środa, 16 kwietnia 2014

Czyściec i gorące mleko

Polecono mi kryminały Joe Alexa jako dobre oraz inteligentne. Skusiłem się, przeczytałem trzy (no, prawie trzy). Bardzo się rozczarowałem, głównie schematyzmem tych powieści, co czyni je dosyć nudnymi: za każdym razem bohater ma napisać książkę, ma z tym trudności, wyjeżdża, trafia na sprawę kryminalną, pisze powieść. Ale są i gorsze powody rozczarowania.

Najpierw językowe. Do szału doprowadza fakt, że autor nagminnie używa konstrukcji 'o ile' tam, gdzie należałoby napisać 'jeśli'. Oczywiście, jak zwykle bywa w takim niewłaściwym użyciu 'o ile', drugiej części konstrukcji, 'o tyle', nie ma.

Dalej, w kwestii realiów. Np. w Jesteś tylko diabłem autor sugeruje, że purytanie w 17. wieku wierzyli w czyściec. A w Gdzie przykazań brak dziesięciu do herbaty podają parujące mleko! Aż dziwne, że takie błędy robi tłumacz literatury angielskiej, do tego brytyjskiego pochodzenia. Można wprawdzie wyjaśnić niezgrabności jego polszczyzny tymże właśnie pochodzeniem, bo pewnie wcześniej zaczął mówić po angielsku niż po polsku, ale jak usprawiedliwić błędy dotyczące angielskiej historii i zwyczajów angielskich?

W każdym razie, postanowiłem się upewnić, i zapytałem mojego angielskiego przyjaciela, który zrobił doktorat z teologii w Cambridge. Potwierdził moje obawy. Matthew Hopkins i czyściec – niemożliwe. A na informację o gorącym mleku do herbaty krzyknął: Heresy! Never ever ever.

Dlaczego Joe Alex zrobił takie głupie błędy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz