piątek, 4 października 2019

Książka, na którą długo czekałem, i film, który w końcu obejrzałem

Odkąd o nim przeczytałem w biografii Tolkiena, Geoffrey Bache Smith bardzo mnie zainteresował. Czułem z nim jakieś duchowe pokrewieństwo i bardzo chciałem poznać jego poezję. Niestety, jego wiersze wydano tylko raz, w 1918 roku, były nie do dostania. Teraz wreszcie jego poezja jest dostępna, wydano jego wiersze: kupiłem sobie tomik A Spring Harvest. Na początek rozczarowanie: tytuły wierszy są podawane bez żadnej spacji, bez pogrubionego druku, trzeba się domyślać, gdzie wiersz się zaczyna. Sama poezja wynagradza tę niedogodność. Oto przykłady:

Creator Spiritus
The wind that scatters dying leaves
    And whirls them from the autumn tree
Is grateful to the ship that cleaves
    With stately prow the scurrying sea.

Heedless about the world we play
    Like children in a garden close:
A postern bars the outward way
    And what’s beyond it no man knows:

For careless days, a life at will,
    A little laughter, and some tears,
These are sufficiency to fill
    The early, vain, untroubled years,

Till at the last the wind upheaves
    His unimagined strength, and we
Are scattered far, like autumn leaves,
    Or proudly sail, like ships at sea.

        *     *     *
Wind over the Sea (fragment)
    Only a grey sea, and a long grey shore,
    And the grey heavens brooding over them.
    Twilight of hopes and purposes forgot,
    Twilight of ceaseless eld, and when was youth?
    Is it not lonely here, beyond the years?

--
Obejrzałem Matrix. Nie powiem, żeby film mnie powalił, ale ciekawy pomysł z rzeczywistością, która jest fałszywa i sztuczna, i jak się z niej wyzwolić. Ciekawym, czy w kolejnych częściach jest ciąg dalszy historii Neo, czy coś innego. Aha, i dlaczego wszyscy tam noszą okulary przeciwsłoneczne?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz