poniedziałek, 8 marca 2010

Jaskółki między niebem a kowadłem

Jak wysoko niebo wznosi się nad ziemią, tak wielka jest łaska [hesed*] Pana dla Jego czcicieli (Ps 103:11). Tak śpiewa psalmista w dzisiejszej mszy.

Jak wysoko jest niebo nad ziemią? Głupie pytanie, prawda? Przecież nie ma żadnego nieba, jest atmosfera i kosmiczna przestrzeń.

Hezjod pisał, że spiżowe kowadło, zrzucone z nieba na ziemię, dziewięć dni będzie spadać, a dziesiątego dotknie ziemi (Theogonia, 722-23). I tyle samo spadałoby owo kowadło z ziemi do Tartaru, podziemnego świata mroku. Znaleźć można z pewnością bliskowschodnie paralele do tego obrazu, gdyż Hezjod, najstarszy z greckich poetów znanych nam z imienia, korzystał, jak wiadomo, z mitów i wierzeń ludów Bliskiego Wschodu. (Pewnie można to sprawdzić w książce prof. Westa – Wschodnie oblicze Helikonu. Niestety, polski przekład jest tak koszmarny, że trudno mi się zdobyć na jego przeszukiwanie.) Można by obliczyć ową odległość między niebem a ziemią, jeśli dałoby się znaleźć kowadło z tamtych czasów, albo przynajmniej wiedzieć, ile ważyło.

Niebo nad ziemią – boska siedziba nad ludzką, nieosiągalna dla śmiertelników, odległa ponad miarę. Tak też i Pańskie miłosierdzie jest bez miary, niepojęte dla śmiertelnych ludzi.

I w miłosierdziu swoim Pan Zastępów pozwala, by jaskółka i wróbel mieszkały przy Jego świętym ołtarzu (zob. antyfonę na Komunię dzisiejszej niedzieli). Tak wzniosłe miłosierdzie, a jednocześnie tak tkliwe, wysokie jak niebiosa, a jednocześnie tak bliskie.
_____________________
* Ciekawe słowo, warto by o nim więcej napisać kiedyś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz