wtorek, 13 marca 2018

Bez wielkich sukcesów

Po 26 latach uczenia greki muszę stwierdzić, że naprawdę wielkich sukcesów nie odniosłem. Spośród wszystkich osób, które uczyłem, tylko dwie coś z greką zrobiły: jedna robi doktorat z patrologii, druga poszła na filologię klasyczną. Dla większości greka była tylko dodatkowym przedmiotem, może i ciekawym, ale takim trochę z boku. Może nie powinienem się dziwić, że tak się to ułożyło...

6 komentarzy:

  1. zdefiniuj sukces :) a może z-re-definiuj :)))
    Czy miarą sukcesu nauczyciela jest uczniowska kariera czy choćby dalsze rozwijanie się w jakiejś dziedzinie? Czy wdrożenie jakiegoś sposobu pracy/myślenia/odczuwania? Uwrażliwienie na coś, pokazanie czegoś?

    A może jeszcze coś?

    Ja moim dzieciom często mówię: polowie z was angielski na nic się nie przyda, a już na pewno nie czas Present Perfect Continuous. Czego nauczyliście się na tej lekcji?
    Może tylko tyle, jak robić dobre wrażenie? Jak nie wpaść w oko kiedy nie chcecie być zauważeni? Jak zauważyć coś/kogoś, co/kogo trzeba zauważyć? Jak można inteligentnie odpowiedzieć na pytanie znając dwa wyrazy?

    ???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, czym jest sukces... Może za często myślę jak rodzice, którzy chcą, aby dzieci realizowały ich marzenia :-(

      Usuń
  2. Są to jednak dwie osoby, dla których greka coś znaczy. Po liceum, do którego uczęszczałem, a w którym łaciny uczy się od ponad 60 lat (kiedyś w wymiarze dwóch godzin tygodniowo przez cztery lata), na filologię klasyczną trafiły dwie osoby. Może nie chodzi o liczby, ale o fakt, że nauczyciel kogoś zainteresował tak "niepopularnym" językiem, że potrafił wzbudzić do niego miłość. Uważam, że sama możliwość spotkania z kulturą (wyrażoną językiem greckim) jest czymś niezwykłym, co w umysłach wielu uczących się zostawić ślad.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie początek nauki greki był fascynujący i ogromną satusfakcję sprawiło mi błyskawiczne pojęcie czytania i pierwszego rozumienia słów, a i doznania artystyczne oraz duchowe na najwyższym poziomie. Wrażenie, że szczególnym symbolem stała się monstrancja utkwiło mi w pamięci do dziś...

    OdpowiedzUsuń
  4. "ogromną satusfakcję sprawiło mi błyskawiczne pojęcie czytania i pierwszego rozumienia słów" - podpisuję się rękami i nogami, no ale dalej nie poszłam (tyle miałam greki, co w liceum na łacinie:), przemycona przy okazji przez naszą łacinniczkę, wspaniałą babę zresztą).

    OdpowiedzUsuń