Moja droga siostra, Teresa Benedykta od Krzyża, ma już własne teksty w brewiarzu karmelitańskim: własne hymny i własne antyfony do pieśni z Ewangelii. Ma też jakąś dziwną kolektę, której nie znajduję w mszale rzymskim, nie wiem czy to jakieś polski twór.
Teresę Benedyktę lubię, w końcu to moja krewna, a Maksymiliana Kolbego, niestety, nie jestem w stanie polubić. Jest mi obcy, mimo że w parafialnym kościele jeden z bocznych ołtarzy był z jego obrazem. Ale tak to jest z ludźmi, jednych się lubi od razu, innych się nie lubi, innych lubi się po jakimś czasie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz