Obejrzałem wreszcie kilkanaście odcinków przygód sławetnego Doktora, tę serię, w której wcielał się w niego Christopher Eccleston*). Ogląda się, generalnie, dosyć miło, ot, takie szybkie kino fantastycznej akcji, ale nie da się uniknąć wrażenia, że Doctor Who jest dosyć prymitywny, w porównaniu chociażby ze Star Trekiem czy nawet animowanymi Wojnami klonów. Prymitywnie wymyślona technika, dosyć banalna fabuła. Myślę, że bardziej osobowość samego Doktora, i grających go aktorów (wspaniały akcent Ecclestona), przyczynia się do popularności serialu. No i oczywiście TARDIS: coś, co w środku jest o wiele większe niż na zewnątrz — wspaniały pomysł. Chociaż uczciwie trzeba przyznać, że TARDIS, jak na wehikuł czasu, jest dosyć prymitywna wewnątrz.
_____________________________
*) A dokładniej, Doktor wcielał się w Ecclestona.