niedziela, 13 grudnia 2020

πάλιν ἐρῶ, χαίρετε

Szczęśliwi, którzy mogą się cieszyć. Do tego nieustannie. Przecież i Jezus zapłakał nad grobem Łazarza i mówił w Getsemani, że smutna jest Jego dusza aż do śmierci. Bibliści i kaznodzieje różnie tłumaczą to wezwanie do ciągłej radości, ale nie spotkałem się z wyjaśnieniem, które by mnie w pełni satysfakcjonowało.

A dziś na różowo, bo święto już coraz bliżej, więc na chwilę Matka-Kościół rozjaśnia fiolet, aby nas pokrzepić.

2 komentarze:

  1. Zawsze wtedy przypomina mi się fragment z Władcy: "Czy gniewasz się na mnie, Gandalfie? – spytał, gdy przewodnik pozostawił ich samych i zamknął drzwi. – Zrobiłem, co mogłem.
    - Bez wątpienia! – odparł Gandalf wybuchając nagle śmiechem; podszedł do Pippina, objął go ramieniem i także popatrzał przez okno. Pippin zerknął na twarz Czarodzieja górującą tuż nad jego głową, trochę zaskoczony, bo śmiech zabrzmiał beztrosko i wesoło. A jednak porysowana zmarszczkami twarz Gandalfa wydała mu się w pierwszej chwili zakłopotana i smutna; dopiero po dłuższej obserwacji dostrzegł pod tą maską wyraz wielkiej radości, ukryte źródło wesela, tak bogate, że mogłoby śmiechem wypełnić całe królestwo, gdyby trysnęło swobodnie." Jezus może i zapłakał ale Bóg jest Bogiem radości i ona ta radość jest gdzieś tam w środku naszego istnienia niezależnie od sytuacji w jakiej się znajdujemy, ona nie jest emocją jest czystą radością istnienia czy jakoś tak :)

    OdpowiedzUsuń