Zachorować ciężko, przeżyć gwałtowny atak choroby z bardzo przykrymi skutkami. Najlepiej w weekend. Bo wtedy, jak wiadomo, jeden pójdzie na swoje pole, drugi do swojego handlu, trzeci jeszcze gdzie indziej, byle dalej. I można wymawiać się brakiem czasu, bo to przecież weekend.
A po latach wrócą, jak przyjaciele Hioba, aby ci powiedzieć, że tak naprawdę to sam sobie jesteś winien. Bo przecież nie oni...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz