wtorek, 16 sierpnia 2016

Tempora mutantur et gustus mutantur in illis*)

W dzieciństwie uwielbia się zupę pomidorową, a w miarę upływu lat to uwielbienie blednie, jak pomidorowa ze zbyt małej ilości pomidorów (taka zawsze jest u kuzynki S.). W dzieciństwie nie lubi się słodyczy, a na starość się je pożera (i wygląda jak balon).

Kiedyś lubiłem książki Karen Blixen i Małgorzaty Musierowicz. Miałem je wszystkie na półkach. Minęło ponad 20 lat, popatrzyłem na te książki i zacząłem się zastanawiać, co mnie w nich urzekało: we wspomnieniach nagle stały się nudne, banalne, męczące. Pozbyłem się ich bez żalu.

Zastanawiam się, jak może być z Kubusiem Puchatkiem. W dzieciństwie za nim nie przepadałem, wysiadał przy Muminkach**) z ich (w miarę) kompletnym światem. Może teraz okazałby się bliższy sercu? W końcu jeden z moich dominikańskich przyjaciół to Tygrysek, taki stuprocentowy, w wyglądzie, zachowaniu i głosie. Do tego w Puchatku jest mapa, a mapy zwykle wciągają w książkę.

Tyle rzeczy jest do oddania przed śmiercią.

Aaa. Czytam książkę Jewgienija Wodołazkina pt. Laur. Rzecz dzieje się na Rusi, w 15. wieku. Ciekawa książka, dużo w niej o śmierci, chociaż nieco zbyt naturalistyczna. Starzec Nikander zupełnie jak Yoda!
_______________
*) Nie, z tego nie wyjdzie heksametr.
**) Co do Muminków, gust mi się, Bogu dzięki, nie zmienił od początku, odkąd je poznałem. Są stałą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz