O której kilka dni temu wspominałem.
Otóż jej zafałszowany obraz świata jest bardzo niechrześcijański. Jezus bowiem, Człowiek doskonały (!), pozwalał sobie na wszystkie uczucia: nie tylko się cieszył, ale i smucił, płakał, a nawet gniewał, czego świadectwa mamy w Ewangeliach. Poza tym, nie udawał, że cierpienia na świecie nie ma, co więcej, sam je świadomie przyjął, wszedł w nie i to nie jak jakiś heros, uśmiechający się cały czas i niedający po sobie poznać, że cierpi, ale jako Mąż boleści, który wołał: Boże mój, Boże, czemuś Mnie opuścił? A już na pewno nie poprawiał sobie humoru robieniem ozdób choinkowych, to nie jest lekarstwo na wszystko.
Nie dobry humor zbawi świat, ale miłosierdzie Boże.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz