Kto się choć trochę interesuje Biblią, wie, że wyrazem greckim na oznaczenie słowa jest logos. Ale Maryja używa tu innego wyrazu, rhema, który też może znaczyć słowo, wypowiedź, obietnica, ale który też ma oddawać hebrajskie dawar, to znaczy słowo i wydarzenie, słowoczyn, jak to określał Roman Brandstaetter. Słowo-wydarzenie, słowo się dziejące, słowo działające. Jeszcze dwa razy ten wyraz będzie użyty blisko w Ewangelii Łukasza: pasterze mówią do siebie: Chodźmy do Betlejem, zobaczyć rhema, które Pan dał nam poznać; i Maryja w swoim sercu zachowuje wszystkie rhemata.
Niech mi się stanie. Słowo, które wypowiedział anioł, słowo zwiastowania, jest nie tylko obietnicą, ale słownym działaniem czy też działającym słowem samego Boga. Duch Święty Ją napełnia, Bóg, który przemawia, jednocześnie działa, Jego słowo jest rzeczywistością, nie tak, jak słowa nasze, które tej mocy nie mają. Przyjmuję słowo, które się teraz wydarza.
I jeszcze jedno: Maryja nie mówi oto ja służebnica Pańska, nie podkreśla siebie; mówi tylko oto służebnica Pańska.*) Tymczasem to 'ja' wlazło w polskie przekłady i modlitwy, i zaciera pokorę Maryi Dziewicy.
_____________________________________________________
*) A właściwie: niewolnica Pańska, najniższa ze wszystkich sług, całkowicie należąca do Pana