Rozedrgany pan z maltańczykiem chciał wejść tylko na chwilę, na szczepienie. Niech pan spyta ludzi z kolejki, czy pana przepuszczą, powiedziała pani doktór. Zgodziliśmy się. Zza drzwi było słychać, że pan, poza szczepieniem (nota bene, nawet nie miał ze sobą książeczki zdrowia, obiecał, że przyniesie później), postanowił załatwić jeszcze czipowanie, bo pies wyjeżdża za granicę. Wprawdzie miał czip w Kanadzie zakładany, ale może już nie działać. A przy okazji, chciał zapytać, czy da się wykonać tatuaż identyfikacyjny, i jak się psu usuwa kamień z zębów. I koniecznie chciał pouczyć panią doktór, jak się wpisuje rasę psa, gdzie się stawia jaką pieczątkę i podpisuje zaświadczenia. Z którymi miał potem przyjść po wpisy do książeczki i wyrobienie paszportu.
Ale najciekawszej rzeczy dowiedzieliśmy się, kiedy pan wyszedł – nie podziękowawszy nawet za przepuszczenie go. Pierwszy raz w życiu coś takiego mi się zdarzyło, powiedziała pani doktór. Facet spisał sobie numery banknotów, którymi płacił!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz