czwartek, 22 listopada 2012

In the room the women come and go talking of Michelangelo

By napisać powieść 'Udręka i ekstaza', Irving Stone na kilka lat przeniósł się do Włoch, gdzie z sumiennością szperacza i fascynacją pasjonata Renesansu podążał śladami swojego bohatera i jego wielkich dzieł. 

Tak napisano na okładce książki, mającej być przystępnie, w formie powieści, podaną biografią Michała Anioła.

Nie wątpię, że autor zadał sobie wiele trudu, aby poznać życie wielkiego artysty. Niestety, nie zadał sobie trudu poznania czasów, w których tenże żył. Oto np. macocha Michała Anioła pyta go o potrawy, podawane w pałacu Medyceuszy: Jak smakuje ta ich słynna sola gotowana z ananasami? Być może tak podana ryba smakowałaby wspaniale, rzecz jednak w tym, że ananas, pochodzący z Ameryki Południowej, w czasach Michała Anioła nie był jeszcze w Europie znany. Dopiero pod koniec 17. wieku pojawił się na stole króla Anglii.

Kiedy Michał Anioł pracował w Rzymie nad Pietą (1498-1499), rodzina przysłała mu na naukę i do pomocy chłopaka, Piero Argiento. Irving w swej powieści podaje, że chłopca nauczyli czytać i pisać... jezuici! Dziwna, zaiste, pętla czasowa musiała się gdzieś zawiązać, bo zakon jezuitów zatwierdzono dopiero w 1540 roku. Ignacy Loyola urodził się w 1491, jako siedmioletni chłopiec zakonu raczej nie tworzył.

Takich historycznych pomyłek i pomyłeczek z pewnością specjaliści znajdą więcej. Mnie zachwyciła pewna cudowna nielogiczność: w Bolonii Michał Anioł zatrzymał się u Gianfrancesco Aldovrandiego. Irving pisze o nim: Wielbiciel poezji, był sam zdolnym rymotwórcą w języku łacińskim. Dwa akapity dalej Aldovrandi mówi: Jedynym zmartwieniem mego życia jest to, że nie umiem pisać po grecku i łacinie. Czytam w tych językach, oczywiście, ale w młodości zbyt wiele czasu spędziłem na liczeniu pieniędzy, miast liczyć heksametry. Nie wiem, jak w oryginale określony został Aldovrandi, jak w oryginale brzmi rymotwórca. Można, oczywiście, przyjąć, że Gianfrancesco umiał tworzyć rymowane, a więc nieklasyczne, wiersze łacińskie, nie potrafił tylko układać poezji metrycznie, według norm antycznych. Jeżeli jednak rymotwórca ma oznaczać po prostu poetę, jak zrozumieć wyznanie o nieumiejętności pisania po łacinie, nieznajomości heksametrów? Skromnością Aldovrandiego? Aenigma difficile.

A, jeszcze jedno: niejaki Beppo szczerzy zęby w uśmiechu na widok Michała Anioła, a kilka akapitów dalej porusza bezzębnymi wargami. Żadnej wzmianki o tym, że w międzyczasie zęby mu ktoś wybił.

Czy są jeszcze książki biograficzne, którym można ufać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz