wtorek, 31 grudnia 2013

Boża Rodzica

Uroczystość świętej Bożej Rodzicielki – dosłowny przekład z łaciny, sollemnitas sanctae Dei Genetricis. Chodzi o tytuł Maryi, potwierdzony na Soborze Efeskim, w języku greckim: Theotokos, Ta, która urodziła Boga. Dokładny polski odpowiednik to Bogurodzica


Nie wszyscy wiedzą, że po łacinie ten tytuł świętej Dziewicy można także wyrazić jednym słowem, nie tylko poprzez dwa, Dei Genetrix. (Zupełnie przy okazji: tytułem genetrix, rodzicielki, cieszyła się w starożytnym Rzymie bogini Wenus, od której swój ród wywodził Juliusz Cezar.) Theotokos – Bogurodzica – to po łacinie Deipara. Cząstka 'para' od czasownika parere, rodzić. Urodziła Jezusa, który jest Bogiem i człowiekiem.

Poezja

Piękne zdanie z Troilusa i Cressidy Shakespeare'a: The dragon wing of night o'erspreads the earth.

niedziela, 29 grudnia 2013

Alleluja!

Pierwsza msza w te święta, w czasie której nie śpiewano Dzisiaj w Betlejem, a na zakończenie nie było Podnieś rękę. Oby ten trend się utrzymywał jak najdłużej!

sobota, 28 grudnia 2013

A owce spadły z nieba

W szopkach można zobaczyć owce. Ale skąd się w nich wzięły? Ewangelia św. Łukasza, opisująca narodzenie Jezusa, nie wspomina o żadnych zwierzętach przy żłóbku. Wół i osioł to tradycja Ojców Kościoła, interpretujących odpowiednio fragmenty z proroków (Ha 3:2; Iz 1:3). Ewangelista podaje, że anioł ukazał się pasterzom, którzy trzymali nocną straż nad swoją trzodą (Łk 2:8), ale nie wspomina o zabraniu owej trzody do Betlejem. Zwróćmy uwagę, że wiele kolęd tak to przedstawia: pasterze śpieszą się, zostawiają swoje trzody (np. rzućmy... stada, niechaj nimi Pan Bóg włada) i biegną do Betlejem. Zresztą, chyba zupełnie niepraktyczne byłoby budzenie zwierząt w środku nocy, a potem pędzenie ich do Betlejem, do miejsca, w którym nocowali Józef i Maryja z narodzonym Dzieckiem. A jednak w każdej niemal większej szopce można zobaczyć kilka owiec u żłóbka. Niezbyt logiczne, ale jaka silna tradycja...

piątek, 27 grudnia 2013

27. grudnia 2013

Na trawniku kwitną stokrotki, mizerne, ale jednak, oraz jeden, maleńki, fioletowo-żółty bratek. Koniec świata!

Hity okresowe

Pisałem kiedyś, że niezbyt lubię kolędy, podoba mi się tylko kilka z nich. Na początku listy zawsze i nieodmiennie stoi Anioł pasterzom mówił. W tym roku na drugim miejscu, a może nawet ex aequo na pierwszym, stoi Z narodzenia Pana dzień dziś wesoły. Biega mi ta kolęda po głowie od wigilii. Pewnie każdy ma jakąś kolędę, która w danym roku, czy może nawet w danym dniu, szczególnie go 'opanowuje'.

Odchodzą z Betlejem pełni wesela,
bo już Bóg wysłuchał próśb Izraela,
gdyż tej nocy to widzieli,
co prorocy widzieć chcieli:
w ciele ludzkim Boga i Zbawiciela.

czwartek, 26 grudnia 2013

Dwa świty, i westchnienie w dzień św. Szczepana

Poranna modlitwa w dzień Narodzenia Pańskiego mówi o blasku, który przez wiarę jaśnieje w naszych duszach, i zawiera prośbę, aby ten sam blask także w naszych uczynkach się odbijał. Do tej myśli liturgia powróci za kilka miesięcy, w poniedziałek po Wielkanocy. Kolekta tego dnia zawiera prośbę, aby wierni w życiu swoim zachowywali sakrament chrztu, który otrzymali dzięki wierze. Podobnie w piątek po Wielkanocy: obyśmy naśladowali w działaniu to, co sprawujemy poprzez wyznawanie wiary. To, co dzieje się w nas duchowo, poprzez wiarę i sakramenty, ma być widoczne w naszym postępowaniu. Wiara przecież bez uczynków jest martwa (Jk 2:17).

To nawiązanie, w Boże Narodzenie, do chrztu, ściśle połączonego z Wielkanocą, nie jest bynajmniej dziwne. Po pierwsze, pokazuje głęboką jedność liturgii, całego roku liturgicznego, który jest jak misternie utkany kobierzec, albo cudownie złożony aromat, w którym uwalniają się powoli rozmaite nuty zapachowe. Po drugie, chrzest jest podstawą istnienia chrześcijanina, wszystko się od niego zaczęło. W kazaniu na Narodzenie Pańskie już św. Leon, papież, przypominał, że jesteśmy – poprzez chrzest – świątynią Ducha Świętego, że zostaliśmy odrodzeni przez Chrystusa, staliśmy się w Nim nowym stworzeniem. Kościół czyta te słowa tej właśnie nocy, kiedy Chrystus się narodził, kiedy On, jako człowiek narodzony z Dziewicy Maryi, stał się nowym stworzeniem par excellence. A czytanie z Listu św. Pawła Apostoła do Tytusa, wybrane przez Kościół na poranną mszę Narodzenia Pańskiego, też przypomina o łasce chrztu, łasce danej nam tylko i wyłącznie dzięki ukazaniu się dobroci Boga i Jego miłości do ludzi – czyli dzięki Wcieleniu, kiedy sam Bóg stał się człowiekiem (Tt 3:4-7).

*  *  *  *  *  *  *

A to moje tegoroczne szopki, aż dwie. Spodobały mi się obie, nie umiałem wybrać tylko jednej (zresztą, co to za wybór spośród dwóch?), więc są dwie. Trzecia, miniaturka zrobiona z drewna oliwnego z Betlejem, stoi w drugim pokoju. (Chociaż ciągle marzę o innych jeszcze szopkach... Gdybym umiał, sam bym zbudował. W dzieciństwie budowałem z kartonu, na lekcje religii. Do pudełka wklejało się świąteczną kartkę, żeby mieć Maryję, Józefa i Dzieciątko w żłobie, resztę figur się wycinało z kartonu i kolorowało. Nie mam żadnych zdolności plastycznych, zwykle starszy brat pomagał mi przy tych szopkach, bez niego robiłbym jakieś gnioty.)

ta jest na komodzie



a ta na biurku, pod lampą



*  *  *  *  *  *  *

Hodie, cum sancti Stephani protomartyris triumphum recolamus, pro inimicis nostris, Domine, christianis necnon in te non credentibus, doce nos orare.

środa, 25 grudnia 2013

Wprawdzie nie zapisał tego Ewangelista...

Ale przewidział prorok: In medio duorum animalium innotesceris, Domine (Ha 3:2 Vetus Latina).

takie kartki wysyłałem w tym roku z życzeniami

Domine, non sum dignus.

I wtedy rozdzwoniły się
Wszystkie dzwony,
Albowiem Marya
Porodziła Syna.

Wzięła Go ostrożnie na ręce
I złożyła
W Janowym szepcie
Jak w koralowym żłobku.  (R. Brandstaetter, Pieśń o śmierci Jana XXIII)

Zawsze bardzo mnie porusza ten opis ostatniej pasterki Jana XXIII, jaki Brandstaetter zawarł w swoim wierszu, a dokładniej opis Komunii. Domine, non sum dignus, numquam ero dignus...

wszyscy Ciebie adorują, Chryste Boże... pozwól i nam

I jeszcze wers z Ewangelii wg św. Łukasza (2:7) w dwóch najpiękniejszych znanych mi językach, greckim i gockim:

καὶ [Μαριὰμ] ἔτεκεν τὸν υἱὸν αὐτῆς τὸν πρωτότοκον· καὶ ἐσπαργάνωσεν αὐτὸν καὶ ἀνέκλινεν αὐτὸν ἐν φάτνῃ, διότι οὐκ ἦν αὐτοῖς τόπος ἐν τῷ καταλύματι.


Jah [Maria] gabar sunu seinana þana frumabaúr, jah biwand ina, jah galagida ina in uzetin, unte ni was im rumis in stada þamma.

wtorek, 24 grudnia 2013

Prezenty pod choinką

I największy z nich. 

Znalazłem kiedyś taką kartkę świąteczną:

Jeśli ktoś jeszcze dziś tu zagląda: 
Wesołych świąt Bożego Narodzenia!

Coraz częściej ludzie życzą 'zdrowych, spokojnych świąt'. 'Wesołe' z życzeń wypada. Ale co właściwie znaczy, że święta Bożego Narodzenia mają być zdrowe? Dlaczego tylko święta, a nie inne dni w roku? Jeśliby zaś zapytać, dlaczego święta mają być wesołe, czy każdy umiałby odpowiedzieć? Jeżeli określimy, jakie to są święta i powiemy, że chodzi o święta Bożego Narodzenia, może łatwiej będzie ową wesołość i radość zrozumieć. Boże Narodzenie jest wesołe, bo narodził się Jezus, bez Niego przecież tych  świąt nie byłoby wcale! Zdrowie i spokój też są ważne, ale w te święta najważniejsza jest radość z Narodzenia Boga.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Dolinowa choinka

Bardzo ją lubię. Ubierana dopiero w wigilię Bożego Narodzenia.


A ja mam w tym roku na choince kilka bombek sprzed czterdziestu lat, zupełnie nieoczekiwanie znalezionych.

*  *  *  *  *

Od kilku dni, nolens volens, więcej fragmentów telewizyjnych programów oglądam. Dziś pewna starsza (chciałem napisać: wybitna, ale doszedłem do wniosku, że to byłaby przesada) aktorka opowiadała o łamaniu się opłatkiem (czy, jak powiedziała prowadząca program, łamaniu się z opłatkiem), jaki to ważny moment wigilijnej wieczerzy, jak ona wyniosła to jako tradycję z domu i przekazała synowi... A owo łamanie się opłatkiem następuje, jak powiedziała, po odczytaniu fragmentu jakiejś Biblii. (Dokładnie tak. Aż mnie zatkało.) Urocze. Jakaś Biblia. W ustach osoby wierzącej albo, przynajmniej, wykształconej, brzmi to niezwykle uroczo, prawda?

niedziela, 22 grudnia 2013

Placki kartoflane i kazania

Kiedyś moja znajoma zastanawiała się, jak to jest, że ona uwielbia placki kartoflane, a jej młodszy brat, wychowany przecież w tym samym domu i na tym samym gotowaniu ich matki, placków kartoflanych nie cierpi. Jak to jest z gustami, z upodobaniami, jak się kształtują?

Słyszałem dziś, jak pewna artystka rozpływała się w zachwytach nad homiliami i kazaniami biskupa Zawitkowskiego oraz ks. Niewęgłowskiego, w swoim czasie duszpasterza środowisk twórczych. Jak oni poetycko mówią, jak władają słowem... Tak się składa, że słyszałem homilie obu rzeczonych kapłanów, i były to dla mnie jedne z najgorszych, jakie w życiu słyszałem. Poetyckość biskupa Zawitkowskiego jest, jak dla mnie, za bardzo w stylu Konopnickiej, żebym mógł ją strawić, a same homilie i kazania zbyt przesłodzone językowo;  przy tym biskup brzmi tak, jakby zaraz miał się rozpłakać z powodu bólu zębów. Ks. Niewęgłowski zaś mówi, że tak to ujmę, zbyt krągło, zbytnio wygładzone są jego zdania, aż do granic frazesów, i – po prostu nudne; do tego wygłaszane monotonnym, usypiającym głosem. Kojarzą mi się z poetyką Nicolasa Boileau.

Ale przecież, za łaską Bożą, dane było mi słuchać i dobrych kaznodziejów. Jednym z nich był biskup Dziuba, w czasach, kiedy jeszcze nie był biskupem, ale sekretarzem śp. Prymasa Glempa. To były wspaniałe homilie, biblijne, zakorzenione w czytaniach i liturgii dnia. Drugi to ks. Hoinka, który teraz pracuje, z tego, co wiem, na Syberii. To znowu były homilie-miniatury, często dwa lub trzy zdania tylko, ale trafiające w samo sedno czytań, wyraźnie wynikające z medytacji na świętymi Tekstami.

sobota, 21 grudnia 2013

Gałęzie, kwiaty i owoce

Montes Israel, ramos vestros expandite et florete, et fructus facite:
Prope est, ut veniat dies Domini.
   Rorate, caeli, desuper, et nubes pluant Iustum, aperiatur terra et germinet Salvatorem:
Prope est, ut veniat dies Domini. (z nieszporów przedtrydenckich 4. niedzieli Adwentu)

piątek, 20 grudnia 2013

Kluczu Dawidów, Izraela Boże...

... co Ty otworzysz, nikt zamknąć nie może.

Dzisiejsza antyfona z nieszporów, wzywająca Chrystusa jako Klucz Dawida, przypomina o nieodwołalności Boskich wyroków, o nieodwołalności zbawienia i potępienia. On zamyka, nikt nie zdoła otworzyć; On otwiera, nikt nie zdoła zamknąć. Jego decyzji nikt nie jest w stanie zmienić. Nie można o tym zapominać, chociaż tak często chcielibyśmy, żeby było tylko Betlejem, bez Sądu Ostatecznego. O kluczu Dawida czytamy w Apokalipsie św. Jana (Ap 3:7), gdzie Jezus jawi się jako Sędzia. Wbrew pozorom, te dwa obrazy, łagodnego Dzieciątka i surowego Sędziego, nie są, w Boskiej logice, przeciwstawne, bo Pan jest nieskończenie miłosierny i nieskończenie sprawiedliwy. Jak On sobie z tym radzi, nie wiem, ale nie mam wątpliwości, że On potrafi to zrobić. Tylko nasze ograniczone umysły nie umieją tego pojąć.
*  *  *  *  *

A w jednym z warszawskich kościołów już stoją choinki z bombkami.

czwartek, 19 grudnia 2013

Jaśniejący Korzeń

Nie mam pod ręką polskich ksiąg liturgicznych, nie wiem zatem, co tłumacz zrobił z początkiem dzisiejszej kolekty: Deus, qui splendorem gloriae tuae per sacrae Virginis partum mundo dignatus es revelare. Można to przełożyć dosłownie: Boże, Ty raczyłeś objawić światu blask Twojej chwały przez poród świętej Dziewicy. Wiadomo właściwie, o co chodzi: dziewicze narodzenie Jezusa z Maryi ma być objawieniem chwały Bożej. Ale w tej modlitwie ukryty jest cytat z Pisma, z tekstu, który (nota bene) czytany będzie w sam dzień Bożego Narodzenia. Chodzi o List do Hebrajczyków, w którym Chrystus nazwany jest (od)blaskiem chwały Boga (Hbr 1:3), w Wulgacie: splendor gloriae. (Kwestia tłumaczenia blask-odblask dotyczy greckiego oryginału, nie będę się tym tutaj zajmował.) Modlitwa dzisiejsza zatem mówi o objawieniu światu, przez macierzyństwo świętej Dziewicy, Chrystusa, który jest blaskiem chwały Boga. Wcielenie jest pokazaniem światu, że istnieje Druga Osoba Boska, Chrystus Pan, Syn Boga i Syn Dziewicy Maryi. Narodzenie Jezusa jest wyraźnym momentem tego objawienia.

W nieszporach Kościół wzywa Chrystusa, nazywając Go, za prorokiem Izajaszem, Korzeniem Jessego. Ten obraz także pojawi się w liturgii Narodzenia Pańskiego, w modlitwie czytań bożonarodzeniowej nocy, kiedy czyta się fragment właśnie z Izajasza, w którym zapowiada prorok ów tajemniczy Korzeń Jessego, który będzie znakiem dla narodów (Iz 11:10).

Dyskryminacja pasterzy

W szopkach, które można kupić w rozmaitych sklepach, na ogół są Trzej Królowie, ale tylko jeden (jeśli w ogóle) pasterz. Dyskryminacja pasterzy, dlaczego? Królowie raczej królami nie byli, według Ewangelii, i nie wiadomo, ilu ich było. Nie wiadomo też wprawdzie, ilu było pasterzy, ale Ewangelia zdecydowanie używa wobec nich liczby mnogiej.

A w moich szopkach tylko zwierzęta. Może kiedyś będzie mnie stać na dokupienie innych figurek.

środa, 18 grudnia 2013

Bóg gorejącego krzewu

O Adonaj, wzywa dziś Kościół Chrystusa, któryś ukazał się Mojżeszowi w ogniu płonącego krzewu. Za kilka dni, w oktawę Narodzenia Pańskiego, liturgia raz jeszcze przywoła obraz krzewu Mojżeszowego, który płonął, ale nie uległ spaleniu: Kościół ujrzy w nim obraz dziewictwa Najświętszej Maryi, która wydała na świat Wcielonego Boga, ogień Boskiej miłości, ale, stając się matką, pozostała dziewicą.

Roman Brandstaetter porównywał objawienie Boga w cierniach gorejącego krzewu do objawienia Boga ukoronowanego cierniem na rozkaz Piłata. Bóg w majestacie cierni.

wtorek, 17 grudnia 2013

Jedność Ojca i Syna

Dzisiejsza kolekta nazywa Boga Ojca conditor i redemptor, Stwórcą i Odkupicielem.

Hymn, do wczoraj śpiewany w nieszporach, mianem conditor określał Chrystusa, a hymn śpiewany od dzisiaj (jakże niepoprawnie!) w modlitwie czytań nazywa Go redemptor.

Ojciec jest Stwórcą i Odkupicielem, Syn jest Stwórcą i Odkupicielem, i nie ma w tym żadnego zamieszania czy podziału, nawet jeśli odkupienie w różny sposób zostało przez Nich zrealizowane, bo przecież tylko Syn stał się człowiekiem, umarł na krzyżu, zstąpił do piekieł, a trzeciego dnia zmartwychwstał. Jedność z Ojcem istniała. Tajemnica Trójcy w tajemnicy Wcielenia i Odkupienia.

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Nie będziesz brał imienia Pana, Boga twego, nadaremno

Pani G. musiała wykonać pewne badania klatki piersiowej. Przy gabinecie była mikroskopijna szatnia, w której pacjentka mogła się rozebrać, aby następnie przejść do gabinetu na badanie. Niestety, po badaniu pani G. zamiast do drzwi, za którymi była szatnia (a w niej jej ubranie), podeszła do drzwi, prowadzących z gabinetu na korytarz, otworzyła je i wyszła. Ale może nikogo tam nie było, na korytarzu, spytała przyjaciółka, której pani G. opowiadała tę historię. Niestety, sporo osób tam było, westchnęła pani G. Ale może nie patrzyli, zajęci byli czytaniem gazet czy rozmowami, ciągnęła przyjaciółka. A skąd, powiedziała pani G., jak tylko wyszłam, to wrzasnęłam 'O Jezu!' i wszyscy podnieśli głowy.

sobota, 14 grudnia 2013

Kiedyśmy to zgubili?

Oglądam tzw. Mszał ze Stammheim, pochodzący z klasztoru Św. Michała w Hildesheim, powstały ok. 1170 roku. Patrzę na zawarte w nim miniatury, przedstawiające biblijne wydarzenia, które Kościół wspomina w liturgii.

Bóg zapowiada przyjście Mesjasza Abrahamowi i Dawidowi: po bokach prorocy Malachiasz, Izajasz, Daniel i pogański wieszcz Balaam, każdy z odpowiednim cytatem ze swoich zapowiedzi Mesjasza. Do tego patriarcha Jakub i Zachariasz, ojciec Jana Chrzciciela.

Zwiastowanie. Maryja, anioł Gabriel – i Dawid, Salomon oraz św. Paweł, wszyscy sławiący dom i miasto Boże, którym stała się święta Dziewica, Matka Boga.

Chrystus w Majestacie otoczony przez czterech Ewangelistów i przez Mojżesza, Daniela, Jeremiasza i Barucha.

Narodzenie Chrystusa. Do tego Jan Chrzciciel, Mojżesz przy gorejącym krzewie, Ezechiel prorokujący o zamkniętej bramie, przez którą nikt, oprócz Pana, nie przejdzie, Gedeon z runem, i dziewica z jednorożcem.

Niewiasty przy pustym grobie. Wokół tej sceny Elizeusz, wskrzeszający chłopca, Benajasz, zabijający lwa, Samson, rozwalający bramę Gazy, i Dawid, odcinający głowę Goliatowi. Wszystko zapowiedzi Zmartwychwstania.

Przy Wniebowstąpieniu mamy Mojżesza z orłem (nawiązanie do pieśni z Powtórzonego Prawa, gdzie Bóg porównany został do orła), Eliasza w ognistym rydwanie, porywanego do nieba przez Bożą rękę Henocha, i Ezechiela, prorokującego o Władcy, który na ramionach będzie noszony.

Wzięciu do nieba błogosławionej Maryi towarzyszą Mojżesz, Dawid i Salomon.

To, oczywiście, głęboka teologia, rozwijana przez Ojców, szukanie w Starym Testamencie typów Nowego, nieco już dziś, niesłusznie, zapomniana.

Ale inna rzecz zwraca moją uwagę. Postaci ze Starego Testamentu (poza Samsonem) są przedstawiane z aureolami, zatem – jako święci. Kościół wschodni zachował dla nich cześć i wspomina ich w kalendarzu liturgicznym, i pojedynczo, i w niedzielę przed Narodzeniem Pańskim jako praojców i (niektórych przynajmniej) przodków Chrystusa. Kościół zachodni zapomniał o świętych Pierwszego Przymierza. Karmel tylko zachował święto proroka Eliasza, a posoborowa reforma wyszczególniła ze zbiorczego wezwania patriarchów i proroków w litanii do Wszystkich Świętych Abrahama, Mojżesza i Eliasza. Mimo to, nie mają żadnego dnia sobie poświęconego. To prawda, Abrahama wspomina się dwa razy dziennie w modlitwie godzin, Dawida jeden raz, ale z przyzwyczajenia – wiem z własnego doświadczenia – można ich imiona bezmyślnie wypowiedzieć, bez zastanowienia, na jakie zasługują chociażby jako przodkowie Chrystusa. W końcu bez nich nie byłoby nas jako chrześcijan.

piątek, 13 grudnia 2013

Mieszkanie Boga

Dzisiejsza modlitwa czytań przedstawia św. Łucję, dziewicę i męczennicę, jako mieszkanie Boga: Oto dziewica, która w sercu swoim przygotowała dla Boga miłe mieszkanie, a Pan wszechświata ją ukochał (responsorium drugiego czytania).

Być mieszkaniem dla Boga. Być takim, by Bóg zechciał we mnie zamieszkać.

Trudno znaleźć ładne wizerunki św. Łucji. Albo wygląda na nich potwornie (zwłaszcza z drugą parą oczu na talerzyku), albo staro (jak na drugim z poniższych). Wprawdzie akta męczeńskie św. Łucji są w dużej mierze bezwartościowe i przesiąknięte legendą, ale możemy chyba przyjąć, że poświęciła ona swe życie Chrystusowi nie dlatego, że była brzydka albo stara, i nie miała szans na męża. Zawsze myślę o niej jako o pięknej dziewczynie, która wszystko złożyła w ofierze Bogu żywemu, a gdy już nic jej nie pozostało, samą siebie złożyła w dani (cf. ant. do pieśni Zachariasza).



Jezu, Twoje jagnię, Łucja, woła do Ciebie z miłością: Mój Oblubieńcze, w bólu wielkim tęsknię za Tobą, z Tobą jestem ukrzyżowana, z Tobą pogrzebana we chrzcie. Z Twego powodu cierpię, aby razem z Tobą królować, umieram za Ciebie, aby w Tobie żyć. Jak niepokalaną ofiarę przyjmij mnie, gdyż z miłości do Ciebie staję się ofiarą. Przez jej wstawiennictwo, o Miłosierny, zbaw nasze dusze! (z liturgii bizantyńskiej)

czwartek, 12 grudnia 2013

Kiedyś i z tym było lepiej

W dawnych kryminałach ludzie zawsze mieli pod ręką arszenik, który można było dodać do kakao, albo cyjanek. (Cykuta była już passé.) Teraz to nie takie łatwe, można najwyżej kupić skażony alkohol, ale przecież do kakao nie da się go dodać.

Świat idzie ku gorszemu.

środa, 11 grudnia 2013

Już nucą swoje zaklęcia

Let it snow, let it snow, let it snow... Słychać często w radiu, którego słucha moja matka.

Marzą o śniegu na Boże Narodzenie. Ale kiedy już śnieg jest, zaczynają narzekać i chcieliby, żeby jak najszybciej zniknął.

Cud Abrahamowy

Codziennie, rano i wieczorem, Kościół wspomina praojca Abrahama, wspomina obietnicę, jakiej udzielił mu Bóg: że będzie ojcem wielu narodów, i że potomkowie jego zdobędą bramy swoich nieprzyjaciół (Rdz 22:17-18); to obietnica wypełniona w Chrystusie i Kościele.

Bóg, Władca wszechświata, ze wszystkich ludzi na całej ziemi wybrał Abrahama, żeby z nim rozmawiać, objawiać mu siebie, zawrzeć z nim przyjaźń przez przymierze. Jakie to niesamowite! Jeden Abraham, wybrany z miliardów istnień ludzkich, aby stać się przyjacielem Boga i ojcem ludu żydowskiego, z którego narodził się Jezus! Niesamowity wybór Boga. Trzeba o tym pamiętać, kiedy wspomina się w liturgii Abrahama. Był dla Boga, w jakiś sposób, szczególnie wyjątkowy.

wtorek, 10 grudnia 2013

Nú mun hon sökkvask

Coraz częściej dochodzę do wniosku, że, wobec tego, co dzieje się w świecie, rozsądny zdaje się być wybór, jakiego – na różne, w swoich światach, sposoby – dokonali Turukáno i Miss Dickinson.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Powiedzcie ludziom

Nie wystarczy powiedzieć ludziom w 1. niedzielę Adwentu, przy ogłoszeniach, że zaczęliśmy Adwent, który jest czasem pobożnego i radosnego oczekiwania na przyjście Pana, i to historyczne, w Betlejem, i to ostateczne, na końcu dni. Trzeba im mówić o Adwencie i w kolejne niedziele, i w kolejne dni. Powiedzieć, że czyta się proroka Izajasza, powiedzieć też, dlaczego. Powiedzieć, jaki sens ma odprawianie mszy roratnich, jaką rolę pełni w Adwencie Dziewica Maryja, jaką Jan Chrzciciel. Powiedzieć im, czym różnią się dwie części Adwentu. Powiedzieć o fioletowych szatach. Powiedzieć o modlitwach mszalnych, zwrócić uwagę na to, jakie prośby w sobie niosą. Powiedzieć i o świętych, których Kościół wspomina w grudniu: o Ambrożym, Łucji, Janie od Krzyża. Powiedzieć o adwentowym wieńcu, który widać w wielu kościołach, o jego sensie, o świecach będących znakiem czuwania.

To ważniejsze niż pusty żłóbek z drabinką, po której schodzi na dół Dzieciątko Jezus albo rekolekcje, w których mówi się tylko życiu społecznym i katolickiej prasie.

niedziela, 8 grudnia 2013

Dobro duchowe wiernych, które lekceważą polscy biskupi

Z Konstytucji o Liturgii świętej Soboru Watykańskiego II:

106. Zgodnie z tradycją apostolską, która wywodzi się od samego dnia Zmartwychwstania Chrystusa, misterium paschalne Kościół obchodzi co siedem dni, w dniu, który słusznie nazywany jest dniem Pańskim albo niedzielą. W tym dniu wierni powinni schodzić się razem dla słuchania słowa Bożego i uczestniczenia w Eucharystii, aby tak wspominać Mękę, Zmartwychwstanie i chwałę Pana Jezusa i składać dziękczynienie Bogu, który ich 'odrodził przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa ku nadziei żywej' (1 P 1:3). Niedziela jest zatem najstarszym i pierwszym dniem świątecznym, który należy tak przedstawić i wpoić w pobożność wiernych, aby stał się również dniem radości i odpoczynku od pracy. Ponieważ niedziela jest podstawą i rdzeniem całego roku liturgicznego, nie należy jej przesłaniać innymi obchodami, jeżeli nie są rzeczywiście bardzo ważne.

107. Rok liturgiczny należy w ten sposób zreformować, aby – stosownie do współczesnych warunków zachowując lub odnawiając tradycyjne zwyczaje i praktyki związane z okresami liturgicznymi – utrzymać pierwotny charakter tych okresów celem należytego zasilania pobożności wiernych przez odprawianie misterium chrześcijańskiego Odkupienia, a zwłaszcza misterium paschalnego. Jeżeli warunki miejscowe wymagają jakichś przystosowań, należy je przeprowadzić według art. 39 i 40. [Które to artykuły dotyczą zewnętrznych i językowych przystosowań do kultury różnych narodów, a nie zmian dotyczących samego rdzenia liturgicznego kalendarza. MLM]

108. Pobożność wiernych należy wiązać przede wszystkim ze świętami Pańskimi, przez które w ciągu roku obchodzi się misteria zbawienia. Dlatego okresy roku kościelnego (proprium de tempore) powinny mieć należne im pierwszeństwo przed uroczystościami Świętych, aby należycie obchodzono cały cykl misteriów zbawienia.

Przygotowanie, przygotowanie i przygotowanie

W 2. niedzielę Adwentu liturgia przedstawia św. Jana Chrzciciela, Poprzednika Chrystusa. Chrzciciel przygotowywał lud izraelski na przyjście Chrystusa. Możemy mówić o potrójnym przygotowaniu, do jakiego powołany został św. Jan Poprzednik.

Po pierwsze, przygotowywał Izraelitów na bezpośrednie przyjście Mesjasza Jezusa, mówił, że jest On już obecny pośród ludu, wzywał do pokuty, aby być gotowym na przyjęcie Go, wreszcie wskazał Go jako Baranka Bożego, i ochrzcił w Jordanie. Jezus przyszedł w czasie, za panowania cezarów Augusta i, później, Tyberiusza, św. Jan zapowiedział i przygotował to przyjście.

Po drugie, przygotowywał lud Izraela, i przygotowuje wciąż nas, poprzez swoje słowa zapisane w Piśmie, do ostatecznego przyjścia Chrystusa Jezusa jako Sędziego: mówił o siekierze przyłożonej do pnia, o wiejadle i oczyszczeniu omłotu, i spaleniu plew w ogniu nieugaszonym (Mt 3:10.12). Zapowiedź Sądu Ostatecznego, kiedy Jezus przyjdzie powtórnie na końcu czasu.

Po trzecie, przygotowuje nieustannie nasze serca na przyjście Jezusa, to dokonujące się teraz. Paweł Diakon w swoim hymnie o św. Janie Chrzcicielu pisał, że wiele on może dzięki swym zasługom, że może wyprostować i wyrównać drogi prowadzące do naszego serca, aby Stworzyciel i Odkupiciel, Chrystus, mógł skierować swe kroki do naszych dusz. Modlitwa św. Jana nieustannie przygotowuje nas na przyjście Jezusa teraz, w naszym życiu.

Twego dziela Chrzciciela, Bożycze, usłysz głosy, napełń myśli człowiecze.

Koszmar gorszy niż z ulicy Wiązów

Nie mam koniaku, więc piję mocną i mocno osłodzoną herbatę*), czekam na działanie ibuprofenu, bo głowę mam jak ściśniętą żelazną obręczą. Dlaczego? Dlaczego ci idioci z polskiego Episkopatu znowu majstrują przy liturgii?

Poszedłem rano na mszę, ołtarz ustrojony był kwiatami. Trochę się zdziwiłem, ale w końcu nie jest to zakazane, chociaż tydzień temu kwiatów nie było. Czekając na mszę, spojrzałem przypadkiem na mszał, jakoś dziwnie był otwarty, bliżej końca. Dziwne, pomyślałem, przecież teksty adwentowe są na początku mszału. Coś zacząłem podejrzewać... Nie, powiedziałem sobie, to niemożliwe. Potem zacząłem myśleć, że może czas skoczył naprzód i jest 3. niedziela Adwentu, stąd kwiaty. Ale ten mszał? Może źle widzę, może on jest otwarty na obrzędach mszy, na tekstach jej rozpoczęcia, na częściach stałych. A może jestem w jakiejś alternatywnej rzeczywistości?

Zaczęła się msza, moje podejrzenia stały się rzeczywistością. Biały ornat, pieśń o Matce Boskiej. Gloria. Modlitwa z Niepokalanego Poczęcia. Czułem, że jestem w jakimś koszmarze. Może to mi się śni? Owszem, ksiądz wspomniał, że jest też 2. niedziela Adwentu, że Jan Chrzciciel się w nią pojawia w liturgii. Jakby jednak nie było, msza była z jutra, z uroczystości Niepokalanego Poczęcia, która z dnia dzisiejszego, 8. grudnia, przeniesiona została w Kościele powszechnym na 9. grudnia, aby ustąpić niedzieli adwentowej. Przecież Sobór szczególnie podkreślił znaczenie niedzieli i znaczenie okresów liturgicznych (SC 106-108)!

Zadałem sobie trud i wybrałem się raz jeszcze do kościoła, a właściwie do kościołów. We wszystkich to samo. Na biało, z uroczystości. Koszmar stawał się coraz gorszy, głowa bolała coraz bardziej.

Wróciłem do domu, włączyłem komputer, wstukałem 'Niepokalane Poczęcie zamiast 2. niedzieli Adwentu'. Wyskoczyły wyniki. Episkopat nadwiślański zwrócił się do Stolicy Apostolskiej z prośbą, aby w takich sytuacjach, kiedy 8. grudnia wypada w niedzielę, można było, zamiast 2. niedzieli Adwentu, obchodzić Niepokalane Poczęcie. Powód? Większy pożytek duchowy, większe dobro duchowe wiernych. Skąd ten pomysł? Skąd przekonanie, że taka decyzja daje wiernym większy pożytek duchowy? Mnie z pewnością nie, wręcz przeciwnie. Jestem zaszokowany, zgorszony i zbolały. Jeśli 19. marca (dzień św. Józefa) albo 25. marca (Zwiastowanie Pańskie) wypadną w niedzielę, to także zajmą miejsce niedzieli Wielkiego Postu dla większego pożytku duchowego wiernych? Jak w ogóle badacie, czcigodni biskupi, ów pożytek duchowy wiernych? Ilu wiernych? Ktoś to statystycznie bada? Dla wielu wiernych, jak sądzę, obojętne jest, czy msza jest odprawiana na biało czy na fioletowo, i jakie są czytania oraz modlitwy. Ale dla tych, którzy starają się bardziej świadomie żyć życiem Kościoła, czyli liturgią, to są ważne sprawy.

Jeśli już biskupi polscy wpadli na taki pomysł, aby wyrzucać niedzielę Adwentu, to może chociaż trzeba było zostawić swobodę wyboru formularza poszczególnym parafiom i rektoratom?

Póki co, oskarżam biskupów z kraju nad Wisłą o zmniejszenie w dniu dzisiejszym mojego pożytku duchowego i wprowadzenie poważnego zamętu do mojej duszy.

Ciekawym, czy Matka Jezusa, pokorna Służebnica Pana, cieszy się z tego, wstawiono Ją szumnie na miejsce niedzieli, dnia Zmartwychwstania. Czy Niepokalane Poczęcie przeniesione na poniedziałek nie byłoby bardziej teologiczne: Matka ustępuje Synowi, idzie za Nim, wszak stała się Jego Matką dlatego, że On Ją wcześniej wybrał i w pełni odkupił, zachowując od grzechu.

Działania liturgiczne polskich biskupów to wielka pokusa do schizmy. I zdecydowanie wielki skandal, w etymologicznym znaczeniu tego słowa.
____________________________
*) polecane w przypadku doznania poważnego szoku

sobota, 7 grudnia 2013

W nim i poza nim

Przeczytałem właśnie Ruiny Orsona Scotta Carda (i czekam na poprzedzającego je Tropiciela: od końca zacząłem czytać) i zastanawiam się nad manipulowaniem czasem, którą to zdolność posiadają główni bohaterowie. Nie tyle podróż w czasie, co manipulowanie czasem, przenoszenie się czasie, zwalnianie, przyśpieszanie, ukrywanie się. Czym jest, tak naprawdę, czas?

Bardzo lubię ironiczne podejście do czasu, a dokładniej – do swojego wieku, Beaty Tyszkiewicz. Zapytana, czy jest „ikoną”, odpowiada: Byłabym tym chętniej, gdyby namalował mnie Andrzej Rublow. Niestety, wbrew niektórym doniesieniom, nie urodziłam się w czternastym wieku. Kiedyś też tłumaczyła, że nie pamięta 19. wieku, bo aż tak dawno się nie urodziła; kiedy indziej znowu, że o przedwojennych balach nic nie wie, bo niemowląt na takowe nie zabierano.

Po drugiej stronie lustra trzeba biec prędzej i prędzej, żeby pozostać w tym samym miejscu. Aby się przemieścić, przenieść w inne miejsce, trzeba biec dwa razy szybciej, tłumaczy Alicji Czerwona Królowa. (Nawiasem mówiąc, od niedawna mamy przekład Alicji w Krainie Czarów na średnioangielski.) W gruncie rzeczy, lustro pozwala dostrzec, jak czas płynie, nawet takie zwykłe, niekoniecznie magiczne, jak w Lothlórien.

Ostatecznie, wobec czasu jesteśmy zawsze jak Bilbo, który, zastanawiając się nad zagadką Golluma, dotyczącą właśnie czasu, zaczął wołać w panice, kiedy czas na odpowiedź mijał: Czas, czas! Zawsze mamy go za mało, boimy się go, bo nad nim nie panujemy, wymyka się nam, jest zagadką. Może stać się przerażeniem. Poza czasem jest tylko jedno wielkie Teraz-i-Zawsze.

piątek, 6 grudnia 2013

czwartek, 5 grudnia 2013

Bogu dzięki, jestem garbaty

Bogu dzięki, jestem garbaty, więc nie muszę ciągle mieć przed oczyma świątecznych dekoracji, zawieszonych już kilka tygodni temu na latarniach. Boję się tylko wchodzenia do sklepów, w których będą udekorowane choinki przy każdym stoisku, a z głośników sączyć się będzie jakaś kolęda.

Śmiesznie krótkie są ludzkie tradycje. Przez stulecia, ponad tysiąc lat, obchodzono Boże Narodzenie bez choinki i bez karpia. Może nawet lepiej i głębiej ten czas przeżywano, prościej, tak jak proste było narodzenie Jezusa w Betlejem... Bez starania się o choinkę i o karpia, które dla wielu stały się istotą Bożego Narodzenia w tym kraju.

środa, 4 grudnia 2013

Czas się zmienia

W tym roku pasterka w Watykanie będzie o 21.30. Ciekawym, dlaczego. Benedykt XVI od kilku lat odprawiał ją o 22.00, ze względu na swój wiek i związaną z nim słabość. Ale Franciszek aż taki stary, jakim był Benedykt przy wprowadzaniu tej zmiany, nie jest, i podobno jest całkiem zdrowy. Swoją drogą, media zrobiły wielki szum, kiedy Benedykt przeniósł pasterkę na 22.00, pisano o złamaniu tradycji itp. (Chociaż liturgia pasterką nazywa mszę w nocy, bez precyzowania godziny, przed czy po północy. W średniowieczu msze w noc Narodzenia Pańskiego miały czasami przypis: ad galli cantum, na pianie koguta: czy to było równo o północy?) Jak będzie teraz, czy w ogóle ktoś zauważy, czy ktoś się oburzy? Śmiem wątpić.

wtorek, 3 grudnia 2013

Sine

Czy można komuś opowiedzieć cierpienie? Przecież go nie odczuje. Czy raczej trzeba, jak pisał wieki temu poeta nad zimnym morzem, zamknąć swe serce, zamknąć uczucia, niezależnie od tego, co się czuje? Metod ana wat.

Non, je ne regrette rien

Czasami się zastanawiam, czy ci, którzy lubią słuchać Edith Piaf, modlą się o jej wieczny odpoczynek.

niedziela, 1 grudnia 2013

Delikatna nić

W liturgii słowa I niedzieli Adwentu w roku A można dostrzec delikatną, acz wyraźną nić, łączącą pierwsze czytanie, psalm i Ewangelię. Prorok Izajasz (Iz 2:1-5) mówi o górze i znajdującej się na niej świątyni Pana, do której pójdą wszystkie narody, i tam znajdą zbawienie. Psalm 122. nawiązuje do tego obrazu, ukazując święte miasto, Jeruzalem, do którego zdążamy na spotkanie z Panem. Ewangelia (Mt 24:37-44) nic nie mówi o świątyni czy Jerozolimie, ale mówi o arce, w której znalazł ocalenie przed potopem Noe i jego rodzina. Co te obrazy mają wspólnego? Jeruzalem, Boża świątynia i arka ratująca przed falami zniszczenia, wszystko to obrazy Kościoła. Czekamy na przyjście Pana we wspólnocie Kościoła, czekamy jako Kościół na przyjście Oblubieńca z domu Dawida. Kościół nas chroni, jak dzieci, i jest zapowiedzią tego miasta, które jest w niebie, tej społeczności, w której zbawieni oglądają Boga, tej wspaniałej arki, żeglującej po bezmiarze rajskich wód.

To, oczywiście, tylko jedna z nici w tym kobiercu, jakim jest liturgia słowa dzisiejszej niedzieli.

Modlitwa na Adwent

Preces nostras, quaesumus, Domine, benignus exaudi, ut Filius tuus Unigenitus, qui in beatae Mariae virginali utero carnem assumpsit, nostris in mentibus nasci dignetur. Qui vivit et regnat in saecula saeculorum. Amen.