Przeczytałem cykl „Dziedzictwo”, czyli historię Eragona i jego smoczycy, Saphiry. Podobało mi się. Oczywiście, widać masę zapożyczeń: od Tolkiena, od Lucasa... Kilka pomysłów jest chyba (na ile mogę ocenić, nie czytam zbyt dużo fantasy) oryginalnych, jak chociażby urgale (akurat mało przyjemni bohaterowie, przynajmniej na początku), czy Eldunarí.
W każdym razie, zacząłem myśleć, o co chodzi w dobrej opowieści. O wiele rzeczy, z pewnością, można poczytać w Tolkiena „O baśniach”, tutaj dwie rzeczy mi się nasuwają: pogrążenie się w świecie, o którym czytamy, tak głębokie, że zaczyna się on pojawiać w naszych snach także; przywiązanie się do bohaterów, zaprzyjaźnienie się z nimi (Saphira rules!). I, jak dla mnie, „Dziedzictwo” obie te cechy posiada.
--
I've read the Inheritance cycle, story of Eragon and his blue dragoness, Saphira. And I like it. Of course, you can detect many influences, or themes, from The Lord of the Rings and Star Wars but I think some ideas can be author's own – as far as I can judge, I don't read much fantasy. Say, Eldunarí or urgals. Oh, and Angela is wonderful!
Anyway, what makes a good story? An answer is to be found in Tolkien's On Fairy-stories but I'd like to stress here two points that are, for me, important. First, you have to sink into the fantasy world, so deeply that it is present even in your dreams, in your unconsciousness. Next, you have to make friends with the (main) characters (Saphira is my favourite). And, as for me, the Inheritance has done it.
Ja przeczytałem, już dość dawno temu, tylko dwa pierwsze tomy, wówczas jeszcze to miała być trylogia. Niestety nic nie zachęciło mnie, by przeczytać tom trzeci, a co dopiero czwarty. Mnie jakoś ta historia nie ruszyła, no może na początku, bo Eragona przeczytałem mając naście lat, a wtedy sam próbowałem pisać i ciekaw byłem jak radzi sobie mój niemalże rówieśnik. Później jakoś mnie drażniła sztampowość tej opowieści. Może to przez tłumaczenie (tak nawiasem pytając, czytałeś - jeśli mogę zwracać sie na Ty - w oryginale czy tłumaczeniu?) Nie wiem, sądzę, że brakuje teraz naprawdę dobrego i godnego uwagi fantasy, choć też nie siędzę w tym głęboko i kto wie, może coś mnie omija...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Michał
Czytałem w tłumaczeniu Pauliny Braiter, to, co mnie raziło, że wszędzie niemal, zamiast 'robić', było 'czynić', to niestety, coraz częstsza maniera, bardzo denerwująca. Tom IV, z niewiadomych powodów wydany przez MAG w dwóch częściach (dwa razy tyle trzeba zapłacić, co za jeden), jest dosyć pośpieszny, jeśli można tak powiedzieć, dużo się dzieje, ale opowiedziane bardzo skrótowo.
OdpowiedzUsuńMnie w tej książce porusza także nieustanne poczucie rozstania, kolejnych rozstań, z których nie ma powrotu. Może dlatego, że jestem już w takim stanie i w takim wieku, kiedy rozstania, te bezpowrotne, są coraz częstsze i coraz wyraźniejsze.