Dziwne to trochę: być na pogrzebie w oktawie Bożego Narodzenia, ale jak najbardziej zgodne z przepisami liturgicznymi. Był to dla mnie duży wysiłek fizyczny i duchowy. Zostaje nadzieja spotkania po Drugiej Stronie. Chrystus narodzony daje nam nadzieję nieśmiertelności, jak czytaliśmy w noc wigilijną.
Niestety, mimo uwagi księdza, żeby najpierw podchodzili ci, którzy chcą przyjąć Komunię na rękę, ludzie podchodzili jak popadło. I tak ja dostałem Komunię po babeczce, która przyjmowała do ust... Może ksiądz powinien być bardziej asertywny.
Moja dobra znajoma chowała przedwczoraj Ojca, który zmarł dzień przed Wigilią. Trudne doświadczenie w ogóle, a chyba jeszcze trudniejsze w tym czasie.
OdpowiedzUsuńNo asertywność albo po prostu myślenie i troska....