Czy spowiednik ma prawo z wyższością patrzeć, z wyższością traktować penitenta? Bo co, jest od niego lepszy: w jaki sposób? Jeśli spowiednik jest naprawdę święty, to daleki będzie od pogardy i myślenia o penitencie, że jest gorszy od niego. Myślę, że to raczej upajanie się własną władzą sprawia, że spowiednicy traktują penitentów jak śmieci. Może to odreagowanie czegoś, nie wiem, może po prostu zepsucie natury.
Jeszcze jestem w stanie zrozumieć, że spowiednik, jak, czasami, lekarz, traktuje kogoś jak idiotę: w końcu do spowiedzi przychodzą ludzie ze słabą znajomością teologii, czasami dalecy od wiary, nie można od nich wymagać głębokiej znajomości Pisma czy teologii moralnej, trzeba im pewne rzeczy wytłumaczyć, wyjaśnić. Ale nawet wtedy, można do penitenta (czy pacjenta) podejść w taki sposób, żeby nie poczuł się traktowanym ze wzgardą lub condescending (nie pamiętam, jakie jest polskie słowo) pobłażaniem idiotą.
Trudno się dziwić, że potem człowiek, nawet i przekonywany, że spowiedź to przede wszystkim spotkanie z kochającym Bogiem, będzie jej unikał. Nikt nie lubi poniżenia i wzgardy.
Tak, wiem, nic nowego nie napisałem, wszyscy to wiedzą, co jakiś czas o tym piszą. Ale uznałem, że warto, po raz kolejny.