sobota, 22 czerwca 2013

Frost in summer

Sięgnąłem na półkę i wyjąłem tomik wierszy amerykańskiego poety, Roberta Frosta. (Kilku dobrych poetów Ameryka jednak wydała.) Skłonił mnie do tego tekst Ursuli Le Guin o starości. Cytuje w nim ona wers z jednego wierszy Frosta, o lasówce (ang. oven bird).

Loud, a mid-summer and a mid-wood bird,
Who makes the solid tree trunks sound again.
He says that leaves are old and that for flowers
Mid-summer is to spring as one to ten.
He says the early petal-fall is past
When pear and cherry bloom went down in showers
On sunny days a moment overcast;
And comes that other fall we name the fall.
He says the highway dust is over all.
The bird would cease and be as other birds
But that he knows in singing not to sing.
The question that he frames in all but words
Is what to make of a diminished thing.

lasówka

(Można poszukać przekładu Stanisława Barańczaka, może jest gdzieś w sieci.)

Jeszcze w kilku wierszach pisze Frost, w swoim czasie farmer, o przemijaniu, jakie widać tak wyraźnie w przyrodzie. Szczególnie jeden z nich do mnie przemawia, ten o kolorach: pierwsza zieleń jest tak naprawdę złota, pierwsze liście są jak kwiaty, które szybko przemijają (albo, jeśli można i tak rozumieć tekst, kwiecie jest pierwszym liściem, jak w przypadku wiśni czy jabłoni, i dopiero po nim pojawiają się prawdziwe liście). I wynikająca z tego myśl: So Eden sank to grief, / So dawn goes down to day. / Nothing gold can stay. (Ten ostatni wers jest też tytułem wiersza.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz