niedziela, 21 maja 2017

Spoglądając ku Pięćdziesiątnicy

Już się pojawia, w dzisiejszej Ewangelii, zapowiedź Ducha Świętego, Ducha Parakleta, Ducha Obrońcy, Ducha Adwokata, Ducha Pocieszyciela. Przyjdź, Duchu Święty, napełnij serca Twoich wiernych i zapal w nich ogień Twojej miłości!

Dziś 6. niedziela wielkanocna. Kolekta mówi o dniach radości ku czci zmartwychwstałego Pana. Tymczasem na mszy był taki zestaw pieśni: Pasterzem moim; Gdzie miłość wzajemna; Panie, dobry jak chleb; Czarna Madonna. ŻADNA z tych pieśni nie jest wielkanocna i nie nadaje się na czas wielkanocny. Można próbować obronić Gdzie miłość wzajemna, że nawiązuje jakoś do Ewangelii dzisiejszej, ale nie ma w niej żadnego 'alleluja', więc lepiej zostawić ją na okres zwykły. Do tego paschał nie był zapalony. I jak tu zwykły wierny ma mieć liturgiczną świadomość okresu wielkanocnego? Tak jakby Wielkanoc już się skończyła.

Takie potraktowanie liturgii budzi gniew. Potrzeba Chrystusa z biczem, żeby to uporządkował.

A z innej sakramentalnej beczki: czy to w porządku, żeby spowiednik kpiąco traktował penitenta?

2 komentarze:

  1. Ponieważ przeczytałem ten wpis przed pójściem do kościoła, więc specjalnie zwróciłem uwagę, jakie pieśni są śpiewane. I były to: Chrystus zmartwychwstan jest; Alleluja... O dniu radosny; Wstał Pan Chrystus; Panie mój, cóż Ci oddać mogę; Raduj się, nieba Królowo. Czyli jednak (jak organista chce), to można wybrać pieśni wielkanocne.

    OdpowiedzUsuń