niedziela, 13 grudnia 2009

Między ustami a brzegiem opłatka

W dzisiejszej kolekcie Kościół modli się, abyśmy zdołali dojść do świąt Narodzenia Pańskiego: ad (...) gaudia pervenire, i mogli je uroczyście i z żywą radością świętować.

Im jestem starszy – a w końcu połowę życia mam dawno za sobą – tym bardziej postrzegam Adwent poprzez Ostateczne Przyjście naszego Pana, nie tylko to na końcu czasów, kiedy niebo i ziemia uciekną w trwodze sprzed Jego oblicza, ale i to dla mnie Ostateczne, w godzinę śmierci mojej.

Abyśmy zdołali dojść do radosnych świąt Bożego Narodzenia: czy ktoś w tych dniach, na niecałe dwa tygodnie przed świętami, myśli o tym, że może do nich nie dojść, że do niego Pan może przyjść wcześniej, w tym właśnie Ostatecznym Przyjściu, które jest drugim najważniejszym momentem naszego życia? Mówiąc prościej, chociaż w sposób niemiły współczesnemu człowiekowi: czy dzisiaj, pośród świątecznych przygotowań, lampek na ulicach, wysyłania kartek, etc., etc., ktoś myśli, że może umrzeć przed 25 XII?

Przyjdź, Panie, i nie zwlekaj, alleluja.

Vivo sin vivir en mí,
y de tal manera espero,
que muero porque no muero.


Domine, non sum dignus, ut intrem sub tectum tuum... Beati, qui ad cenam tuam parati sunt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz