środa, 14 sierpnia 2013

Szukając nieba

Hark! She is called, the parting hour is come,
Take thy farewell, poor world, heaven must go home.

Tak zaczyna swój wiersz o Wniebowzięciu Matki Boga angielski poeta z 17. wieku, Richard Crashaw. (Uwspółcześniłem ortografię dla łatwiejszego zrozumienia.) Nadeszła godzina odejścia, rozdzielenia, rozstania – z ziemią, z Apostołami. Niebiosa idą do domu – to jest wspaniałe ujęcie poety, paradoks wyrażający rolę świętej Dziewicy. Niebiosa, mieszkanie Boga, miejsce, gdzie Bóg przebywa. Ona, święta Maryja, stała się na jakiś czas – jakże krótki w dziejach świata, lecz jakże ważny! – mieszkaniem Boga, czyli, rzec można, stała się niebiosami. A teraz idzie do nieba, Ona, żywe niebiosa, przybytek i mieszkanie Boga.

Liturgia obu mszy na Wzięcie do nieba świętej Dziewicy – i wigilijna, i dzienna – wspomina o Arce Przymierza, symbolicznym mieszkaniu Boga na ziemi w czasach Pierwszego Przymierza. Tą Arką, już nie symbolicznie, ale prawdziwie, jest właśnie Maryja, Matka Boga.

Eckhart nauczał, że w naszych duszach Jezus się rodzi. Bóg chce mieszkać w każdym z nas (cf. J 14:23; 15:4), i, chociaż nie możemy być dla Niego takim mieszkaniem, takim 'niebem', jakim była Niepokalana Dziewica, to jednak możemy kiedyś, tak jak Ona, wejść do nieba. 

Come away, my Love,
Come away, my Dove,
   Cast off delay:
The Court of Heav'n is come,
To wait upon thee home;
   Come away, come away.


Chciałbym czasami usłyszeć na mszy 15. sierpnia starą pieśń, która odpowiada jednej z dwóch, podanych do wyboru, mszalnych antyfon na wejście: Wszystkie skarby, co są w niebie, / Bóg wydał, Panno, na Ciebie. / Jak bogata z słońca szata, / z gwiazd korona upleciona / na głowie. (Cf. Ap 12:1)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz