niedziela, 12 maja 2013

Po co nam Chrystus, czyli jak pasterze gorszą i wiodą trzodę na manowce

12. maja 2013. W telewizji transmitują mszę z Krakowa, w koncelebrze cały chyba Episkopat polski. Msza jest o św. Stanisławie, biskupie i męczenniku. Ale w kalendarzu liturgicznym tego kraju jest dziś uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. (Żeby nie było wątpliwości, chodzi o Pana Jezusa Chrystusa, Syna Bożego.) Co więcej, ci właśnie biskupi z Episkopatu nadwiślańskiego kilka lat temu prosili Stolicę Apostolską o przeniesienie uroczystości Wniebowstąpienia Pańskiego z czwartku, czterdziestego dnia po Wielkanocy, na niedzielę, 7. niedzielę wielkanocną, i Stolica Apostolska na to pozwoliła. Krew zawrzeć może: widać męczeństwo św. Stanisława jest ważniejsze niż Wniebowstąpienie Pana naszego, Jezusa Chrystusa! Dla mnie to jest zgorszenie.

Główny celebrans nie jest Polakiem, więc modlitwy mszalne odmawia po łacinie, ale, ze względów duszpasterskich, jak sądzę, jest jeszcze drugi główny celebrans, tłuściutki kardynał krakowski, Stanisław Dziwisz (ponoć ma doktorat z liturgiki). Co jakiś czas ów drugi główny celebrans wtrąca się po polsku, np. zaczynając Wierzę w jednego Boga czy też Módlcie się, aby moją i waszą ofiarę. I to też jest dla mnie zgorszenie.

Jedno pozostaje: modlić się o (liturgiczne) nawrócenie biskupów w tym kraju i wynagrodzić Panu zniewagę Jego Wniebowstąpienia przez usilną modlitwę uwielbienia tej wielkiej tajemnicy. Przecież Chrystus we Wniebowstąpieniu wchodzi do niebiańskiego Świętego świętych, jako nasz Arcykapłan, przedstawia Ojcu swe chwalebne rany i wstawia się za nami, jak mówi autor Listu do Hebrajczyków. Wniebowstąpienie to, można rzec, święto liturgii par excellence!

Cum rubente coeperis clarere nube iudicis, poenas repelle debitas, reddas coronas perditas... (z hymnu modlitwy czytań Wniebowstąpienia Pańskiego)

1 komentarz:

  1. A to wszystko przez Stanisławów. Jeden (ten starszy) został ogłoszony świętym z potrzeby politycznej (sprawa jego działalności przedśmiertnej jest mało przejrzysta i dla współczesnych mogła być zgorszeniem); drugi, podobno liturgista, pozwala sobie na dowolne traktowanie liturgii (ot, choćby Wigilia Paschalna o 18.00, oraz powyżej opisane "wydarzenie"), czym gorszy sobie współczesnych. Witamy w Krakowie :)

    OdpowiedzUsuń