Jak można mówić kazanie przez 20 minut, pełne powtórzeń, jakichś bzdurnych świadectw i pierdołowatych porównań? Naprawdę mam ochotę wyjść z kościoła w czasie takiego kazania. Póki co, przysypiałem, bo miałem nadzieję, że kaznodzieja to zobaczy i skróci swoje ględzenie, ale nic z tego nie wyszło. Hańba kapucynom. Poza jednym, nie miałem dobrych doświadczeń z warszawskimi kapucynami, powinienem kiedyś o tym napisać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz