środa, 17 lipca 2024

Wszyscy albo nikt

O depresji dużo się mówi, są poświęcone jej akcje społeczne i dni, gwiazdy i gwiazdki opowiadają o swoich z nią doświadczeniach, zachęca się chorych do szukania pomocy specjalistów, i tak dalej. A o chorobie dwubiegunowej – nic. Podejrzewam, że 95% osób, które by o nią zapytano, nie miałoby zielonego pojęcia, co to za choroba. A przecież jest gorsza od depresji i nieuleczalna.

3 komentarze:

  1. Myślę, że depresja, jako coraz powszechniej występująca u bardzo młodych ludzi, nawet u dzieci, otwiera drogę większego społecznego zrozumienia dla osób cierpiących na choroby związane z psychiką. W moim środowisku widzę, jak bardzo trudno jest osobom przyznać się, że mają jakieś problemy w tym obszarze z obawy przed stygmatyzacją. Ponieważ sama mam za sobą epizod depresyjny, o którym potrafię mówić otwarcie, widzę, jak przywołanie tego faktu pomogło kilku mym koleżankom porozmawiać o własnych trudnościach, zadać pytanie... Ale jesteśmy dopiero na początku drogi. W dużym markecie, do którego chodzę pojawiły się od pewnego czasu godziny przyciemnionego światła i bez muzyki dla osób "ze spektrum autyzmu". O chorobie dwubiegunowej też zaczyna się przynajmniej wspominać. Mam nadzieję, że coraz bardziej jako społeczność zdajemy sobie sprawę, że wiele osób z chorobami psychicznymi funkcjonuje w realiach zwykłego życia i że wrażliwość na ich obecność i potrzeby będzie rosła. Sama pochodzę z rodziny, w której obecność osoby z chorobą dwubiegunową poważnie utrudniała relacje rodzinne do momentu, kiedy choroba zostala poprawnie zdiagnozowana. Teraz mamy dla siebie większe zrozumienie. Myślę, że proces dochodzenia do dobrej diagnozy i leczenia byłby o wiele krótszy, gdyby dostępność wiedzy na ten temat była większa, a tak trwało to lata... Ale myślę, że coś się jednak zmienia na lepsze w ostatnich latach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świadomość się zmienia bardzo powoli, ale w stosunku do depresji chyba najszybciej, stygmatyzacja jest tutaj najmniejsza. Pamiętam, jak w szpitalu, 30 lat temu, profesor Wardaszko mówiła, że jakiś bliski współpracownik Clintona publicznie się przyznał do chorowania na depresję. Natomiast nie słyszałem, żeby ktoś się publicznie przyznał do choroby dwubiegunowej albo objawów psychotycznych. Ale to głównie dlatego, że ludzie są w stanie wyobrazić sobie depresję, z innymi chorobami bywa to trudniejsze. Poza tym mam dosyć silne przeczucie, że nie dostałem pewnej pracy, ponieważ rozeszły się plotki o mojej chorobie, po tym, jak sostarczyłem do sekretariatu pismo od mojego trzeciego psychiatry, które miało mi pomóc przedłużyć studia doktoranckie.

    OdpowiedzUsuń