sobota, 5 grudnia 2009

Poranne mdłości

Przeglądałem dziś rano „Metro” (taka bezpłatna gazet[k]a), niemal cała poświęcona Mikołajowi, mikołajkom, prezentom – dla niego, dla niej, dla rodziców, dla dzieci... Zrobiło mi się niedobrze, wszystko to było tak banalne... Gadżetowe prezenty porażające swoją głupotą, miasteczko Mikołaja w centrum handlowym, spotkanie ze Śnieżynkami... Jakoś mi się to skojarzyło z męskimi szalikami w beżowe paseczki, które od zeszłego roku królują na ulicach: wszyscy niemal chcą wyglądać tak samo, bo... bo taka jest moda? Bo jakaś stylistka w gazecie napisała, że tak wypada? Kiedyś w tym kraju było jednolicie szaro i smutno. Teraz jest jednolicie kolorowo, i wciąż smutno. Smutno z powodu idealnej, masowej bylejakości.

Może niesłusznie się czepiam, może po prostu jestem za stary, może bywam w innych światach, może to wszystko skutek mojej dyskolii... A jednak wciąż mi niedobrze.

Sainte Nicolas, Godes druð, tymbre us faiere scoone hus.

Scoone hus, piękny, jaśniejący, świetlisty dom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz