niedziela, 29 czerwca 2025
Bramy
Wprowadzanie ludzi w błąd
Dziś w kazaniu proboszcz powiedział, że kardynałowie dlatego tak szybko wybrali papieża Leona, bo przed konklawe mieli spotkania, na których się wzajemnie słuchali, i że wprowadził to papież Franciszek. Otóż jest to nieprawda, bo i przed konklawe, na którym wybrano Franciszka, i przed tym, na którym wybrano Benedykta XVI, takie spotkania kardynałów były.
Poza tym mówił, całkiem słusznie, że Kościół jest Chrystusa, a nie nasz, a my często chcemy go kształtować według naszego wyobrażenia, i podał jako przykład: te nabożeństwa lubimy, a tych nie, i jak ktoś nie lubi tych, które my lubimy, to jest be (dokładnie tak powiedział). Otóż warto by uderzyć się w piersi i popatrzeć na swoje narzucanie wiernym kultu swoich ulubionych świętych, i mnożenie nabożeństw ku ich czci, już o tym kiedyś pisałem. Ale pewnie najciemniej pod latarnią...
O Panie, niech nas wspomaga wstawiennictwo Twoich świętych Apostołów Piotra i Pawła, którym dziś z radością cześć oddajemy. (Ja bardziej lubię Piotra, Paweł ma strasznie denerwujący styl pisania.)
piątek, 27 czerwca 2025
Serce i miłosierdzie
poniedziałek, 23 czerwca 2025
Paweł Diakon i Jan Chrzciciel
niedziela, 22 czerwca 2025
Więcej momentów
Pisząc o czterech ważnych momentach, wydarzeniach w moim życiu, nie wspomniałem pewnie kilku innych, równie ważnych, jak np. pierwszego kontaktu z Tolkienem w chyba 1984 roku. Koleżanka z klasy pożyczała mi kolejne tomy Władcy Pierścieni, bo o własnym egzemplarzu mogłem wtedy tylko marzyć (zdobyłem go kilka lat później). A do Tolkiena doszedłem przez króla Artura: w telewizji szedł wtedy serial o nim, nigdy już więcej, nie wiedzieć czemu, nie powtarzany, i bardzo nas, czyli część klasy, wciągnął. Okazało się, że ktoś miał książkę R. L. Greena o królu Arturze, zaczęliśmy czytać, a od Merlina już tylko jeden krok był do Gandalfa.
Nie pisałem o tym poprzednio, bo, chociaż Tolkien bardzo wpłynął na moje życie, tolkienistą już chyba nie jestem, moje zainteresowanie osłabło, kiedy okazało się, że stał się taki popularny i każdy prawie zajmuje się Tolkienem. To po co ja tam jeszcze...
Msza znowu byle jak odprawiana, kazanie długie i nudne (po co cała wstawka o Hermaszewskim?). Żeby chociaż skłony robili odpowiednio przy ołtarzu... ze czcią dla Pana. Tyle tylko, że była III Modlitwa Eucharystyczna zamiast nieśmiertelnej II.
Tako rzecze Lómendil: Ludzie optymistyczni są bardzo męczący.
Święci Janie i Tomaszu z Anglii, módlcie się dziś za nami.
czwartek, 19 czerwca 2025
Trzy czwartki
środa, 18 czerwca 2025
Cztery momenty
Ludzie czasami mówią o jakichś ważnych czy nawet najważniejszych momentach, wydarzeniach w swoim życiu. Jeden z moich wykładowców np. mówił, że dla niego takim wydarzeniem był wybór Wojtyły na papieża. Ja tak wysoko nie sięgam; zastanawiałem się i doszedłem do wniosku, że w moim życiu były cztery bardzo ważne wydarzenia, które wpłynęły na moje postrzeganie wielu spraw i na to, co robię. Pamiętam je szczególnie.
Pierwsza taka rzecz, to kiedy zacząłem się uczyć greki w liceum, w trzeciej klasie. Język, który mnie od razu zachwycił swoją niesamowitą świeżością, z którą łacina nawet nie może się równać. I właściwie to dzięki grece dostawałem pracę.
Druga rzecz, też w trzeciej klasie liceum, to kiedy dostałem czterotomowy brewiarz. To było niezwykłe, i duchowo, i, że tak powiem, estetycznie, w porównaniu z używanym poprzednio jednotomowym brewiarzem dla świeckich, ale nie takim, jakie teraz znacie, jeszcze innym, z wydawnictwa bł. Jakuba Strzemię. Czterotomowy brewiarz był po prostu cudowny i dzięki niemu znam i kocham liturgię.
Trzecia rzecz, też w trzeciej klasie liceum, to kiedy poznałem ks. Jana Twardowskiego. To była spowiedź w pierwszy czwartek, pamiętam dokładnie. Potem się z nim czasami spotykałem, rozmawiałem, jego ciekawiło to, że uczę się greki... Ks. Twardowski bardzo wpłynął na moje życie religijne, chociaż po latach patrzę na jego nauki nieco krytycznie: jego pobożność była jednak bardzo 19-wieczna i skupiona na krzyżu i cierpieniu. Ale do jego wierszy wciąż wracam.
Wreszcie rzecz czwarta, późniejsza o trzy lata, kiedy byłem na trzecim roku studiów: poznałem wtedy prof. Annę Świderkównę, na zajęciach z lektury Nowego Testamentu. Pamiętam pierwsze spotkanie, chociaż nie pamiętam daty, i fragment z Listu do Filipian, który czytaliśmy. Bardzo się z profesor związałem, chociaż nie spełniłem pewnie jej marzeń o mojej karierze naukowej. Stała się dla mnie właściwie jak rodzina: odwiedzała w szpitalu psychiatrycznym, pożyczała pieniądze, kontaktowała się z moimi rodzicami, interesowała psem... To dzięki niej, mimo choroby, zrobiłem magisterium i dostałem pracę u dominikanów. Ona także wpłynęła na moje życie religijne i nie tylko, mniej lub bardziej świadomie ją naśladuję chociażby w tym, że zawsze mówię 'matka', a nie 'mama', albo do telefonu 'słucham', a nie 'halo'.
Jest pewnie jeszcze wiele innych rzeczy i osób w moim życiu, które na mnie wpłynęły, którym zawdzięczam wiele, ale te cztery wydarzenia są dla mnie najważniejsze, najbardziej mnie kształtujące.
poniedziałek, 16 czerwca 2025
Grzegorz z Nyssy
niedziela, 15 czerwca 2025
Nadchodzące myśli
They say he is tender and full of compassion
piątek, 13 czerwca 2025
czwartek, 12 czerwca 2025
Słońce i wiatr, i Kora
wtorek, 10 czerwca 2025
Patent niedzielny
niedziela, 8 czerwca 2025
Dobrze i źle
Odpuszczenie grzechów i miłosierdzie
piątek, 6 czerwca 2025
Powitanie
czwartek, 5 czerwca 2025
Dzienniczek
Zacząłem czytać Dzienniczek św. Faustyny, z myślą, że przyniesie mi ulgę w depresji. Chłopaki w nowicjacie ciągle o nim mówią. Zacząłem czytać na chybił trafił i przeraziłem się. Jezus ciągle ma do Faustyny jakieś pretensje, ciągle ją poniża, chce, aby cierpiała. Nie potrafię tego czytać. Moja przyjaciółka z Karmelu mi napisała, że tak bywa z prywatnymi objawieniami, i że nie wiadomo, odkąd dokąd jest Faustyna, a odkąd dokąd Jezus, a poza tym, Jezus każdego traktuje indywidualnie. I żebym nie czytał, jeśli nie potrafię.
Mnie osobiście jeszcze jedna rzecz związana z Faustyną nie daje spokoju, a mianowicie nowenna do Miłosierdzia Bożego i sama jego uroczystość w czasie oktawy wielkanocnej. Powtarza się w koronce wspomnienie męki Zbawiciela, a nic się nie mówi o Jego Zmartwychwstaniu, które Kościół święty, Matka nasza, właśnie uroczyście przeżywa! Trochę to dziwne, a już zupełnie sprzeczne z liturgią. Owszem, Zmartwychwstały zachował swoje pięć ran krzyżowych, ale już nie cierpi żadnej męki... Rozważaliśmy Jego mękę w Wielkim Poście.
Ktoś ma jakieś swoje doświadczenia z Dzienniczkiem i nowenną? Jak sobie z nimi radzicie?
Sama koronka, odmawiana w ciągu roku, mi nie przeszkadza, tylko w oktawie wielkanocnej zgrzyta.
środa, 4 czerwca 2025
Módlmy się do Ducha Świętego
wtorek, 3 czerwca 2025
Skończył się maj
Adwokat
Taki w sądzie, nie w kieliszku. Adwokatem jest Duch Święty, po grecku parakletos. To od czasownika para-kaleo, czyli przy-woływać, po łacinie będzie to ad-vocare, stąd ad-vocatus, czyli przywołany na pomoc. Adwokat w sądzie, czyli obrońca. Taki jest Duch Święty. To więcej niż pocieszyciel. Dobrym tłumaczeniem jest angielskie słowo comforter. Ten, który wzmacnia, daje siłę. Duch, który sprawia, że nie jestem samotny, bo mieszka u mnie, jak zapewniał Jezus (J 14:16).
Dni przed Zesłaniem Ducha Świętego są piękne w liturgii, teksty o Nim mówiące... Ten tydzień jest jak tydzień przed Bożym Narodzeniem, pełen tęsknoty i oczekiwania. Przyjdź, mówi Oblubienica do Ducha. Przyjdź i odziej mnie na ucztę weselną Baranka.
