Czy można modlić się, zamawiać mszę, w intencji rozpadu cywilnego małżeństwa, tylko dlatego, że nie jest kościelne? Mówić dziecku, że jego ojciec nie jest mężem jego matki, i odwrotnie. Czy to rzeczywiście po Bożemu?
tu są dwa pytania. Zakładasz, że odpowiedzi mają brzmieć: dwa razy nie? Co do pierwszego, to zależy. Na przykład od tego, czy możliwe jest odrestaurowanie związku z ojcem dziecka. Co do drugiego: tak, trzeba to dziecku powiedzieć. Stwierdzając fakt, bez wartościowania. Nie mieszczę się w kluczu, prawda?
Drugie na razie zostawię, co do pierwszego, to wydaje mi się, że raczej powinno się modlić o to, aby doprowadzić do ślubu kościelnego, a nie do tego, żeby zniszczyć już istniejący związek. Znam osobę, która modliła się o rozpad związku, i rzeczywiście ludzie się rozwodzą, a ona uważa, że jest to Boże potwierdzenie dla jej modlitwy. Według mnie to przejaw pychy. "Bóg zrobił to, co chciałam". A jeżeli ci ludzie są niewierzący? Tego akurat w tej sytuacji nie wiem.
a czemu ma nie mieć prawa (to dziecko)? Chyba zawsze stwierdzenie, że Bóg zrobił coś, co chciałe/am, jest przejawem pychy. Może w ogóle przejawem pychy jest stwierdzenie, że to Bóg coś zrobił, bo być może On akurat nie ma z tym czymś wiele wspólnego. Oczywiście, że każdy przypadek jest inny i warto wziąć pod uwagę, że nikt z nas nie zna dokładnie uwarunkowań poszczególnych przypadków. W tym wszystkim jestem przekonana, że każde dziecko ma prawo znać swoich biologicznych rodziców, a przynajmniej wiedzieć, kim są jego biologiczni rodzice (a kto nie jest jego matką czy ojcem). Oczywiście, że trzeba te informacje przekazać w odpowiedni sposób.
Osoba, o której pisałem, uważa, że dziecko nie powinno tak mówić do swoich rodziców właśnie dlatego, że nie są sakramentalnym związku. Ale to jest dziwna osoba. Zdaje się, że nie dociera do niej fakt, że nie żyjemy już w czasach, kiedy wszyscy są wierzącymi katolikami – Jeśli w ogóle takie czasy kiedyś były.
A kto ją tam wie... uważa na przykład, że szczenięta nie mają matki, tylko sukę. I że nie powinno się mówić o własnej czy cudzej matce "matka" (ja tak mówię, prof. Świderkówna tak mówiła), tylko "mama".
tu są dwa pytania. Zakładasz, że odpowiedzi mają brzmieć: dwa razy nie? Co do pierwszego, to zależy. Na przykład od tego, czy możliwe jest odrestaurowanie związku z ojcem dziecka. Co do drugiego: tak, trzeba to dziecku powiedzieć. Stwierdzając fakt, bez wartościowania.
OdpowiedzUsuńNie mieszczę się w kluczu, prawda?
Drugie na razie zostawię, co do pierwszego, to wydaje mi się, że raczej powinno się modlić o to, aby doprowadzić do ślubu kościelnego, a nie do tego, żeby zniszczyć już istniejący związek. Znam osobę, która modliła się o rozpad związku, i rzeczywiście ludzie się rozwodzą, a ona uważa, że jest to Boże potwierdzenie dla jej modlitwy. Według mnie to przejaw pychy. "Bóg zrobił to, co chciałam".
UsuńA jeżeli ci ludzie są niewierzący? Tego akurat w tej sytuacji nie wiem.
Myślę, że klucza tu nie ma. Każdy przypadek będzie indywidualny, ja napisałem o jednym, który znam.
UsuńI jeszcze: czy dziecko w cywilnym małżeństwie ma prawo mówić do swojego ojca tato, do matki mamo?
OdpowiedzUsuńa czemu ma nie mieć prawa (to dziecko)?
UsuńChyba zawsze stwierdzenie, że Bóg zrobił coś, co chciałe/am, jest przejawem pychy. Może w ogóle przejawem pychy jest stwierdzenie, że to Bóg coś zrobił, bo być może On akurat nie ma z tym czymś wiele wspólnego.
Oczywiście, że każdy przypadek jest inny i warto wziąć pod uwagę, że nikt z nas nie zna dokładnie uwarunkowań poszczególnych przypadków.
W tym wszystkim jestem przekonana, że każde dziecko ma prawo znać swoich biologicznych rodziców, a przynajmniej wiedzieć, kim są jego biologiczni rodzice (a kto nie jest jego matką czy ojcem). Oczywiście, że trzeba te informacje przekazać w odpowiedni sposób.
Osoba, o której pisałem, uważa, że dziecko nie powinno tak mówić do swoich rodziców właśnie dlatego, że nie są sakramentalnym związku. Ale to jest dziwna osoba. Zdaje się, że nie dociera do niej fakt, że nie żyjemy już w czasach, kiedy wszyscy są wierzącymi katolikami – Jeśli w ogóle takie czasy kiedyś były.
OdpowiedzUsuńHm, a czy ta osoba uważa, że Piast Kołodziej był ojcem niejakiego Ziemowita, który mógł mówić do Piasta tato? :)))
UsuńA kto ją tam wie... uważa na przykład, że szczenięta nie mają matki, tylko sukę. I że nie powinno się mówić o własnej czy cudzej matce "matka" (ja tak mówię, prof. Świderkówna tak mówiła), tylko "mama".
OdpowiedzUsuń