sobota, 28 stycznia 2017

“Such was the stillness, I ne'er felt before”

Odkrywam na nowo muzykę Loreeny McKennitt, sięgam do płyt, których już dawno nie słuchałem, albo z których niektóre tylko piosenki wokół mnie krążyły. Właściwie zawsze coś z Loreeny słyszę w głowie, jest kilka utworów, które szczególnie lubię i pasują mi niemal na wszystkie okazje. Teraz zagłębiam się na nowo w album The Mask and Mirror, pierwszy, który poznałem, jeszcze w zeszłym tysiącleciu. Jedna z piosenek nosi tytuł Full Circle, i mówi o szukaniu Boga, przeniknięta jest, w słowach i melodii, mistyką. Jest w niej zimowa Irlandia i słoneczna Afryka Północna. Fragment tekstu:
Somewhere the sun rose, o'er dunes in the desert
such was the stillness, I ne'er felt before
Was this the question, pulling, pulling, pulling you
in your heart, in your soul, did you find rest there?

Elsewhere a snowfall, the first in the winter
covered the ground as the bells filled the air
You in your robes sang, calling, calling, calling him
in your heart, in your soul, did you find peace there?
 
(Loreena McKennitt, Full Circle)
Wschód słońca na afrykańskiej pustyni, to musi być coś wspaniałego. Generalnie nie przepadam za wschodem słońca, ale pamiętam, jak cudownie wyglądał, kiedyś, wieki temu, latem, w wiosce nad Wieprzem. I mam gdzieś zdjęcia wschodu słońca sprzed kilku lat, widzianego z moich okien, z różowiejącym, a potem pomarańczującym nieboskłonem.

I pierwszy śnieg, który zawsze jest zachwycający (nie trzeba po niego jeździć do Irlandii, gdzie zło wyłazi z ziemi, jak uważał Tolkien). Czy śnieg zachwyca swą bielą, czy swą delikatnością, czy może zachwyca przy nim myśl o nadejściu zimy? I procesja mnichów, pośród płatków śniegu zdążająca do kościoła na liturgię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz