wtorek, 14 maja 2013

Co było pierwsze, bez czy koronka?

Kwitną bzy. Niektóre mają kwiaty delikatne, lekko blade, wyglądają jak koronka albo delikatna pianka na deser. Inne mają kolory mocne, kiście ciężkie, aromatyczne; wyglądają jak aksamit albo podwieczorkowy krem owocowy.

Porównuję bzy do ludzkich wytworów, do koronki, tkaniny, do deseru... A przecież najpierw były bzy. Chociaż działa to też w drugą stronę: można powiedzieć, że koronka lub krem na deser wyglądają tak delikatnie jak kwiecie bzu. Różnie układają się skojarzenia.

A co do deseru, to bardzo polecam dawny przepis na krem owocowy. Trzeba tylko trochę poczekać, aż będą maliny i poziomki.

Bierzemy zatem dwa kubki malin lub poziomek i miksujemy. (W klasycznym przepisie każą przetrzeć przez sito, ale ułatwimy sobie trochę życie.) Dodajemy trochę soku z cytryny i cukier puder, tyle, ile komu potrzeba do dobrego smaku, radzę więc dodawać stopniowo, próbując co chwila. Teraz bierzemy ok. łyżki żelatyny, namaczamy w odrobinie wody, aby spęczniała, i dodajemy do niej pół szklanki gorącego mleka. Mieszamy teraz z przecierem z owoców, uważając, żeby żadne grudki nie powstały. Lekko studzimy. Osobno ubijamy śmietanę kremówkę z cukrem. Tu trzeba trochę na wyczucie działać, ok. szklanki śmietanki powinno wystarczyć. Do ubijanej śmietany dodajemy po trochu masę z owoców, cały czas ubijamy, aż krem zacznie gęstnieć. Teraz przekładamy do salaterki lub do kilku salatereczek, uprzednio opłukanych (wewnątrz) wodą i lekko posypanych cukrem. Wstawiamy do lodówki na przynajmniej dwie godziny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz