Szczerze mówiąc, nie wiem, czy mam siłę ubrać choinkę. Może wieczorem będzie silniej. A może wystarczy kartka świąteczna z choinką, od przyjaciela. A jeszcze muszę iść po zakupy, bo nie będziemy mieli czym gazu zapalać. Jeść nie mogę, tylko herbata mnie ratuje. Rano z mlekiem, teraz z cukrem i cytryną.
Every good and perfect gift is from above, coming down
from the Father of the heavenly lights, who does not change like
shifting shadows (Jk 1:17). Po angielsku brzmi bardzo tolkienowsko.
Jest 12:30. Choinka nieubrana, kurze niepościerane. Zakupy zrobione. Czuję się jak Izrael z dzisiejszego psalmu: na plecach wyżłobiono mi bruzdy.
14:58, choinka ubrana bombkami sprzed 50 lat. Kurz na półkach zetrę może jutro. Czekam na Ciebie, Jezu mój mały... Wiem, że nikt nie lubi tej pieśni, ale ja ją kocham.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz