Czytam homilię na Zaśnięcie Bogurodzicy Jana, biskupa Tessalonik. Zastrzega się on na początku, że krążyły różne historie na ten temat, i że pierwotnie w wielu Kościołach obchodzono raczej śmierć Maryi, i tyle, a potem opowiada całą, znaną nam z apokryfów historię: jak to anioł przyniósł Maryi palmę jako znak Jej odejścia z tej ziemi, jak w cudowny sposób na obłokach przybyli z różnych stron świata Apostołowie... Szczerze mówiąc, trochę nudna ta homilia. Myślę, że wszystko było o wiele prostsze: że Marya, poddana Bogu, poddana Jego świętej woli, po prostu zapadła w sen, i w ten sposób umarła, i że Jej dziewicze ciało pogrzebano, a Syn zabrał Ją do siebie wskrzeszoną w sposób sobie wiadomy. Tak jak Jej Syn, złożony w grobie i wskrzeszony z niego przez Ojca w sposób Jemu samemu wiadomy. Nie ma co wnikać w tajemnice śmierci i zmartwychwstania, które są poza naszym pojęciem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz