Denys Turner, angielski teolog, w jednym ze swoich wykładów zauważa, że Jezus lubił bywać na przyjęciach: One thing you can say about Jesus is that he was an enthusiastic party-goer. Rzeczywiście, opisy uczt pojawiają się w Ewangelii co jakiś czas, od wesela w Kanie poczynając, aż po ostatnie przyjęcie, urządzone dla Jezusa, na którym obecni byli Łazarz, Marta i wierna Maria (J 12:1-3). Także przed swoim odejściem do nieba, jak podają Dzieje Apostolskie, Jezus spożył z Apostołami posiłek.
Ciekawego słowa na oznaczenie owego posiłku używa Łukasz: sunalidzomai, dosłownie: jeść razem sól. Nie używano solniczki, ale pośrodku, w miseczce stała sól, w której każdy z biesiadników mógł zanurzyć kawałek chleba czy ryby. Takie wspólne korzystanie z jednego naczynia z solą wyrażało bliskość, jednoczyło mocniej tych, którzy wspólnie jedli: z jednej jedli miski, powiedzielibyśmy. (Nawiasem mówiąc, ciekawe są wszystkie słowa greckie, związane z ucztowaniem w Ewangelii, doskonale pokazują, w jaki sposób spożywano posiłki w tamtych czasach.)
Uświadomiłem sobie dzisiaj, patrząc na kawałki czekoladowego ciasta, że zapomniałem o czymś, o czym starałem się pamiętać przez ostatnie dwa miesiące: o przyniesieniu ciasta na ostatnie zajęcia z greki. Na pożegnanie. Wprawdzie bez soli, ale do wspólnego jedzenia. I tak, niestety, ostatnia lekcja greki w kolegium przeszła bardzo zwyczajnie, zupełnie jak nieostatnia. I mam przez to wyrzuty sumienia.
Ciekawego słowa na oznaczenie owego posiłku używa Łukasz: sunalidzomai, dosłownie: jeść razem sól. Nie używano solniczki, ale pośrodku, w miseczce stała sól, w której każdy z biesiadników mógł zanurzyć kawałek chleba czy ryby. Takie wspólne korzystanie z jednego naczynia z solą wyrażało bliskość, jednoczyło mocniej tych, którzy wspólnie jedli: z jednej jedli miski, powiedzielibyśmy. (Nawiasem mówiąc, ciekawe są wszystkie słowa greckie, związane z ucztowaniem w Ewangelii, doskonale pokazują, w jaki sposób spożywano posiłki w tamtych czasach.)
Uświadomiłem sobie dzisiaj, patrząc na kawałki czekoladowego ciasta, że zapomniałem o czymś, o czym starałem się pamiętać przez ostatnie dwa miesiące: o przyniesieniu ciasta na ostatnie zajęcia z greki. Na pożegnanie. Wprawdzie bez soli, ale do wspólnego jedzenia. I tak, niestety, ostatnia lekcja greki w kolegium przeszła bardzo zwyczajnie, zupełnie jak nieostatnia. I mam przez to wyrzuty sumienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz