Znajomi
namówili mnie na przeczytanie Gawęd o sztuce Bożeny Fabiani.
Oczywiście, mówili, to nie to samo, co słuchać jej w radio,
kobieta mówi z takim zaangażowaniem, ale książka ciekawa.
Zacząłem
zatem czytać. Owszem, dużo rzeczy można się dowiedzieć – o
twórcach wczesnego renesansu włoskiego, o ich mecenasach, o ich
dziełach. Wielu rzeczy nie wiedziałem. Ale książka ma też –
niestety! – błędy. Ot, chociażby na jednej stronie (57) czytamy:
Zagrożenie inwazją turecką spowodowało masową ucieczkę uczonych
ze Wschodu do Włoch, a ludzie ci zabierali ze sobą pradawne
manuskrypty, bezcenne zwoje greckie i łacińskie. Rzecz w tym, że
zwojów już nie używano od wielu, wielu stuleci, owe manuskrypty
przywożone z Bizancjum to były kodeksy, czyli miały formę naszej
książki, tyle że na pergaminie i nie klejonej, jak to współcześnie
się zdarza (i książka rozpada się po czytaniu...) Dalej czytamy:
Stopniowo włoskie uniwersytety odchodziły od średniowiecznych
metod nauczania, wprowadzały studia humanitatis – grekę, łacinę,
pisma starożytnych, retorykę. Czyli, jak rozumiem, w średniowieczu
łaciny nie uczono? Nie czytano Wergiliusza i Owidiusza, Lukana i
Makrobiusza, Chalcydiusza przekładu Timajosa? A greki w czasach Bedy
uczono jeszcze na rubieżach świata; fakt, nie były to włoskie uniwersytety, może niepotrzebnie się czepiam...
Kiedy autorka pisze o konkursie na drzwi do florenckiego baptysterium, z 1401 roku, podaje, że w jury znajdowali się wybitni przedstawiciele cechów i znakomici artyści, i wymienia pośród nich Leonarda da Vinci, który urodził się w roku... 1452!
Pisząc o Wiośnie Botticellego, nazywa trzy Gracje Kale, Aglaja i Eufrozyna. Nie wiem, czy te imiona znajdują się na obrazie, w każdym razie, nigdy nie słyszałem o Gracji zwanej Kale: obok Aglai i Eufrozyny pojawia się Talia (greckie: Thaleia).
A taka np. uwaga: Biedaczyna z Asyżu przywrócił każdemu człowiekowi godność zdeptaną w średniowieczu, godność dziecka bożego. Zadziwiający pomysł autorki.
O Fra Angelico czytamy: Kiedy został uznany przez Kościół za błogosławionego, dodano jeszcze [do imienia] Beato Angelico. Od czasów Jana Pawła II już nie jest beato, jest Fra Santo Angelico i patronuje artystom. Istotnie, Jan Paweł II ogłosił Fra Angelico patronem artystów, ale go nie kanonizował: Fra Angelico jest wciąż beato, nie santo. Dla pewności prosiłem mojego przyjaciela z Zakonu Braci Kaznodziei, Dominika, sprawdził w kalendarzu liturgicznym swego zakonu: beatyfikowany, ale jeszcze nie kanonizowany.
Gdzie indziej czytamy o walce centaurów z lapisami. Nie wiem, czy to pomyłka autorki, czy literówka, walka była z Lapitami.
Gawędy
o sztuce nie są książką naukową, są pozycją popularyzatorską.
Ale to nie znaczy, że można w niej podawać takie błędne
informacje.
Inna
rzecz, to redakcja książki, wyraźnie niedopracowana: widać np.
powtórzenia. Raz czytamy o Marii Pannie, innym razem o Maryi Pannie, można to było ujednolicić. Rozumiem, że książka oparta jest na radiowych
pogadankach, ale po to jest redakcja, żeby z mówionych wystąpień
zrobić dobrą do czytania książkę.
Jak
napisałem, wielu ciekawych rzeczy o artystach można się dowiedzieć
z Gawęd o sztuce, niemniej jednak, ostrożnie trzeba podchodzić do
podawanych wiadomości. Autorka zauważa, że dzieło Vasariego, życiorysy artystów, trzeba czytać ostrożnie i krytycznie. To samo odnosi się i do jej książki.