tak: w 6. rozdziale tejże samej Ewangelii Jezusa nazywa samego siebie chlebem żywym, który daje życie światu, i podkreśla, że tym chlebem jest Jego własne ciało, wydane za życie świata (J 6:33.51); Wulfila tłumaczy tu znowu greckie przez manaseþs. Sakrament Ciała Pańskiego już wyraźnie jest tylko dla ludzi. Dalej, w 7. rozdziale, w dialogu z krewnymi Jezusa, znowu pojawia się świat: Objaw się światu, zachęcają Pana (7:4); Jezus odpowiada: Was świat nie nienawidzi, ale Mnie – tak (J 7:7). Wszędzie tam Wulfila daje manaseþs. Po wjeździe do Jerozolimy faryzeusze mówią: Cały świat poszedł za Nim (J 12:19). W greckim tekście – κόσμος, w gockim – manaseþs.

Duch Paraklet ma o grzechu przekonywać, ma „wytykać” grzech światu – oczywiście, manaseþs (J 16:8). Ale dalej, w J 16:28, Jezus mówi o swoim przyjściu na świat – i tu Wulfila dał faírhwus, czyli świat rozumiany jako pewna całość, nie tylko ludzkość, jako widzialny wszechświat, w którym Jezus zaistniał jako człowiek. I wreszcie, słynny werset 33: Na świecie macie ucisk, ale bądźcie dzielni, Ja jestem zwycięzcą świata (J 16:33). Tu Wulfila dwa razy używa faírhwus, znowu zatem rozumie świat jako kosmos, jako cały wszechświat, pełen różnorodnych stworzeń, świat, w którym istnieje nie tylko człowiek – być może, Wulfila miał tu też na myśli fragmenty listów św. Pawła, w których Chrystus jest nazywany Panem, przed którym cały świat – niebiański, ziemski i podziemny – zgina kolana, Panem, który siedzi na wysokościach po prawicy Ojca, a wszystko jest Mu poddane (cf. Flp 2:10-11; Ef 1:20-21).

Wróćmy jeszcze do rozdziału 17. i spójrzmy na J 17:14, który to werset wprowadza trochę zamieszania: Świat ich znienawidził, mówi Jezus o apostołach – Wulfila daje tu manaseþs, całkiem zrozumiale, bo do nienawiści zdolny jest człowiek (cf. J 7:7). Ale, dodaje Jezus, oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Tu w gockim tekście mamy faírhwus. Jezus zatem i siebie, i apostołów niejako wyłącza z tego świata, z tego wszechświata! Czy Wulfila – arianin! – bał się tu użyć manaseþs, aby nie sugerować, że Jezus i apostołowie nie byli ludźmi? Czy chodzi może o istnienie w świecie większym niż tylko ten widzialny, otaczający nas świat, o – jak to czasami określają stare modlitwy – przebywanie duszą w niebie? Czy może o powiązanie losu uczniów z losem Jezusa, o owo bycie tam, gdzie On jest, o którym sam mówił (J 12:26)? Dalej, mówi Jezus o posłaniu uczniów do świata, aby świat uwierzył w Niego i w Jego przyjście od Ojca. Tu Wulfila dwa razy wstawia manaseþs (J 17:18.21), bo misja uczniów skierowana jest do ludzi, to oni mają uwierzyć w Jezusa Mesjasza. Można powiedzieć, że reszta, ta nie-ludzka, część świata już Go rozpoznała: Jego narodzenie oznajmiła gwiazda, posłuszne Mu były siły natury, a – jak to interpretowali Ojcowie – wół i osioł, o których pisał Izajasz, rozpoznały swego Pana (Iz 1:3). To ludzie potrzebują nawrócenia – i przyjęcia z wiarą Jezusa.

Trzeba, mimo wszystko, przyznać, że Wulfila, ariański biskup, z wielką uwagą spełniał swą rolę tłumacza, ważąc słowa, wnikając w ich znaczenie, starając się, na ile to możliwe, dokładnie oddać – poprzez swoistą interpretację - myśl Ewangelisty.

Þrafsteiþ izwis, ik gajiukaida þana faírhwu (J 16:33c).

Dlaczego nie podpiszę petycji

Nie, nie dlatego, że się z nią nie zgadzam (zawsze będę powtarzał, że bez znajomości łaciny nie można się nazywać humanistą, czy w ogóle człowiekiem ogólnie wykształconym, aczkolwiek uważam, że sama łacina nie wystarczy; jak mawiała śp. prof. Świderkówna, bez literatury greckiej nie da się zrozumieć literatury rzymskiej, dlatego uważam również, że bez znajomości greki nie jest się dobrze wykształconym humanistą). Również nie dlatego, że nie wierzę w takie akcje (chociaż przypominają zawracanie rzeki patykiem, a, jak wiadomo z Owidiusza chociażby, nie każdy ma moc zdolną odwrócić bieg strumienia).

Nie podpiszę z bardzo osobistego i małostkowego powodu: nie mam ochoty znaleźć się w towarzystwie prof. Axera, który tutaj tak bardzo zabiega o łacinę w szkołach, natomiast w instytucie, którego jest dyrektorem, dla łacińskiej poezji średniowiecznej miejsca znaleźć nie chciał, chociaż miejsce było, od lat, i pewnie nadal jest, dla studiów nad Aztekami. Ośrodek nazywa się obecnie Instytutem Badań Interdyscyplinarnych, rozumiem zatem, że Azteków da się pod ową interdyscyplinarność podciągnąć. Przez długie jednak lata był to Ośrodek Badań nad Tradycją Antyczną w Polsce i Europie Środkowo-wschodniej, a nic mi nie wiadomo o Aztekach na tych terenach. Za to łacińskie hymny tu śpiewano i pisano. Najwyraźniej jednak, z punktu widzenia władz dawnego OBTA, obecnego IBI, nie mają one większego znaczenia dla kultury europejskiej, opartej ponoć na cywilizacji łacińskiej. Zatem uczmy się azteckiego, jestem pewien, że znajdzie się więcej chętnych do poparcia tej inicjatywy niż tych, którzy są za łaciną w szkole.

Wspomniana już tu pani prof. Świderkówna zwykła mawiać, że Axerowi ufać nie należy, i kilka przykładów na ten temat podawała. Temu, komu nie można zaufać w małej rzeczy, temu i w wielkiej ufać się nie będzie.

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Huragan święty

Ducha Świętego przedstawiamy jako niewinną gołębicę, czasami pamiętamy, że ukazał się też jako ogniste języki, a niektórzy nawet skojarzą Go ze źródłem żywej wody, zgodnie ze słowami Pana w Ewangelii. Nazywamy Go Pocieszycielem, słodkim Gościem, Orzeźwieniem, Światłością serc...

W hymnie prosimy Go jednak i o to, aby odpędził wroga: hostem repellas longius. Duch nie zawsze jest łagodny (chociaż po hebrajsku jest rodzaju żeńskiego...) Odpędzić wroga: jak huragan, który może unieść gdzieś daleko, roztrzaskać o skały (cf. Ps 137:9), zmieść z oblicza ziemi...

Congratulations!

Właśnie się dowiedziałem: Durham University archaeology professor Rosemary Cramp has been made a dame. Bardzo się cieszę!

Poznałem prof. Cramp (właściwie teraz trzeba pisać: Dame Rosemary Cramp) w 2001, na konferencji w Durham. Niesłychanie żywa i ciepła osoba, w dobrym, angielskim stylu. Pamiętam, jak zapytała mnie na schodach, czy dobrze się bawię na konferencji (wyglądałem z pewnością, jak zwykle, dosyć posępnie). Przedostatniego wieczoru zaprosiła nas wszystkich do siebie na lampkę wina. W jej przydomowym ogródku było mnóstwo... Rozmarynu, oczywiście!

niedziela, 12 czerwca 2011

Wieczorem pierwszego dnia tygodnia

W greckim tekście Ewangelii czytamy: Λάβετε πνεῦμα ἅγιον, weźcie Ducha Świętego (J 20:22). W łacińskim przekładzie mamy: Accipite Spiritum Sanctum. Czy jest jakaś różnica?

Greckie λαμβάνω znaczy 'brać, wziąć: wziąć coś ręką (np. miecz), posiąść coś, wziąć coś dla siebie, dla swoich celów (np. kobietę za żonę...), złapać' – wszystkie te znaczenia wyrażają branie czegoś samemu, w przeciwieństwie do brania czegoś, co nam dają. Ale i drugie znaczenie – wzięcia, w sensie przyjęcia czegoś – ma greckie λαμβάνω. Wtedy stoi w opozycji do czasownika δίδωμι, dawać. W tym sensie można np. wziąć – czyli przyjąć – zapłatę, jałmużnę, podarunek. Także – Ducha Świętego (poza J 20:22 – J 7:39, Dz 2:38, gdzie mowa o podarunku Ducha Świętego). Oprócz tak wszechstronnego λαμβάνω, greka ma jeszcze czasownik δέχομαι, który już wyraźnie znaczy – przyjmować, brać coś, co ktoś nam daje.

W łacinie nie jest już tak prosto, chociaż Hieronim chyba nie do końca o tym wiedział. We wspomnianym już fragmencie z Ewangelii Jana, czytanym w liturgii dzisiaj, dał accipere jako odpowiednik greckiego λαμβάνω. Tego samego czasownika użył w J 7:39 i Dz 2:38, o których to wersach pisałem wyżej. W opisie ustanowienia Eucharystii i u Mateusza, i u Marka pojawia się ten sam grecki czasownik λαμβάνω. Hieronim jednak u Mateusza użył czasownika accipere, a u Marka – sumere. Czy jest jakaś różnica? Oddajmy głos gramatykom. Oto, co pisze Swetoniusz w swoich „Verborum differentiae”: tenemus quae sunt in nostra potestate, sumimus posita, accipimus data [vel ab alio accepta]; uel tenemus et sumimus a nobis, accipimus ab alio. Z kolei u Bedy, w jego „De orthographia”, czytamy: Sumimus ipsi, accipimus ab alio. Sic cui damus, dicendum «Accipe»; cum permittimus ipsi tollere, dicendum «Sume». Dla nieznających łaciny streszczę: czasownika accipere używamy wtedy, kiedy bierzymy coś od kogoś, ktoś nam coś daje; czasownik zaś sumere znaczy, że bierzemy sobie coś sami. Jeżeli na stole leży ciastko i weźmiemy je sobie bez pytania, nie czekając na zachętę gospodarza, to wtedy placentam sumimus. Jeśli jednak gospodarz nam powie: Proszę, poczęstujcie się, wtedy placentam accipimus. Kiedy kasjerka wydaje nam pieniądze, to accipimus. Jeśli jednak sami sięgniemy po nie do kasy (oczywiście wtedy, kiedy się nam słusznie należą), bo kasjerka poszła sobie przypudrować nos, to sumimus.

Dlaczego Hieronim w opisie Ostatniej Wieczerzy użył dwóch różnych czasowników w przekładzie dwóch Ewangelii – a w obu w oryginale jest ten sam czasownik! – nie wiem. Przy Duchu Świętym dał jednak accipere – Duch jest darem, którego nie można sobie samu wziąć (cf. Łk 11:13 – to Ojciec daje Ducha tym, którzy Go proszą), Ducha można tylko przyjąć od Ojca i Syna.

Miłość Ojca i Syna

1. Amor Patris et Filii,
veri splendor auxilii,
totius spes solatii,

indeficiens piorum
lux et praemium iustorum,
sublevator perditorum;

omnis fortitudinis,
omnis rectitudinis
ac beatitudinis
donator,

omnis sanctitudinis
amator.

2. Omnipotens, propitius,
omnitenens, innoxius.

Iustius, carius, honestius,
sanctius, fortius, subtilius,
quo nihil est potentius,
quo nihil est vel melius.

Illuminator cordium,
per quem ad Patrem omnium
venitur et ad Filium.

3. Fons ingenii,
dator gaudii,
medicina vitii,
spiritus consilii.

Humilis, docilis
ac invariabilis,
habilis, nobilis
ac insuperabilis,
promptus et amabilis.

Donum electum
dans intellectum,
dans et affectum.

4. Patris ac Nati Spiritus,
vivificans Paraclitus,
divinae dextrae digitus,
sublimitas, iocunditas
et pietas et bonitas,
benignitas et largitas.

Qui prout vult et ubi vult,
quousque vult et quantum vult,
spirat et erudit,
ditat et instruit,
replet et erigit.

5. Spiritus scientiae,
ad consolandum hodie
Apostolis donatur
et eis plenarie
fons verae sapientiae
per hunc administratur.

Corde devotissimo
benedicamus Domino.


Długom szukał tego 12-wiecznego tekstu w oryginale, znając tylko angielską parafrazę, ale w końcu, w zeszłym chyba roku, znalazłem.

sobota, 11 czerwca 2011

Może napad na bank...

Kupić książkę w oryginale czy w polskim przekładzie, którego jakość nieraz wiele pozostawia do życzenia? Różnica to kilkadziesiąt złotych... A jak zdobyć np. 501 złotych na książkę? 110 funtów, książka jednak na swoją cenę zasługuje, w przeciwieństwie do wspomnianej kilka dni temu książki C. Phelpsteada: krytyczne, opatrzone bardzo dokładnymi przypisami, wydanie średniowiecznych tekstów.  Albo – dech zapiera – 945 złotych na niesamowicie ważny słownik etymologiczny? Większość książek, które mnie interesują, w tym kraju jest niedostępna, nawet w uniwersyteckich bibliotekach. Ech, wyć się chce... a jeszcze pięć dni do pełni!

piątek, 10 czerwca 2011

Jeszcze o łacinie w nowicjacie

Zaczęło się od rozmowy o obrazach życia pozagrobowego w psalmach i w Odysei. Stąd rozmowa przeszła na temat holera, m.in. pietruszki i selera, i w rezultacie doszliśmy, poprzez Laurus nobilis, do Cicuta virosa, Convallaria majalis i Laburnum anagyroides, a dalej do mojej ukochanej, niosącej mitologiczne skojarzenia, Atropa belladonna.

Nie należy zaniedbywać szlachetnej wiedzy botanicznej. Tydzień temu mówiliśmy o świecie zwierzęcym (w końcu Homo sapiens da się doń zakwalifikować), odmieniając przez przypadki musculus sternocleidomastoideus (nawiasem mówiąc, doskonały przymiotnik do nauki greki; do więzadła coracoacromiale nie doszliśmy), dla równowagi zatem trzeba było zająć się i roślinami.

czwartek, 9 czerwca 2011

Dziś są czyjeś imieniny

Jeśli dobrze się orientuję, język polski nie rozróżnia życzeń możliwych od niemożliwych do spełnienia. Życzę ci, abyś był zdrowy nic nam nie mówi o przekonaniu życzącego, czy życzenie uważa za możliwe („sądzę, że będziesz zdrowy”) czy też niemożliwe („sądzę, że raczej nie będziesz zdrowy [ale według wymogów kultury społecznej – która jakże często zmusza do kłamstwa – życzę ci zdrowia]”) do spełnienia.

Język grecki nie ma takiego problemu. (Język łaciński też nie, ale to wszyscy wiedzą.) Innej formy czasownika używa się dla wyrażenia życzenia możliwego do spełnienia, innej – dla niemożliwego.

Tak np. dzisiaj, według kalendarza, są imieniny Sławoja. Można życzyć najsłynniejszemu Sławojowi w Polsce np. wielu łask Ducha Świętego („życzę ci, abyś cieszył się wieloma łaskami Ducha Świętego”). Ponieważ nie sądzę, aby ktokolwiek rzeczonemu Sławojowi składał życzenia po grecku, czy chociażby po łacinie, może on trwać w błogiej nieświadomości co do przekonania życzących: czy uważają oni, że życzenia mają szansę się spełnić, czy też nie.

wtorek, 7 czerwca 2011

Oriens et occidens in nomine tuo exsultabunt


I jeszcze tu.

Zakochaj się!

Pisałem o cichości VII niedzieli wielkanocnej. Wniebowstąpienie też jest ciche – nawet w kalendarzu papieskich celebracji się nie pojawia. Jest Objawienie Pańskie, jest Boże Ciało, ale nie ma Wniebowstąpienia. A przecież w ten dzień kiedyś papież udzielał błogosławieństwa Urbi et orbi...

W hymnach Wniebowstąpienia można się zakochać. Są niezwykłe, w swoich poetyckich obrazach, nawet jeśli metrycznie doskonałe nie są. Nie wiemy, kim był ich autor, czy może autorzy, w każdym razie, byli to wielcy poeci.

Tremunt videntes angeli
versam vicem mortalium (…)

Tu, Christe, nostrum gaudium,
manens perenne praemium,
mundi regis qui fabricam (…)

(…) trina rerum machina
caelestium, terrestrium
et inferorum condita,
flectat genu iam subdita.

To, oczywiście, nawiązanie do hymnu z Listu do Filipian.

(…) cum rubente coeperis
clarere nube iudicis,
poenas repellas debitas,
reddas coronas perditas.

Obraz koronowania (czy dokładniej: wieńczenia) zbawionych. Przypomina się obraz z 14-wiecznej angielskiej Perły, gdzie dziewczę w raju nosi cudowną koronę.

(…) iam paradisum reserans
quem protoplasti clauserant.

Paradisus wszedł do łaciny z greki, do greki zaś z perskiego. I jeszcze ten cudny grecyzm, protoplasti.

O grande cunctis gaudium,
quod partus nostrae Virginis,
post sputa, flagra, post crucem
paternae sedi iungitur.

[sit gaudium]
(…) illis [sc. caelestibus], quod semet obtulit,
nobis, quod se non abstulit.

gruzińska ikonka na moim stole

Jest jeszcze jeden obraz, pojawiający się w pismach Bedy: aniołowie, towarzyszący Wstępującemu w niebo, rozmawiają (słowami psalmu 24.) z aniołami w niebieskich podwórcach:

Bramy, podnieście swe szczyty, unieście się, odwieczne podwoje, aby mógł wkroczyć Król chwały!
Któż jest tym Królem chwały?
Pan potężny w boju, Pan Zastępów, On jest Królem chwały. 

Wiemy, że Beda, umierający w wigilię Wniebowstąpienia AD 735, powtarzał słowa antyfony z nieszporów tego święta: O rex gloriae, Domine virtutum...

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Credimus, ergo sentiamus

Bardzo lubię VII niedzielę wielkanocną. Jest na swój sposób cicha i pełna intensywnego oczekiwania – na Ducha Świętego. Jest zawieszona między Wniebowstąpieniem a Pięćdziesiątnicą. Rozbrzmiewają w jej modlitwach biblijne słowa: Spiritus tuus adiuvet nos, Spiritus Sanctus postulet pro nobis.

Jej starożytna kolekta, związana z Wniebowstąpieniem Pańskim, jest jedną z najpiękniejszych, także literacko, modlitw mszału: Supplicationibus nostris, Domine, adesto propitius, ut, sicut humani generis Salvatorem tecum in tua credimus maiestate, ita usque ad consummationem saeculi manere nobiscum, sicut ipse promisit, sentiamus.

Tolkien i Walia

Pisano już o wpływach staro- i średnioangielskich, fińskich i skandynawskich na twórczość Tolkiena, teraz mamy książkę o wpływach walijskich, równie ważnych, a pomijanych przez badaczy. Carl Phelpstead napisał Tolkien and Wales. Language, Literature and Identity (University of Wales Press, 2011). O pomstę do nieba woła fakt, że wydanie w twardej okładce kosztuje aż 90 funtów (za 183 strony...); na szczęście, jest i tańszy paperback.

Książka poczeka pewnie długo na przeczytanie – akurat trafiła na wskrzeszanie Czasu, a i sama do niego należy, po części. Pierwsze wrażenie, po przejrzeniu – to chyba pierwszy tekst Carla, który daje się czytać. Klarowny, pozbawiony pseudonaukowego żargonu. Można się jednak zastanawiać nad znajomością tolkienowskiego legendarium, jaką prezentuje autor. Na stronie 44. czytamy np., że Sindarowie to ci elfowie, którzy w Pierwszej Erze zostali w Beleriandzie, oprócz Telerich i Nandorów. A przecież Sindarowie to właśnie Teleri, którzy wyruszyli do Valinoru, ale doń nie dotarli, można powiedzieć – przez swego władcę, Elwego, który po drodze się zgubił (jeśli można tak powiedzieć) w Nan Elmoth. Na tej samej stronie znajdujemy informację, że Noldorowie zostali przez Valarów wygnani z powrotem do Beleriandu za nieposłuszeństwo. Czy to naprawdę tak było, dokładnie tak? Hmmm...

PS Dodam jeszcze, że w księgarniach internetowych książka opisana jest jako mająca 224 strony, podczas gdy w rzeczywistości ma ich tylko 184. Tym bardziej o pomstę do nieba woła jej cena...

niedziela, 5 czerwca 2011

Jakie jest Twoje imię, Duchu?

Patrząc na nieszpory, sprawowane przez papieża w Zagrzebiu, zauważyłem, że Duch Święty określany jest po chorwacku jako Tješitelj i Branitelj. Jedno i drugie to tłumaczenie greckiego παράκλητος.  

Tješitelj jest w hymnie (Veni Creator), Branitelj w responsorium i antyfonie z Ewangelii. Zdecydowanie Branitelj lepiej oddaje greckiego Parakleta (jeśli mogę w ogóle wypowiadać się na temat języków słowiańskich, o których mam nikłe pojęcie).

Crux, mundi maledictio?

O ks. Natanku pewnie wielu już słyszało. Niektórzy może nawet widzieli, jak ksiądz robi znak krzyża nad dziennikarzami i mówi, że zstąpi na nich przekleństwo Boga.

Zawsze uważałem, że znak krzyża jest znakiem błogosławieństwa, i, jeśli dobrze pamiętam (a z tym jest i będzie coraz gorzej), Apostoł wzywa rzymskich chrześcijan do błogosławienia, a nie do przeklinania. Ale, być może, źle pamiętam i źle uważałem.

Teraz to strach będzie znakiem krzyża się przeżegnać, a jeszcze bardziej widzieć czyniącego go kapłana. Kto wie, jakie przekleństwo się za tym kryje...

czwartek, 2 czerwca 2011

Kariera ciała

W Boże Narodzenie klęka się przy śpiewie lub recytacji słów incarnatus est de Spiritu Sancto ex Maria Virgine. Objawienie Pańskie to wspomnienie dnia, w którym Chrystus in veritate carnis nostrae (...) apparuit. W uroczystość Wielkanocy wspomina się w liturgii resurrectionem Domini secundum carnem. W dzień Wniebowstąpienia zaś głosi się, iż regnat caro Verbum Dei – a Chrystus w niebie przedstawia Ojcu victricis carnis gloriam.

Caro to ciekawy rzeczownik, z dziwnym tematem, chyba jedyny tego typu w łacinie.

Dawna, chociaż nie najstarsza, a znowu wprowadzona do mszału modlitwa mówi tylko o mieszkaniu w niebie duszą. Inne, starsze modlitwy (w jednym z sakramentarzy są aż cztery modlitwy na Wniebowstąpienie), mówiły o pragnieniu duszy, o jej – dosłownie – napięciu, natężeniu, zwróconym ku niebu, gdzie przebywa Chrystus, gdzie w Nim zawarta przebywa z Bogiem nostra substantia, cała ludzka natura, nie tylko dusza. Mówiły też o obietnicy Pana: że będzie z nami na zawsze; chociaż poszedł do nieba, został z nami, jak to podkreśla jeden z hymnów. Zgodnie z tą obietnicą proszono, aby i On z nami był zawsze, i abyśmy z Nim my żyć mogli w niebie*). Chodzi przecież o coś więcej niż tylko o duszę.
____________________________
*) Cf. obecna modlitwa w mszy wigilijnej, pochodząca z Sakramentarza Gelazjańskiego.