niedziela, 25 października 2015

Nikt z nas nie jest bez winy

Rzeką naszych
Pogłębiających się zmarszczek
Płyną umarli.

Na dnie naszych dłoni
Spoczywają nasze ofiary.

Nikt z nas nie jest bez winy.
Nikt.

Zlituj się nad nami,
Matko nasza,
Matko nasza,
Matko nasza,

Łzo
Wniebowzięta.
(Roman Brandstaetter, Hymn do Madonny Dobrej Przemiany)

Kanadyjski archeolog, Charles Trick Currelly, opisuje wydarzenie, jakie miało miejsce na Krecie w 1898. W pewnej wiosce wśród wzgórz żyli muzułmanie. Na wioskę napadli w nocy chrześcijanie. Napadnięci schronili się w meczecie. W tej trudnej sytuacji, zaczęły się pertraktacje. Muzułmanie zgodzili się opuścić wioskę i cały swój dobytek, zabierając ze sobą tylko to, co mieli przy sobie, co zdążyli zabrać w czasie ucieczki. Chrześcijanie zaakceptowali te warunki, przysięgli na świętą Ewangelię, że pozwolą mieszkańcom wioski odejść, zażądali tylko, aby przez okno meczetu oddali wszelką broń, jaką mieli ze sobą. Muzułmanie zgodzili się, oddali broń, i zaczęli wychodzić, szeregiem, z meczetu: mężczyźni, kobiety z dziećmi, starcy. Wtedy chrześcijanie zaczęli do nich strzelać i zabili wszystkich, oprócz jednej dziewczynki, która opuściła szereg i pobiegła w kierunku strzelających. Jakiś chłopiec narzucił na nią swój płaszcz, i dziewczynka leżała bez ruchu, dopóki nie ucichły strzały. Chociaż jeden prawdziwy chrześcijanin się znalazł...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz