Tak się witają siostry franciszkanki służebnice Krzyża, zgromadzenie założone przez nową błogosławioną, matkę Elżbietę Czacką. (Proboszcz w parafii coś chyba do niej ma, bo mówi zawsze 'siostra Róża Czacka'. Dlaczego nie matka, i dlaczego Róża, imię nie zakonne, tylko chrzcielne?) Mam dla niej wielki szacunek, a jednocześnie nie potrafię czytać jej pism, tyle tam o cierpieniu, niemalże epatowanie się cierpieniem. Czy Jezus, który za nas cierpiał na krzyżu, chce naszego cierpienia, chce, żebyśmy cierpieli? Czy mamy sami szukać cierpienia z miłości do Niego? Przecież nigdzie w Ewangelii nie ma takiego nakazu, a sam Jezus uzdrawiał z różnorakich cierpień, to była część Jego mesjańskiego posłannictwa.
Dziś Krzyż staje przed nami chwalebny, jaśniejący, ozdobiony drogimi kamieniami. Czcimy go nie jako narzędzie męki, ale znak zwycięstwa nad złem, grzechem i cierpieniem. Arbor decora et fulgida, ornata Regis purpura, piis adauge gratiam reisque dele crimina. Jakie piękne, poetyckie antyfony dziś w brewiarzu.
Dziś pogrzeb biskupa Dusia, który mnie bierzmował. RIP.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz