sobota, 16 lutego 2013

Kells

Obejrzałem film animowany Sekret Księgi z Kells. Film właściwie dla dzieci, i historii północnych krain raczej się z niego nauczyć nie da (np. Chińczyk i Murzyn mieszkają w Irlandii w 9. wieku, w ramach, jak sądzę, politycznej poprawności), a jednak na swój sposób uroczy. Do tego główny bohater, mieszkający w celtyckim opactwie Brendan, bardzo przypomina, z wyglądu i zachowania, jednego z moich byłych uczniów, Mariusza T. OP.

Trudno powiedzieć jednym słowem, o czym jest ten film. Jest o tworzeniu słynnej Księgi z Kells, a dokładnie – strony, na której można zobaczyć znak XP, chi-rho, z Ewangelii według św. Mateusza, tam, gdzie mowa o narodzeniu Chrystusa: XP bowiem to skrót od XPICTOC, Christos. Takie strony chi-rho można zobaczyć w wielu wczesnośredniowiecznych Ewangeliarzach, chociażby w równie słynnym, co Księga z Kells, Ewangeliarzu z Lindisfarne. Jest w filmie mowa o przyjaźni, co ciekawe, przyjaźni między Brendanem, ludzkim chłopcem, a tajemniczą, mieszkającą w lesie dziewczynką, którą Brian nazywa fairy, wróżką-elfem. Jest mowa o strachu wobec najazdu Wikingów, niosących ze sobą zniszczenie i śmierć, i o strachu wobec ciemności, ponurej, mrocznej mocy w miejscu cierpienia. Jest mowa o białym kocie i o zielonych jagodach. I jest mowa – to właściwie temat przewijający się przez cały film – o zamienieniu ciemności w światło, właśnie poprzez Księgę.

Chi-rho, Księga z Kells

Film jest niby dla dzieci, ale nie tylko dla dzieci. Jeśli kogoś takie rzeczy podniecają, to dodam, że w 2010 był nominowany do Oscara za najlepszą animację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz