Kontrolna wizyta u ortopedy zawsze kończy się silnym bólem głowy. To głównie efekt czekania przez trzy godziny w gwarnej kolejce. Nie rozumiem, dlaczego nie praktykuje się zapisu na godziny, tylko podaje, że należy przyjść między 9.00 a 13.00. Sama wizyta u lekarza składa się z dwóch części. Najpierw 5 minut, dostaje się skierowanie na rentgen, trzeba wyjść z przychodni i iść do szpitala na zdjęcie. Potem powrót, i już bez kolejki można wejść do lekarza ze zdjęciami. Przy tej drugiej części wizyty weszła za mną do gabinetu jakaś kobieta. Pielęgniarka przywitała ją po imieniu, kobieta jakby nigdy nic usiadła na krześle. Ja stoję ze zdjęciami, czekam, aż lekarz skończy pisać w karcie poprzedniego pacjenta. Potem ogląda moje zdjęcia, rozmawia ze mną. Kobieta jakby nic sobie siedzi. Nie mam odwagi powiedzieć, że przecież obowiązuje tajemnica lekarska, że jestem pacjentem i nie życzę sobie, żeby osoby trzecie widziały moje prześwietlenie i słuchały informacji o moim zdrowiu. A w poczekalni wywieszka z napisem: Pacjent to nie rzecz oraz informacja o wysoce wykwalifikowanym i profesjonalnym personelu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz