piątek, 14 listopada 2008

Ubogie bogactwo

Żal mi hymnów. A dokładniej, hymnów z nocnego oficjum czytań, które zniknęły z polskiej Liturgii Godzin. Święty Sobór potwierdził, że oficjum, zwane teraz godziną czytań (a dawniej matutinum), zachowuje w chórze charakter godziny nocnej, to jednak pozwolił na takie przerobienie tejże godziny brewiarzowej, aby mogła być odprawiana o różnych porach dnia.

W związku z tym, łacińska Liturgia Godzin w okresie zwykłym zamieszcza po dwa hymny dla godziny czytań. Jeden przeznaczony jest na oficjum odmawiane w nocy, ewentualnie bardzo wcześnie rano, drugi zaś używany jest wtedy, kiedy godzina czytań odmawiana jest w ciągu dnia. Te hymny, przeznaczone na godziny nocne, są bardzo starożytne, i odwołują się do symboliki światła i nocy, do czuwania i oczekiwania. Dlaczego zniknęły one z polskiego brewiarza? W pierwszym i drugim tygodniu psałterza mamy hymny, które łacińskie wydanie przeznacza na dzień, a w trzecim i czwartym – rodzimą twórczość. Owszem, niektóre z tych hymnów są bardzo piękne, jak np. „Na początku było Słowo” z niedzieli czwartego tygodnia czy „Jak błyskawica znak Twój zajaśnieje” z czwartku trzeciego tygodnia. Nie zastąpią one jednak hymnów nocnych: taki np. „Mediae noctis tempus est”, na niedziele drugiego i czwartego tygodnia. Hymn, który wspomina paschalne wyjście z Egiptu i nawiązuje do wyjścia nowego Izraela, Kościoła, z ciemności grzechu. Druga część tego hymnu, przeznaczona na poniedziałek, mówi z kolei o pannach czekających na Oblubieńca. A hymny pierwszego i trzeciego tygodnia? Np. ze środy: ad confitendum surgimus / morasque noctis rumpimus, wstajemy, aby chwalić Boga, i przerywamy nocny spoczynek. Albo niedzielny hymn, w którym sławimy dzień pierwszy ze wszystkich dni, i kiedy modlimy się: surgamus omnse ocius / et nocte quaeramus pium, / sicut Prophetam novimus, powstańmy wszyscy szybciej, w nocy szukajmy łaskawego Boga, tak, jak wiemy, że czynił to Prorok – a tu możemy od razu mieć skojarzenia i do psalmisty (często zwanego prorokiem przez Ojców Kościoła), i do Izajasza. W psalmie 63 czytamy przecież: „myślę o Tobie na moim posłaniu i o Tobie rozważam w czasie moich czuwań”, a Izajasz pisze: „moja dusza jest spragniona Ciebie w nocy” (Iz 26:9).

Niestety, te hymny zginęły dla nas, tak jak i podział hymnów wszystkich godzin na dwie serie, jedną dla pierwszego i trzeciego tygodnia, drugą – dla drugiego i czwartego. Mamy za to nowe hymny, jak wspomniałem, niektóre naprawdę piękne, ale jednak... trochę szkoda.

Jeszcze jedna rzecz różni polski brewiarz od łacińskiego oryginału: nowotestamentalne pieśni w nieszporach. Tekst łaciński ma stały zestaw siedmiu kantyków z Nowego Testamentu, które różnią się tylko antyfonami – znowu mamy tu dwie serie, odpowiednio dla pierwszego i trzeciego oraz drugiego i czwartego tygodnia. W polskiej wersji tygodnie parzyste zyskały nowe kantyki (chociaż czy wszystkie z nich się na takie pieśni nadają?). Powie ktoś, że to wzbogaca modlitwę (a właściwie: ubogaca, bo to koszmarne słowo robi wielką karierę w kręgach kościelnych), czyni ją bardziej różnorodną. Pewnie tak, ale czyni ją także bardziej „rozedrganą”, szybko się nużącą, skoro potrzebuje wciąż nowych bodźców. O ile jest to zrozumiałe przy modlitwie prywatnej, to przy liturgicznej nie jest najlepszym rozwiązaniem. A poza tym, co zrobić z papieskimi katechezami-komentarzami do nieszpornej liturgii? Tam mamy zestaw kantyków zgodny z wersją łacińską, więc nie znajdziemy żadnego komentarza np. o pieśni z hymnem o miłości...

Trochę to wszystko nowinkarskie, a odcinające się od tradycji. Co by szkodziło w godzinie czytań dać do wyboru dwa hymny? W końcu są zgromadzenia, gdzie tę godzinę odmawia się w nocy, i hymny mówiące o czuwaniu, wstawaniu ze snu etc. byłyby bardzo na miejscu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz