czwartek, 12 września 2013

Smutni ludzie

W nowożytnej epoce uznano, że takie światło mogło wystarczyć starożytnym społeczeństwom, ale nie jest potrzebne w nowych czasach, kiedy człowiek stał się dojrzały, szczyci się swoim rozumem, pragnie w nowy sposób badać przyszłość. W tym sensie wiara jawiła się jako światło iluzoryczne, przeszkadzające człowiekowi w odważnym zdobywaniu wiedzy. (...) Pojmowano więc wiarę jako ucieczkę spowodowaną przez brak światła, pod wpływem ślepego uczucia, albo jako subiektywne światło, zdolne być może rozpalić serce, dostarczyć prywatnej pociechy, ale którego nie można zaproponować innym jako obiektywne, wspólne światło oświecające drogę. Stopniowo dostrzegano jednak, że światło autonomicznego rozumu nie potrafi wystarczająco rozjaśnić przyszłości; w końcu kryje się ona w mroku i pozostawia człowieka z lękiem przed nieznanym. I tak człowiek zrezygnował z poszukiwania wielkiego światła, by zadowolić się małymi światełkami, które oświecają krótką chwilę, ale są niezdolne do otwarcia drogi. Gdy brakuje światła, wszystko staje się niejasne, nie można odróżnić dobra od zła, drogi prowadzącej do celu od drogi, na której błądzimy bez kierunku. (z encykliki papieża Franciszka Lumen fidei, 2.3.)

Smutne to, że wielu jest wciąż ludzi, którzy tak myślą o wierze, gardząc nią i tymi, którzy ją wyznają. Nawet jeśli ktoś uważa wiarę za ucieczkę, niech pamięta, że jest to ucieczka do Boga, który jest najpewniejszym schronieniem na drodze ludzkiego życia: Dominus firmamentum meum et refugium meum, et liberator meus (Ps 17 [18]:3).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz