Zawsze mi się wydawało, że śpiewają tak: Niech żyje bal, bo to życie to bal jest nad bale, niech żyje bal, drugi raz nie zaproszą nas wcale, orkiestra gra, jeszcze tańczą i drzwi są otwarte, dzień warty dnia, a to życie zachodu nie warte.
Bo czego właściwie jest warte to życie? Kilku przeczytanych książek? Kilku wysłuchanych symfonii? Kilku spotkanych ludzi? Kilku zjedzonych zapiekanek? Jeśli już, to warte jest tych kilku zwierząt, i ich miłości.
A wszystko to trud i marność, bo szybko mijają, my zaś odlatujemy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz