środa, 17 marca 2010

Nauczyciel nieubrany nie jest atrakcyjny dla ucznia

Tego, między innymi, uczono nas wieki temu na zajęciach z metodyki nauczania języka łacińskiego. Wiedza to niezwykle istotna, co poświadczały z życia wzięte opowieści, a właściwie wspomnienia, prowadzącego zajęcia*).

W dominikańskim nowicjacie czytamy, od czasu do czasu, łacińskie rozmówki z 10. wieku. Niestety, czasami tę przyjemną lekturę trzeba poprzedzić ćwiczeniami gramatycznymi, np. zamianą strony biernej na czynną, czynnej na bierną, praesens na perfectum, singularis na pluralis etc., etc. Tak też było i dzisiaj. Podałem formy czasowników i zdania, powiedziałem, co trzeba z nimi zrobić, i stwierdziłem, że 20 minut w zupełności wystarczy moim ukochanym uczniom na zrobienie tego ćwiczenia, z przerażeniem nazywanego przez niektórych sprawdzianem. Podniosły się jednak głosy, że 20 minut to za mało, jeśli bracia mają napisać ów test dobrze, a zdecydowanie chcą napisać dobrze. (Przynajmniej niektórzy.) Wzruszony owymi pragnieniami dobrej znajomości łaciny, sparafrazowałem fragment Ewangelii: Bądźcie doskonali, jak doskonały jest wasz nauczyciel. Jeden z braci dodał: Niebieski. Wszyscy się roześmiali.

Po 10 sekundach uzmysłowiłem sobie, że mam na sobie niebieską koszulę. Te 10 sekund to signum aetatis. Jedno jest pewne: nie mogę nie kochać moich uczniów. Chociaż tego mnie nie uczono na metodyce, uczono jednak w praktyce, za co jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy mnie uczyli.
___________________
*) Jak się dowiedziałem całkiem niedawno, niektórzy studenci nazywali go wilkołakiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz